poniedziałek, 31 grudnia 2012

Rozdział 20.

No udało mi się napisać rozdział akurat na ostatni dzień roku 2012 . Kto by pomyślał. !! Tak naprawdę miałam zamiar następny rozdział po nowym roku , ale skoro już napisałam to postanowiłam opublikować.
No właśnie już by nie za wiele się rozpisywać.. Życzę wam pijanego sylwestra i szczęśliwego nowego roku 2013.
Dedykuje ten rozdział wszystkim , kto czyta moje opowiadanie...

Pozdrawiam serdecznie :)

Ps. Możecie się na mnie wkurzyć , że to napisałam , ale ten rozdział bardzo wszystko pokomplikuje. Musiałam go napisać.. choć nie za bardzo mi się on podoba.. : /


ZAPRASZAM NA RODZIAŁ 20 :) 

__________________________________________________


- Gotowa ?? spytał.
- Jak nigdy – wydusiłam . Zaśmiał się i pocałował w policzek. Złapał mnie za rękę , a w drugą wziął walizki i pociągnął mnie w stronę domu.
Gdy byliśmy w połowie chodnika prowadzącego do domu , drzwi z impetem się otworzyły. – Luke !! – krzyknęła kobieta , widać było , że była wampirem i podbiegła do nas. Przytuliła się do Luke. Mój ukochany był zmuszony puścić moją rękę.
Kobieta była wysoka , szczupła , miała długie czarne włosy. Dość młoda. Oczy miała koloru płynnego złota.
- Mia to znaczy mamo – powiedział Luke naprawiając swoją pomyłkę. Kobieta się zaśmiała. Pocałowała go w policzek i odsunęła się lekko od niego . Po chwili utkwiła wzrok we mnie i uśmiechnęła się.
- Dzień dobry . Jestem Renesmee Cullen. – wyciągnęłam do niej rękę. – Och – wydusiła – wiele o tobie słyszałam . Same dobre rzeczy. Gdy Luke jakiś czas temu tu był , albo do nas dzwonił to mówił tylko o tobie.
Spojrzałam na Luke i uśmiechnęłam się do niego. Nie patrzył na mnie tylko w chodnik.
- Nareszcie – usłyszeliśmy męski i damski głos. Zobaczyłam mężczyzna tak w wieku Calise. Miał brązowe , krótkie , postawiony włosy . Lekki zarost. Był wysoki i jak przystało na wampira w tym wieku był bardzo przystojny.
Tuż obok mężczyzny była niewiele niższa od niego blondynka. Miała długie włosy sięgające do ramion. Lekki makijaż . Była szczupła. Uśmiechała się szeroko.
- Tato – powiedział Luke i przytulił go tylko na chwilę. Uścisnął  mu dłoń po męsku. Po chwili blondynka wpadła mu w ramiona i przytuliła się . – Hej , Caroline.
- Stęskniłam się za tobą , stary. – zachichotał.
- Tato , Caroline. Poznajcie Renesmee Cullen. Jest moją dziewczyną.
- Miło mi cię poznać. Jestem Jared Collins. – podał mi dłoń , uścisnęłam ją. – A ja jestem Caroline – powiedziała blondyna i również jak swojego brata przytuliła się do mnie. Byłam zaskoczona jej gestem. – Będziemy przyjaciółkami. I cieszę się , że w końcu sobie kogoś znalazł , bo już myślałam , że będzie sam na zawsze.
- Zabawne – mruknął Luke , niezbyt zadowolony tym co powiedziała przed chwilą Caroline.
- Miło mi państwa poznać. Cieszę się , że tu jestem – powiedziałam.
- Wejdźmy do środka – powiedziała Mia. – Nie będziemy wiecznie stać na dworze.

***

- To gdzie mieszkasz Renesmee ?? spytał Jared.
- W Forks wraz z rodzicami , dwoma wujkami i ciotkami oraz dziadkami.
- Och , dużo was tam – powiedział – Cullen ? Hmm. Czy twoja rodzina to Carlise ?
- Tak , to mój dziadek.
- No. Co tam u niego ??
- Dobrze nic ciekawego. Jakoś żyjemy.
- Ty też jesteś pół wilkołakiem pół wampirem jak Luke ?? spytała Caroline.
- Caroline – zbeształa ją Mia.
- Tak . Nic się nie stało. Luke mnie zmienił.
- Naprawdę ?? Synu , nie zapomniałeś nam coś powiedzieć.
- Jak widać zapomniałem. – powiedział Luke ze skruchą.
- Ja od urodzenia byłam pół wampirem pół człowiekiem.
- Naprawdę ?? spytała Mia. – Jak to możliwe ??
- Tak. Moja mama urodziła mnie jak była jeszcze człowiekiem. Z czasem zachciałam być pełnym wampirem na co moja rodzina nie chciała się zgodzić , ale w końcu choć w nie miłych okolicznościach moja przemiana nadeszła , a później Luke mnie zmienił . I taka jestem do teraz.
- Hmm… Mia , kochanie , chętnie bym odwiedził Carlise . Co ty na to ?? O ile to nie problem – ostatnią część zdania powiedział do mnie.
- Świetny pomysł.
- To nie problem – powiedziałam z uśmiechem.
- Dobra – krzyknęła Caroline – Porywam , Renesmee , ze sobą.
- Gdzie ?? spytałam z Luke jednocześnie.
- Na miasto. Pochodzimy po sklepach i jeszcze poznasz moich przyjaciół.
- Mówisz o Damonie i reszcie .
Pokiwała głową. – Pójdę z wami. Choć nie chcę mi się łazić po sklepach.

***

Chodziliśmy po sklepach ok 2,5 godzin. Mistic Falls to bardzo miłe miasto. Jest stosunkowo nie duże , ale to też nie jakaś tam wieś.
- Zadzwonię do nich – powiedziała Caroline. Przystanęliśmy by poczekać na nią. Słyszałam je słowa , które mówiła do telefonu. – Halo.. Damon… Nic się nie stało… Mam niespodziankę – przerwa. – Nie powiem , bo to nie będzie niespodzianka… Tak.. Weź zadzwoń do Eleny , Jeremy , Bonnie , Taylera .. A Klaus ?? .. Jak chcesz.. Spotkamy się u was za 30 minut… Tak .. Do zobaczenia.. – rozłączyła się i schowała komórkę do torebki.
30 minut później.
Stęnęliśmy przy drzwiach wielkiej , starej willi z ciemnej  cegły. Na drzwiach była kołatka. Caroline uderzyła ją kilka razy.
„otwarte” usłyszeliśmy głos z środka i weszliśmy. Wnętrze było piękne. Poszliśmy za Caroline i weszliśmy do ogromnego salonu. Siedziało 5 chłopaków oraz 3 dziewczyny.
- Patrzcie kto przyjechał – wskazała na Luke – wraz z dziewczyną. – powiedziała wręcz pisnęła uradowana.
Pięciu facetów wstało i podeszło w naszą stronę. – Luke , stary , kope lat ( Aut. Nie  jestem pewna czy tak jest , ale tak mi najbardziej pasuje. )
Wśród nich było trzech brunetów i dwóch blondynów. – Przedstaw nam swoją piękną towarzyszkę – powiedział jeden z brunetów.
- To Renesmee Cullen. Ness , to Damon i Stefan Salvatore –  uścisnęłam rękę brunet , który przekonał Luke by mnie przedstawił oraz wysokiego , szczupłego blondyna , który miał włosy ułożone w charakterystycznym nieładzie.
- Miło was poznać.
- A reszta to Klaus – uścisnęłam dłoń drugiego blondyna. – To Jeremy , Tayler -  z każdym wykonałam to samo.  – A dziewczyny to sobie poradzisz.
- Dobra , pogadajcie sobie – powiedziałam I podeszłam do nich.
- Dziewczyny – zaczęła Caroline – To Renesmee dziewczyna Luke. Renesmee to Elena siostra Jeremy , to Rebekah siostra Klausa , oraz Bonnie. – uścisnęłam również z nimi dłonie na powitanie.
- Miło mi was poznać – powiedziałam.
- Ciebie również – powiedziała pogodnie Elena.
- Jesteś wampirem , prawda ? spytała Bonnie.
- Jest pół wampirem , pół wilkołakiem jak Luke.
- … I Klaus – dokończyła Rebekah.
- A jak wy ?? spytałam.
- Ja jestem wampirem – zaczęła Rebekah – Elena jest człowiekiem , Bonnie również. Stefan , Damon są wampirami , Jeremy jest człowiekiem , a Tayler wilkołakiem.
Siedziałyśmy I gadałyśmy jak najęte , chłopaki gadali między sobą. Nagle poczułam ręce na ramionach. – Musimy na chwilę wyskoczyć , zaraz wrócimy – powiedział Luke I pocałował w czoło po czym poszedł z resztą.
Odprowdziłam go wzrokiem. – Jesteś w nim po uszy zakochana , co ?? spytała Bonnie.
Pokiwałam głową , zawstydzona.
- Nie widzę świata poza nim – powiedziałam.
- Zazdroszczę wam – powiedziała Bonnie.
-Dobra porozmawiajmy o czymś innym. – powiedziała Rebekah.

***

Chłopaki wrócili jakiś czas później. Nie dość , że poszli na piwo do knajpy to jeszcze pili whisky , które mieli schowane w domu Salvatore.
Pół godziny później zadzwonił Jared i poprosił byśmy już wrócili , bo jest późno. Na szczęście Luke nie pił i był trzeźwy.
Pożegnałam się ze wszystkimi i wróciliśmy do domu. – Co tak długo ?? pierwsze zdanie jakie usłyszeliśmy o Mia gdy przekroczyliśmy próg domu.
- Byliśmy u Salvatore – mruknął Luke.
 - Aha..
- Chodź ze mną pokaże ci coś – powiedział do mnie i pociągnął za sobą.

***

Szliśmy korytarzem i weszliśmy przez pierwsze drzwi , które były na końcu korytarza. Zobaczyłam pokój.
- To mój pokój. – powiedział.
- Jest super. – przyciągnął mnie do siebie i pocałował. Całowliśmy się chwilę . W przerwie między pocałunkami , powiedział – Chcę się z tobą kochać. Tutaj i teraz.
- Ale twoja rodzina.. – wydusiłam zaskoczona jego prośbą.
- Te ściany i drzwi są dźwiękoszczelne.
Wydałam z siebie jęk kapitulacji. Pocałował mnie namiętnie i zaczął rozbierać. Ja też nie byłam mu dłużna. Pchnęłam go na łóżko i usiadłam okrakiem. Całowaliśmy się dalej.
I tak spędziliśmy całą noc na przyjemności. 

****  
                  
Leżeliśmy razem przytuleni do siebie. Za oknem robiło się już jasno. Luke gładził mnie po plecach , a ja miałam głowę na jego piersi.
Podniosłam się i spojrzałam na niego. – Wiesz , nigdy mi się to nie znudzi. Nie musimy , spać , jeść, nie męczymy się. W ogóle nie musimy przestawać.
Zaśmiał się . Uwielbiałam ten dźwięk – Bardzo fajna perspektywa , ale do ludzi też trzeba wyjść.
- Jak zawsze masz rację – powiedziałam zadziornie i pocałowałam w usta.
- Przekomarzasz się ze mną – powiedział i podniósł się. Pisnęłam i przycisnął mnie swoim ciałem po czym zaczął całować
Oderwałam się od niego i wyszłam z jego uścisku. Spojrzał na mnie zdziwiony. Usiadłam na rogu łóżka – Gdzie idziesz ??
- Przecież powiedziałeś , że też trzeba wyjść do ludzi więc to robię.
- O , co to , to nie.. dam ci radę , nigdy mnie nie słuchaj. – zachichotałam , złapał mnie w pasie i pociągnął do siebie z powrotem na łóżko.
- Zapamiętam – powiedziałam.

***

Po dwóch godzinach wstaliśmy i ubraliśmy. Trzymając się za ręce zeszliśmy na dół. W salonie siedziała Caroline i czytała jakąś książkę. – Cześć , Car – powiedział Luke.
Spojrzała na nas i mruknęła – Cześć.
- Gdzie Mia i Jared ??
- Na polowaniu. – opowiadała niczym automat.
- Coś się stało ??
- Nie no coś ty – powiedziała sarkastycznie – Bo wiesz wczoraj wieczorem były u mnie Elena i Bonnie na piżama party i wiesz puściłyśmy muzykę , ale i tak słyszałyśmy tylko was za ściany.
- O kurwa – wydusił Luke – Nie wiedzieliśmy. Przepraszamy .
- Dobra , zapomnijmy. A tak w ogóle Renesmee , Dobry jest w łóżku ??
- Tak. Postarał się.
Uśmiechnęła się szeroko. – Pójdę poszukać Jareda – powiedział Luke i wyszedł pośpiesznie.
- Speszył się chłopak – mruknęła .
Zachichotałam.
- A właśnie bym zapomniała – powiedziała – Rebekah chciała się z tobą spotkać.
- Ze mną ?? Dopiero się poznałyśmy.
- Mnie nie pytaj .. Kazała mi tylko przekazać.
- Kiedy ??
- Za godzinę. Powiedziała , że chcę się z tobą spotkać w lesie i porozmawiać w cztery oczy.
Pokiwałam głową.

**** 


Godzinę później.


Szłam lasem , szukając zapachu Rebekah. Nie czułam jej – Rebekah – zawołałam.
- Tu jestem – wyszła za drzewa.
- O czym chciałaś ze mną porozmawiać ?? powiedziałam uprzejmie.
Podbiegła do mnie z prędkością wampira i stanęła naprzeciw mnie. Miała poważny wyraz twarzy. Laserowała mnie chwilę wzrokiem po czym powiedziała. – Zostaw Luke w spokoju. On jest mój i tylko mój , rozumiesz , suko.
- Nie będziesz tak do mnie mówiła – odpyskowałam jej . Uderzyła mnie w twarz i padłam na ziemię.
- Masz . – rzuciła we mnie płytą . – To nagranie z przed godziny. Spodoba ci się. – Uśmiechnęła się szyderczo. – Jeszcze raz zapamiętaj. On jest mój.
Zniknęła między drzewami. Zaczęłam płakać. Ksztusiłam się własnymi łzami. Nie mogłam przestać. Cały czas myślałam , o tym co właśnie Rebekah mi powiedziała
Po 30 minutach uspokoiłam się i wróciłam do domu Luke.
W mieszkaniu był tylko Jared. Gdy weszłam spojrzał na mnie zdziwiony. – Renesmee , mój syn cię wszędzie szuka.
- Nic mi nie jest.
Poszłam do jego pokoju i odpaliłam jego laptopa. Uruchomiłam płytę.
Na ekranie pojawiła się Rebekah i Luke. – Tęskniłam za tobą – powiedziała do niego.
- Też cię miło widzieć.
- Nie pamiętasz jak było nam dobrze , a teraz przyprowadziłeś tą , sukę , a ona wszystko komplikuje.
Złapał ją wściekły za nadgarstki – Nie waż się tak mówić o niej. – warknął.
- Och , daj spokój Luke. – przysunęła ciało do jego. Luke puścił jej ręce. Ona zaczęła mu wodzić nimi po ciele. Patrzył na nią ze świecącymi oczami. Po czym schylił się i nakrył jej usta swoimi.
Łzy mi poleciały z oczu. Wytarłam je dłonią.
Całowali się chwilę. – Wpoiłeś się w nią ?? spytała.
- NO coś ty.. Tylko ty się liczysz – zabolało mnie serce . Poczułam w sobie pustkę. W tej chwili tylko marzyłam by już nic nie czuć.
- Więc zostań ze mną – zamruczała niczym kocica.
- Zostanę – powiedział i znów zaczęli się całować. Ekran zrobił się czarny i pokazał się napis. „ On jest mój „
Filmik się skończył. Wyjęłam płytę z laptopa i wyłączyłam go. Podeszłam do ściany gdzie stała moja torba . Spakowałam rzeczy , które wyjęłam . Kosmetyczkę , buty. Napisałam list do Luke.
Zeszłam na dół. Szłam korytarzem . Jared gdzieś zniknął . Nikogo nie widziałam. Byłam prawie przy drzwiach i ni stąd ni zowąd pojawił się Jared.
- Och – krzyknęłam – Przestraszył mnie , Pan.
- Nie wyglądasz na kogoś , kogo łatwo przestraszyć. – opuściłam wzrok i wbiłam go w podłogę.
- Proszę powiedzieć , Luke , że go przepraszam , choć nie mam za co. Nie mogę już tak żyć.
Podeszłam do drzwi i je do połowy otworzyłam. Już chciałam wyjść. – Masz wybór. – przystanęłam.
- To nie takie proste. – powiedziałam . Spojrzałam na niego ze łzami w oczach.
- Najważniejsze decyzje nigdy nie są proste – Odwróciłam się w stronę drzwi po czym jeszcze raz na Jareda.
- Ona wygrała – wydusiłam i wyszłam zamykając za sobą drzwi.

______

Na górze strony jest pasek ( z prawej strony napisu " Strona Główna ) jest spam gdzie możecie informować mnie o swoich nowościach. Bardzo proszę tam tylko informować. Tuż obok jest "polecane" Tam są wszystkie blogi jakie odwiedzam i informuję , jeśli ktoś by chciał być dodany do polecanych proszę tam napisać lub w spanie. 
Bardzo proszę , bo naprawdę robi mi sie bałagan :) 

Nessie (c)




czwartek, 27 grudnia 2012

Rozdział 19.


Stałam przed dwoma mężczyznami , których kocham jak nigdy , ale muszę wybrać któregoś z nich.. ale już nie muszę się więcej zastanawiać , bo już wybrałam … a raczej moje serce wybrało ..
Wzięłam głęboki wdech… - Chcecie bym dokonała wyboru.. ?! Stali w ciszy – Dokonałam wyboru i nim jesteś ty…Luke.
Luke się uśmiechnął. Cieszył  się jak głupi , za to Matt spuścił głowę by nie patrzeć jak jego konkurent się cieszy.
- Przepraszam cię Matt. Możemy zostać przyjaciółmi ?? wyciągnęłam rękę w jego stronę. Podniósł wzrok i patrzył przez kilka sekund po czym uścisnął mi dłoń – Zgoda. Przyjaciele.
Uśmiechnęłam się – Super – pocałowałam go w policzek. Nagle co mnie zdziwiło , przyciągnął do siebie i przytulił się do mnie . Odwzajemniłam uścisk.
Luke przyglądał się wszystkiemu , ale nic nie mówił.
Puścił mnie – Zabiorę swoje rzeczy i wyjeżdżam. – mruknął na odchodne – Odwiedzisz mnie ??
- Kiedy będziesz chciała.. – powiedział i zniknął w lesie.
- Nareszcie – powiedział Luke i złapał mnie , kręcąc się dookoła. Schowałam głowę w zgłębieniu między jego szyją , a barkiem. Pisnęłam .
Postawił mnie na ziemi. Pocałował mnie w usta. Jego wargi napierały na moje z pragnieniem , które było duszone przez długi czas.
Oderwałam się od niego i spojrzałam w oczy. Nasze czoła się stykały. – Kocham cię – powiedział.
- Ja ciebie też.

***

Leżałam na łóżku w moim pokoju wraz z „moim chłopakiem” :D . O Matko. Boska.  Cieszyłam się jak głupia. Myślę , że dobrze wybrałam.  Luke przytulał mnie do siebie. Leżałam głową na jego klatce piersiowej. Gładził mi ręką plecy . Co chwilę całował mnie w głową i mówił , że mnie kocha. Było super. Tak leżeć i delektować się tym.
A jeśli chodzi o moją rodzinę. Byli trochę nie przekonani do Luke po tym co mi zrobił , ale cieszyli się moim szczęściem. Byli zadowoleni z myśli , że w końcu nie będę chodzić niczym duch. Nawet pozwolili mu tu mieszkać na co skakałam z radości.
Nagle mi się coś przypomniało. Podniosłam się szybko i spojrzałam na niego . Zmarszczył czoło . – Co z resztą naszej niby armii ? spytałam
Widać było , że mu ulżyło. – Nic – wzruszył ramionami – Mogą robić co chcą.. Nie będę ich terroryzować tak jak robią to Volturii.
Wzdrygnęłam się i jęknęłam – Przepraszam – powiedział ze skruchą .
- Nic się nie stało .
Pocałowałam go w usta lekko. Oderwałam się od niego. Ponownie zmarszczył czoło. Chciał więcej.
Usiadłam na nim okrakiem i ponownie zaczęłam całować. Otoczył mnie ramionami. Odsunęłam się i uśmiechnęłam – Muszę się przyzwyczaić. A to trochę potrwa.
- Wiem. – powiedział.
- Mam do ciebie pytanie.
- Zamieniam się w słuch ..
- A co z clubem w NY ??
Widocznie mu użyło. Chyba się spodziewał jakiegoś trudnego pytania. – Sprzedałem go.
- Aha..
- Czemu pytasz ??
- Tak , po prostu.
- Wiesz nadal nie mogę w to uwierzyć..
- W co ?
- Że siedzisz tu ze mną. Że mnie wybrałaś . Po tym co ci robiłem. Torturowałem cię z moim bratem. Biłem. Szydziłem. Nie powinno mnie tu być.
- Wybaczyłam ci to. Musiałam. Nie zniosła bym myśli , że cię straciłam na zawsze.
- Ness – złapał moją twarz w dłonie. – Ja też , ale jest problem. Ty mi wybaczyłaś , tylko ja sobie nie wybaczyłem i nie wybaczę.
- Nie wiń się.. Wierzę w ciebie. Jest jeszcze coś co muszę wiedzieć.
- Tak ?
- A to nagranie. Pamiętasz ?? W którym mi mówisz , że mnie kochasz. To już wtedy coś do mnie czułeś.
- Ah.. – zaśmiał się – Nadal je masz ??
Pokiwałam głową i również się uśmiechnęłam . – Wtedy .. ?? Sam nie wiedziałem co czuję , ale nie byłaś mi obojętna.
- Ty też nie byłeś mi obojętny…
- Mam coś dla ciebie .. – złapał mnie w pasie i zdjął z siebie. Usiadłam po turecku na kołdrze. Luke wstał i podszedł do swojej kurtki , która wisiała na krzesełku.
- Wstań. Podejdź do lustra i zamknij oczy – poprosił. Zrobiłam to co mi kazał. Podeszłam do lustra i zamknęłam oczy.
Poczułam jak odgarnia mi włosy na jedną stronę. Po chwili poczułam coś zimnego na szyi. Otworzyłam oczy i zobaczyłam srebrny naszyjnik w kształcie serca. Był piękny.
- Jest piękny . Dziękuję – odwróciłam się do niego przodem i pocałowałam w usta lekko.
- Nie ma za co.
Postanowiłam także założyć naszyjnik od rodziców , który dostałam przed niby bitwą z Volturii kiedy byłam mała.
Podeszłam do szafki , w której był schowany. Wyjęłam go.
- Możesz mi go założyć ??
- Pewnie. Bardzo ładny . Skąd go masz ??
- Dostałam od rodziców kiedy byłam mała . – Otworzyłam go . Było tam zdjęcie rodziców i napis po francusku , który oznaczał „ Nad Życie”
- Kochaj cię bardzo.
- Ja ich też.
- Odwróć się to zapnę. – odwróciłam się i założył mi naszyjnik. Odgarnęłam włosy. Wszystko wyglądało idealnie.
- Dziękuję.

***

Zeszliśmy do salonu . – O patrzcie .. !! Kto w końcu zaszczycił nas swoją obecnością – powiedział sarkastycznie Emmett.
- Miło cię widzieć , wujku.
Reszta zachichotała . – Och jaki piękny naszyjnik.. – powiedziała ciocia Alice i podeszła bliżej by się przyjrzeć. – Dostałam od Luke.
- Masz gust. – powiedziała z bananem na twarzy. – O masz jeszcze ten medalion od Belli i Edwarda.
Spojrzałam na rodziców , którzy przyglądali się tej całej rozmowie. – Ah , tak. Postanowiłam go założyć. Dawno nie miałam go na sobie.
Uśmiechnęłam się do nich. Odwzajemnili uśmiech .
- A właśnie bym zapomniała – wykrzyknęła Alice i pobiegła szybko na górę. Wróciła po 2 sekundach. – Proszę – podała mi pudełko owinięte białym papierem prezentowym z czerwoną kokardą.
- Z jakiej to okazji ?
- Twoje urodziny , głuptasie – powiedziała.
- Co ?? Urodziny ?? To dziś 10 września ?? Kompletnie zapomniałam.
- Właśnie widzimy. – powiedziała moja matka. Spojrzałam na wszystkich , każdy trzymał jakieś pudełko w rękach.
- Wiedziałeś , prawda ?? spytałam Luke. Pokiwał głową.
- No otwieraj. – ponagliła Al.
Usiadłam na kanapie i zaczęłam rozrywać papier prezentowy. Otworzyłam wieko pudełka. Zobaczyłam małego , brązowego Labradora Retrivera. Miał na szyi różową kokardkę.
- O matko – wyjęłam szczeniaka. – Piękny. Jest. – przytuliłam psiaka do siebie.
- Dzięki. Jest super. Dzięki
- Masz po nim sprzątać. – ostrzegł mnie ojciec . – Dobrze.
- Jak ją nazwiesz ?? spytała Rose.
- Lily. To piękne imię i pasuje.
Pokiwali głowami. Emm postawił mi na stole niewielkie pudełko. Szczeniaka wzięłam pod pachę i zaczęłam otwierać prezent od niego. Zobaczyłam gry na PlayStation. Głównie bijatyki , itp.
- To chyba raczej dla ciebie prezent niż dla mnie – powiedziałam z sarkazmem.
- Widzę , że ci się podoba. – powiedział Emm z bananem na twarzy. Parsknęłam śmiechem.
Rose podała mi malutkie pudełeczko do ręki. Otworzyłam je i zobaczyłam kolczyki z diamentami.
- Piękne . Dzięki Rose.
Przyszła kolej na Carlise i Esme. Podali mi również też niewielkie pudełko , które zmieściło mi się w dłoni. Lily zaczęła się wiercić więc postawiłam ją na podłogę.
Otworzyłam pudełko i zobaczyłam klucze. – Do czego one są ?? spytałam.
- Do twojego nowego motoru.
Otworzyłam szeroko oczy. – Serio ?? Jezu , dzięki. – Wstałam i uściskałam ich.
- A teraz coś od nas – powiedzieli rodzice , którzy podeszli bliżej. – Proszę. – podali mi pudełko . Otworzyłam je i zobaczyłam IPoda. – Dzięki – powiedziałam z uśmiechem.
Wszyscy parsknęli śmiechem. – Boże , wiecie , to bardzo miłe. Dziękuję .
Ponownie parsknęli – Właśnie ja mam coś jeszcze – powiedział skrępowany lekko Luke . Spojrzałam na niego z lekkim oszołomieniem.
- Proszę to prezent dla ciebie , a raczej dla nas. – Odpakowałam kopertę , którą mi podał. W kopercie były dwa bilety lotnicze. – Bilety lotnicze ?
- Do  Mistic Falls w Wyoming  . Pomyślałem , że możemy pojechać razem , o ile państwo się zgodzicie – powiedział , a ostatnią cześć zdania skierował do moich rodziców.
Rodzice wymienili spojrzenia – Zgodzimy się o ile obiecasz , że będziesz na nią uważać.
- Obiecuję – powiedział z mocą mój chłopak i uścisną rękę z moim ojcem. – Na kiedy są te bilety ?? W jakim celu ??
- Chciałbym aby Ness poznała moich przybranych rodziców. A raczej ludzi , których uważam za rodzinę. Wylot jest za tydzień.
Tata się uśmiechnął promiennie.

***

Siedzieliśmy w samolocie do Mistic Falls. Mieliśmy lecieć kilka godzin. Lecieliśmy pierwszą klasą. Nie byłam przekonana co do tej pierwszej klasy i chciałam zamienić bilet , ale Luke się uparł nie dało się z nim zawrzeć żadnego kompromisu.
W samolocie było kilka stewardess w tym dwie kobiety i jeden facet. Widziałam , że co jakiś czas się na mnie gapił. Był przystojny nawet jak na człowieka. – Zobacz ! szturchnęłam Luke i pokazałam na faceta.
- Co ?? spytał troszeczkę zdezorientowany. Był zatopiony w myślach. – Ten facet non stop się na mnie gapi. Zaraz przyjdzie do mnie zagadać.
Zaśmiał się – Mam nadzieję , że będziesz miała gdzieś jego zaloty.
- No.. raczej. Mam jednego mężczyznę , którego zaloty nie mam gdzieś – uśmiechnęłam się do niego.
- Mogę pani zaproponować szampana lub białe wino ?? spytał facet ,pochylając się nade mną.
- Nie , dziękuję – powiedziałam grzecznie.
- Przepraszam – zaczął Luke. – Mogę mieć do Pana prośbę – powiedział Luke.
- Oczywiście , sir.
- Nie gap się i nie podrywaj mojej dziewczyny – warknął.
Facet był w szoku tak jak ja. – Przepraszam , ale to nie było moim zamiarem. Jeszcze raz przepraszam jeśli Państwu to przeszkadza.
Opuścił głowę ze skruchą i odszedł. Podniosłam się do góry . Miałam twarz naprzeciw Luke – Co to miło być , do cholery ??
- No co ? Jesteś moja.
Pacnęłam go w ramię. – Za co ?
Nie odpowiedziałam , tylko przyciągnęłam go do siebie i wpiłam się w jego usta.

***

Wysiedliśmy z taksówki pod wielkim domem w Mistic Falls. Stałam się i patrzyłam na dom chłonąc widoki wzrokiem dookoła.
Luke wraz z kierowcą wyjął nasze torby. Po chwili poczułam jak jego ręce oplatają mnie w pasie i kładzie mi głowę na ramieniu wtulając się we mnie.
- Gotowa – mruknął
- Jak nigdy – powiedziałam niezbyt entuzjastycznie …