sobota, 4 sierpnia 2012

Rozdział.4.

Weszłam do domu zdejmując kurtkę.

- Gdzie byłaś tak długo ?? –zapytali rodzice.

- Na zajęciach

- Cały dzień ??

- Tak. – postanowiłam zmienić temat – Poznałam tego wampira , którego spotkałam w lesie. Chodzi ze mną na zajęcia i jest moim partnerem na konkurs , który odbędzie się nie długo.

- Jest nie groźny ??- zapytała mama

- Nie . Idę do siebie.

- Nessie , rozmawiaj z nami. Nam też jest ciężko jak tobie. – powiedziała zrozpaczona mama.

- To się zgódźcie na moją przemianę.

Odwróciłam się na pięcie i pobiegłam do pokoju.



Siedziałam w pokoju rozmyślając nad rozmową z Matt. Po dłuższych przemyśleniach doszłam do wniosku , miło by spróbować być razem , ale miałam wątpliwości czy to wypali.

Ja jestem do połowy człowiekiem i kiedyś umrę , a on jest wampirem.

Nie wiedziałam co dalej . No tak wykazywał mną zainteresowanie , a ja nim , ale co dalej ?? Co będzie za kilka lat kiedy ja będę się starzeć , bo raczej moja rodzina mnie nie zamieni , a on będzie młody ??

Te pytania nie dawały mi spokoju.

Od nadmiaru myśli rozbolała mnie głowa i po prostu zasnęłam.



***



Obudziłam się słysząc głośny dźwięk budzika.

Zerwałam się i spadłam z łóżka przy okazji uderzając się w głowę o szafkę.

- Ała – potarłam miejsce bólu.

- Nessie – tata wpadł do pokoju –Nic ci nie jest ??

- Nie tato , tylko spadłam włóżka.

Pomógł mi wstać. Przytulił mnie dosiebie.

- Przytulanie się i beze mnie –powiedziała mama i też się przytuliła .

Wyjrzałam z ramienia Edwarda.Spojrzałam na zegarek była już 10.30.

- O matko – wyrwałam się z uścisku rodziców i pognałam do łazienki.

Ubrałam w mgnieniu oka.

Wzięłam torbę ze strojem i butami. Gdy schodziłam na dół od razu skierowałam się do samochodu.

- Zaczekaj , Renesmee – krzyknęła Babcia.

- Słucham ??

- Masz – podała mi kanapkę i małytermos – w termosie jest trochę krwi.

- Dzięki , jesteś wielka

- Nie ma za co. Miłych zajęć. – potych słowach odjechałam z piskiem opon prosto na zajęcia.



Pod budynek podjechałam o 10.55.

Pobiegłam do szatni i przebrałamsię. Gdy weszłam na sale trochę zadyszana , na szczęście instruktorki nie było, ale reszta już była.

- Patrzcie , kto w końcu do na sprzywitał – powiedziała drwiąco Emma.

- Zostaw ją – powiedziała Lexi

- Nie , Lexi , poczekaj muszę jej coś powiedzieć .

Matt i Lexi podeszli bliżej.

- Posłuchaj mnie uważnie –powiedziałam jej na ucho – Jeśli się nie odczepisz , skręcę ci ten twój idealny kark – przejechałam dłonią po jej szyi .

Skrzywiła się.

- Nie groź mi – odpyskowała.

- Nie grożę . Ostrzegam cię , bo jestem miła. Jakbym chciała ci to zrobić to nawet bym cię nie ostrzegała.

- Renesmee , dość – powiedział Matt i zaczął mnie odciągać od niej .

Odeszliśmy w trójkę od blondyny ,która stała jak kołek z otwartą buzią.

- Co ci odbiło ?? – zapytał.

- Nic . Po prostu mnie wkurza .Musiałam jej wygarnąć.

- Ale nie grozić. Nie rób tego więcej.

- Nie będziesz mi mówił co mam robić.

Odepchnęłam go i poszłam doszatni.

Słyszałam jak rodzeństwo idzie zamną. W szatni znów się przebrałam.

- Poczekaj – krzyknęła siostra Andersona.

- Wracam do domu. Nie mam ochoty dzisiaj tańczyć.

- Będziesz jutro.??

- Nie wiem . Może.



***



Weszłam do domu i trzasnęłam drzwiami.

Usłyszałam dzwoniący telefon stacjonarny.

- Halo – powiedziałam do telefonu.

- Witam . Nazywam się AndrewThomas. Dzwonię z miejscowej policji w Forks ze smutnymi wieściami.

- Słucham ??

Na szczęście mojej rodziny nie było w domu.

- Charlie Swan został postrzelony podczas pracy. Nie żyję. Składamy najszczersze kondolencje.

- O mój boże – powiedziałam zapłakana w telefon.

- Bardzo nam przykro.

- Dziękuję za informacje.

- Do widzenia. – pożegnał się policjant.

Połączenie zostało zakończone.

Wybrałam numer mamy telefonu.

- tak??

- Mamo , tu Nessie . Wracajcie dodomu. – popłakałam się w telefon.

- Co się stało ??

- Powiem jak będziecie.

Zakończyłam połączenie.

Moja rodzina wpadła do domu popięciu minutach.

- Co się stało ?? – powiedziała odrazu mama

- Dziadek Charlie nie żyje. Zostałpostrzelony.

- Co ?? To nie możliwe. – powiedziała Bella

Tata przytulił ją do siebie.

Reszta rodziny stała ze smutnymi minami.

- Skąd to wiesz ??- zapytałCarlise.

- 10 minut temu dzwonili z Forks.

- Musimy tam jechać . –powiedziała mama . – Jak najszybciej .

Wszyscy zgodnie pokiwaliśmygłowami.

- Kiedy ?? – zapytała Esme

- Jutro – powiedziała Bella

- Dobrze. A jak będziemy jechać jutro będę mogła wstąpić do Sali na zajęcia by powiedzieć pani , że nie będzie mnie z tydzień na zajęciach ??

- Dobrze. Po co ?? Jeśli mogę się spytać ?? – zapytała Roslie.

- Bo za 2 tygodnie są zawody i ja między innymi zostałam wybrana by w nich startować. To jak wstąpimy tam na chwilę ??

- Tak. To wszystko postanowione. –powiedział Carlise i poszedł do swojego pokoju.

- Pójdę na polowanie.

Reszta pokiwała głową i poszła doswoich pokoi się spakować.



***



Polowanie zajęło mi z dwie godziny.

Wróciłam do domu koło 21 i poszłam do swojego pokoju spakować się.

Kiedy weszłam do pokoju zobaczyłam Alice pakującą moje rzeczy do torby.

- Alice, sama chciałam to zrobić –powiedziałam gdy weszłam do pokoju.

- Przepraszam cię , nie miałam nic do roboty.

- Nic się nie stało.

- Dobrze , spakowałam ci co potrzebujesz– powiedziała i pośpiesznie wyszła z pokoju.



***



Wstałam gdy usłyszałam budzik.

Ubrałam się jak najszybciej mogłami zeszłam ze swoją torbą spakowaną przez Alice na dół.

- Nessie , chodź – zawołała Esme

Poszłam do kuchni , a tam czekałona mnie śniadanie.

- Zjedz , szybko zaraz idziemy

Pokiwałam bez słowa głową.

Zjadłam śniadanie w 10 minut i posprzątałam talerz .

- Jestem już gotowa.

Reszta pokiwała głowami i skierowali się do garażu.

Sytuacja w domu była bardzo napięta przez tą nagłą śmierć dziadka.

Najbardziej szkoda mi było mamy .

Zachowała się jakby była nieobecna.

Weszłam do garażu i wsiadłam do pierwszego samochodu z brzegu.

Okazało się , że wsiadłam do samochodu Roslie i Emmetta.

Teraz nie robiło mi żadnej różnicy. Nawet Emmett nie zaczepiał mnie.

- Roslie pójdziesz ze mną , żeby mnie usprawiedliwić??

Ruszyliśmy z garażu.

- Pewnie

Spojrzałam na zegarek na desce rozdzielczej . Była już 11.10 czyli , że zajęcia się już zaczęły. Jestem ciekawa z kim Matt będzie tańczył i mam nadzieję , że ta zołza blondyna niebędzie się do niego przyklejać.

- Jesteśmy pod salą – powiedziałEmmett. – Idźcie .

Wysiadłam z Roslie i pobiegliśmy w wampirycznym tempie do budynku.

Podeszliśmy do drzwi Sali i zobaczyłam , że pary tańczą , ale Matt siedzi na krzesełku obok instruktorki.

Zapukałam lekko.

Matt od razu spojrzał w naszą stronę i było widać w jego oczach ulgę.

Ja za to poczułam ukłucie na żołądku.

Anderson puknął parę razu instruktorkę by zwrócić jej uwagę.

Gdy mnie zobaczyła wyłączyła muzykę.

- Przerwa !!! – krzyknęła

Podeszłam z Roslie do pani Stewart( instruktorka ).

Reszta chłopaków z grupy jak zobaczyli Roslie to wyglądali jakby zaraz miały by im wyjść oczy.

- Witam . Jestem Roslie Cullen .Jestem siostrą Renesmee – przedstawiła się.

- Witam . Miło poznać.

- Jestem tu by usprawiedliwić Renesmee , ponieważ niebędzie jej tydzień na zajęciach z powodu śmierci jednego z członków naszej rodziny i musimy jechać na pogrzeb.

Matt spojrzał na mnie znacząco.

Roslie dalej rozmawiała z panią Stewart , a ja podeszłam do Matta.

- O co chodzi z tym pogrzebem ??To tylko wymówka ??

- Nie jak możesz tak myśleć. To prawda mój dziadek nie żyje. Nie wierzę , że taka myśl przyszła ci do głowy. Myślałam , żejesteś inny.

- Nessie , zaczekaj ..

- Nie , zostaw mnie.

- Renesmee chodź idziemy –powiedziała Roslie.

- Już idę. Do widzenia Pani –powiedziałam i wyszliśmy.

Pobiegłyśmy do samochodu i pojechaliśmy na lotnisko

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz