3 miesiące później
Siedziałam w swoim pokoju. Nadalnie mogłam się pozbierać po tym , że Matt wyjechał .
Na samą myśli bolało mnie serce.
Poza tym straciłam kontakt z Lexii resztą osób z lekcji tańca.
Tęskniłam z NIM. To wszystko byłotrudne.
Rodzina próbowała mnie pocieszać.
Na początku byłam Matta ipowiedziałam mu to wprost , ale teraz czuję się wręcz przeciwnie.
- Alice , Roslie , możecie przyjść– powiedziałam ledwie słyszalnie , ale wiedziałam , że mnie usłyszały.
Drzwi się otworzyły po parusekundach.
- Co się stało , Nessie?
- Nie , tylko pomyślałam , żemogłybyśmy iść na zakupy . Potrzebuję zmianę otoczenia.
- Pewnie – podskoczyły ucieszone.-Czekamy na dole – powiedziała Rose.
Pokiwałam głową.
Doprowadziłam się do porządku izeszłam na dół .
Dziewczyny były gotowe.
Nagle usłyszeliśmy dzwonek dodrzwi.
- Otworze – powiedziała Rose.
Gdy Roslie otworzyła drzwi nawerandzie nikogo nie było tylko leżała koperta.
Otworzyła ją i czytała chwilę poczym zmarszczyła brwi.
- Co jest Rose ? – zapytał Emmett.
- Volturii zapraszają nas na bal.
Wszystkich zmroziło. Ja poczułamból w sercu. Z trudem walczyłam ze sobą.
- Jedziemy ? – zapytał Edwarddziadka.
- Chyba nie mamy wyjścia. Kiedyjest ten bal.
- Za 4 dni – odpowiedziałaautomatycznie Rose.
- Nie podoba mi się to za bardzo –zaczęła Al – ale to będzie okazja do zakupów.
Chłopaki westchnęli.
- Wszyscy jedziemy na te zakupy –powiedziała Esme – Ubierać się .
Wszyscy się przygotowali ipojechaliśmy do najbliższego centrum handlowego.
***
Chodziliśmy po sklepach od dobrejgodziny.
- Tutaj się rozdzielimy – zacząłCarlise – My pójdziemy po garnitury , a wy dziewczyny idźcie po sukienki .Spotkamy się tutaj za dwie godziny.
Pokiwałyśmy głowami i poszłyśmy wswoim kierunku.
Alice prowadziła nas donajlepszego sklepu.
Gdy tylko go znaleźliśmy Alice ,Roslie , Esme , Bella wybierały sobie i mnie sukienki.
Po pół godzinach przymierzaniasukienek trafiłam w końcu na tą idealną.
Przeglądałam się w lustrze jeszczezanim pokazałam się reszcie.
- Alice , ta jest najlep..- wyszłanikogo z mojej rodziny nie widziałam.
Obejrzałam się jeszcze raz.
Patrząc się w swoje odbiciezobaczyłam za sobą Matta .
Krzyknęłam z przerażenia , ale gdy tylko się odwróciłamnikogo za mną nie było.
- Coś się stało ?? – usłyszałamDziewczyny
Ponownie krzyknęłam .
- Nic się nie stało . No i jak ??
- Idealnie. Bierzemy ją i te –pokazała Alice na sukienki , które miała w ręku.
Przebrałam się. Zapłaciłyśmy iwróciłyśmy z chłopakami do domu.
***
Cały czas myślałam o tej sytuacjize sklepu. Nie byłam pewna czy to przywidzenia czy ON naprawdę tam był.
Postanowiłam do niego zadzwonić.
Wybrałam numer i czekałam .Odebrał po drugim sygnale.
- Halo ?
- Cześć , to ja.
- Nessie ?
- Tak , zdziwiony jesteś??
- Trochę
- Dobra , nie będę owijać wbawełnę. Śledziłeś mnie , dzisiaj ?
Zaśmiał się.
- No coś ty . Od trzech miesięcyjestem w Wolterze. Nie pamiętasz co ci powiedziałem. Nigdy już się niezobaczymy.
- No tak , a co z balem ??
- Nie rozumiem o co ci chodzi ?
- Chyba się zobaczymy podczasniego .
- Chyba.
Rozłączył się.
- Halo ?? – zapytałam – Jesteś tam??
Cisza .
Po prostu mnie zignorował.
Z moich oczu poleciały łzy. Ból wklatce był strasznie uciążliwy.
Skuliłam się.
~~**~~
Cała moja rodzina i jasiedzieliśmy w taksówce w drodze do zamku Volturi.
Bałam strasznie tego spotkania.
Samochód się zatrzymał.
Zaczęliśmy powoli wysiadać. Każdyz nas był już ubrany w swoje stroje balowe.
Podeszliśmy pod wielkie drzwi iweszliśmy przez nie.
Przy wrotach czekała na nas Jane .
Gdy ją zobaczyłam schowałam się zarodzicami.
Zauważyła to i uśmiechnęłaszeroko.
Mój tata warknął na nią , a onaodwróciła się bez słowa i pokazała dłonią by iść za nią.
Po paru minutach spaceru schodamii korytarzem doszliśmy do Sali.
Drzwi do Sali były ozdobioneczarnym balonami.
Jane odeszła od nas i zeszła nadół.
Weszłam z rodziną. Rozejrzałam sięszukając kogoś znajomego.
Moją uwagę przykuły dwieblondynki.
Od razu wiedziałam kto to.
Podeszłam do nich.
- Kate , Tanya
Odwróciły się .
- Nessie , witaj.
Uścisnęliśmy się.
- Gdzie twoja rodzina ?? – zapytałaKate.
- Gdzieś tu powinni być.
- O widzę ich – powiedziałaTanya.- poradzisz sobie.
Pokiwałam głową.
Znów zauważyłam znajome twarze.
Oni też mnie zauważyli.
- Nessie – powiedziała uradowanaCarmen trzymając Eleazara za rękę.
Uściskaliśmy się .
- Jak się masz ??
- Jakoś idzie. Jeżeli szukacieresztę . To są tam.
- Dzięki.
Poszli do reszty rodziny. Ja za topodeszłam do ławki przeciskając się przez tłum wampirów.
Usiadłam na ławce.
Szukałam wzrokiem jednej osoby ,ale niestety nie widziałam GO.
Westchnęłam. Na co ja liczyłam.
Teraz żałowałam , że przyjechałam.
Poczułam łzy w oczach.
- Zatańczysz ze mną ??
Spojrzałam w górę i zobaczyłam go.
Był ubrany w garnitur.
- Z przyjemnością.
Wziął mnie za rękę i poprowadziłna parkiet.
Tańczyliśmy w rytm wolnej piosenkiunoszącej się w Sali.
Położyłam głowę na jego ramieniu.
- Przepraszam
Podniosłam wzrok na jego twarz.
- Za co ?
- Za wszystko.
- Chcę ci tylko powiedzieć…
- Nie tutaj chodźmy gdzieś indziej– powiedziałam przerywając.
- Dobrze.
Wyszliśmy z Sali. Szłam z nimjakimś korytarzem.
Otworzył jedne z wielu drzwi.
Pokazał ręką bym weszła.
Weszłam bez słowa i odwróciłam siędo niego.
- To co chciałeś powiedzieć??
- Tylko , że mi przykro.
Podeszłam bliżej. Położył mi swojądłoń na policzku. Patrzyliśmy sobie w oczy.
- Tęskniłam za tobą – powiedziałama z moich oczu poleciały łzy.
- Ja też.
Nie mogłam się powstrzymać.Pocałowałam go w usta.
Przysunął się jeszcze bliżej.Nasze ciała stykały się.
Całowaliśmy się. W końcu zadyszaniodsunęliśmy się od siebie.
Przyłożył czoło do mojego ,patrząc mi w oczy.
- Słuchaj – zaczęłam – To comówiłam , że się ciebie boję i żebyś zostawił mnie w spokoju nie było prawdą. Kocham cię. Wróć ze mną ,proszę.
- Sam nie wiem..
- Proszę , proszę. Kocham cię .Mam to jeszcze powtórzyć.
- Nessie , też cię kocham
- To wróć ze mną. Przez te trzymiesiące czułam się jakbym nie miała powietrza. Byłam na granicachwytrzymałości.
- Wiem
- Jak to wiesz ??
- Parę razy byłem w pobliżu iobserwowałem cię. W sklepie również.
- Dlaczego kłamałeś gdy dzwoniłam.
- Sam Nie wiem. Tak po prostu
- Wrócisz ze mną ?
- Nie mogę. Przykro mi.
Spojrzałam na niego. Czułam ,że wmoich oczach zbierają się łzy. Serce strasznie mnie bolało.
Odsunęłam się od niego.
Nagle do pokoju weszła jakaśblondynka.
- Matt , tu jesteś kochanie,szukałam cię po całym zamku. – dziewczyna podeszła do Matt i pocałowała go wpoliczek.
Chłopak w ogóle nie zwrócił uwagęna dziewczynę.
Blondynka za to chyba wyczuła , że coś jest nie tak , bozmarszczyła czoło.
- Co tu się dzieję ?
- Nic , po prostu rozmawialiśmy –powiedziałam
- Nazywam się Lizzy ,-przedstawiła się
- Renesmee Cullen – odpowiedziałamgrzecznie – wybaczcie muszę już iść.
Matt patrzył się nieprzytomnymwzrokiem.
Wyszłam z pokoju i pobiegłam nagłówną salę.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz