niedziela, 18 listopada 2012

rozdział.18


- Nareszcie się obudziłaś – usłyszałam głos. Podniosłam się lekko do góry. Głowa mi pękała.
Zobaczyłam Luke.  Nie byłam zdziwiona. – Co ja tu robię ??
- Leżysz – mruknął – To nie jest śmieszne. Ja umarłam jak to możliwe , że żyje.
- Umarłaś , ale to nie była taka do końca śmierć. Jak cię ugryzłem , przeszłaś przemianę. Jesteś teraz  pół wampirem , pół wilkołakiem. Podczas przemiany następuje stan pozornej śmierci , która trwa kilka dni. Twoja rodzina myślała , że nie żyjesz więc cię pochowali. Tam są rzeczy które włożyli ci do trumny – wskazał palcem – Jest tam wiele interesujących rzeczy.
- Co ?? Nie , dlaczego mi to zrobiłeś ?? Co ja ci takiego zrobiłam ?
- To nic ważnego , a poza tym potrzebuję kogoś do towarzystwa.
- Och , mam dla ciebie złą wiadomość , nie zostaję tu. Wracam do domu – wybiegłam z pomieszczenia z którego właśnie się znajdowałam. Biegłam lasem. Luke biegł za mną.
- Poczekaj – powiedział gdy byliśmy prawie przy moim domu.
Stanęłam . – Co ??
- Na pewno , chcesz wrócić ?. Spójrz na nich. – Zobaczyłam moją rodzinę . Byli strasznie smutni.
- Tak. – powiedziałam z mocą.
- Weź pod uwagę , że jesteś teraz inna . Twoja natura stała się bardziej porywcza. Na początku nie będziesz umiała tego opanować. Wiem po sobie.
- To co mam zrobić ?? – odwróciłam się w jego stronę.
- Zostań na razie ze mną. Nauczę cię wszystkiego kontrolować. Jak będziesz gotowa i nadal będziesz chciała wrócić. Wrócisz . Zgoda ??
Wzięłam głęboki wdech – Zgoda.

***

Pół roku później.

Ja i Luke wyjechaliśmy do Kanady. Postanowiliśmy wyjechać by w razie czego moja rodzina podczas polowania nie natchnęła się na nas.
Luke trenował mnie codziennie. Uczył kontroli , zmiany , pokazał mi nową perspektywę polowania.
Bardzo tęskniłam za rodziną i Mattem. Miałam mój telefon przy sobie i ciągle korci mnie by do nich zadzwonić i powiedzieć , że żyję . Mam się dobrze i żeby się nie martwili , bo wrócę do domu.
Zmieniliśmy kilka wampirów , robiliśmy sobie taką małą armię dla obrony. Byłam temu przeciwna , ale Luke powiedział , że to dla mojego bezpieczeństwa.
Właśnie próbowałam się zmienić. Nie chciało mi wyjść – Luke , nie udaje mi się – mruknęłam.
- Dobra , inaczej. Pomyśl o czymś dla ciebie miłym lub bardzo wkurzającym i po prostu się zmień.
Pomyślałam o mojej rodzinie i Mattcie. Poczułam ciepło w ciele , po czym poczułam ból i chwilę później stałam na czterech łapach.
- Udało ci się , dziewczyno.
Warknęłam i potrząsnęłam łbem. Czułam się w ciele wilka bardzo dziwnie. Teraz wiedziałam jak się czuję Jake. Tak dawno go nie widziałam.
Chwilę później zmieniłam się z powrotem .
- Boże , to było , dziwne – tylko tyle wymówiłam .
- Tak , wiem.

***

Siedzieliśmy w kuchni i piliśmy krew ze szklanek.
- Mam do ciebie pytanie. – zwróciłam się do niego.
- Zamieniam się w słuch.
- Dlaczego mnie zmieniłeś ?? spytałam.
Odwrócił zmieszany głowę w stronę okna i wziął głęboki wdech. – Dlaczego o to ciągle pytasz ??
- Bo chcę wiedzieć , a ty nic nie chcesz mi powiedzieć.
- To nie twoja sprawa.
- Moja i dobrze o tym wiesz.
Siedział cicho , nic się nie odezwał.  Nagle sobie przypomniałam coś naprawdę ważnego. Przecież Jake się we mnie wpoił , ale dałam mu do zrozumienia , że nic z tego nie będzie.
To o wpojenie chodziło.
- Ja już wiem , o co chodzi …
Spojrzał na mnie zdziwiony – To chodzi o wpojenie , prawda ?? Wpoiłeś się we mnie. I wtedy kiedy byłeś pod postacią Adama , powiedziałeś mi , że mnie kochasz. To dlatego mnie zmieniłeś.
- Ness..
- Mów.. !! To prawda ?
- Tak. – wzięłam głęboki wdech. – Chcę byś wybrała mnie zamiast jego.
- Dlaczego mi nie powiedziałeś ??
- A zmieniło by to coś , zostałabyś ze mną.  Kiedy cię ugryzłem ,wiedziałem , że przeżyjesz przemianę i zostaniesz ze mną.
- Nic do ciebie nie czuję , to znaczy kiedyś tak było , ale już nie jest.
- Kłamiesz.. wiedzę to. – warknął – Jak chcesz , odejdź , ale pożałujesz tego.
- Czemu ??
- Teraz mówisz , że go kochasz.  Jak pojedziesz do domu i wpoisz się w niego to znaczy , że twoja miłość jest prawdziwa , a jeśli nie to oszukujesz sama siebie. Jedź jak chcesz , nie zatrzymam cię.
- Dasz mi odejść ?
- Tak , bo kocham cię, Kocham cię od zawsze odkąd się poznaliśmy w clubie.  A jest takie przysłowie „  Jeśli kochasz , daj odejść.”
- A co myślisz , że robię ?
- Nie wiem. Chcę byś została.
Wstałam z krzesełka. Krążyłam po kuchni. Śledził mnie wzrokiem po czym wstał  z krzesełka.
Stanęłam naprzeciw niego. – Powiem ci coś..
Czekał w ciszy.  – Zmieniłeś się bardzo. Nie jesteś tym chłopakiem , którego poznałam w klubie.
- To dobrze czy źle ??
- Dobrze , tak sądzę.
- Chcę cię pocałować. – mruknął.
- To zrób to.
- A odwzajemnisz go ??
- Sprawdź
Zbliżył się i dotknął wargami moje usta. Pocałował mnie nieśmiało. Odwzajemniłam go. Całowaliśmy się chwilę.
- Luke – do kuchni weszła trójka strażników. Odskoczyliśmy od siebie – Och , przeszkodziliśmy ??
- Nie – odpowiedziałam i odwróciłam się w stronę zlewu. Przegryzłam wargę.
- O co chodzi ?? warknął.
- Kazaliście nam obserwować Cullenów. Mają problem z nowonarodzonym , którzy pojawili się na ich terenie.
- Zamierzają walczyć ?? spojrzał na mnie.
- Tak , przygotowują się do bitwy. Walka odbędzie się za 3 dni.
- Musimy jechać – zaczęłam – Luke musimy jechać.
- Pojedziemy , nie martw się – powiedział. – Przekażcie wszystkim , jutro wieczorem wyjeżdżamy. Macie być przygotowani. Potrenujcie. – pokiwali głowami – Tak , jest.
Wyszli. – Dziękuję , Luke – przytuliłam się do niego.  – Nie powinnaś jechać
Odsunęłam się od niego. – Dlaczego ??
- Bo wiem jak to się skończy – mruknął. Ruszył w stronę wyjścia. – Zaczekaj – zwrócił na mnie nawet najmniejszej uwagi.

****

3 dni później.

