Weszłam do domu zdejmując kurtkę.
- Gdzie byłaś tak długo ?? –zapytali rodzice.
- Na zajęciach
- Cały dzień ??
- Tak. – postanowiłam zmienić temat – Poznałam tego wampira , którego spotkałam w lesie. Chodzi ze mną na zajęcia i jest moim partnerem na konkurs , który odbędzie się nie długo.
- Jest nie groźny ??- zapytała mama
- Nie . Idę do siebie.
- Nessie , rozmawiaj z nami. Nam też jest ciężko jak tobie. – powiedziała zrozpaczona mama.
- To się zgódźcie na moją przemianę.
Odwróciłam się na pięcie i pobiegłam do pokoju.
Siedziałam w pokoju rozmyślając nad rozmową z Matt. Po dłuższych przemyśleniach doszłam do wniosku , miło by spróbować być razem , ale miałam wątpliwości czy to wypali.
Ja jestem do połowy człowiekiem i kiedyś umrę , a on jest wampirem.
Nie wiedziałam co dalej . No tak wykazywał mną zainteresowanie , a ja nim , ale co dalej ?? Co będzie za kilka lat kiedy ja będę się starzeć , bo raczej moja rodzina mnie nie zamieni , a on będzie młody ??
Te pytania nie dawały mi spokoju.
Od nadmiaru myśli rozbolała mnie głowa i po prostu zasnęłam.
***
Obudziłam się słysząc głośny dźwięk budzika.
Zerwałam się i spadłam z łóżka przy okazji uderzając się w głowę o szafkę.
- Ała – potarłam miejsce bólu.
- Nessie – tata wpadł do pokoju –Nic ci nie jest ??
- Nie tato , tylko spadłam włóżka.
Pomógł mi wstać. Przytulił mnie dosiebie.
- Przytulanie się i beze mnie –powiedziała mama i też się przytuliła .
Wyjrzałam z ramienia Edwarda.Spojrzałam na zegarek była już 10.30.
- O matko – wyrwałam się z uścisku rodziców i pognałam do łazienki.
Ubrałam w mgnieniu oka.
Wzięłam torbę ze strojem i butami. Gdy schodziłam na dół od razu skierowałam się do samochodu.
- Zaczekaj , Renesmee – krzyknęła Babcia.
- Słucham ??
- Masz – podała mi kanapkę i małytermos – w termosie jest trochę krwi.
- Dzięki , jesteś wielka
- Nie ma za co. Miłych zajęć. – potych słowach odjechałam z piskiem opon prosto na zajęcia.
Pod budynek podjechałam o 10.55.
Pobiegłam do szatni i przebrałamsię. Gdy weszłam na sale trochę zadyszana , na szczęście instruktorki nie było, ale reszta już była.
- Patrzcie , kto w końcu do na sprzywitał – powiedziała drwiąco Emma.
- Zostaw ją – powiedziała Lexi
- Nie , Lexi , poczekaj muszę jej coś powiedzieć .
Matt i Lexi podeszli bliżej.
- Posłuchaj mnie uważnie –powiedziałam jej na ucho – Jeśli się nie odczepisz , skręcę ci ten twój idealny kark – przejechałam dłonią po jej szyi .
Skrzywiła się.
- Nie groź mi – odpyskowała.
- Nie grożę . Ostrzegam cię , bo jestem miła. Jakbym chciała ci to zrobić to nawet bym cię nie ostrzegała.
- Renesmee , dość – powiedział Matt i zaczął mnie odciągać od niej .
Odeszliśmy w trójkę od blondyny ,która stała jak kołek z otwartą buzią.
- Co ci odbiło ?? – zapytał.
- Nic . Po prostu mnie wkurza .Musiałam jej wygarnąć.
- Ale nie grozić. Nie rób tego więcej.
- Nie będziesz mi mówił co mam robić.
Odepchnęłam go i poszłam doszatni.
Słyszałam jak rodzeństwo idzie zamną. W szatni znów się przebrałam.
- Poczekaj – krzyknęła siostra Andersona.
- Wracam do domu. Nie mam ochoty dzisiaj tańczyć.
- Będziesz jutro.??
- Nie wiem . Może.
***
Weszłam do domu i trzasnęłam drzwiami.
Usłyszałam dzwoniący telefon stacjonarny.
- Halo – powiedziałam do telefonu.
- Witam . Nazywam się AndrewThomas. Dzwonię z miejscowej policji w Forks ze smutnymi wieściami.
- Słucham ??
Na szczęście mojej rodziny nie było w domu.
- Charlie Swan został postrzelony podczas pracy. Nie żyję. Składamy najszczersze kondolencje.
- O mój boże – powiedziałam zapłakana w telefon.
- Bardzo nam przykro.
- Dziękuję za informacje.
- Do widzenia. – pożegnał się policjant.
Połączenie zostało zakończone.
Wybrałam numer mamy telefonu.
- tak??
- Mamo , tu Nessie . Wracajcie dodomu. – popłakałam się w telefon.
- Co się stało ??
- Powiem jak będziecie.
Zakończyłam połączenie.
Moja rodzina wpadła do domu popięciu minutach.
- Co się stało ?? – powiedziała odrazu mama
- Dziadek Charlie nie żyje. Zostałpostrzelony.
- Co ?? To nie możliwe. – powiedziała Bella
Tata przytulił ją do siebie.
Reszta rodziny stała ze smutnymi minami.
- Skąd to wiesz ??- zapytałCarlise.
- 10 minut temu dzwonili z Forks.
- Musimy tam jechać . –powiedziała mama . – Jak najszybciej .
Wszyscy zgodnie pokiwaliśmygłowami.
- Kiedy ?? – zapytała Esme
- Jutro – powiedziała Bella
- Dobrze. A jak będziemy jechać jutro będę mogła wstąpić do Sali na zajęcia by powiedzieć pani , że nie będzie mnie z tydzień na zajęciach ??
- Dobrze. Po co ?? Jeśli mogę się spytać ?? – zapytała Roslie.
- Bo za 2 tygodnie są zawody i ja między innymi zostałam wybrana by w nich startować. To jak wstąpimy tam na chwilę ??
- Tak. To wszystko postanowione. –powiedział Carlise i poszedł do swojego pokoju.
- Pójdę na polowanie.
Reszta pokiwała głową i poszła doswoich pokoi się spakować.
***
Polowanie zajęło mi z dwie godziny.
Wróciłam do domu koło 21 i poszłam do swojego pokoju spakować się.
Kiedy weszłam do pokoju zobaczyłam Alice pakującą moje rzeczy do torby.
- Alice, sama chciałam to zrobić –powiedziałam gdy weszłam do pokoju.
- Przepraszam cię , nie miałam nic do roboty.
- Nic się nie stało.
- Dobrze , spakowałam ci co potrzebujesz– powiedziała i pośpiesznie wyszła z pokoju.
***
Wstałam gdy usłyszałam budzik.
Ubrałam się jak najszybciej mogłami zeszłam ze swoją torbą spakowaną przez Alice na dół.
- Nessie , chodź – zawołała Esme
Poszłam do kuchni , a tam czekałona mnie śniadanie.
- Zjedz , szybko zaraz idziemy
Pokiwałam bez słowa głową.
Zjadłam śniadanie w 10 minut i posprzątałam talerz .
- Jestem już gotowa.
Reszta pokiwała głowami i skierowali się do garażu.
Sytuacja w domu była bardzo napięta przez tą nagłą śmierć dziadka.
Najbardziej szkoda mi było mamy .
Zachowała się jakby była nieobecna.
Weszłam do garażu i wsiadłam do pierwszego samochodu z brzegu.
Okazało się , że wsiadłam do samochodu Roslie i Emmetta.
Teraz nie robiło mi żadnej różnicy. Nawet Emmett nie zaczepiał mnie.
- Roslie pójdziesz ze mną , żeby mnie usprawiedliwić??
Ruszyliśmy z garażu.
- Pewnie
Spojrzałam na zegarek na desce rozdzielczej . Była już 11.10 czyli , że zajęcia się już zaczęły. Jestem ciekawa z kim Matt będzie tańczył i mam nadzieję , że ta zołza blondyna niebędzie się do niego przyklejać.
- Jesteśmy pod salą – powiedziałEmmett. – Idźcie .
Wysiadłam z Roslie i pobiegliśmy w wampirycznym tempie do budynku.
Podeszliśmy do drzwi Sali i zobaczyłam , że pary tańczą , ale Matt siedzi na krzesełku obok instruktorki.
Zapukałam lekko.
Matt od razu spojrzał w naszą stronę i było widać w jego oczach ulgę.
Ja za to poczułam ukłucie na żołądku.
Anderson puknął parę razu instruktorkę by zwrócić jej uwagę.
Gdy mnie zobaczyła wyłączyła muzykę.
- Przerwa !!! – krzyknęła
Podeszłam z Roslie do pani Stewart( instruktorka ).
Reszta chłopaków z grupy jak zobaczyli Roslie to wyglądali jakby zaraz miały by im wyjść oczy.
- Witam . Jestem Roslie Cullen .Jestem siostrą Renesmee – przedstawiła się.
- Witam . Miło poznać.
- Jestem tu by usprawiedliwić Renesmee , ponieważ niebędzie jej tydzień na zajęciach z powodu śmierci jednego z członków naszej rodziny i musimy jechać na pogrzeb.
Matt spojrzał na mnie znacząco.
Roslie dalej rozmawiała z panią Stewart , a ja podeszłam do Matta.
- O co chodzi z tym pogrzebem ??To tylko wymówka ??
- Nie jak możesz tak myśleć. To prawda mój dziadek nie żyje. Nie wierzę , że taka myśl przyszła ci do głowy. Myślałam , żejesteś inny.
- Nessie , zaczekaj ..
- Nie , zostaw mnie.
- Renesmee chodź idziemy –powiedziała Roslie.
- Już idę. Do widzenia Pani –powiedziałam i wyszliśmy.
Pobiegłyśmy do samochodu i pojechaliśmy na lotnisko
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz