sobota, 4 sierpnia 2012

Rozdział.6

Następnego dnia.



Była godzina 15. Miałam jeszcze dwie godziny do imprezy . Reszta rodziny jeszcze nie wróciła z Forks .

Wzięłam ze swojej szafy kilka sukienek , kilka od Alice , Roslie i Belli.

Rozłożyłam je na oparciu kanapy .

Zaczęłam przymierzać każdą po kolei , ale tylko jedna przypadła mi do gustu .

Założyłam ją ponownie i przejrzałam się w dużymi lustrze w pokoju.



~W tym samym czasie~


Widziałem ją przez okno . Była w sukience gotowa na imprezę na którą zaprosił ją Max.

Wiedziałem , że mnie kocha.

Nadal mam przed oczami jej twarz z wczoraj .

I co teraz zrobić ?? Obiecałem sobie , że będę trzymała się od niego z daleka , ale nie potrafię.



~renesmee~


Miałam pół godziny do wyjścia.

Siedziałam na kanapie i czekałam na odpowiednią porę do wyjścia.

Usłyszałam pukanie do drzwi.

Podeszłam i otworzyłam . Zobaczyłam Andersona w garniturze.

- Czego chcesz ??

- Chcę porozmawiać . Mogę wejść ??

Nie chętnie pokazałam ręką by wszedł.

Wszedł do salonu po czym odwrócił się w moim kierunku.

- Po co przyszedłeś ??
- Po pierwsze. Przeprosić za to co powiedziałem . Po drugie zabrać cię na imprezę.

- To lepiej już idź , bo nie potrzebnie przyszedłeś.

- Przepraszam cię , nie chciałem

- Nie przepraszaj , po prostu idź , proszę.

- Zbywasz mnie ??

- Tak , teraz idź , bo jak zadzwonię po Emmetta to nie będzie ciekawie.



- Daj mi wytłumaczyć…

- Wyjdź teraz –krzyknęłam – Nie rozumiesz może ci prze… - nie dokończyłam , bo pocałował mnie przerywając moje krzyki.

Oddałam mu jeden pocałunek po czym odepchnęłam.

- Przestań .

- Skoro już widzę po twoich oczach , że mnie nienawidzisz to powiem ci prawdę o sobie , bo tak czy tak będziesz mnie nienawidzić.- wziął głęboki wdech – Jestem synem Aro Volturii.

Nagle emocje wzięły górę nad umysłem. Byłam przerażona. Zaczęłam odchodzić. Jak najdalej się da. Bałam się Volturii od małego.

- Boisz się mnie ??

Pokiwałam głową. Nie zamierzałam owijać w bawełnę.

- Wiedzę , że chcesz żebym odszedł to odejdę , ale wiedz , że cię kocham chociaż mówiłem inaczej.

Poczułam ból w sercu.

- Idź , zostaw mnie w spokoju.

Zobaczyłam ból w jego oczach. Wyglądał jakby miał się zaraz popłakać.

- Dobrze, skoro chcesz . Bo tak jak kiedyś słyszałem. „Jeśli kochasz musisz pozwolić odejść”

Nic nie powiedziałam .

- Wyjeżdżam do Volterry . Nie będzie mnie na konkursie . Nigdy tu już nie wrócę.

- Ja też nie miałam ochoty brać udziału w tym konkursie – mruknęłam.

Po tym bez słowa wyszedł.

Ja za to nie miałam na nic siły. Zdjęłam sukienkę . Ubrałam się w dresy i zadzwoniłam do Maxa , że nie mogę przyjść , bo źle się czuję.

Od razu zrozumiał.

Siedziałam na kanapie w salonie i płakałam .

Nie mogłam uwierzyć.

Jedyna osoba na której mi najbardziej zależało jest moim wrogiem.

Moje serce było połamane na kilka kawałeczków i nie potrafiłam sama go skleić . Jeszcze nie teraz.

Potrzebowałam Matta jak powietrze , ale jednocześnie się go bałam po tym co było kiedy miałam kilka miesięcy .

Volturii chcieli mnie zabić

Wzięłam się garść i zadzwoniłam do mamy.

Czekałam . Mama odebrała po drugim sygnale.

- Halo.

- Cześć , mamo to ja.

- Nessie , jak tam w domu radzisz sobie ??

Wzięłam głęboki wdech.

- Tak – powiedziałam drżącym głosem

- Coś się stało ??

- Mamo , dlaczego miłość tak boli – popłakałam się.

- Renesmee , spokojnie. Jutro wracamy . Porozmawiamy ?

- Tak – postanowiłam zmienić temat – Jak tam Forks ?

- Już prawie skończyliśmy z tym wszystkim. Dziś w nocy wsiadamy w samolot i będziemy nad ranem. Zamknij drzwi na klucz .

- Dobrze – powiedziałam pociągając nosem

- Wszystko będzie dobrze. Kocham cię .

- Ja ciebie też . Powiedz tacie .

- Dobrze.

Rozłączyła się.

Byłam zmęczona. Zamknęłam dokładnie drzwi i poszłam do swojego pokoju.

Przebrałam się i położyłam się do łóżka.

Od razu zmorzył mnie sen.



***



Obudziłam się nad ranem.

Zeszłam na dół. Usłyszałam odgłosy rozmów.

Weszłam do salonu. Wszyscy tam byli. Rodzice gdy mnie zobaczyli od razu do mnie podbiegli i przytulili.

- Cześć , wam

- To porozmawiamy ? – zapytała mama

- Tak , ale chodźmy gdzieś indziej – powiedziałam unikając wzroku reszty rodziny.

- Przejdziemy się na spacer?

- tak

Szłam z mamą lasem. Na razie bez słowa. Nie wiedziałam od czego zacząć.

- To opowiesz mi o co chodzi ??

- Tak – zaczęłam

Opowiedziałam jej całą historię i wszystko co się stało między mną a Mattem.

- Nie wiem co ci teraz powiedzieć – powiedziała gdy wysłuchała całej histori.

- Kochasz go ?

- Tak , a on kocha mnie.

- To w czym problem ?

- Jest coś czego nie powiedziałam . On jest synem Aro Volturii.

Mama wzięła głęboki wdech.

- To rzeczywiście jest problem. Boisz się go ?
- Trochę , ale tylko przez to co cało się kilka lat temu.

- Wiem o co ci chodzi.

Pokiwałam głową.

- Co ja mam teraz zrobić ?

- Może powinnaś dać mu odejść i nie mówię to tylko dlatego , że jest synem Aro.

- Nie potrafię – poleciały mi łzy.

- Musisz to wszystko poważnie przemyśleć.

- Tak zrobię.

Przytuliła mnie i pocałowała w czoło.

- Wszystko będzie dobrze.

- Mam nadzieję.

Na tym rozmowa się skończyła i wróciłyśmy do domu.



~Perspektywa Matta~



Wszedłem do domu. Gniew w moim wnętrzu wybuchał jak szalony. Nie mogłem tego powstrzymać.

Wszedłem do salonu. Podszedłem do stolika i przewróciłem go . Niszcząc wszystko co na nim było.

Do pokoju weszła Lexi. Podbiegła i złapała za ramiona.

- Uspokój się – powiedziała – Co się stało ??

- Powiedziałem jej prawdę , a ona na to żebym zostawił ją w spokoju.

Puściła mnie i odeszła krok do tyłu.

- Przykro mi .

- Nie potrzebuję twojego współczucia. Spakuje się i wracam tam gdzie jest moje miejsce.

- Nie możesz

- To patrz – warknąłem i pobiegłem do pokoju.

Po pięciu minutach byłem spakowany.

Zszedłem na dół z torbą , wziąłem komórkę i wybrałem numer na lotnisko.

Zamówiłem bilet na najbliższy lot.

Lexi stała cały czas w tym samym miejscu.

Podszedłem do niej.

- Przykro mi , siostro – przytuliłem i pocałowałem w czoło.

- Przecież chciałeś żyć normalnie – powiedziała jakby miała się zaraz popłakać.

- Wiem , ale tak będzie lepiej. Na razie wyjeżdżam . Jak chcesz to wróć do domu będzie mi raźniej.

- Może , wrócę , nie wiem – wtuliła się.

Odsunąłem ją.

- Cześć – wyszedłem

Pobiegłem w las w stronę domu Cullenów.

Z daleka zobaczyłem Nessie siedzącą w pokoju.

Nabrałem szybszego tempa i wskoczyłem na jej balkon.

Gdy mnie usłyszała podskoczyła ze strachu.

Otworzyła drzwi balkonowe i spojrzała na moją torbę , którą miałem na ramieniu.

- Po co tutaj przyszedłeś ?

- Pożegnać się .

- Czyli naprawdę wyjeżdżasz ?

Pokiwałem głową.

Odsunęła się o parę kroków , jakby bała się nawiązać jakiegokolwiek kontaktu ze mną.

Przybrała obojętny wraz twarzy.

- Czyli do widzenia. Nie zobaczymy się już nigdy .

- Chyba tak

Pokiwała głową.

- Już idź – powiedziała i zamknęła drzwi balkonowe mi przed nosem i zasłoniła okna zasłonką.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz