sobota, 4 sierpnia 2012

Rozdział.3

Pożegnałam się z Jacobem i poszłam na polanę. Biegłam nie zatrzymując się.

Gdy dotarłam na miejsce , Matt już czekał.

- Hej – powiedziałam.

- Cześć – odpowiedział.

- To co chcesz wiedzieć ??

- Jak to możliwe , że jesteś pół wampirem ??

- Moja mama jak mnie urodziła była jeszcze człowiekiem , a mój tata jest wampirem.

- To brzmi tak dziwnie. Bez urazy.

- Nic się nie stało. Wiem to trochę dziwne , ale prawdziwe. Jakby nie było to by mnie tu nie było.

- Masz jeszcze kogoś oprócz rodziców ??

- Tak. Mam dwie ciocie , dwóch wujków oraz babcie i dziadka.

- Wow. Sporo was tam jest .

- Tak wiem . A jak jest u ciebie ??

- Ja mam siostrę i rodziców. Moją siostrę poznałaś dzisiaj na zajęciach.

- Serio ??

- Tak . To Lexi.

- Lexi to twoja siostra.

- Tak.

- Ona też jest…??

- Wampirem ?? Tak jest nim. Nie wyczułaś tego??

- Jakoś tak się w to nie zagłębiałam.

Matt zaczął warczeć.

- O co chodzi ??

- Nessie , schowaj się za mną .

Odwróciłam się i zobaczyłam Jacoba w postaci wilka. Myślałam , że już pojechał.

- Nie , Matt spokojnie on nic ci nie zrobi.

- Nessie , to wilkołak.

- Jacob , spokojnie . On nic mi nie robi.

Podeszłam do wilka i przytuliłam się do niego by przestał.

Wtulił się we mnie i polizał po twarzy.

Pobiegł w krzaki i zaraz wrócił w ludzkiej postaci w samych spodenkach.

- Nie zbliżaj się do niej – warknął Jacob.

- Bo co mi zrobisz ?? – postawił się Matt

- Hej , chłopaki , spokojnie – powiedział wchodząc pomiędzy nich i odsuwając lekko od siebie.

Patrzyli na siebie morderczym wzrokiem.

- Nessie , martwię się o ciebie.- powiedział odrywając wzrok od przeciwnika .

- Nie musisz. Co ty tu jeszcze robisz ?? Myślałam , że już pojechałeś.

- Edward dzwonił i powiedział , żebym sprawdził gdzie jesteś zanim wyjadę z miasta.

- Nie musiałeś.

- Powiedziałaś , że nic nie ma pomiędzy wami.

- Bo to prawda – poczułam ukłucie w żołądku.

Odwróciłam się w stronę Matta. Patrzył w przestrzeń pustym wzrokiem.

- Jacob , powinieneś już iść – powiedziałam automatycznie.

- Nessie

- JACOB , WRACAJ DO LA PUSH – KRZYKNĘŁAM

- Dobra – mruknął.

Poszedł w krzaki i zmienił się w wilka i pobiegł.

- Przepraszam cię , za niego.

Odwróciłam się i zobaczyłam , że Matt zniknął.

Fajnie , zostawił mnie.

Pobiegłam do domu. Wkurzona weszłam i trzasnęłam drzwi.

- Co się stało ??- zapytał Edward

- Musiałeś wysyłać Jacoba po mnie. – warknęłam.

- Nie tym tonem moja damo.

- Mam tego dość . Daj mi trochę przestrzeni. Nie jestem już mała.

Pobiegłam do pokoju , zamykając je na zamek.

W moich oczach wezbrały się łzy.

Nagle poczułam wielki gniew i zrzuciłam ze ściany anty ramę z obrazem na podłogę kalecząc się.

- Au !!!

Drzwi przewaliły się na podłogę i zobaczyłam moją rodzinę.

Tata podbiegł do mnie zaczął oglądać moje rany.

Wyrwałam rękę z jego uścisku.

Spojrzał na mnie wściekły.

- Carlise , choć opatrzysz jej ręce.

Gdy dziadek przyszedł Edward wstał i wyszedł z pokoju.

- Edwardzie – krzyknęła za nim Bella.

- Nie musiałaś tego robić – powiedział cicho dziadek.- Kochamy cię. Nie chcemy aby stała ci się krzywda , a zwłaszcza twoi rodzice. Nie możesz winić ojca za to co robi.

- Chcę po prostu mieć więcej przestrzeni.

- Gotowe.

- Dzięki.

Alice z Roslie posprzątały szkło i wyszły.

Siedziałam sama.

Posiedziałam w pokoju z około godzinę i zaszłam na dół.

Gdy weszłam do salonu każdy był zajęty swoimi rzeczami .

Rodzice siedzieli na kanapie przytuleni do siebie.

- Chciałabym was o coś prosić . Powiedziałam do rodziny.

Każdy na mnie spojrzał.

- Nie , Renesmee nie zgodzę się na to . – krzyknął Edward

- Znowu się zaczyna – mruknął Edward.

- Nawet nie wiesz o co chodzi – mruknęła do niego Bella.

- Nessie , chce , żebyśmy zmieli ją w pełnego wampira.

Każdy rzucił mi zdziwione spojrzenie.

- Dlaczego tego chcesz ?? – zapytał Dziadek.

- Nie chce się różnić od was. Ja jestem śmiertelna i kiedyś umrę. Proszę . Chcę tego.

- Nessie – zaczęła mama.

- Nikt mnie nie rozumie!!!!

. Znów pobiegłam do siebie do pokoju.



***

Parę dni później

Minęło kilka dni. Chodziłam na zajęcia , ale nie rozmawiałam z Mattem , ani razu o sytuacji w lesie. Widać było , że on też nie chce zaczynać tego tematu . Ale w końcu muszę z nim porozmawiać. Wyjaśnić wszystko i dowiedzieć się dlaczego mnie zostawił samą w lesie.

Do rodziny się także nie odzywałam . Nie miałam odwagi po moim wybuchu , ale wiedzą , że bardzo tego chcę. Mam nadzieję , że jeszcze zmienią zdanie.

Obudziłam się o 10 rano. Ubrałam się w rzeczy , wzięłam torbę z ciuchami na przebranie i zeszłam na dół.

Zamierzałam się do nich nie odzywać.

Gdy zeszłam na dół zastałam swoją rodzinę jak zwykle w salonie.

Nawet nie zaszczycając ich wzrokiem poszłam do kuchni.

Zrobiłam sobie szybkie śniadanie , które popiłam sokiem pomarańczowym i byłam gotowa do wyjścia.

Weszłam do pokoju i skierowałam się do drzwi.

- Poczekaj , odwiozę cię – powiedział tata

- Nie trzeba – powiedziałam wychodząc .

Trzasnęłam drzwi.

Zaczęłam biec lasem wzdłuż drogi.

Kiedy już byłam prawie na miejscu zwolniłam i dokładnie się rozejrzałam czy nikt znajomy nie idzie i wyszłam z lasu na chodnik.

***



Weszłam do szatni i zobaczyłam Lexi.

- Cześć , Nessie .

- Cześć , jest twój brat ??

- Tak , a co ???

- Muszę z nim pogadać.

Na tym nasza rozmowa się skończyła.

Ubrałam się w dres i bez słowa wyszłam z szatni.

Od razu skierowałam się na salę.

Na Sali był Matt i kilku chłopków.

- Możemy porozmawiać ?? – zapytałam go kiedy podeszłam.

Spojrzał na mnie , a chłopaki , którzy z nim rozmawiali poszli na drugi koniec Sali.

- Słucham ??

- Dlaczego mnie zostawiłeś samą w lesie ? Myślałam , że porozmawiamy.

- Stwierdziłem , że lepiej będzie jak sobie pójdę i tak jak widzę masz z nim problem.

- Niby jaki nie wiem o co ci chodzi ??

- Nessie , spójrz prawdzie w oczy. Podobasz mu się.

- Jacob , jest dla mnie jak brat.

- Jestem innego zdania.

- Dlaczego ci tak zależy ??

- Sam nie wiem. – powiedział i odszedł.

Patrzyłam jak odchodzi.

Czyżby mu zależało na mnie ?? To było bardzo dziwne.

Instruktorka weszła na salę .

- ZACZYNAMY !!!

Podeszłam do Matta. Nie patrzyłam na niego , ale i tak wiedziałam , że jego wzrok non stop spoczywa na mnie.

Dwie godziny minęły bardzo szybko. Nawet nie zauważyłam kiedy ten czas minął.

Poszłam do szatni z Lexi .

- Co się stało pomiędzy wami ??

- Nic. Czemu pytasz ??

- Wydajecie się oboje smutni.

- To nic. Trochę się popsuły nasze relacje . I tyle.

Ubrałam się i pożegnałam z Lexi.

Szłam do drzwi i Matt do mnie podszedł.

- Chciałem cię przeprosić .

- Za co ??
- Za to wszystko co było. Zgoda ??

- Zgoda.

- Wiesz pomyślałem, że możemy iść sami poćwiczyć gdzieś bez publiczności.

- To wcale nie taki zły pomysł i tak nie śpieszy mi się by wracać do domu.

- Coś się stało ??
- Pokłóciłam się z rodziną.

- O co ?? Jeśli mogę spytać.

- Chcę , żeby mnie zmienili w pełnego wampira , a oni nie chcą.

- Dlaczego tego chcesz ?? – zapytał otwierając mi drzwi od strony pasażera.

- Jestem odmieńcem . Źle się z tym czuję.

Jechaliśmy w ciszy . Żadne z nas się nie odezwało.

Nagle samochód się zatrzymał koło lasu.

Wysiadłam .

- Gdzie idziemy ??

- W moje ulubione miejsce.

Zaczął biec.

- Zaczekaj – krzyknęłam i zaczęłam biec za nim.

Dogoniłam go nareszcie. Stał na polanie przez którą przepływała mała rzeczka.

Było tu niewiarygodnie pięknie.

- Tu jest pięknie.- powiedziałam oszołomiona.

- Mi też się tu podoba . Zaczynamy ??

Pokiwałam głową i podeszłam w jego stronę .Zaczęliśmy tańczyć układ . Już go umieliśmy perfekcyjnie. Na Konicu układu Matt musiał mnie odchylić .

Gdy tylko znaleźliśmy się w tej pozycji nasze twarze dzieliły centymetry.

Spojrzeliśmy sobie w oczy i po chwili nasze usta się połączyły w pocałunku.

W końcu przerwałam pocałunek i wyswobodziłam się z jego umięśnionych ramion.

- Przepraszam , nie powinniśmy .

- Daj nam chociaż szansę.

- Nie wiem . Muszę to przemyśleć. Odwieź mnie do domu.

- Dobrze.

Zaczęłam biec do samochodu Matta.

Wsiadłam i odwróciłam się w stronę okna. Było już późno.

Jechaliśmy około 10 – ciu minut.

- Jesteśmy na miejscu – mruknął.

- Dzięki.

- Będziesz jutro ??

- Chyba tak. – szepnęłam.

- Będę o nas walczył.

Wysiadłam i poszłam do domu.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz