Następnego dnia.
Była godzina 15. Miałam jeszcze dwie godziny do imprezy . Reszta rodziny jeszcze nie wróciła z Forks .
Wzięłam ze swojej szafy kilka sukienek , kilka od Alice , Roslie i Belli.
Rozłożyłam je na oparciu kanapy .
Zaczęłam przymierzać każdą po kolei , ale tylko jedna przypadła mi do gustu .
Założyłam ją ponownie i przejrzałam się w dużymi lustrze w pokoju.
~W tym samym czasie~
Widziałem ją przez okno . Była w sukience gotowa na imprezę na którą zaprosił ją Max.
Wiedziałem , że mnie kocha.
Nadal mam przed oczami jej twarz z wczoraj .
I co teraz zrobić ?? Obiecałem sobie , że będę trzymała się od niego z daleka , ale nie potrafię.
~renesmee~
Miałam pół godziny do wyjścia.
Siedziałam na kanapie i czekałam na odpowiednią porę do wyjścia.
Usłyszałam pukanie do drzwi.
Podeszłam i otworzyłam . Zobaczyłam Andersona w garniturze.
- Czego chcesz ??
- Chcę porozmawiać . Mogę wejść ??
Nie chętnie pokazałam ręką by wszedł.
Wszedł do salonu po czym odwrócił się w moim kierunku.
- Po co przyszedłeś ??
- Po pierwsze. Przeprosić za to co powiedziałem . Po drugie zabrać cię na imprezę.
- To lepiej już idź , bo nie potrzebnie przyszedłeś.
- Przepraszam cię , nie chciałem
- Nie przepraszaj , po prostu idź , proszę.
- Zbywasz mnie ??
- Tak , teraz idź , bo jak zadzwonię po Emmetta to nie będzie ciekawie.
- Daj mi wytłumaczyć…
- Wyjdź teraz –krzyknęłam – Nie rozumiesz może ci prze… - nie dokończyłam , bo pocałował mnie przerywając moje krzyki.
Oddałam mu jeden pocałunek po czym odepchnęłam.
- Przestań .
- Skoro już widzę po twoich oczach , że mnie nienawidzisz to powiem ci prawdę o sobie , bo tak czy tak będziesz mnie nienawidzić.- wziął głęboki wdech – Jestem synem Aro Volturii.
Nagle emocje wzięły górę nad umysłem. Byłam przerażona. Zaczęłam odchodzić. Jak najdalej się da. Bałam się Volturii od małego.
- Boisz się mnie ??
Pokiwałam głową. Nie zamierzałam owijać w bawełnę.
- Wiedzę , że chcesz żebym odszedł to odejdę , ale wiedz , że cię kocham chociaż mówiłem inaczej.
Poczułam ból w sercu.
- Idź , zostaw mnie w spokoju.
Zobaczyłam ból w jego oczach. Wyglądał jakby miał się zaraz popłakać.
- Dobrze, skoro chcesz . Bo tak jak kiedyś słyszałem. „Jeśli kochasz musisz pozwolić odejść”
Nic nie powiedziałam .
- Wyjeżdżam do Volterry . Nie będzie mnie na konkursie . Nigdy tu już nie wrócę.
- Ja też nie miałam ochoty brać udziału w tym konkursie – mruknęłam.
Po tym bez słowa wyszedł.
Ja za to nie miałam na nic siły. Zdjęłam sukienkę . Ubrałam się w dresy i zadzwoniłam do Maxa , że nie mogę przyjść , bo źle się czuję.
Od razu zrozumiał.
Siedziałam na kanapie w salonie i płakałam .
Nie mogłam uwierzyć.
Jedyna osoba na której mi najbardziej zależało jest moim wrogiem.
Moje serce było połamane na kilka kawałeczków i nie potrafiłam sama go skleić . Jeszcze nie teraz.
Potrzebowałam Matta jak powietrze , ale jednocześnie się go bałam po tym co było kiedy miałam kilka miesięcy .
Volturii chcieli mnie zabić
Wzięłam się garść i zadzwoniłam do mamy.
Czekałam . Mama odebrała po drugim sygnale.
- Halo.
- Cześć , mamo to ja.
- Nessie , jak tam w domu radzisz sobie ??
Wzięłam głęboki wdech.
- Tak – powiedziałam drżącym głosem
- Coś się stało ??
- Mamo , dlaczego miłość tak boli – popłakałam się.
- Renesmee , spokojnie. Jutro wracamy . Porozmawiamy ?
- Tak – postanowiłam zmienić temat – Jak tam Forks ?
- Już prawie skończyliśmy z tym wszystkim. Dziś w nocy wsiadamy w samolot i będziemy nad ranem. Zamknij drzwi na klucz .
- Dobrze – powiedziałam pociągając nosem
- Wszystko będzie dobrze. Kocham cię .
- Ja ciebie też . Powiedz tacie .
- Dobrze.
Rozłączyła się.
Byłam zmęczona. Zamknęłam dokładnie drzwi i poszłam do swojego pokoju.
Przebrałam się i położyłam się do łóżka.
Od razu zmorzył mnie sen.
***
Obudziłam się nad ranem.
Zeszłam na dół. Usłyszałam odgłosy rozmów.
Weszłam do salonu. Wszyscy tam byli. Rodzice gdy mnie zobaczyli od razu do mnie podbiegli i przytulili.
- Cześć , wam
- To porozmawiamy ? – zapytała mama
- Tak , ale chodźmy gdzieś indziej – powiedziałam unikając wzroku reszty rodziny.
- Przejdziemy się na spacer?
- tak
Szłam z mamą lasem. Na razie bez słowa. Nie wiedziałam od czego zacząć.
- To opowiesz mi o co chodzi ??
- Tak – zaczęłam
Opowiedziałam jej całą historię i wszystko co się stało między mną a Mattem.
- Nie wiem co ci teraz powiedzieć – powiedziała gdy wysłuchała całej histori.
- Kochasz go ?
- Tak , a on kocha mnie.
- To w czym problem ?
- Jest coś czego nie powiedziałam . On jest synem Aro Volturii.
Mama wzięła głęboki wdech.
- To rzeczywiście jest problem. Boisz się go ?
- Trochę , ale tylko przez to co cało się kilka lat temu.
- Wiem o co ci chodzi.
Pokiwałam głową.
- Co ja mam teraz zrobić ?
- Może powinnaś dać mu odejść i nie mówię to tylko dlatego , że jest synem Aro.
- Nie potrafię – poleciały mi łzy.
- Musisz to wszystko poważnie przemyśleć.
- Tak zrobię.
Przytuliła mnie i pocałowała w czoło.
- Wszystko będzie dobrze.
- Mam nadzieję.
Na tym rozmowa się skończyła i wróciłyśmy do domu.
~Perspektywa Matta~
Wszedłem do domu. Gniew w moim wnętrzu wybuchał jak szalony. Nie mogłem tego powstrzymać.
Wszedłem do salonu. Podszedłem do stolika i przewróciłem go . Niszcząc wszystko co na nim było.
Do pokoju weszła Lexi. Podbiegła i złapała za ramiona.
- Uspokój się – powiedziała – Co się stało ??
- Powiedziałem jej prawdę , a ona na to żebym zostawił ją w spokoju.
Puściła mnie i odeszła krok do tyłu.
- Przykro mi .
- Nie potrzebuję twojego współczucia. Spakuje się i wracam tam gdzie jest moje miejsce.
- Nie możesz
- To patrz – warknąłem i pobiegłem do pokoju.
Po pięciu minutach byłem spakowany.
Zszedłem na dół z torbą , wziąłem komórkę i wybrałem numer na lotnisko.
Zamówiłem bilet na najbliższy lot.
Lexi stała cały czas w tym samym miejscu.
Podszedłem do niej.
- Przykro mi , siostro – przytuliłem i pocałowałem w czoło.
- Przecież chciałeś żyć normalnie – powiedziała jakby miała się zaraz popłakać.
- Wiem , ale tak będzie lepiej. Na razie wyjeżdżam . Jak chcesz to wróć do domu będzie mi raźniej.
- Może , wrócę , nie wiem – wtuliła się.
Odsunąłem ją.
- Cześć – wyszedłem
Pobiegłem w las w stronę domu Cullenów.
Z daleka zobaczyłem Nessie siedzącą w pokoju.
Nabrałem szybszego tempa i wskoczyłem na jej balkon.
Gdy mnie usłyszała podskoczyła ze strachu.
Otworzyła drzwi balkonowe i spojrzała na moją torbę , którą miałem na ramieniu.
- Po co tutaj przyszedłeś ?
- Pożegnać się .
- Czyli naprawdę wyjeżdżasz ?
Pokiwałem głową.
Odsunęła się o parę kroków , jakby bała się nawiązać jakiegokolwiek kontaktu ze mną.
Przybrała obojętny wraz twarzy.
- Czyli do widzenia. Nie zobaczymy się już nigdy .
- Chyba tak
Pokiwała głową.
- Już idź – powiedziała i zamknęła drzwi balkonowe mi przed nosem i zasłoniła okna zasłonką.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz