Po chwili Jake ochłoną i zmienił się z powrotem. Ciężko oddychał. Patrzył na nas wściekły.
- Jacob , idź sobie – powiedziałam – Nie masz prawa na takie reakcje.. Nie jestem twoja – warknęłam .
Spojrzał na mnie oszołomiony. Chwilę tak stał i po kilku sekundach zerwał się wybiegając z domu.
Moja rodzina posprzątała poprzewracane meble. Pomogłam im w tym.
Gdy już wszystko było posprzątane , poszłam do swojego pokoju.
Wchodząc do pokoju zobaczyłam na łóżku kopertę i bukiet czerwonych róż.
Podeszłam do łóżka i wzięłam kopertę w rękę. Otworzyłam ją.
Wyjęłam z niej zdjęcie. Byłam na nim ja i Matt stojących naprzeciw siebie patrzących w sobie w oczy w szkole tańca. Odwróciłam je. Z tyłu widniał napis „Nasze pierwsze spotkanie” pod spodem podpisane „Matt.A(V)” Uśmiechnęłam się.
Wzięłam róże. – Alice – zawołałam .
Ciocia pojawiła się po kilku sekundach. – Co się stało ?? zapytała gdy weszła.
- Masz jakiś odpowiedni wazon na te róże – wskazałam je palcem.
- Są piękne , skąd je masz ??
- Dostałam..
- Od kogo ??
Pokazałam jej zdjęcie.- Nadal go kochasz ? Nawet po tym co było..
- Tak.. umysł mówi mi jedno , a serce drugie.
- Wiem jak to jest … - uśmiechnęła się – Poczekaj , zaraz przyniosę wazon.
Pokiwałam głową. Po minucie Al. wróciła z wazonem w rękach oraz z wodą w środku.
Postawiła wazon – Proszę o to i wazon.
Wsadziłam kwiaty – Dzięki.
Kiwnęła porozumiewawczo i wyszła zamykając drzwi.
Usiadłam na łóżku i wzięłam zdjęcie w ręce oglądając je.
Nagle usłyszałam pukanie w okno , podeszłam do okna. Na balkonie stał Matt.
Otworzyłam okno. – Widzę , że jesteś bardzo niecierpliwy.
- Trochę , a poza tym szaleję na twoim punkcie..
Przekręciłam oczami – Dziękuję za zdjęcie… pamiątka na zawsze.
- Tak … - zamyślił się – Może pójdę. Przyszedłem cię zobaczyć , a tak w ogóle fajna fryzura.
- Dzięki .. zostań jak chcesz.
Spojrzał zdziwiony – Zapraszam
Wszedł do pokoju. – Kto nam zrobił to zdjęcie ??
- Lexi , która męczy mnie bym cię przyprowadził , bo się za tobą stęskniła.
- Ja za nią też..
Usiadłam ponownie na łóżku. – Usiądziesz ze mną ?? zapytałam
- Z przyjemnością.
Usiadł obok mnie. Siedział wyprostowany. Pchnęłam go lekko by się oparł o ramę łóżka , a ja położyłam głowę na jego klacie i przytuliłam się.
- Zostań ze mną na zawsze. – szepnął.
Podniosłam głowę i spojrzałam na niego. Nagle zdałam sobie sprawę ,że nasze twarze dzieli kilka centymetrów.
Spojrzeliśmy sobie w oczy. Zaczęliśmy się do siebie zbliżać . Nasze usta się dotknęły zatapiając się w pocałunku pełnym miłości.
- Zostanę – powiedziałam. – Wybaczam ci wszystko , kocham cię ..
Znów się pocałowaliśmy .
Podniosłam się i usiadłam opierając się o ramę łóżka.
- Tęsknię za byciem po części człowiekiem.
Nie odezwał się . Spojrzał na mnie z ukosa. Nagle się zerwał , podchodząc do okna.
- Gdzie idziesz ?? spytałam wstając za nim.
- Nessie , teraz zrozumiałem … niepotrzebnie się łudziłem
- Co ?? Nie rozumiem ?? O co ci chodzi ??
- Chodzi o to , że tęsknisz za byciem po części człowiekiem .. , a jestem tym co ci odebrał tę część bez twojej zgody. Nie powinno mnie tu być.. Nie powinnaś mi wybaczać..
- Nie mówisz poważnie.. Ja tak to powiedziałam tak po prostu , nie miałam nic innego na myśli .
- Rozumiem , ale powiedziałaś prawdę.
- Zostawisz mnie ?? Chcesz bym była z Luke ?? Tego właśnie chcesz ??
- Nie , nie chcę , ale tak by było dla ciebie lepiej. Nie jestem dla ciebie odpowiedni.
- Jesteś – powiedziałam bliska płaczu. – Od zawsze byłeś i będziesz nadal..
- Mylisz się.. powinnaś o mnie zapomnieć
Teraz mnie zdenerwował. – Dobra , jak chcesz to odjedź. Idź. Przecież , nie chcesz tu być. Wracaj do Włoch lub gdzie indziej. Obojętnie mi to . Tylko nie rozumiem dlaczego chciałeś bym ci wybaczyła. W ogóle tego nie pojmuje. Idź , skoro tak będzie lepiej.
Odwrócił się i bez słowa wyszedł przez okno.
Padłam na kolana i zaczęłam płakać.
Wstałam pospiesznie na nogi i wyskoczyłam przez okno.
Muszę wszystko odwrócić i wmówić mu , że nie ma racji. Biegłam lasem za jego zapachem.
Nagle usłyszałam łamanie gałęzi. – Matt..??
Cisza. Usłyszałam kroki. Odwróciłam się w tym kierunku.
Nagle przed oczami zobaczyłam wampira z czerwonym oczyma. Przestraszyłam się.
Uderzył mnie w twarz . Krzyknęłam i upadłam.
Poczułam ukucie w ramię i po chwili zalała mnie ciemność.
**
Obudziłam się. Leżałam w łóżku , ale nie swoim. Pokój był biały , a ja za to leżałam pod kołdrą skrępowana kajdankami i liną.
Próbowałam rozerwać kajdanki i linę , ale moje wysiłki poszły na marne.
Położyłam się bezradnie.
- HEJ – WYDARŁAM SIĘ – WYMPUŚCIE MNIE , WYPUŚCIE…
Zaczęłam się szamotać by tylko się uwolnić , ale tak jak wcześniej moje wysiłki poszły na marne.
- Przestań , bo znów ci wstrzyknę werbenę – usłyszałam głos.
Zwróciłam głowę w tym kierunku. Zobaczyłam tego wampira. Jego oczy pałały czerwienią.
Był przystojny nawet , ale teraz to mnie nie obchodziło. Chciałam się stąd wydostać.
Wyglądał na ok.30 lat.
- Kim jesteś ?? Czemu mnie porwałeś ??
- To kim jestem to nie twoja sprawa i nie porwałem cię.
- Mi to wygląda inaczej.- warknęłam
- Miałeś rację , bracie . Jest bardzo waleczna. – powiedział.
Nagle w drzwiach pojawił się Luke.
- Luke ?? Pomóż mi. Proszę.
Nieznany mi wampir spojrzał na Luke z podniesionymi brwiami.
Po czym wyszedł . Byłam sama w pokoju z Luke.
- Wypuść mnie , proszę. Rodzina mnie szuka.
- Na to właśnie liczę.
- CO ?? Nie rozumiem. A co z nami ?? Przecież byliśmy bardzo blisko.
- Wcale nie. Bawiłaś się mną. I tak jesteś z nim.
- Ale ten film do mnie i w ogóle…
- A tak po prostu go nagrałem … nudziło mi się . Właśnie przejdźmy do konkretów. Zaraz zadzwonimy do twojego chłoptasia i rodziny by ich pośpieszyć , ale by ich bardziej zmobilizować do działań będę cię trochę torturować. Bo widzisz gdy mój braciszek wstrzyknął ci werbenę to wraz z nią preparat , który reaguje ze światłem czyli gdy tylko odsłonię to okno to innym słowem zaczniesz się gotować na słońcu.
- Nienawidzę cię .
-A ja myślałem , że mnie kochasz
- Już nie …
Nagle odsłonił okno i moja skóra zaczęła być parzona przez słońce. Krzyknęłam z bólu.
- Dobra , teraz zadzwonimy …
Słońce paliło mnie. Spalało mi skórę. Krzyczałam jak najęta. – Proszę , zasłoń to. – Łzy poleciały mi z oczu..
Zasłonił. Odetchnęłam z ulgą. Miałam już rany na rękach .
Wybrał numer. Czekał chwilę , uśmiechając się do mnie tajemniczo.
„Halo” usłyszałam głos Matta.
Luke pokazał bym była cicho.
„ Witaj , pamiętasz mnie jeszcze” powiedział Luke.
„ Niestety , tak . Czego chcesz ??”
„Niech no pomyśle…-zastanowił się chwilę – Renesmee , może coś powiesz”
Odsłonił zasłonkę. Zaczęłam krzyczeć.
- Proszę , przestań.
„ Co jej robisz , baranie” warknął Matt.
„ Nic takiego , nasza Nessie , trochę przesadza.”
„Gdy tylko cię znajdę , obiecuję , że cię zabiję”
„ Jeżeli chcesz ją jeszcze zobaczyć , to lepiej się pośpiesz „
Rozłączył się.
[Matt]
Krzyknąłem i rzuciłem telefonem o ścianę. – Co się dzieje ?? spytała moja siostra.
- Renesmee , została porwana i ją drań torturuje.
- Co ?? Musimy powiadomić jej rodzinę.
Pokiwałem zgodnie głową i pobiegliśmy do domu Cullenów.
Wpadliśmy do domu bez pukania.
Zobaczyłem ich siedzących na kanapie i gadających jakby nigdy nic.
- Oh , witajcie. – powiedział jej dziadek.
Gniew we mnie wrzał. – Czemu tak siedzicie do jasnej cholery..
Nie rozumieli o co chodzi – Może nie..
- Nessie , została porwana – przerwałem jej ojcu.
- Co ?? To nie możliwe ona jest na górze. – powiedziała jej matka.
Chochlik pobiegł na górę , ale po chwilę wróciła z przerażoną miną – Nie ma jej.
- To jest ustawione ?? Bo wiemy , że poprzedni napad na moją córkę zaplanowałeś – warknął na mnie jej ojciec.
- Przysięga , Panu , mówię prawdę. Przed chwilą ten skurczybyk do mnie dzwonił i wszystko mi powiedział. Nie mam pojęcia skąd ma mój numer. ON ją torturuje. Słyszałem.
- Gdzie ona może być ?? spytała moja siostra.
Nikt nie odpowiedział – Zadzwonię do Jacoba by nam pomógł. – powiedziała Bella.
Pokiwaliśmy głowami.
[Nessie]
- Spójrzmy do twojego telefonu.- wyjął mi go z kieszeni. – Kontakty: Na pierwszym miejscu „mama” i „tata” do kogo mam zadzwonić.
- Sprawia ci to przyjemność ??
- Oczywiście. Tylko teraz ty będziesz rozmawiać. Zadzwonimy do twojego tatusia. Choć nie jest twoim prawdziwym tatusiem co ??
- Jest… nie masz prawa tego kwestionować.
Wcisnął zieloną słuchawkę i przyłożył mi do ucha. – Halo – usłyszałam głos ojca.
- Tato – popłakałam się – Pomóż mi.
- Znajdziemy cię – powiedział.
Luke zabrał telefon – Witam , nie bądźcie tego tacy pewni… mnie ciężko znaleźć jak się gdzieś schowam.
Znów odsłonił zasłony. Krzyczałam i krztusiłam się własnymi łzami.-Tato..
- Zamknij się – warknął do mnie i rozłączył się.
Zasłonił firanki i zasłony. – Masz szczęście teraz wszystko będzie zasłonięte , żeby twoja rodzinka szybko nas nie znalazła.. Lubię mieć trochę frajdy..
- Jesteś pojebany … Masz nierówno pod sufitem.
- Tak wiem…, ale za to mnie dziewczyny lubią..
Zamknęłam oczy.
Czułam się dziwnie ociężała. Nie czułam by mi coś wstrzykiwano.
Miałam ciemne plamy przed oczami. Chyba to był skutek uboczny po werbenie.
- Obudź się – walnął mnie w twarz.
Nie reagowałam.
****
2 dni później ..
[Matt]
Siedzieliśmy u Cullenów zastanawiając się co dalej. Kilka osób szukało Nessie.
Nagle do domu wpadała Alice. – Już wiem gdzie ona jest. Widziałam ją z tym wampirem i jeszcze jakimś. Nie interweniowałam bo bym sama sobie nie poradziła. – dyszała ciężko – Oni rozerwali prawie jej ciuchy i jest poraniona oraz we krwi.
- Zaprowadź nas Al. – powiedział Jasper.
Odwróciła się i zaczęła biec. Biegliśmy za nią. PO kilku minutach biegu znaleźliśmy się na miejscu. Zobaczyłem ją…
[Nessie]
Wisiałam skrępowana drzewie centralnym słońcu , który parzył mnie. Krzyczałam.
Luke i jego brat się przyglądali się z uśmiechem na twarzy.
Obok nich stało ok.8 nowonarodzonych wampirów.
- Zostawcie ją – usłyszałam głos taty. Spojrzałam w tamtą stronę. Zobaczyłam moją rodzinę.
Słońce paliło mnie , nie mogłam wymówić słowa.
Wampiry oprawcy odwrócili się w tamtą stronę – Nareszcie , już myślałem , że się nie zjawiacie – uśmiechnął się zadziornie Luke.
Po chwili walka się zaczęła , każdy walczył by mnie uwolnić. Ja już nie odczuwałam bólu. Czułam, że powoli odchodzę… To było za dużo.
Resztkami sił poczułam , że ktoś mnie zdejmuje z drzewa.
- Nessie , słyszysz mnie – to był Matt – Zostań ze mną , kocham cię.
Tulił się we mnie. Udało mi się otworzyć oczy.
- Matt.. - powiedziałam ledwo. Zamknęłam oczy i zalała mnie ciemność.
- Dlaczego się nie budzi ?? usłyszałam głos ojca.
- Za kilka minut się obudzi … być może już nas słyszy. – powiedziała spokojnie Alice.
- Zawołaj ją… może zareaguje. – powiedział Carlise do kogoś.
- Renesmee – usłyszałam głos Mamy.
Zaczęłam mrugać oczami by je otworzyć. Obraz przed oczami był niewyraźny.
Powoli widziałam zarys osób i przedmiotów w pomieszczeniu.
Postanowiłam się postarać i otworzyłam szeroko oczy. Zobaczyłam całą rodzinę.
Patrzyli na mnie zmartwieni. – Cześć wam – powiedziałam – Dużo straciłam – starałam się poprawić im humor. Parsknęli śmiechem.
- Jak się czujesz ?? spytał mnie dziadek.
- Jakbym za bardzo się opaliła na słońcu , a później weszła do pralki.
- Poprawi ci się. Nie martw się.
- Gdzie ON jest ??
- Nie wiemy , Nessie . Pomógł nam cię przynieść i posprzątać , a potem gdzieś poszedł.
Pokiwałam głową.
***
2 tyg. Później
Minęły dwa tygodnie od uratowania mnie z rąk Luke i jego brata. Już zdążyłam wyzdrowieć i czułam się dobrze. Niby wszystko wyglądało świetnie , ale minęło tyle czasu , a Matt się do mnie nie odezwał. Chyba naprawdę wziął sobie do serca to co powiedziałam , choć nie miałam nic większego na myśli. Po prostu tak palnęłam .
Dzwoniłam wiele razy , ale nie odbierał moich telefonów.
Nawet nie napisał smsa , chociaż też napisałam ich wiele.
Ubrałam się by wybrać się na polowanie. Zbiegłam na dół. Każdy robił to na co miał ochotę , tak jak zawsze.
- Idę na polowanie. Ktoś idzie ze mną ??
- Ja idę. – powiedział Em
Poczekałam kilka minut na wujka i pobiegliśmy przez las.
Biegnąc przez las czułam jak wiatr uderza mnie w twarz. To uczucie jest niesamowite.
Nagle przystanęliśmy na niewielkiej polance.
- Tutaj się rozdzielamy i za godzinę w tym samym miejscu – powiedział.
- Mogę biec z tobą ??
Spojrzał na mnie zdziwiony moim pytaniem .
- Myślałem , że nie lubisz ze mną polować , bo zawsze się z ciebie śmieje – powiedział z uśmiechem na twarzy .
- To już nie ma znaczenie , po prostu prawda jest taka , że po tym co było ostatnio trochę się boję sama chodzić , a poza tym jestem w totalnej rozsypce.
Łzy mi poleciały z oczu.
- Mała , nie płacz.
Przytulił mnie do siebie. – Dobra , koniec. Jestem głodny. – klepnął mnie w plecy.
- Nie miałeś kiedyś wątpliwości ??
- Co ?
- Czy miałeś kiedyś wątpliwości , że nie jesteś wart Rose ??
- Oczywiście , że miałem. Chyba każdy facet je ma. Czemu o to pytasz ??
- Próbuje spojrzeć na wszystko z perspektywy Matta i on ma wątpliwości.
- Ma wątpliwości , bo nie potrafi zaufać sobie.
Staliśmy przez chwilę w ciszy.
- Matko , nigdy nie sądziłam , że kiedyś porozmawiam z tobą w ten sposób.
Parsknął śmiechem i pokazał mi język.
Wyczułam pożywienie i wystrzeliłam jak z procy za zapachem. Zauważyłam 3 sarny i po chwili wyssałam z nich życie co do kropli.
Biegłam dalej i nagle zobaczyłam dom Matta. Przystanęłam. Weszłam na pobliskie drzewo.
Zobaczyłam go. Podnosił sztangę leżąc na niewielkiej ławeczce w samych spodenkach bez podkoszulka. Przyglądałam się mu. Postanowiłam iść z nim porozmawiać , ponieważ taka okazja może się już nie zdarzyć.
Zeskoczył tuż obok niego. – O matko – przestraszył się i upuścił na siebie sztangę.
Pomogłam mu ją z siebie zdjąć.
Podniósł się – Ness..?
- Cześć..
Skrzyżowałam dłonie na klatce piersiowej. Wstał i stanął naprzeciw mnie.
- Jesteś zdrowa – przejechał mi dłonią po twarzy.
- Tak – odsunęłam się. – Co się z tobą działo ?? Nie odbierałeś moich telefonów.
- Nie miałem czasu.
- Tylko tyle..?
- Czego więcej oczekujesz ??
- Nie wiem.. może powiesz co się stało , dlaczego nie dawałeś znaku życia , cokolwiek.
- Przepraszam
Spojrzałam na niego wymownie.
- Chcę odwołać to co powiedziałam.. Nie wiem dlaczego wziąłeś sobie to tak do serca , ale ja po prostu tak palnęłam.. ale to chyba nie powód by.. – nie dokończyłam , bo mi przerwał.
- Ness , to koniec. Nie chce mieć z tobą nic wspólnego.
Skamieniałam.
- Co ??
- To co słyszałaś.. idź sobie..
- Nie wiem co się stało ,ale to nie ty..
- W ogóle mnie nie znasz – wysyczał.
Sapnęłam głośno.
- Przecież jak ratowałeś mnie powiedziałeś bym z tobą została… Tak to w ogóle po co mnie ratowałeś..
- No.. wiesz nie chciałem byś umarła.
- Już mnie nie kochasz ?
- Nie..
- Jakoś ci nie wierzę..
- Możesz sobie wierzyć w co chcesz – syknął – A wiesz nigdy byśmy się nie spotkali gdyby nie mój ojciec. Kazał mi was obserwować..
Serce pękało z każdym jego słowem.
- Po tym co przeszliśmy , tak wygląda nasze pożegnanie..??
- Tak , to co było nie ma znaczenia.. Odejdź teraz.
- Dobrze.. – powiedziałam ze stoickim spokojem . Odwróciłam się odeszłam.
To koniec.
Szłam lasem łzy mi leciały z oczu.
- Słyszałem – powiedział Em stając przede mną.
- I co z tego !! – wydarłam się i padłam na ziemię.
- Chcesz porozmawiać..
- Nie mam dość rozmów.
Wstałam i zaczęłam iść.
- Gdzie idziesz ??
- Gdzieś.. chcę być sama.
- Chcesz się wyprowadzić ??
- Tak..
- Powiem reszcie..
[Matt]
- Dobra robota , synu – powiedział mój ojciec wychodząc z domu po odejściu Ness..
To koniec.
Jane , Alec , Dimitri i Felix stali z uśmiechami na twarzy.
- Czego się śmiejecie..??
- Jesteś żałosny – zarechotała Jane. Już chciałem ją zaatakować , ale poczułem ból , który rozrywał mnie od środka.
- Jane – krzyknął Aro.
Ból odpuścił. Wstałem i poszedłem się przebrać , ponieważ mieliśmy wrócić do Voltery.
sobota, 4 sierpnia 2012
Rozdział.14
Postanowiłam zadzwonić dorodziców. Wybrałam numer i czekałam . Odebrali po trzech sygnałach.
- Cześć
- Renesmee – ucieszyła się matka –Co tam u ciebie słychać ??
- Nic ciekawego. Tylko chciałamwam powiedzieć , że dziś wracam do domu.
- Nareszcie – powiedział ojciec –A nie mówiłam – krzyknęła Alice.
Przekręciłam oczami i westchnęłam.
- Przyjedziemy po ciebie nalotnisko.
- Dobra , zdzwonimy się. Muszękończyć.
Rozłączyłam się. Wzięłam głębokiwdech.
***
Pakowanie zajęło mi z godzinę.Wzięłam torbę i zeszłam na dół do holu.
Wymeldowanie zajęło mi kilkaminut. Samolot miałam za 1,5 godziny więc postanowiłam iść do Luke’a i pożegnaćsię z nim choć Matt powiedział bym się do niego nie zbliżała.
Szłam chodnikiem ciągnąc za sobątorbę.
Nagle ktoś mnie złapał od tyłu izasłonił usta dłonią. Pociągnął mnie w ciemną uliczkę.
Zaczęłam się wyrywać jak szalona.
- Nessie , to ja – usłyszałam głosMatt.
- Odbiło ci – odepchnęłam go odsiebie.
- Przepraszam nie chciałem cięwystraszyć.
- Czego chcesz ?? warknęłam
- Gdzie idziesz??
- Do klubu Luke’a
- Miałaś trzymać się od niego zdaleka.
- Nie będziesz mi mówić co mamrobić , a czego nie.
- Ah , czyli było fajnie , ale sięskończyło
Odwróciłam wzrok.
- Jak na razie . A poza tymchciałam się z nim pożegnać. Wyjeżdżam . Za 1,5 godziny mam samolot.
- Wracasz do domu ??
Pokiwałam głową.
- Mogę cię o coś zapytać ??
- Oczywiście.
- Nie wybaczysz mi , prawda ??
W moich oczach zbierały mi sięłzy. – Matt…
- Po prostu powiedz…
- Nie wiem.
- Wiesz tylko boisz się topowiedzieć – trafił mi w czuły punkt. Tak dobrze mnie znał.
Tak bardzo go kocham.
- Tak bardzo chcę , ale się boję,że znów mnie oszukasz.
- Nie zrobię tego więcej.Obiecuję. Daj mi ostatnią szansę.
- Na razie , nie potrafię. Przykromi
Odsunął się jak poparzony. Patrzyłw przestrzeń. Serce mnie bolało.
Zniknął w ciemności. Łzy poleciałymi z oczu. Od razu je wytarłam . Wzięłam się w garść.
****
- Zamknięte – powiedziałochroniarz – Ja tu do Luke’a Collinsa .
Spojrzał na mnie niezbytprzekonany. W końcu mnie wpuścił do środka.
Sprzątaczki właśnie sprzątałypozostałości po nocnej imprezie.
Skierowałam się schodami do ichsalonu na górze.
Gdy weszłam na górę spotkałamkilku tancerzy .
- Nessie , hejka – przybiłam znimi żółwika.
- Hejka , jest Luke ??
- U siebie
- Dzięki.
Poszłam do jego pokoju i zapukałamdo drzwi. Usłyszałam ciche „proszę” i weszłam do środka. Siedział na łóżku ipatrzył w przestrzeń.
- Cześć..
- Nessie..- zerwał się – Co cię sprowadza??
- Przyszłam się pożegnać.
- Wyjeżdżasz??
Pokiwałam głowę i uśmiechnęłam sięserdecznie.
- Nie wrócisz tu więcej , prawda ?
- Chyba tak… , ale nie wiem ..
- Szkoda
- Zgadzam się… - zamyśliłam się –Muszę już iść za godzinę mam samolot.
- Zaczekaj…- podszedł do szafki iwziął pendriva. – Weź to dla ciebie. Jest tam do ciebie wiadomość
Wzięłam od niego urządzenie ischowałam do kieszeni.
- Czas na mnie.
Pokiwał głową. Przytuliłam się doniego. Trzymałam przy sobie i nie chciałam puścić.
W końcu odsunął mnie od siebie takby widział moją twarz. Po chwili nakrył moje wargi , swoimi.
Pocałował mnie i odsunął się naodległość kilku kroków.
- Dlaczego to zrobiłeś ??
- Musiałem się z tobą pożegnać ..Odprowadzić cię do wyjścia..
- Jeśli chcesz..
Wyszliśmy na zewnątrz. ZobaczyłamMatta opierającego się o czarny samochód.
Jego twarz nie wyrażała żadnychemocji.
- Powinienem się domyśleć… -mruknął Luke.
- Masz jakiś problem ?? – Matt podszedł do niego i stanęli naprzeciwsiebie piorunując się wzrokiem. Żaden nie zamierzał odpuścić.
- Nie masz do niej prawa – warknąłVolturii – Ty też nie.. – odpyskował przeciwnik.
Luke odepchnął go od siebie.
- Przestancie … - wepchnęłam sięmiędzy nich. – Żaden z was nie ma do mnie prawa.
- Ale Renesmee musisz zdecydować..– powiedział Luke. – Nie mogę…- wydusiłam powstrzymując łzy – Przepraszam , alemuszę już iść
Wzięłam torbę na ręce i pobiegłamw wampirzym tempie w stronę lotniska.
****
Na Lotnisku w Seatlle byłamnastępnego dnia. Po odebraniu bagażu , rozglądałam się szukając rodziny.Zobaczyłam tatę. Podbiegłam i rzuciłam mu się w ramiona.
- Tato , stęskniłam się…
- Ja też…kochanie.. – pocałowałmnie w czoło.
- Gdzie reszta ??
- Zostali w domu…Namówiłem ich
Spojrzałam na niego zaskoczona.
****
Weszłam do domu. – Renesmee –wszyscy krzyknęli i przytulili . Tak się za nimi stęskniłam.
Potem każdego oddzielnie poprzytulałam . Od każdego usłyszałam „ Nareszcie , jesteś „.
Przypomniało mi się , że nieprzywitałam się z najważniejszą osobą.
Moja mama przyglądała sięwszystkiemu w ciszy i studiowała moją twarz bardzo dokładnie. Wiedziała , żecoś się dzieje. – Mamo … - podbiegłam i zaczęłam płakać. Przytuliłam się doniej .
- Zostawicie nas ?? spytała resztę
- Idziemy na polowanie –powiedział Carlise – Wszyscy
Każdy bez słowa wyszedł izamykając za sobą drzwi.
- Co się stało ??
- Dlaczego miłość to taki ciężkiwybór ?? odpowiedziałam pytaniem.
- Opowiedz mi co się stało ..
Opowiedziałam jej wszystko odkądpojechałam do Nowego Jorku. O tym jak poznałam Luke i wszystko zaczęło siękomplikować.
Słuchała wszystkiego w ciszy. Nieprzerwała mi ani razu.
Kiedy skończyłam , ona wzięłagłęboki wdech.
- Jeśli cię kochają to uszanujątwój wybór.
- Tak wiem , ale kocham ich obu ,a jeśli wybiorę jednego stracę drugiego.
- Nie pomogę ci.. musisz samadokonać wyboru.
- Tak wiem , ale mamo jest cośczego ci nie powiedziałam…
- To znaczy..??
- Ale nie chce byś mówiła tacie…
- W zależności co się stało ??
- Ja… - wyjąkałam – Ja… spałam zMattem…
Moja mama przez chwilę nic niemówiła po czym powiedziała.
- To twoja sprawa.. i nie powiemtacie , bo wiem jaki on jest jeśli chodzi o te sprawy – uśmiechnęła się lekko.Poprawiła mi trochę humor.
- Dziękuję..
- Nie ma za co … , ale pamiętajcokolwiek zdecydujesz nie stracisz żadnego z nich..
Pocałowała mnie w czoło.
***
Poszłam do swojego pokoju.Siedziałam na łóżku. Poczułam , że coś mnie uwiera w kieszeni. Zaczęłam szukaćręką w kieszeni i wyjęłam pendriva od Luke . Całkowicie o nim zapomniałam .Włączyłam laptopa i podłączyłam pendriva.
Poczekałam chwilę i nagle włączyłmi się film.
Na filmie był tylko Luke. Zaczęłamoglądać.
- Witaj , Nessie , nagrałem tefilm dla ciebie , ponieważ chce w nim powiedzieć rzeczy , które pewnie niepowiem ci rozmawiając z tobą . Od kiedy pierwszy raz zobaczyłem cię w moim klubie , stałaś się dla mnie wszystkim –łzy poleciały mi z oczu – . Nie wiem , może to zabrzmieć dziwnie , alezakochałem się w tobie. Kocham cię i wiem dobrze , że kochasz tego drugiego teżi chcę , żebyś dokonała wyboru i wybrała mnie , a nie jego.
A wiec na koniec chce powiedzieć.Któregokolwiek z nas wybierzesz , ja będę twoi przyjacielem. Masz moje słowo.
Filmik się skończył. Rozkleiłamsię do reszty.
Płakałam 30 minut chowając twarz wpoduszce. W końcu wzięłam się w garść. Musiałam odpocząć i na chwilę zapomniećo tym wszystkim.
Ubrałam się w białą sukienkę naramiączka. Umalowałam się lekko. Rozpuściłam włosy.
Zeszłam na dół z lekkim uśmiechemna twarzy. Reszta mojej rodziny ( oprócz Carlise) rozmawiali o czymś w salonie.
Alice zerwała się z kanapy. –Ładnie wyglądasz – podeszła do mnie.
- Dzięki. Przejdę się do La Push , jeśli mogę –spojrzałam na rodziców za ramienia cioci.
- Jak chcesz to idź , tylko uważajna siebie
- Tak jest , kapitanie –zasalutowałam
Tata się skrzywił , a resztazachichotałam . – Trochę poczucia humoru – podeszłam do niego z tyłu i przytuliłam się do niego .
Pocałowałam go w policzek – Nieurabiaj mnie – mruknął , chyba nie miał humoru – Przepraszam , nie chciałam byto tak wyglądało – powiedziałam – Idę , wrócę wieczorem.
[Bella]
- Nie musiałeś być taki nie miły –warknęłam na męża.
- Nie byłem nie miły..
- Tak to wyglądało bracie.. –powiedział Jasper – Jesteś zdenerwowany .. Na co ??
- Jestem zirytowany , bo tak samojestem jej rodzicem i może mi ufać tak samo jak Bells , a powiedziała tylko jejo co chodzi … - warknął – A Bella nie chce nic powiedzieć – dokończył.
- Ja tu jestem , jakbyś zapomniał– warknęłam – Nie powiedziała ci , bo są rzeczy , których nie powinieneświedzieć. A poza tym nie widać ?? Nie wierzę , że nie zauważyliście.. – każdyspojrzał na mnie pytająco – Ona jest zakochana i musi wybrać pomiędzy dwomachłopakami.. to jest cała sprawa – kopnęłam stół i pobiegłam na górę.
[Nessie]
Szłam spacerkiem przez las.Usłyszałam łamanie się gałęzi. Odwróciłam się i zobaczyłam Matt. Powinnam siędomyśleć , że przyjedzie za mną.
- Co tutaj robisz ? zapytałam
- Przyjechałem cię odwiedzić.-podszedł do mnie. Staliśmy blisko siebie. – Chce byś wybrała mnie – mruknął izaczął zbliżać swoje usta do moich. – Nie rób tego – odwróciłam głowę w bok.Przyłożyłam dłoń do jego policzka. Patrzył mi w oczy.
Zabrałam dłoń. – Bądź moja nazawsze – przyciągnął mnie do siebie i całować po szyi.
Odepchnęłam go od siebie – Nibydlaczego ?? Mam ci wybaczyć po tym jak mnie zraniłeś ??
- Musiałem to zrobić.. Kazano mi..Nie pamiętasz naszej nocy razem. Było wspaniale.. I chce tego ponownie – znówzaczął całować mnie po szyi. – Proszę , przestań – powiedziałam.
Posłusznie mnie puścił.
- Proszę wybacz mi … wiem , żejest to dla ciebie trudne , ale jesteś dla mnie wszystkim.. tyle razemprzeszliśmy – powiedział ze szczerością w głosie.
Spojrzałam na niego znacząco.
- Muszę to przemyśleć.. spotkajmysię tu jutro wieczorem.
- Zgoda…
**
Stanęłam przed drzwiami domkuEmily. Słyszałam wszystkich w środku. Wzięłam głęboki wdech. Zapukałam.Poczekałam chwilę. Drzwi zostały otwarte przez Emily.
- Renesmee – krzyknęła i rzuciłami się na szyję . Objęłam ją.
- Cześć , Emily , miło cięwidzieć.
Chłopaki podeszli i również sięprzywitali. – Nareszcie , nie było cię bardzo długo. – powiedział Sam.
- Niedawno wróciłam z NowegoJorku.
- Byłaś w Nowym Jorku ?? chłopakizrobili wielkie oczy.
Zachichotałam – Tak , by odpocząć, ale zamiast tego mam większe problemy , ale to nie jest ważne… Mogę wejść ??
- Pewnie – Emily objęła mnieramieniem.
- Może zjesz jabłecznika ??
- Z wielką chęcią , ale odjakiegoś czasu już nie jem… to znaczy normalnego jedzenia..
- Czemu ?? spytał Jake , który po razpierwszy się odezwał.
- Nie wierzę , że nie wyczuliście– powiedziałam z niedowierzaniem – Ja jestem pełnym wampirem od ok. 2 miesięcy.
- CO ?? Jak to ?? Jak twoi rodzicena to pozwolili ??
- Długa historia , a poza tymumierałam .. zostałam zaatakowana i zgodzili się na to , chciałam tego..
- Nie wierzę ci… wyglądasz tak jakzawsze.
Uśmiechnęłam się lekko. Jakezłapał się za głowę i wyszedł trzaskając drzwiami.
- Mogłaś mu tego nie mówić.. –powiedział Sam
- Przepraszam
- Nic się nie stało
- Dobra , zmieńmy temat –powiedziała Emily – Opowiedz jak było w Nowym Jorku.
Opowiedziałam wszystko opróczkilku szczegółów. Mówiłam o zabytkach , fajnych miejscach i w ogóle…
Gdy skończyłam wstałam z kanapy ,na której siedziałam.
- Muszę lecieć…
***
Pobiegłam do miasta. Chodziłamulicami. Właśnie przechodziłam obok zakładu fryzjerskiego i zobaczyłam nazdjęciu fryzurę idealną* dla mnie.
Weszłam do środka. – Witam , wczym mogę pomóc ? – przywitała się kobieta.
- Chciałabym obciąć włosy tak samojak na zdjęciu w oknie i zafarbować je.
- Na jaki kolor ?
- Wiśniowy…
- A więc dobrze , proszę usiąść –wskazała na fotel.
Usiadłam i zamknęłam oczy ,czekając na efekt końcowy.
***
- Skończone – powiedziała kobieta.
Otworzyłam oczy. Pierwszespojrzenie było szokujące.
Wyglądałam super. Inaczej.
- Podoba się , Pani ??
- Oczywiście. Ile płacę??
- Dobrze , Pani w tym kolorze. 70$
Zapłaciłam i pożegnałam się zkobietą.
***
Otworzyłam drzwi i weszłam dodomu. Moja rodzina , oprócz mojej mamy siedziała na kanapie.
Każdy spojrzał na mnie i zrobiłwielkie oczy.
Zachichotałam – I jak wam siępodoba ??
- Jest super… , ale twoja matkanie będzie zadowolona – powiedział ojciec.
- Dlaczego będę niezadowolona ?? Bella schodziłaschodami.
Gdy mnie zobaczyła wstrzymałaoddech.
- Matko Boska , Renesmee , coś tyzrobiła ze swoimi pięknymi włosami ??
- Nie podoba ci się ??
- Ładnie ci tak , ale lubiłamtwoje długie włosy.
- Tak wiem , ale musiałam cośzmienić , nie gniewasz się , prawda ??
- Nie
Uśmiechnęła się serdecznie zmatczyną miłością w oczach.
- Nessie , chcesz mi powiedzieć cosię dzieje ?? powiedział ojciec – Twoja matka nie chce nic powiedzieć –Twierdzi , że jesteś zakochana , czy to prawda ?? Uniósł brwi w górę.
Reszta rodziny czekała w ciszy naodpowiedź oraz kontynuacje tej rozmowy.
- Tak , ale miłość to ciężki wybór– westchnęłam
- To znaczy ?
- To nic ważnego , idę na górę.
Popędziłam do schodów i już chwilę później byłam w swoim pokoju.
Podeszłam do okna. Za oknem byłojuż ciemno.
Nagle usłyszałam , że ktoś wpadado domu.
- Jak mogliście na to pozwolić ??usłyszałam głos Jake’a
Zbiegłam na dół. – O co ci chodziJake ?? spytała Bella
- O to , że ona jest wampirem –wskazał na mnie.
Każdy na mnie spojrzał. – To niebył nasz wybór – powiedział Carlise.
- Jake daj spokój – mruknęłam .Spojrzał na mnie wściekły . Walnął pięścią w ścianę.
Nagle ni stąd ni zowąd , zmienił sięprzewracając kilka mebli.
=========
* ( nowa fryzura Renesmee ) http://t2.gstatic.com/images?q=tbn:ANd9GcQrR0kMVawerb3LjxbMT3mgQ4bMxteGvamulKGYyKYp7gT4bXOWMFKJpI7BWQ
- Cześć
- Renesmee – ucieszyła się matka –Co tam u ciebie słychać ??
- Nic ciekawego. Tylko chciałamwam powiedzieć , że dziś wracam do domu.
- Nareszcie – powiedział ojciec –A nie mówiłam – krzyknęła Alice.
Przekręciłam oczami i westchnęłam.
- Przyjedziemy po ciebie nalotnisko.
- Dobra , zdzwonimy się. Muszękończyć.
Rozłączyłam się. Wzięłam głębokiwdech.
***
Pakowanie zajęło mi z godzinę.Wzięłam torbę i zeszłam na dół do holu.
Wymeldowanie zajęło mi kilkaminut. Samolot miałam za 1,5 godziny więc postanowiłam iść do Luke’a i pożegnaćsię z nim choć Matt powiedział bym się do niego nie zbliżała.
Szłam chodnikiem ciągnąc za sobątorbę.
Nagle ktoś mnie złapał od tyłu izasłonił usta dłonią. Pociągnął mnie w ciemną uliczkę.
Zaczęłam się wyrywać jak szalona.
- Nessie , to ja – usłyszałam głosMatt.
- Odbiło ci – odepchnęłam go odsiebie.
- Przepraszam nie chciałem cięwystraszyć.
- Czego chcesz ?? warknęłam
- Gdzie idziesz??
- Do klubu Luke’a
- Miałaś trzymać się od niego zdaleka.
- Nie będziesz mi mówić co mamrobić , a czego nie.
- Ah , czyli było fajnie , ale sięskończyło
Odwróciłam wzrok.
- Jak na razie . A poza tymchciałam się z nim pożegnać. Wyjeżdżam . Za 1,5 godziny mam samolot.
- Wracasz do domu ??
Pokiwałam głową.
- Mogę cię o coś zapytać ??
- Oczywiście.
- Nie wybaczysz mi , prawda ??
W moich oczach zbierały mi sięłzy. – Matt…
- Po prostu powiedz…
- Nie wiem.
- Wiesz tylko boisz się topowiedzieć – trafił mi w czuły punkt. Tak dobrze mnie znał.
Tak bardzo go kocham.
- Tak bardzo chcę , ale się boję,że znów mnie oszukasz.
- Nie zrobię tego więcej.Obiecuję. Daj mi ostatnią szansę.
- Na razie , nie potrafię. Przykromi
Odsunął się jak poparzony. Patrzyłw przestrzeń. Serce mnie bolało.
Zniknął w ciemności. Łzy poleciałymi z oczu. Od razu je wytarłam . Wzięłam się w garść.
****
- Zamknięte – powiedziałochroniarz – Ja tu do Luke’a Collinsa .
Spojrzał na mnie niezbytprzekonany. W końcu mnie wpuścił do środka.
Sprzątaczki właśnie sprzątałypozostałości po nocnej imprezie.
Skierowałam się schodami do ichsalonu na górze.
Gdy weszłam na górę spotkałamkilku tancerzy .
- Nessie , hejka – przybiłam znimi żółwika.
- Hejka , jest Luke ??
- U siebie
- Dzięki.