Staliśmy z naszą „armią „ , która miała ok.30 pół wampirów , pół wilkołaków. Patrzyliśmy jak moja rodzina , Matt i wilkołaki z La Push przygotowywali się do bitwy.
- Nowonarodzeni się zbliżają – powiedział cicho Luke.
- Tak , wiem.
Moja rodzina ustawiła się już w pozycji bojowej.
- Kiedy reagujemy ??
- Gdy zaczął walczyć.
Pokiwałam głową. – Pamiętacie – zwrócił się do reszty – Część się zmienia – pokiwali ze zrozumieniem.
Nowonarodzeni wyszli z krzaków. – Zaczyna się – mruknęłam.
- Czego tu chcecie ?? zapytał ich Carlise.
- A jak sądzisz ? – odpowiedział ich przywódca.
- To nasze terytorium.
- Już za chwilę nie będzie – odpowiedział.
-- Teraz wchodzimy do akcji – powiedział Luke – Słuchajcie rozkazów Renesmee.
- Do a.. – nie dokończył.
- Chwileczkę – zawołałam wychodząc z krzaków – My też mamy coś do powiedzenia. – za mną wyszła armia.
- Ness – powiedzieli – Cześć wam .
- Kim jesteście ?? zapytał nas przywódca nowonarodzonych.
- Waszym przekleństwem i karą za to , że grozicie mojej rodzinie. Do ataku – krzyknęłam.
Wszyscy ruszyliśmy na siebie. Walczyliśmy zacięcie.

***

Było już po bitwie. Wygraliśmy. Nowonarodzeni zabici. Kilka z armii zginęło. Przechodziłam obok palących się ciał.
- Renesmee – usłyszałam głos matki. Odwróciłam się i po chwili wpadła mi w ramiona – Moje dziecko- płakała ze szczęścia.
-Mamo – tata podszedł do nas i przytulił do siebie.
Każdy z mojej rodziny przytulił do siebie. Nawet wataha. Jake i reszta.
Zobaczyłam Matta. Podszedł do mnie i przytulił się również – Ty żyjesz – powiedział i zakręcił nas dookoła. Śmiał się – Żyjesz.
Przytulałam się do niego. Nic nie stało. Nie wpoiłam sobie jego , ale może to potrwa zanim się to stanie. Wydziałam za ramienia Matta , Luke , który obserwował mnie dokładnie. Wiedział , że jest coś nie tak. Zacisnęłam oczy by łzy mi nie poleciały.
Matt mnie postawił.
Przybrałam obojętny wyraz twarzy. Luke postanowił zareagować. – Renesmee , chodź idziemy . – powiedział.
Moja rodzina , Matt , wataha spojrzała na niego groźnie. – Już idę.
- Co ?? spytali wszyscy.
- Odchodzisz ?? spytał Matt.
- Tak , nie zostaję.
- Dopiero cię odzyskaliśmy . Zostań. – powiedziała moja mama.
- Nie , przykro mi , nie jest już taka jak kiedyś.
- Zostań , chociaż na trochę – powiedziała Alice
Spojrzałam na Luke. Wzruszył ramionami. – Nie , to nie jest najlepszy pomysł. Nie musicie się martwić. Radzę sobie .
Spojrzeli na mnie znacząco. – Dlaczego się nie odezwałaś , przez te pół roku ?? spytał Carlise.
- Nie byłam gotowa na to. – uśmiechnęłam się lekko mimowolnie. – Musimy iść . Niedługo wrócę , ale muszę załatwić kilka spraw.

***

Pakowałam swoje rzeczy. – Czyli wracasz , do domu ?? usłyszałam głos i podskoczyłam ze strachu.
Odwróciłam się w jego stronę -  Tak , nie mogę żyć z daleka o rodziny.
- Wiedziałem , że tak się to skończy. No , cóż nie mogłem na nic innego liczyć.
- Luke..
- Dobra , ok , to koniec. Masz – podał mi papierowy kwiatek. – Dziękuję , jest piękny .
- Rozłóż go.
Rozłożyłam go i odczytałam – „ Uganiasz się za czymś i nie widzisz , że masz to pod nosem „ – spojrzałam na niego znacząco. Uśmiechnął się lekko.
- Czyli , teraz , mogę powiedzieć „ Do widzenia”
Odwrócił się i chciał wyjść – Zaczekaj. – spojrzał jeszcze w moją stronę. Podeszłam do niego i przytuliłam się. – Będę za tobą tęsknić.
- Ja za tobą też – pocałował mnie w czoło po czym odsunął mnie od siebie – Do zobaczenia – krzyknęłam gdy wychodził.

[Luke]                 

Wszedłem do  Sali treningowej. Była pusta. Zamknąłem za sobą drzwi. Oddychałem ciężko , powstrzymując się by się nie zmienić i nie pozabijać wszystko co stanie mi na drodze.
Straciłem ją. Wiedziałem , że gdy tam pojedzie już nie wróci , a jak wróci to nie zostanie długo.
No cóż czego mogłem się spodziewać , wyrządziłem jej tyle krzywdy.

[Nessie]

Stałam przed drzwiami domu. Zapukałam  .Żadnej reakcji , więc nacisnęłam klamkę. Drzwi były otwarte. Weszłam do środka. Dom był pusty. Pewnie poszli na polowanie lub pojechali do miasta.
Postawiłam moje torby. Rozejrzałam się dookoła.  Nic się nie zmieniło.
Usłyszałam kroki. Schowałam się za ścianą. Moja rodzina weszła do środka, ze smutnymi minami. Każdy się snuł. Matt też był z nimi.  Wychodzi na to ,że z nimi mieszka. Nagle się wyprostował i wziął głęboki wdech. – Czujecie ?? powiedział. – Ktoś tu jest
Moja rodzina zrobiła to co on. – Kto tu jest ? krzyknął mój ojciec.
- To jest coś dziwnego , pierwszy raz czuję taki zapach – powiedział Carlise.
- Mam nadzieję , że przyjmiecie z powrotem , największego dziwaka w rodzinie – powiedziałam i wyszłam za ściany.
Ich twarze pojaśniały – Renesmee – powiedzieli.
- Cześć wam !!
- Moje dziecko – powiedziała Bella i podbiegła do mnie – Mamo ! – przytuliła mnie do siebie. – Tato ! – też się przytulił.
Przywitałam się ze wszystkimi oprócz Matta . Przyglądał się wszystkiemu z dystansem. Nawet mnie nie przytulił – Nie przywitasz się ze mną ?? spytałam go.
Potrząsnął głową , po czym wybiegł z domu – Matt !! krzyknęłam za nim.
Już chciałam za nim biec , ale zatrzymała mnie mama – Daj mu wszystko przemyśleć. Wróci. – spojrzała przy tym na Alice , na co ona pokiwała głową.
Zamrugałam by odgonić łzy. – Renesmee  - zaczął dziadek – Nie wiem jak to po.. – nie dokończył.
- Chcesz wiedzieć o mnie , jak to jest i dlaczego , co ??
- Tak , ale nie chcę naciskać – powiedział lekko zawstydzony
- Co tu dużo mówić , to jest na tej samej zasadzie co w watasze Jake’a , tyle tylko , że ja jestem wampirem.
- A istniej wpojenie ??  spytała moja matka , na co mój tata spojrzał na nią zdziwiony.
- Niestety , tak.               
- Dlaczego mówisz „niestety” ?? zapytała Rose.
- Niestety , mówię dlatego , że nie ważne jaką podejmę decyzję kogoś ranię. – zamyśliłam się – Dobra , koniec smutnych spraw , może pójdziecie ze mną na polowanie , zapoluję , bo jestem głodna.
- Pewnie. – powiedział Carlise –Pokażesz przeminę ??
- Wiedziałam , że coś jest na rzeczy – mruknęłam – Dobra.

****

Zapolowałam i byłam najedzona. Staliśmy na polanie .  – Pokażesz , bo mój mąż zaraz nie wytrzyma – powiedziała rozbawiona Esme.
Pokiwałam głową. Pobiegłam w wampirzym tempie na drugi koniec polany. Wzięłam głęboki wdech , po czym ponownie zaczęłam biec. Podskoczyłam w górę , robiąc fikołek i wylądowałam na czterech łapach.
Podeszłam do mojej rodziny powoli , patrzyli z rezerwą. Nagle poczułam mojego ukochanego. Był niedaleko.
Spojrzałam znacząco na tatę „ Mogę iść , proszę „ pomyślałam.
Pokiwał głową – Dobra , chodźcie , ona chcę zostać sama. – powiedział do wszystkich. Pobiegli do domu.
Szłam powoli i cicho za zapachem Matta. Po kilku metrach , które przeszłam zobaczyłam go siedzącego na pni drzewa i bawił się kamieniem.
Podeszłam do niego blisko. Trąciłam jego ramię nosem. Podskoczył i spojrzał w moją stronę.
- Ness ??
Potrząsnęłam głową… - Możesz się zmienić ?
Skupiłam się i po chwili byłam sobą. – Cześć , przepraszam , że cię przestraszyłam.
- Nic się nie stało. –usiadłam obok niego. – Dlaczego się z mną nie przywitałeś , myślałam , że będziesz się cieszyć , że wróciłam.
- Przepraszam , zachowałem się jak dupek, po prostu to wszystko mnie przytłoczyło. Jeszcze kilka dni temu myślałem , że nie żyjesz , a teraz siedzisz obok mnie i rozmawiamy .
- To chyba dobrze , co nie ??
- Nawet nie wiesz jak się cieszę , że żyjesz. Gdy umarłaś             , mój świat się skończył. Też chciałem umrzeć , ale twoja rodzina mnie powstrzymała , na szczęście.
- Och , Matt – przyłożyłam dłonie do jego twarzy i przybliżyłam się by stykać się czołami. Patrzyliśmy sobie w oczy.
Podsunęłam się bliżej i przytuliłam się – Wierz mi , nie chciałam umierać , nigdy.
- Powinniśmy wracać – zmienił temat. Wstał , a ja za nim. – A co z nami ?? spytałam
Spojrzał na mnie po czym odwrócił wzrok i spojrzał na ścianę drzew. – Nie wiem.
- Co to ma znaczyć ??
- To zależy od ciebie.

***

Mijały dni. Robiłam to co zawsze. Spędzałam czas z rodziną. Robiliśmy wiele rzeczy razem . A jeśli chodzi o Matta i mnie. No cóż, sama nie wiem. Nie odzywa się do mnie. Unika w wzroku. Nie wiem , co mam myśleć i co zrobić  z tym dalej.
Drzwi wejściowe otworzyły się i wszedł do dom Matt. Spojrzałam na niego , a on rzucił i krótkie spojrzenie  kierując się w stronę schodów na górę.
- Co się z wami dzieje ?? spytała mnie i Matta moja matka.
- O co ci chodzi , mamo ??
- Odkąd wróciłaś nawet nie zamieniliście słowa , myślałam , że.. nie ważne z resztą.
- Bello – zaczął Matt – Nie będę nic robił , bo i tak to nic nie zmieni. Nawet jak bardzo bym się starał to nie zmieni faktu , że ona kocha też kogoś innego.
Otworzyłam buzię z wrażenia po czym potarłam dłońmi twarz by ukryć ból malujący się na mojej twarzy. – To prawda ?? spytała mnie.
Odwróciłam od niej wzrok. Nie miałam odwagi spojrzeć jej w oczy. Poczułam łzy po czym zamrugałam oczami by je odgonić. – Idę się przejść !! wstałam i pędem wyszłam z domu nie oglądając się  za siebie.
****
Biegłam przez las , łzy leciały mi nie miłosiernie z oczu. Byłam zła na siebie , że zakochałam się i w Matt i Luke.
Zatrzymałam się by wziąć głęboki wdech. Łzy leciały nadal . Całą twarz miałam mokrą i nie mogłam , nie potrafiłam tego teraz zatrzymać , ponieważ teraz mają upust wszystkie moje emocje. Nagle usłyszałam odgłos pękającej gałęzi. Odwróciłam się w tamtym kierunku. Zobaczyłam Luke.
- Luke..
- Ness… co się stało ?? momentalnie pojawił się naprzeciw mnie. Przytulił mnie do siebie. Płakałam mu w ramię. Nie mogłam nic z siebie wydusić , bo podduszałam się własnym łzami.
- Puść ją – usłyszeliśmy gniewny głos Matt. Stał z miną wściekłego samca Alfa. Luke się trochę ode mnie odsunął.
Matt stanął między mną ,a Luke. – Sądzisz , że będzie twoja .. – warknął – Ona jest moja.
- Ona zdecyduje – odwarknął przeciwnik i złapał go za kołnierz podnosząc w górę – STOP !! PRZESTAŃCIE !! PROSZĘ !!! – krzyknęłam.
Uspokoili się. Byłam jedyną osobą , którą posłuchają . – Nie wierzę , że to się dzieję -  wydusiłam.
Pokręciłam głową – Ness , musisz wybrać , któregoś z nas. – powiedział Luke
- Nie mogę.. Nie potrafię.. Nie wiem