sobota, 4 sierpnia 2012

Rozdział.12

:::...MUZYKA...:::



Siedziałam na kanapie przed telewizorem grając z Emmettem na konsoli. Uparł się więc już zagrałam , żebynie marudził.

Tata z mamą siedzieli przy fortepianie. Mój ojciec chyba usłyszał moje myśli ,ponieważ się zaśmiał.Spojrzałam na niego z grymasem na twarzy.

Nareszcie po pół godziny grania przegrałam i wujek dał mi spokój.

Matt był u siebie. Postanowiłam ,że go odwiedzę . Zrobię mu niespodziankę.

Pobiegłam na jego domu i weszłam pocichutku.

Usłyszałam stłumione głosy z jego pokoju. Podeszłam na palcach i przystawiłam ucho . Usłyszałam rozmowę.

- Nie no stary . To jak załatwiłeś sprawę z Cullenówną jest godne podziwu – poznałam głoś Dimitriego Volturii. Niewiedziałam o co mu chodzi.

- Tak. Jest naiwna . Szybko mi zaufała.- powiedział Matt. Serce zaczęło mnie boleć.

- Co zamierzasz dalej ? usłyszałam głos Feliksa.

- Jeszcze trochę poudaję . Apóźniej dostarczę ją do Ojca. – odpowiedział im.

- Wiesz co sądzę o RenesmeeCullen…

- Oświeć mnie –odpowiedział.

- Sądzę , że ona strasznie podsłuchuję. – otworzył z impetem drzwi.

Stałam jak wryta. Nie wiedziałam co zrobić.

Nagle odwróciłam się i zaczęłam biec w stronę domu.

- Nessie – krzyknął Matt za mną.

Gonił mnie przez pół drogi. Wkońcu złapał mnie za rękę i odwrócił w swoją stronę.

- Zostaw mnie !!! warknęłam mu wtwarz.

- To nie jest to na co wygląda.

- Nic mnie to nie obchodzi. –teraz wszystko zrozumiałam – Moja zmiana w wampira i atak Lizzy był zaplanowany, prawda ??

Patrzył z bólem.

- Tak , był.

- Ja ci zaufałam. I jak powiedziałeś „Szybko mi zaufała”

- Skoro tak bardzo chciałeś mnie dostarczyć do twojego ojca , to było to zrobić tak bym się w tobie nie zakochała. To wszystko co było między nami to straszne kłamstwo !!

- Na początku tak było , ale później zakochałem się w tobie . Kocham cię.

- Nie wierzę ci.

Nie odezwał się nic.

- Powiem ci jedno. Jesteś tchórzem i kłamcą. Znikaj z mojego życia.

Nie ruszył się z miejsca.

- A więc dobrze . Ja zniknę.Poznanie ciebie to mój największy błąd w życiu.

- Dla mnie nie było to błędem –szepnął . Moje serce się ścisnęło z bólu.

- Mam nadzieję , że nigdy cię już nie spotkam.

Odwróciłam się i pobiegłam dodomu.



***

Do swojego pokoju wskoczyłam przezokno. Wyjęłam torbę z pod łóżka i zaczęłam się pakować.

Spakowana byłam po 15 minutach.

Zeszłam z torbami na dół. Jak rodzina zobaczyła mnie z torbami byli wielce zdziwieni.

- Gdzie się wybierasz ?? zapytał ojciec.

- Wyjeżdżam . Sama.

- Co ?? A co z Mattem ?? zapytała matka.

- Nienawidzę go z całego serca.

- Coś ci zrobił ??

- Nie będę nic mówiła na ten temat. Postanowiłam zadbać o siebie. Pojdę gdzieś i będę robić to co kocham.

- A co z nami ?? Przecież jesteśmy rodziną.

- Potrzebuję samotności. Nie martwcie się poradzę sobie.

- To duże niebezpieczeństwo… Gdzie zamierzasz jechać ?? zaczął Carlise.

- Może NY ( Nowy York ) lub LA (Los Angeles ).

- A tam co dalej ??

- Jeszcze nie wiem. Pozwólcie mi jechać albo ucieknę z domu.

- Dobrze , jedź – powiedział Ojciec.

- Edwardzie … - warknęła Matka.

- Dajmy jej jechać.

Pozwolili mi jechać. Uściskałam każdego po kolei i pojechałam na samolot.



Stałam w kolejce po bilet.Zdecydowałam , że pojadę do NY.

Po kilku minutach kupiłam bilet i czekałam na samolot. Usiadłam na ławce.

Poczułam ,że ktoś siada obok mnie.

- Dokąd jedziesz ? – zapytał znajomy głos z którym nie chciałam już mieć do czynienia.

- Nie powinno cię to obchodzić. A niech mnie zapomniałam ,że masz mnie dostarczyć do twojego ojczulka by zrobił ze mnie bóg wie co – powiedziałam z sarkazmem.

- Ja jadę do Włoch.

- Nawet nie jestem zdziwiona.

Nagle usłyszałam „Pasażerowie czekający na lot z Seattle do Nowy Yorku mają zgłosić się na odprawę.”

Zerwałam się z ławki i wzięłam torby.

- Czyli jedziesz do NY. Piękne miasto. Mam nadzieję ,że sobie ułożysz życie.

Spojrzałam na niego przelotnie.

- Nawzajem. Znajdź dziewczynę która będzie tolerowała twoje kłamstwa. Ja nie jestem jedną z nich.

Pochyliłam się nad nim i pocałowałam w usta ten ostatni raz.

- Szkoda ,że tak wszystko się skończyło – powiedziałam i odeszłam .



****



Odprawa odbyła się bez żadnych przeszkód i po paru minutach siedziałam w samolocie.

Kiedy w końcu wystartowaliśmy samolot leciał około 2 godzin.

Po wylądowaniu wysiadłam z samolotu i wzięłam bagaże.

Pierwsze co musiałam zrobić to znaleźć jakieś mieszkanie. Nagle usłyszałam mój telefon.

- Halo

- Cześć , Nessie.

- Hej , tato. Co tam ??

- Dobrze. A jak u ciebie ??
- Jakoś idzie. Dopiero wylądowałam.

- Wiem i dlatego dzwonię. Wyślę ci adres smsem , idź tam . Kupiliśmy ci tam mieszkanie.

Powiedz , że jesteś Vanessa Cullen to dadzą ci klucze.

- Vanessa ??
- Woleliśmy to niż Renesmee.

- Nooo , to fajnie. Jak wam sięnie podoba moje imię to było mi i dać na imię Vanessa.

- Podoba nam się twoje imię -powiedział bezradnie- Bella…

- Dziecko daj spokój – powiedziała matka

- Dobra…To czekam na smsa.

Rozłączyłam się. Po chwili dostałam adres.

„Fifth Avenue 5”

Spojrzałam na adres z szeroko otwartymi oczami. To była jedna najpopularniejszych ulic na świecie.

Normalnie życie jest piękne.Poszłam pod podany mi wcześniej adres.

Moje mieszkanie to był wielki luksusowy hotel.

Weszłam do środka i podeszłam do recepcji.

- W czym mogę pomóc ?? – zapytała kobieta za ladą.

- Nazywam się Vanessa Cullen . Mamtu zakupiony już pokój .

Kobieta zaczęła szukać informacji w komputerze.

- A tak. Vanessa Cullen. –przejechała kartą po czytniku po czy mi ją dała.

- Proszę to klucz. Życzę miłego pobytu.

- Dziękuję.

Szłam do pokoju. Rozglądałam się po pomieszczeniu. Było piękne i bardzo nowoczesne.

Okazało się , że mój pokój jest nawyższym piętrze.

Kiedy w końcu się do człapałam i weszłam do pokoju. Zobaczyłam , że mam stąd wspaniały widok na NY.

Zaparło i dech w piersiach. Ten widok był niedopisania.

Wzięłam telefon i odpisałam rodzinie.

„Mieszkanie jest super. Dzięki . Buziaki.Kocham was „Odpisałam ojcu.

„Nie ma za co” Napisał po kilku sekundach.

Wyszłam na mały balkonik i spojrzałam w dół. Stąd ludzie wyglądali jak mróweczki.

Już był wieczór. Spojrzałam w boki zobaczyłam ,że ulice dalej jest klub i sporo osób stoi w kolejce do niego.

Postanowiłam się super ubrać i iść się zabawić. Wybrałam ubrania w parę minut.

Odświeżyłam się. Zrobiłam makijaż, rozczesałam włosy i byłam gotowa.



***



Stałam w kolejce do klubu. W końcu nadeszła moja kolej. Podeszłam do strażników.

- Dowód tożsamości – powiedział bez owijania w bawełnę.

Wyjęłam podrabiany dowód. Facet spojrzał na niego. Po czym mi go oddał.

- Zapraszam i miłej zabawy życzę.

Pokiwałam głową i weszłam dośrodka.

Klub był dość duży. Pełno ludzi tańczących i popijających alkohol.

Wszędzie świeciły neonowe światła.DJ dawał najlepszą muzykę jaką słyszałam .

Spojrzałam na główny parkiet i zobaczyłam , że uformowało się tam kółko z ludzi , a w tym kółku tańczy kilku tancerzy

Obok głównego parkietu stał DJ z konsolą. Podeszłam do niego.

- Hej . Możesz to puścić ??Pokazałam jeden z tytułów na jego liście.

- Pewnie.

MUZYKA zaczęła grać i podeszłam dokółka i przepchnęłam się przez ludzi.

Tancerze cieszyli się dużą uwagą , ale kiedy ja zaczęłam tańczyć każdy zwracał na mnie uwagę.

Tańczyłam i traciłam kontrolę.Taniec to mój żywioł od dawna to wiedziałam.

Piosenka się skończyła .Usłyszałam oklaski i gwizdanie. Ukłoniłam się do tłumu i poszłam po jakiegoś drinka.

- Co podać , ślicznotko ? zapytał Barman.

- Whisky

- Proszę bardzo. – Nalał mi do szklanki. – Niezły dałaś popis.

- Dzięki.

- Jak się nazywasz ? zapytał.

- Nie mam ochoty na szybki numerek więc daj sobie spokój – powiedziałam nonszalancko.

Prychnął i poszedł obsłużyć innych klientów.

Poczułam , że ktoś mnie puka w ramię. Gdy się odwróciłam zobaczyłam tancerzy i chłopaka równie przystojnego jak Matt. Tęskniłam za nim.

Był wysoki. Miał jasne , krótkie włosy , lekki zarost , ale dodawał mu uroku. Był wysoki i szczupły oraz bardzo blady. Wiedziałam , że jest wampirem.

Patrzyłam na niego jak głupia.

- Cześć. Jestem Luke. Niezły dałaś popis.

- Hej. Jestem Renesmee – podałam rękę na przywitanie. – Dzięki.

Napiłam się alkoholu ze szklanki.

- A więc , Renesmee, gdzie nauczyłaś się tak tańczyć..- zaczął

- Tańczę od małego. Zawsze uwielbiałam taniec.

- Luke , ona jest jedną z nas .Choć pokażemy jej nasz dom.- zagadną go jeden z tancerzy.

- O co wam chodziło ?? zapytałam

Luke śledził mnie wzrokiem dokładnie.

- Oh , niech będzie. Idźcie na górę powiedzieć reszcie.

Tancerze pobiegli na górę. –Możemy porozmawiać na osobności.

- Dopiero się poznaliśmy.

- Dobrze wiesz o czym chcę pogadać.

Poszliśmy w kąt. Gdzie nie było ludzi.

- Jesteś wampirzycą – powiedział

- Brawo , detektywie –powiedziałam z sarkazmem.

- Skąd jesteś ??

- Z Forks w stanie Waszyngton .

- Mieszkałem tam dawno temu.

Uśmiechnęłam się lekko.

- Jak masz na nazwisko ??zapytałam.

- Collins. A ty ??

- Cullen

- Słyszałem o was.

Parsknęłam śmiechem.

- Chyba każdy wampir na świecie o nas słyszał.

- Chyba. To ty jesteś tą pół wampirzycą , którzy chcieli zabić Volturii.

- Byłam . Mogli by mnie zabić chociaż bym tak nie cierpiała , ale to nie ważne – mruknęłam.- a poza tym trochę się za bardzo upiłam .

- Okej ?! Skoro tak uważasz.

- Miałeś mi coś pokazać.

- Dobra , chodźmy.



***

Szliśmy schodami na górę. Gdyweszłam zobaczyłam pomieszczenie coś typu starego magazynu.

Czegoś tu nie kumałam.

- To chciałeś mi pokazać ??

- No tak , to nasz dom

- Ten magazyn.

Zaśmiał się . Otworzył mi drzwi.

- Tu jest nasz dom.

Kiedy weszłam zobaczyłam Kuchnie.Normalnie urządzony dom , ale z akcentem magazynu na coś tam . Było fajnie.

Oprowadził mnie . Poznałam wielu tancerzy . Mieli sale do tańczenia, sypialnie.

Było super.

- To jest najlepsze.

Weszłam do środka. Była to wielka sala. Jedna ściana była zrobiona z boomboxów.

- Boomboxy. Ale super.

- Też je lubię. Sam zrobiłem te ścianę gdy tylko udało mi się zdobyć jakiś boombox. Masz jakiś ??

- Tak . To znaczy mój wujek ma, ale pożycza mi często zwłaszcza kiedy wchodzę do jego pokoju bez pukania.

- Nie rozumiem.

Opowiedziałam mu historię z Rose i Emmettem. Bardzo mi się dobrze z nim rozmawiało.

Był dobrą osobą na poprawę humoru.

Świetnie się bawiłam , ale nadal miałam złamane serce i to bardzo.

Gdy skończyłam zaczął się śmiać.

- Nie no nie wierzę – powiedział śmiejąc się.

W końcu po kilku minutach się opanował.

- Właśnie chciałem się ciebie zapytać czy nie chciałabyś tu zamieszkać.

Zaskoczył mnie.

- Mam mieszkanie przecznicę wcześniej.

- Podasz mi adres . Chętnie cię odwiedzę jeśli będziesz chciała.

- Pewnie.

Napisałam mu adres na kartce oraz numer telefonu.

Spojrzałam na zegarek na ścianie.

- Musze już iść.

- Przyjdziesz jutro wieczorem .

- Pewnie.

Uśmiechnęłam się.

- Do jutra . Pożegnałam się i poszłam.

1 komentarz:

  1. Jejciu, zaczelam czytac pierwszy rozdzial ze do tego przeczytalam wszystkie za jednym zamachem i dlatego dopiero teraz komentuje :) swietna ksiazka!! Baaaardzo wciagajaca, w poprzednim tam rozdziale bardzo mnie zaskoczylo to, ze Matt tez synem Aro ale pomysl swietby :) zabieram sie za czytanie nastepnych rozdzialow i postaram sie czesciej komentowac.
    Ale zapraszam tez do siebie.
    www.resneesmee.blogspot.com
    poczatek jest straaaaaszne nudny u mnie bo wydaje sie ze to bedzie tylko o dziwnych historyjkach Ness i Jacoba (jakies milosne problemy) ale ok 13 rozdzialu zaczyna sie dziac znacznie wiecej :) jeszcze raz zapraszam i czytam dalej ;*

    OdpowiedzUsuń