sobota, 27 października 2012

Rozdział 17.


Witajcie , przepraszam , że tak długo czekaliście. !! Mam prośbę promujcie swoje blogi lub jakieś linki , które czytacie i są godne uwagi ... !!
POZDRAWIAM !!
___

Kilka dni później.

Siedziałam na kanapie w salonie , słuchając muzyki na słuchawkach. Słuchałam upojnych nut rockowych zespołów , które ubóstwiałam w pewien sposób.
Poczułam dłoń na ramieniu. Zdjęłam słuchawki i spojrzałam w górę . Zobaczyłam  Adama , Jeremy i Antonio. – No co tam ?? spytałam.
- Idziesz z nami na miasto ?? spytał Jeremy. – W zasadzie – zaczął jego brat – Musimy cię pilnować , a chcieliśmy iść na miasto więc pomyśleliśmy , że pójdziesz z nami , a poza tym twoja rodzina poradzi sobie bez nas.
- Pewnie – zgodziłam się – Tylko pójdę się przebrać .. a mam nadzieję , że nie idziecie w tych szatach.
- Właśnie , zamierzaliśmy w nich iść. Jakiś problem ?? spytał Adam
- Oj tak , dobra chodźcie trzeba was jakoś normalnie ubrać. – powiedziałam i złapałam Adama za rękę i pociągnęłam za sobą. Reszta poszła za nami – Alice , potrzebna mi jesteś ..
- O co chodzi ?? spytałam nagle się pojawiając. – Oni chcą iść w tych szatach na miasto do ludzi. Musimy im pożyczyć jakieś ciuchy chłopaków.
- Dobra , więc do dzieła.
- O nie , nie lubię takiego czegoś – powiedział Antonio i Adam.
- Nie marudźcie. No który pierwszy ?? zapytałam gdy staliśmy w jednej wielkiej garderobie.
- Mogę ja – mruknął przystojny Adam.
- Wiesz , Ness , Adam wygląda na to , że zmieści się w ciuchy Jaspera , a Antonio i Jeremy bardziej mi się wydaje , że w ciuchy Edwarda więc zabiorę ich do garderoby Belli i Edwarda.
- Dobra.

***

Rozglądałam się wszystkich wieszakach szukając ciuchów idealnych dla niego i by wyglądał jeszcze bardziej przystojnie niż jest. Co jakiś czas spoglądałam na niego. On za to nie spuszczał mnie z oka , jakby się bał , że gdzieś ucieknę. A poza tym jedynym podstawowym powodem było to , że był we mnie zakochany. Gdy mi to powiedział , byłam w lekkim szoku i powiedział , żebym się tym nie martwiła , bo i tak nic z tego nie będzie , ponieważ jest tu by mnie tylko pilnować . Skończyło się tak , że zawarliśmy układ by o tym zapomnieć , ale nie potrafiłam o tym zapomnieć. Co to oznaczało ?? Zakochałam się w nim?? Tak szybko , to niemożliwe i nadal kocham Matta , już sama nie wiem co mam dalej robić.
Po ciężkim szukaniu mu ubrań  , wzięłam  Jeansy , biały T-shirt na to skórzaną kurtkę. Zdjęłam wszystko z wieszaków i mu podałam – ubierz się w to. Tam jest łazienka.
Pokiwał głową i wziął ode mnie ciuchy. Poszedł do łazienki.
Wyszedł do 5 minutach. Gdy go zobaczyłam klasnęłam w dłonie – Boże , wyglądasz super – podeszłam do niego. Stanęłam naprzeciw. Roztrzepałam mu włosy na głowie by były trochę potargane przez co był jeszcze ładniejszy.
Moja dłoń zjechała na jego policzek. Położył swoją dłoń na mojej. Staliśmy bez ruchu.
- Cały czas o tobie myślę – powiedział – Nie mogę zapomnieć  , choć umawialiśmy się inaczej.
- Ja też  - wyjąknęłam .
Przysunął się do mnie blisko. Wiedziałam , że chcę mnie pocałować. Objął mnie ramionami. Zbliżał  swoje  wargi do moich. Ja też bardzo chciałam go pocałować , ale nie mogłam . Za wcześnie.
Gdy już miał złożyć mi pocałunek to ja schowałam głowę w zgłębieniu jego szyi.
Wiedziałam , że jest zdziwiony. – Przepraszam , nie mogę – szepnęłam. Spojrzałam na niego. Jego usta układały się w prostą linie. – Za wcześnie .
- Nic się nie stało – szepnął mi do ucha.
- Idziecie ?? Krzyknął Jeremy z dołu. – Chwilę tylko się przebiorę  - odkrzyknęłam , odsuwając się od Adama i pobiegłam do swojego pokoju.

***

Zeszłam na dół. Miałam na sobie jeansy , adidasy , czarną podkoszulkę i na to bluzę. Umalowałam się lekko i uczesałam włosy.
- Gotowi ?? spytałam.
Pokiwali głowami. Adam spojrzał na mnie przelotnie i odwrócił wzrok.
- Uważajcie na nią – powiedział mój tato , całując mnie w głowę.
- Tato.. – powiedział zażenowana,
- Na pewno – odezwał się z mocą Antonio.
Uśmiechnęłam się lekko mimowolnie.

***

 Wróciliśmy po 4 godzinach. Bawiliśmy się świetnie. Najpierw po prostu chodziliśmy po mieście , ale w końcu znaleźliśmy fajną dyskotekę i poszliśmy potańczyć.
Weszłam do domu a za mną moi strażnicy.
- Cześć – powiedziałam. Moja rodzina pokiwała mi głową i wrócili do swoich zajęć. Spojrzałam przelotnie na Adama. Obserwował mnie.
- Idę do siebie – zakomunikowałam.
Weszłam do pokoju i zamknęłam drzwi. Włączyłam komputer. Musiałam sprawdzić pocztę. Usłyszałam pikanie komunikatora „skype”. Ktoś dzwonił. Otworzyłam okno.  Wyświetlał się duży napis „matt”. Wzięłam głęboki wdech i odebrałam. Pokazał się obraz a na nim Matt.
- Cześć – powiedział.
- Cześć – odpowiedziałam mimowolnie.
- Co u ciebie słychać ?? spytał , uśmiechał się lekko. Ja nie zamierzałam się śmiać.
- Po co dzwonisz ??? odpowiedziałam pytaniem.
- Chciałem cię zobaczyć i usłyszeć twój głos.
- Co u mnie słychać.. Mówisz.. !! No wiesz nadal mam złamane serce , ale pewnie cię to nie obchodzi , więc powiem , że jest wspaniale .. moje życie się układa , ale to jest kłamstwo. Chyba się znasz na kłamstwach co , nie ??
Zmrużył oczy i pokręcił głową. – Przestań.!! Dzwonię by ci powiedzieć , że nie ożeniłem się . Moja „narzeczona” – pokazał cudzysłów – zerwała ze mną . Też nie chciała za mnie wyjść , ponieważ kocha kogoś innego.
- Po co mi to mówisz ? spytałam nie pokazując żadnych emocji.
- Myślałem , że chciałabyś wiedzieć  i myślałem , że się ucieszysz.
- Z czego mam się cieszyć – warknęłam i łzy popłynęły mi z oczu. – Nie chcę się cieszyć , rozumiesz .. nigdy nie będziemy już razem.
- Możemy i wiesz o tym – łzy nie chciały przestać lecieć – nie płacz , proszę.
- Wiesz , rzecz w tym , że nawet jeśli znowu ci wybaczę to skąd mogę mieć pewność , że mnie nie zranisz ponownie
- Nie zrobię tego już nigdy. Jesteś zbyt ważna. Nie mogę cię stracić na zawsze.
- Nie okłamujesz mnie ??
- Nie , żadnych kłamstw . Już nigdy. Mogę przyjechać ??
-  Jak chcesz ..
- Przyjadę.. umówmy się jutro o 13 w lesie.
- Dobrze , a więc do jutra.
Rozłączyłam się. Sprawdziłam pocztę i wyłączyłam komputer.

***

Następnego Dnia

- Gdzie idziesz ? spytał mnie Adam , podchodząc do mnie. Właśnie miałam wychodzić.
- Na polowanie – skłamałam.
- Mam obowiązek iść z tobą.
- Nie musisz. – powiedziałam lekko przestraszona.
- Dobra , Renesmee , nie kłam. Słyszałem twoją rozmową z.. no wiesz , to nie mój interes , ale co z nami.
- Nic nie ma między nami. – warknęłam
Wyszłam z domu i szłam do lasu. Szedł za mną. – Dobra , przejdźmy do konkretów. – podbiegł do mnie i złapał za szyję. Przycisnął mnie do drzewa.
Dusił mnie. Uśmiechnął się szyderczo. – Jesteś głupia , dziewczyno i bardzo naiwna. Przyjrzyj mi się dokładnie , nie przypominam ci kogoś . Mam dość udawania kogoś kim nie jestem. – nadal się uśmiechał.
Nic nie powiedziałam , bo tak naprawdę nie wiedziałam o co mu chodzi
– A no tak może pokarze się z tej strony. – nagle wokół niego rozświeciło się światło. Było bardzo jasne i nic nie widziałam. Kiedy światło ustąpiło , zobaczyłam Luke. – Luke , puść mnie. Ty żyjesz , jak to możliwe – ledwo wymówiłam.
- No wiesz twój kochaś , mnie nie zabił tylko zwiałem i nawet nie wiesz jaką miałem satysfakcję kiedy patrzyłem jak z tobą zrywał. Twoja mina była po prostu zabójcza – zarechotał.
- Puść mnie ty idioto
- Nie – uśmiechnął się tajemniczo. – Najpierw odda mi to co moje , a ty jesteś mi potrzebna.
- Znowu , nafaszerujesz mnie werbeną.
- Nie , kochanie , zostawię cię całą i zdrową.
- Nie , mów na mnie , kochanie – warknęłam
Puścił mnie i upadłam na ziemię. – Wybacz muszę cię trochę obezwładnić – wlał mi coś do ust i zaczęłam się robić lekko senna i nic nie czułam , żadnych mięśni.

***

- Obudziłaś się nareszcie – powiedział Luke.
Podniosłam głowę i spojrzałam na niego. Byłam przywiązana do krzesła. Chciałam się wyrwać , ale liny nie pozawalały.
- Spadaj
- No dobra , teraz zadzwonię do niego i powiesz to ci każę inaczej cię stąd nie wypuszczę w jednym kawałku.
Nie chciałam tego robić , ale wolałam być żywa , żyć.

***

Włączył połączenie i czekałam kilka sygnałów. Usłyszałam jego głos.
- Halo
- Cześć , Matt.
- Ness , mieliśmy się spotkać.
- To teraz nie ważne słuchaj. Zostałam porwana przez Luke , on wrócił – spojrzałam na oprawcę uśmiechał się – Powiedział , że wypuści mnie jeśli mu oddasz to co mu zabrałeś. Proszę oddaj to.
- Zrobił ci coś ?
- Nie , słuchaj , nie wiem jak to się skończy , ale chcę byś wiedział , że nigdy nie przestałam cię kochać.
- Dobra , dość – warknął oprawca i zabrał telefon – Słyszałeś , dziewczynę , masz godzinę inaczej ona zginie.
Rozłączył się.

**** 

30 minut później usłyszałam walnie. – Och , nasz kochaś
Po chwili Matt stał przed nami z groźną miną… Trzymał w dłoni srebrny medalion z diamentem.
- Mam to czego chcesz – warknął na oprawcę.
- Oddaj mi to i ona jest wolna. Wolisz mieć medalion czy ją.
Nastąpiła cisza , martwa cisza. Po chwili rzucił mu medalion . Złapał go i obejrzał. – Hmm – mruknął i schował do kieszeni medalion. – A wiesz kim ja jestem naprawdę ?? spytał go.
- Czymś więcej niż wampirem , na pewno – odpowiedział.
- Masz rację..
- Wypuść ją – warknął Matt.
- Wiesz co.. – zamyślił się i podszedł do mnie. – Jeśli ja jej nie mogę mieć ty też jej nie będziesz mieć – warknął i ugryzł w szyję. Poczułam straszny ból. Zaczęły mnie boleć wszystkie mięśnie. Krzyknęłam z bólu i zaczęłam się wić na krzesełku.
- Coś ty zrobił ??
- Jestem pół wampirem , pół wilkołakiem , moje ugryzienie powoduje śmierć wampira lub przemianę w takiego jak ja. No cóż jeśli jest silna to za tydzień będzie taka jak ja , a jeżeli nie za tydzień będzie już w ziemi.
- Ty potworze , zabiję cię – warknął Matt i zaatakował go. Oprawca go odepchnął na ścianę. Uderzył w nią z impetem.
Poczułam coraz większy ból. Krzyczałam coraz głośniej. Oprawca podczas gdy Volturii wstawał z ziemi , oprawca uciekł.
Rozejrzał się i podbiegł do mnie – Renesmee słyszysz mnie.?
- Matt , nie czuję się za dobrze. – Zamknęłam oczy.

[Matt]

Siedziałem na kanapie w salonie Cullenów. Jej rodzina też siedziała wraz ze mną. Gdy tylko przyprowadziłem Ness i wytłumaczyłem sytłację , próbowali jej pomóc , ale Carlise nie wiedział co zrobić , ponieważ spotkał się z tym pierwszy raz.
Usłyszeliśmy jej krzyki z góry – Mamo !! Jej matka trzęsła się , płacząc. Mąż ją obejmował.
- Tato !! Moje kości , AAAA !!! – wszyscy się zerwaliśmy. Pobiegliśmy na górę Wpadliśmy do pokoju. Ness wiła się na łóżku , a każda jej kończyna była wygięta pod bardzo  dziwnym i nienaturalnym kątem. Carlise stał sparaliżowany.
Po chwili usłyszeliśmy straszne chrupanie i kończyny wróciły do normy. Zerwała się z łóżka i spojrzała na nas.  Jej oczy świeciły się na czerwono , żądzą. Warknęła głośno niczym zwierzę.
Po chwili potrząsnęła głową i upadła na ziemię . Wymiotowała krwią.
Carlise wrócił do siebie , podbiegł i zaczął tamować krew .


***

Tydzień później

Renesmee była w strasznym stanie. Już nie miała siły krzyczeć czy się ruszać. Od czasu do czasu wymiotowała krwią. Mamrotała tylko coś do siebie i jak stwierdziliśmy miała zwidy.
Siedziałem przy jej łóżku nie spuszczając ją z oczu. Trzymałam ją za rękę , która nieodwazjemniała mojego uścisku.
- Matt – powiedziała bardzo cichutko. – Potrzebuję krwi . Ludzkiej krwi , tak to przeżyję to wszystko. Czuję , że prawie przeszłam przemianę.
Zamknęła oczy i stała się nieruchoma – Renesmee – potrząsnąłem nią. – Przynieście krwi z  lodówki – krzyknąłem – Ona umiera. – pojawili się momentalnie
Jej matka trzymała woreczek. Wziąłem go od niej i zacząłem wlewać do ust. – Pij , Ness
Krew wylewała się z jej ust na pościel. – Renesmee , pij to – krzyknąłem z bezradności. Nie mogłem jej stracić. – Pomóżcie mi
Podbiegli i podnieśli ją. Krew nadal nie chciała płynąc jej do gardła. – Przestań – powiedział jej dziadek. – Nie , muszę jej pomóc jeżeli wy tego nie robicie – warknąłem.
- Ona nie żyję , nie widzisz – jej rodzice stali cicho . Nie odezwali się nic. PO chwili usłyszeliśmy płacz jej matki. Przytulała się do męża. Edward przez chwilę próbował hamować łzy , ale  i on też płakał. – To tak nie powinno być. – powiedziała Bella.
- Nie , to nie prawda. – odrzuciłem woreczek. Zacząłem nią potrząsać – Ness, obudź się proszę. Nie zostawiaj mnie.
 Padłem na kolana i złapałem się za głowę.
- NIE – krzyknąłem głośno. Niechciane łzy poleciały po moich policzkach.
- Musimy ją pochować jak najszybciej – powiedziała jej matka ocierając łzy z twarzy. – Chodź ze , Mathew ( Matt ).
- Nie , chcę  z nią zostać – powiedziałem
- Emm , Jazz – zwróciła się do nich. Podeszli i wzięli za ręce po czym wynieśli mnie z pokoju. Nie opierałem się , bo nie miałem siły. Nie miałem już po co żyć. Z jej śmierć oznaczała i moją śmierć.

***

Dzień później.

Staliśmy nad wykopanym dołem w którym była już trumna z Renesmee w środku. Każdy włożył do trumny coś co zawsze chciał jej dać. Ja włożyłem zdjęcie , które jej dałem oraz włożyłem pudełeczko z pierścionkiem , który zamierzałem jej dać kiedy będę się jej oświadczał.
Niestety to nigdy nie nastąpi.
- Niech spoczywa w pokoju – powiedział oficjalnie Carlise. Pomodliliśmy się na koniec i zaczęliśmy zasypywać trumnę.

[Ness]

Obudziłam się jakbym dostała batem. Leżałam na jakimś łóżku. Podniosłam się.
- Nareszcie się obudziłaś – usłyszałam głos.



piątek, 12 października 2012

Rozdział 16.


20 lat później..

Minęło 20 lat odkąd ON odszedł i zostawił mnie. Nadal nie mogę się z tym pogodzić. Tak bardzo z nim tęsknię , ale nic na to nie poradzę , on nie wróci. Nigdy. Nadal miałam to zdjęcie , które mi dał zanim odszedł. Tylko ono przypominało, że był moją miłością i na zawsze nią będzie bez znaczenia co się stanie i jak dalej  się potoczy moje życie.
Siedziałam na kanapie z rodziną w salonie. Każdy robił to na co miał ochotę. Ja za to patrzyłam się w przestrzeń. Nagle wstałam z kanapy. – Idę się przejść – zakomunikowałam i wyszłam z domu. 
Szłam lasem w ludzkim tempie rozglądając się dookoła. Ręce miałam włożone w kieszenie bluzy oraz kaptur na głowie. Po jakimś czasie spaceru przez las znalazłam niewielkie jeziorko. Tafla jeziora była lekko zamrożona. Usiadłam na kłodzie i patrzyłam.
- Jak ona się ma ?? usłyszałam głos. Powoli i bezszelestnie wstałam i ruszyłam w tamtym kierunku. Podchodziłam bardzo powoli by nie zostać zauważoną. W miarę podchodzenia jeszcze bliżej , zobaczyłam coś co bardzo zbiło mnie z tropu. Zobaczyłam moich rodziców rozmawiających z Mattem. Wrócił ?? Czy tak po prostu się kręci , bo mu kazano. W każdym bądź razie to nie moja sprawa , tak sądzę.
- A jak myślisz ?? – zaszydził mój ojciec – Jest totalnie załamana. Nawet się do nas nie odzywa. To znaczy sporadycznie.
- Wiem , że jest Pan na mnie wściekły za to co jej zrobiłem , ale wiec , że nie chciałem tego. Ona jest dla mnie wszystkim. Nienawidzę siebie za to.
Podeszłam o krok bliżej. Przez przypadek nadepnęłam gałąź – Cholera.
Wszystkie pary oczu zwróciły się w moją stronę.
Stałam bezruchu z głową lekko spuszczoną w dół. – Nessie , co tu robisz , myślałam , że jesteś w domu – powiedziała moja matka z nutką złości w głosie.
- Przepraszam – powiedziałam – A co tu się dzieje ?
- Mamy pewne sprawy z Aro. – powiedział tata.
- Z Aro to co on tu robi ??
- Jest z własnej woli.
Przekręciłam oczami. Pokręciłam z dezaprobatą głową. – Dobra , nie chcę wiedzieć co tu się dzieję , ale mieszajcie mnie w to. Nie obchodzi mnie to. A tak w ogóle Matt… gdzie się uczyłeś tak kłamać , bo idzie ci to bardzo dobrze.
Przymrużył oczy.
- Nic tu po mnie – odwróciłam się i zaczęłam iść w stronę domu. Idąc między drzewami nagle się poślizgnęłam i zaczęłam zjeżdżać ze stromej górki na pupie. Krzyczałam przerażona. Po chwili się zatrzymałam uderzając z impetem o czyjeś nogi. Spojrzałam w górę. Zobaczyłam grupkę nowonarodzonych wampirów. Uśmiechnęli się szyderczo do mnie – OO , kto by pomyślał , mamy kartę przetargową. Bierzcie ją.
- Nie – zdążyłam krzyknąć po czym mnie skrępowali i zakneblowali. Jeden z nich wziął mnie na ramię i biegł z resztą.

[Bella]

Pobiegłam z Edwardem i chłopakiem za krzykiem Ness. – Renesmee – krzyknęłam z całej siły. – Czuję ich. Byli tu – powiedział syn Aro
- Co jeśli oni ją mają ?? spytałam przestraszona. – Musimy ją znaleźć jak najszybciej to możliwe. Mam nadzieję , że nam pomożesz. – zwrócił się do chłopaka.
Pokiwał głową – Jeśli zrobią jej krzywdę to ich zabiję.
- Już nic z tego nie rozumiem , skoro ona tyle dla ciebie znaczy to dlaczego ją zostawiłeś , pozwoliłeś by cierpiała ?? warknął Edward na niego.
- Spokojnie Edwardzie.. – zwróciłam się do niego.
Chłopak spuścił głowę. – To skomplikowane.
- Nie będę spokojny , Bello , tu chodzi o naszą córkę.
- Gdy  się to wszystko skończy zostawię ją w spokoju. Nigdy nie będziemy razem. NIGDY.
- Czemu ?? spytałam.
- Jeśli nie chcecie jej więcej ranić to jej nie mówcie. Aro karze mi się ożenić z dziewczyną , której w ogóle nie znam , ponieważ podobno jest jakieś bardzo szanowanej rodziny , bla , bla…
- Przecież to nie średniowiecze – oburzyłam się.
- Mój ojciec nadal żyję przekonaniami średniowiecznymi , a zresztą prawie wszyscy. – powiedział.
- Możemy coś zrobić ??
- Bello – uciszyłam go.
- Raczej nie – uśmiechnął się smutno. – Weźmy się za poszukiwania jak najszybciej.
Pokiwałam wraz Edwardem głową.


2 dni później

Siedzieliśmy na kanapie w salonie wraz ze strażą Volturii , która pilnowała Matta jak oczka w głowie.
- Mam wiadomość.. – powiedziała Al. Pokazują nam kartkę , którą trzymała w dłoni. – Jaką ?? spytał Carlise.
- Zostawcie nas w spokoju ,albo mała zginie . Ps. Spotkajmy się w środku lasu za godzinę , może ubijemy targu. – wyrecytowała z kartki – Co teraz ?? spytałam.
- Idziemy się z nimi spotkać – powiedział ciężko Carlise.
- Mogę was o coś prosić ?? spytał Volturii – Ja będę z nimi rozmawiać. Jeśli nie będzie konieczności nawet się nie pokazujcie.
Pokiwaliśmy głowami – Będziecie się chować za drzewami .

[Nessie]

Byłam wraz z moimi porywaczami na polanie w lesie. – Myślisz , że przyjdą – rzucił mnie na ziemię i uderzył w twarz.
- Możesz jej nie bić – usłyszałam głos Matta. Zastygłam w bezruchu.
Spojrzałam w górę i zobaczyłam JEGO i straż , której było ok. 2 razy więcej niż moich porywaczy.
- Nie , dopóki nie oddasz mi to co moje – warknął ten co mnie uderzył.
- Oddam ci tę wywłokę , ale najpierw ją puść – warknął do niego.
- Nie , najpierw ty – odwarknął przeciwnik.
- Ja tu wydaję rozkazy , wypuść ją.
- Dobra – powiedział mój porywacz
- Chodź , Ness – wstałam pospiesznie i podbiegłam do niego rzucając się w ramiona. Przytuliłam się do niego.
- Zabić ich – powiedział do straży . Po chwili usłyszałam krzyk , na co bardziej wtuliłam się w niego i po chwili wszystko ucichło.
Odsunęłam się od NIEGO i zobaczyłam moją rodzinę wychodzącą za drzew. Podbiegłam do nich i przytuliłam się w pierwszej kolejności do rodziców.  Nic ci nie jest ?? spytała mama.
- Nie , wszystko dobrze.
- Dziękuję – zwrócił się mój ojciec do Matta.
- Nie ma za co – mruknął – Tornato in Italia1 zwrócił się do straży
Straż ruszyła biegiem i zniknęła po chwili . ON już miał też ruszyć , ale Emm za nim zawołał – To kiedy ten ślub ?
Matt zastygł  bezruchu. – O czym on mówi ? spytałam
Rose pacnęła go mocno w głowę , aż się zatoczył. – Powiem jej , i tak się dowie – powiedział mój ojciec.
- On.. – zaczął ciężko
- Żenię się w ten weekend..
To mnie totalnie zaskoczyło. – Ah , więc życzę ci szczęścia – powiedziałam z udaną nonszalancją.
Podrapał się zakłopotany w głowę po czym zawołał – Jeremy, Antonio e Adam tornare qui.2 - trzech Volturii pojawili się po chwili -  Dovete guardare questa famiglia non importa quale sia la minaccia. Spero che la mia distribuzione.3 - pokiwali głowami  i odpowiedzieli jednocześnie jak maszyny
– Sì, signore. 4
-Adam, ho un compito per voi, dovete guardare il suo come un occhio nella testa. Se succede qualcosa a lei, porterà conseguenze. La distribuzione? 5
- Sì, signore.4
- To nie jest potrzebne – powiedział Carlise – Tak jest – odpowiedział od razu. Po czym odwrócił się i zniknął za drzewami nawet na mnie nie patrząc.
- Chcę wrócić do domu – powiedziałam w końcu. – Dobrze – powiedziała moja matka.

*** 

2 tygodnie później.

Ciągle myślałam o tym co się dowiedziałam. Matt się żeni , a raczej już to zrobił. Serce mi bolało na myśl o tym. Często płakałam , ale wiedziałam , że i tak to nic nie zmieni.
Chciałam wyjść z pokoju i wpadłam na chłopaka w czarnej pelerynie. – O matko boska !!
- Możesz tak tu nie stać – warknęłam. Odwrócił się w moją stronę i spojrzał na mnie. – Rozumiesz mnie ?? Dlaczego się nie odzywasz ?? Z Antonio i Jeremy rozmawiamy normalnie , a ty ciągle siedzisz cicho i ani razu nie zdjąłeś kaptura. Nawet nie wiem jak wyglądasz.
Obserwował mnie. Po czym się odezwał – Rozumiem cię doskonale.  Jeżeli nie chcę to się odzywać ,  nie będę , a z kapturem czuję się lepiej. Nic ci do tego.
- Daj spokój . Pokaż twarz i porozmawiamy , może będziemy przyjaciółmi albo kuplami.
- Nie.
- Adam, andiamo. Ma so che nella calca.6  - powiedział Jeremy.
Jeremy jeden ze straży Volturii , którzy mieli pilnować mojej rodziny. Był wysoki , szczupły , blond czuprynę i oczywiście czerwone oczy jak każdy z Volturii.
- Co powiedziałeś ??
- Nie , chcesz wiedzieć -  zachichotał Jer.
- Nienawidzę jak gadacie po włosku – warknęłam.
- To nasz narodowy język , przecież – zwrócił się do mnie Antonio przechodząc.
Antonio drugi  z trzech strażników Volturii. Jest bratem bliźniakiem Jeremy , ale jest totalnym przeciwieństwem Jeremy , ponieważ Jer jest roztrzepany i bardzo optymistycznie nastawiony do życia , za to Antonio jest opanowany i zanim coś zrobi najpierw to przemyśli.
-Niente affatto, non nella calca7 – warknął Adam na Jeremy.
-Che faccio, e sì lo so il suo.8 –zachichotał znowu.
- Nie gadam z wami – mruknęłam. Skrzyżowałam dłonie na piersi. – Idę się przejść – powiedziałam. Adam ruszył za mną. – Chcę iść sama.
Zignorował mnie. Wyskoczyłam przez okno w moim pokoju , a on za mną.

****

- O co chodziło , Jeremy ?? – zapytałam mojego strażnika i odwróciłam się w jego kierunku.
- Powiedział , że się w tobie podkochuję – mruknął.
- To prawda ? spytałam lekko zaskoczona.
- Tak , ale nie martw się do niczego nie dojdzie. Mam kategoryczny zakaz zbliżania się do ciebie.
Podeszłam do niego. – To dobrze – mruknęłam.
Po chwili zdjął kaptur z głowy. Był bardzo przystojny , równie przystojny co Matt. Wysoki , szczupły , umięśniony , czarne , krótkie włosy i czerwone oczy.
Nagle zdałam sobie sprawę , że się gapię jak idiotka. Zmieszana odwróciłam wzrok i już miałam biec do domu , kiedy złapał mnie za rękę i pociągnął do siebie. Wpił się w moje usta. Kiedy odwzajemniłam pocałunek speszony się odsunął na kilka kroków.
- Przepraszam , nie powinienem. Wiem , że masz chłopaka… i..
- Co ??
- Nie mów mu , bo mnie zabiję …
- O czym ty mówisz ?? Ja nie mam chłopaka ..
- Ale , przecież Matt to znaczy Pan , kazał mi cię pilnować jak oka w głowie.
- Nic nie ma między nami od bardzo dawna.. to znaczy było , ale nie potrafił tego docenić.
- Nie powiesz mu ?
- Nie , nawet nie zamierzam z nim rozmawiać. Dobra , zróbmy tak. Zapomnimy o tym co się stało , zgoda ??
Wyciągnęłam rękę. Uścisnął mi ją – Zgoda.

TŁUMACZENIE DIALOGÓW :

1 – wracamy do Włoch

2 - Jeremy , Antonio i Adam wróćcie tu.

3 - Macie pilnować tę rodzinę bez względu na to jakie będzie zagrożenie . Mam nadzieję , że mnie rozmiecie.

4 – Tak , panie.

5 - Adamie , mam dla ciebie zadanie , masz jej pilnować jak oka w głowie . Jeśli coś jej się stanie to poniesiesz konsekwencje.

6 - Adam , daj spokój. Przecież wiem , że się w niej podkochujesz.

7 - Wcale , się w niej nie podkochuję




sobota, 6 października 2012

Informacja...!!

Witajcie kochani.. !!! 

Jak mogę się przed wami wytłumaczyć za moje zachowanie..
Obiecałam na koniec wakacji , że zacznę pisać od września nowe rozdziały na stronce
A TU NIC ... TAK WIEM ... !!! :( 
To jest uzasadnione..
Po pierwsze i najważniejsze oraz ostatnie : Komputer mi się spalił i wszystko co napisałam w wakacje poszło na marne :( ( jak na razie rodzice nie zamierzają mi kupić nowego [ piszę z komórki ]
A WIĘC CO TU DUŻO MÓWIĆ.. BLOG NADAL JEST W STANIE ZAWIESZENIA... PRZYKRO MI.. :[
A WŁAŚNIE ZAUWAŻYŁAM , ŻE NIE MA DUŻO KOMENTARZY ODKĄD PRZENIOSŁAM BLOGA NA BLOGSPOT , A WIĘC JEŻELI NIE WIECIE JAK DODAĆ KOMENTARZ BEZ LOGOWANIA TO PODCZAS DODAWANIE KOMCI ZAZNACZACIE W OPCJI KOMENTARZA "ANONIMOWY" I BEZ PROBLEMU WAM DODAJE..
To więc to by było na tyle jak narazie.. !!! 

POZDRAWIAM SERDECZNIE... !!!