:::...MUZYKA...:::
Siedziałam na kanapie przed telewizorem grając z Emmettem na konsoli. Uparł się więc już zagrałam , żebynie marudził.
Tata z mamą siedzieli przy fortepianie. Mój ojciec chyba usłyszał moje myśli ,ponieważ się zaśmiał.Spojrzałam na niego z grymasem na twarzy.
Nareszcie po pół godziny grania przegrałam i wujek dał mi spokój.
Matt był u siebie. Postanowiłam ,że go odwiedzę . Zrobię mu niespodziankę.
Pobiegłam na jego domu i weszłam pocichutku.
Usłyszałam stłumione głosy z jego pokoju. Podeszłam na palcach i przystawiłam ucho . Usłyszałam rozmowę.
- Nie no stary . To jak załatwiłeś sprawę z Cullenówną jest godne podziwu – poznałam głoś Dimitriego Volturii. Niewiedziałam o co mu chodzi.
- Tak. Jest naiwna . Szybko mi zaufała.- powiedział Matt. Serce zaczęło mnie boleć.
- Co zamierzasz dalej ? usłyszałam głos Feliksa.
- Jeszcze trochę poudaję . Apóźniej dostarczę ją do Ojca. – odpowiedział im.
- Wiesz co sądzę o RenesmeeCullen…
- Oświeć mnie –odpowiedział.
- Sądzę , że ona strasznie podsłuchuję. – otworzył z impetem drzwi.
Stałam jak wryta. Nie wiedziałam co zrobić.
Nagle odwróciłam się i zaczęłam biec w stronę domu.
- Nessie – krzyknął Matt za mną.
Gonił mnie przez pół drogi. Wkońcu złapał mnie za rękę i odwrócił w swoją stronę.
- Zostaw mnie !!! warknęłam mu wtwarz.
- To nie jest to na co wygląda.
- Nic mnie to nie obchodzi. –teraz wszystko zrozumiałam – Moja zmiana w wampira i atak Lizzy był zaplanowany, prawda ??
Patrzył z bólem.
- Tak , był.
- Ja ci zaufałam. I jak powiedziałeś „Szybko mi zaufała”
- Skoro tak bardzo chciałeś mnie dostarczyć do twojego ojca , to było to zrobić tak bym się w tobie nie zakochała. To wszystko co było między nami to straszne kłamstwo !!
- Na początku tak było , ale później zakochałem się w tobie . Kocham cię.
- Nie wierzę ci.
Nie odezwał się nic.
- Powiem ci jedno. Jesteś tchórzem i kłamcą. Znikaj z mojego życia.
Nie ruszył się z miejsca.
- A więc dobrze . Ja zniknę.Poznanie ciebie to mój największy błąd w życiu.
- Dla mnie nie było to błędem –szepnął . Moje serce się ścisnęło z bólu.
- Mam nadzieję , że nigdy cię już nie spotkam.
Odwróciłam się i pobiegłam dodomu.
***
Do swojego pokoju wskoczyłam przezokno. Wyjęłam torbę z pod łóżka i zaczęłam się pakować.
Spakowana byłam po 15 minutach.
Zeszłam z torbami na dół. Jak rodzina zobaczyła mnie z torbami byli wielce zdziwieni.
- Gdzie się wybierasz ?? zapytał ojciec.
- Wyjeżdżam . Sama.
- Co ?? A co z Mattem ?? zapytała matka.
- Nienawidzę go z całego serca.
- Coś ci zrobił ??
- Nie będę nic mówiła na ten temat. Postanowiłam zadbać o siebie. Pojdę gdzieś i będę robić to co kocham.
- A co z nami ?? Przecież jesteśmy rodziną.
- Potrzebuję samotności. Nie martwcie się poradzę sobie.
- To duże niebezpieczeństwo… Gdzie zamierzasz jechać ?? zaczął Carlise.
- Może NY ( Nowy York ) lub LA (Los Angeles ).
- A tam co dalej ??
- Jeszcze nie wiem. Pozwólcie mi jechać albo ucieknę z domu.
- Dobrze , jedź – powiedział Ojciec.
- Edwardzie … - warknęła Matka.
- Dajmy jej jechać.
Pozwolili mi jechać. Uściskałam każdego po kolei i pojechałam na samolot.
Stałam w kolejce po bilet.Zdecydowałam , że pojadę do NY.
Po kilku minutach kupiłam bilet i czekałam na samolot. Usiadłam na ławce.
Poczułam ,że ktoś siada obok mnie.
- Dokąd jedziesz ? – zapytał znajomy głos z którym nie chciałam już mieć do czynienia.
- Nie powinno cię to obchodzić. A niech mnie zapomniałam ,że masz mnie dostarczyć do twojego ojczulka by zrobił ze mnie bóg wie co – powiedziałam z sarkazmem.
- Ja jadę do Włoch.
- Nawet nie jestem zdziwiona.
Nagle usłyszałam „Pasażerowie czekający na lot z Seattle do Nowy Yorku mają zgłosić się na odprawę.”
Zerwałam się z ławki i wzięłam torby.
- Czyli jedziesz do NY. Piękne miasto. Mam nadzieję ,że sobie ułożysz życie.
Spojrzałam na niego przelotnie.
- Nawzajem. Znajdź dziewczynę która będzie tolerowała twoje kłamstwa. Ja nie jestem jedną z nich.
Pochyliłam się nad nim i pocałowałam w usta ten ostatni raz.
- Szkoda ,że tak wszystko się skończyło – powiedziałam i odeszłam .
****
Odprawa odbyła się bez żadnych przeszkód i po paru minutach siedziałam w samolocie.
Kiedy w końcu wystartowaliśmy samolot leciał około 2 godzin.
Po wylądowaniu wysiadłam z samolotu i wzięłam bagaże.
Pierwsze co musiałam zrobić to znaleźć jakieś mieszkanie. Nagle usłyszałam mój telefon.
- Halo
- Cześć , Nessie.
- Hej , tato. Co tam ??
- Dobrze. A jak u ciebie ??
- Jakoś idzie. Dopiero wylądowałam.
- Wiem i dlatego dzwonię. Wyślę ci adres smsem , idź tam . Kupiliśmy ci tam mieszkanie.
Powiedz , że jesteś Vanessa Cullen to dadzą ci klucze.
- Vanessa ??
- Woleliśmy to niż Renesmee.
- Nooo , to fajnie. Jak wam sięnie podoba moje imię to było mi i dać na imię Vanessa.
- Podoba nam się twoje imię -powiedział bezradnie- Bella…
- Dziecko daj spokój – powiedziała matka
- Dobra…To czekam na smsa.
Rozłączyłam się. Po chwili dostałam adres.
„Fifth Avenue 5”
Spojrzałam na adres z szeroko otwartymi oczami. To była jedna najpopularniejszych ulic na świecie.
Normalnie życie jest piękne.Poszłam pod podany mi wcześniej adres.
Moje mieszkanie to był wielki luksusowy hotel.
Weszłam do środka i podeszłam do recepcji.
- W czym mogę pomóc ?? – zapytała kobieta za ladą.
- Nazywam się Vanessa Cullen . Mamtu zakupiony już pokój .
Kobieta zaczęła szukać informacji w komputerze.
- A tak. Vanessa Cullen. –przejechała kartą po czytniku po czy mi ją dała.
- Proszę to klucz. Życzę miłego pobytu.
- Dziękuję.
Szłam do pokoju. Rozglądałam się po pomieszczeniu. Było piękne i bardzo nowoczesne.
Okazało się , że mój pokój jest nawyższym piętrze.
Kiedy w końcu się do człapałam i weszłam do pokoju. Zobaczyłam , że mam stąd wspaniały widok na NY.
Zaparło i dech w piersiach. Ten widok był niedopisania.
Wzięłam telefon i odpisałam rodzinie.
„Mieszkanie jest super. Dzięki . Buziaki.Kocham was „Odpisałam ojcu.
„Nie ma za co” Napisał po kilku sekundach.
Wyszłam na mały balkonik i spojrzałam w dół. Stąd ludzie wyglądali jak mróweczki.
Już był wieczór. Spojrzałam w boki zobaczyłam ,że ulice dalej jest klub i sporo osób stoi w kolejce do niego.
Postanowiłam się super ubrać i iść się zabawić. Wybrałam ubrania w parę minut.
Odświeżyłam się. Zrobiłam makijaż, rozczesałam włosy i byłam gotowa.
***
Stałam w kolejce do klubu. W końcu nadeszła moja kolej. Podeszłam do strażników.
- Dowód tożsamości – powiedział bez owijania w bawełnę.
Wyjęłam podrabiany dowód. Facet spojrzał na niego. Po czym mi go oddał.
- Zapraszam i miłej zabawy życzę.
Pokiwałam głową i weszłam dośrodka.
Klub był dość duży. Pełno ludzi tańczących i popijających alkohol.
Wszędzie świeciły neonowe światła.DJ dawał najlepszą muzykę jaką słyszałam .
Spojrzałam na główny parkiet i zobaczyłam , że uformowało się tam kółko z ludzi , a w tym kółku tańczy kilku tancerzy
Obok głównego parkietu stał DJ z konsolą. Podeszłam do niego.
- Hej . Możesz to puścić ??Pokazałam jeden z tytułów na jego liście.
- Pewnie.
MUZYKA zaczęła grać i podeszłam dokółka i przepchnęłam się przez ludzi.
Tancerze cieszyli się dużą uwagą , ale kiedy ja zaczęłam tańczyć każdy zwracał na mnie uwagę.
Tańczyłam i traciłam kontrolę.Taniec to mój żywioł od dawna to wiedziałam.
Piosenka się skończyła .Usłyszałam oklaski i gwizdanie. Ukłoniłam się do tłumu i poszłam po jakiegoś drinka.
- Co podać , ślicznotko ? zapytał Barman.
- Whisky
- Proszę bardzo. – Nalał mi do szklanki. – Niezły dałaś popis.
- Dzięki.
- Jak się nazywasz ? zapytał.
- Nie mam ochoty na szybki numerek więc daj sobie spokój – powiedziałam nonszalancko.
Prychnął i poszedł obsłużyć innych klientów.
Poczułam , że ktoś mnie puka w ramię. Gdy się odwróciłam zobaczyłam tancerzy i chłopaka równie przystojnego jak Matt. Tęskniłam za nim.
Był wysoki. Miał jasne , krótkie włosy , lekki zarost , ale dodawał mu uroku. Był wysoki i szczupły oraz bardzo blady. Wiedziałam , że jest wampirem.
Patrzyłam na niego jak głupia.
- Cześć. Jestem Luke. Niezły dałaś popis.
- Hej. Jestem Renesmee – podałam rękę na przywitanie. – Dzięki.
Napiłam się alkoholu ze szklanki.
- A więc , Renesmee, gdzie nauczyłaś się tak tańczyć..- zaczął
- Tańczę od małego. Zawsze uwielbiałam taniec.
- Luke , ona jest jedną z nas .Choć pokażemy jej nasz dom.- zagadną go jeden z tancerzy.
- O co wam chodziło ?? zapytałam
Luke śledził mnie wzrokiem dokładnie.
- Oh , niech będzie. Idźcie na górę powiedzieć reszcie.
Tancerze pobiegli na górę. –Możemy porozmawiać na osobności.
- Dopiero się poznaliśmy.
- Dobrze wiesz o czym chcę pogadać.
Poszliśmy w kąt. Gdzie nie było ludzi.
- Jesteś wampirzycą – powiedział
- Brawo , detektywie –powiedziałam z sarkazmem.
- Skąd jesteś ??
- Z Forks w stanie Waszyngton .
- Mieszkałem tam dawno temu.
Uśmiechnęłam się lekko.
- Jak masz na nazwisko ??zapytałam.
- Collins. A ty ??
- Cullen
- Słyszałem o was.
Parsknęłam śmiechem.
- Chyba każdy wampir na świecie o nas słyszał.
- Chyba. To ty jesteś tą pół wampirzycą , którzy chcieli zabić Volturii.
- Byłam . Mogli by mnie zabić chociaż bym tak nie cierpiała , ale to nie ważne – mruknęłam.- a poza tym trochę się za bardzo upiłam .
- Okej ?! Skoro tak uważasz.
- Miałeś mi coś pokazać.
- Dobra , chodźmy.
***
Szliśmy schodami na górę. Gdyweszłam zobaczyłam pomieszczenie coś typu starego magazynu.
Czegoś tu nie kumałam.
- To chciałeś mi pokazać ??
- No tak , to nasz dom
- Ten magazyn.
Zaśmiał się . Otworzył mi drzwi.
- Tu jest nasz dom.
Kiedy weszłam zobaczyłam Kuchnie.Normalnie urządzony dom , ale z akcentem magazynu na coś tam . Było fajnie.
Oprowadził mnie . Poznałam wielu tancerzy . Mieli sale do tańczenia, sypialnie.
Było super.
- To jest najlepsze.
Weszłam do środka. Była to wielka sala. Jedna ściana była zrobiona z boomboxów.
- Boomboxy. Ale super.
- Też je lubię. Sam zrobiłem te ścianę gdy tylko udało mi się zdobyć jakiś boombox. Masz jakiś ??
- Tak . To znaczy mój wujek ma, ale pożycza mi często zwłaszcza kiedy wchodzę do jego pokoju bez pukania.
- Nie rozumiem.
Opowiedziałam mu historię z Rose i Emmettem. Bardzo mi się dobrze z nim rozmawiało.
Był dobrą osobą na poprawę humoru.
Świetnie się bawiłam , ale nadal miałam złamane serce i to bardzo.
Gdy skończyłam zaczął się śmiać.
- Nie no nie wierzę – powiedział śmiejąc się.
W końcu po kilku minutach się opanował.
- Właśnie chciałem się ciebie zapytać czy nie chciałabyś tu zamieszkać.
Zaskoczył mnie.
- Mam mieszkanie przecznicę wcześniej.
- Podasz mi adres . Chętnie cię odwiedzę jeśli będziesz chciała.
- Pewnie.
Napisałam mu adres na kartce oraz numer telefonu.
Spojrzałam na zegarek na ścianie.
- Musze już iść.
- Przyjdziesz jutro wieczorem .
- Pewnie.
Uśmiechnęłam się.
- Do jutra . Pożegnałam się i poszłam.
Jejciu, zaczelam czytac pierwszy rozdzial ze do tego przeczytalam wszystkie za jednym zamachem i dlatego dopiero teraz komentuje :) swietna ksiazka!! Baaaardzo wciagajaca, w poprzednim tam rozdziale bardzo mnie zaskoczylo to, ze Matt tez synem Aro ale pomysl swietby :) zabieram sie za czytanie nastepnych rozdzialow i postaram sie czesciej komentowac.
OdpowiedzUsuńAle zapraszam tez do siebie.
www.resneesmee.blogspot.com
poczatek jest straaaaaszne nudny u mnie bo wydaje sie ze to bedzie tylko o dziwnych historyjkach Ness i Jacoba (jakies milosne problemy) ale ok 13 rozdzialu zaczyna sie dziac znacznie wiecej :) jeszcze raz zapraszam i czytam dalej ;*