Poszłam do jego pokoju i zapukałamdo drzwi. Usłyszałam ciche „proszę” i weszłam do środka. Siedział na łóżku ipatrzył w przestrzeń.
- Cześć..
- Nessie..- zerwał się – Co cię sprowadza??
- Przyszłam się pożegnać.
- Wyjeżdżasz??
Pokiwałam głowę i uśmiechnęłam sięserdecznie.
- Nie wrócisz tu więcej , prawda ?
- Chyba tak… , ale nie wiem ..
- Szkoda
- Zgadzam się… - zamyśliłam się –Muszę już iść za godzinę mam samolot.
- Zaczekaj…- podszedł do szafki iwziął pendriva. – Weź to dla ciebie. Jest tam do ciebie wiadomość
Wzięłam od niego urządzenie ischowałam do kieszeni.
- Czas na mnie.
Pokiwał głową. Przytuliłam się doniego. Trzymałam przy sobie i nie chciałam puścić.
W końcu odsunął mnie od siebie takby widział moją twarz. Po chwili nakrył moje wargi , swoimi.
Pocałował mnie i odsunął się naodległość kilku kroków.
- Dlaczego to zrobiłeś ??
- Musiałem się z tobą pożegnać ..Odprowadzić cię do wyjścia..
- Jeśli chcesz..
Wyszliśmy na zewnątrz. ZobaczyłamMatta opierającego się o czarny samochód.
Jego twarz nie wyrażała żadnychemocji.
- Powinienem się domyśleć… -mruknął Luke.
- Masz jakiś problem ?? – Matt podszedł do niego i stanęli naprzeciwsiebie piorunując się wzrokiem. Żaden nie zamierzał odpuścić.
- Nie masz do niej prawa – warknąłVolturii – Ty też nie.. – odpyskował przeciwnik.
Luke odepchnął go od siebie.
- Przestancie … - wepchnęłam sięmiędzy nich. – Żaden z was nie ma do mnie prawa.
- Ale Renesmee musisz zdecydować..– powiedział Luke. – Nie mogę…- wydusiłam powstrzymując łzy – Przepraszam , alemuszę już iść
Wzięłam torbę na ręce i pobiegłamw wampirzym tempie w stronę lotniska.
****
Na Lotnisku w Seatlle byłamnastępnego dnia. Po odebraniu bagażu , rozglądałam się szukając rodziny.Zobaczyłam tatę. Podbiegłam i rzuciłam mu się w ramiona.
- Tato , stęskniłam się…
- Ja też…kochanie.. – pocałowałmnie w czoło.
- Gdzie reszta ??
- Zostali w domu…Namówiłem ich
Spojrzałam na niego zaskoczona.
****
Weszłam do domu. – Renesmee –wszyscy krzyknęli i przytulili . Tak się za nimi stęskniłam.
Potem każdego oddzielnie poprzytulałam . Od każdego usłyszałam „ Nareszcie , jesteś „.
Przypomniało mi się , że nieprzywitałam się z najważniejszą osobą.
Moja mama przyglądała sięwszystkiemu w ciszy i studiowała moją twarz bardzo dokładnie. Wiedziała , żecoś się dzieje. – Mamo … - podbiegłam i zaczęłam płakać. Przytuliłam się doniej .
- Zostawicie nas ?? spytała resztę
- Idziemy na polowanie –powiedział Carlise – Wszyscy
Każdy bez słowa wyszedł izamykając za sobą drzwi.
- Co się stało ??
- Dlaczego miłość to taki ciężkiwybór ?? odpowiedziałam pytaniem.
- Opowiedz mi co się stało ..
Opowiedziałam jej wszystko odkądpojechałam do Nowego Jorku. O tym jak poznałam Luke i wszystko zaczęło siękomplikować.
Słuchała wszystkiego w ciszy. Nieprzerwała mi ani razu.
Kiedy skończyłam , ona wzięłagłęboki wdech.
- Jeśli cię kochają to uszanujątwój wybór.
- Tak wiem , ale kocham ich obu ,a jeśli wybiorę jednego stracę drugiego.
- Nie pomogę ci.. musisz samadokonać wyboru.
- Tak wiem , ale mamo jest cośczego ci nie powiedziałam…
- To znaczy..??
- Ale nie chce byś mówiła tacie…
- W zależności co się stało ??
- Ja… - wyjąkałam – Ja… spałam zMattem…
Moja mama przez chwilę nic niemówiła po czym powiedziała.
- To twoja sprawa.. i nie powiemtacie , bo wiem jaki on jest jeśli chodzi o te sprawy – uśmiechnęła się lekko.Poprawiła mi trochę humor.
- Dziękuję..
- Nie ma za co … , ale pamiętajcokolwiek zdecydujesz nie stracisz żadnego z nich..
Pocałowała mnie w czoło.
***
Poszłam do swojego pokoju.Siedziałam na łóżku. Poczułam , że coś mnie uwiera w kieszeni. Zaczęłam szukaćręką w kieszeni i wyjęłam pendriva od Luke . Całkowicie o nim zapomniałam .Włączyłam laptopa i podłączyłam pendriva.
Poczekałam chwilę i nagle włączyłmi się film.
Na filmie był tylko Luke. Zaczęłamoglądać.
- Witaj , Nessie , nagrałem tefilm dla ciebie , ponieważ chce w nim powiedzieć rzeczy , które pewnie niepowiem ci rozmawiając z tobą . Od kiedy pierwszy raz zobaczyłem cię w moim klubie , stałaś się dla mnie wszystkim –łzy poleciały mi z oczu – . Nie wiem , może to zabrzmieć dziwnie , alezakochałem się w tobie. Kocham cię i wiem dobrze , że kochasz tego drugiego teżi chcę , żebyś dokonała wyboru i wybrała mnie , a nie jego.
A wiec na koniec chce powiedzieć.Któregokolwiek z nas wybierzesz , ja będę twoi przyjacielem. Masz moje słowo.
Filmik się skończył. Rozkleiłamsię do reszty.
Płakałam 30 minut chowając twarz wpoduszce. W końcu wzięłam się w garść. Musiałam odpocząć i na chwilę zapomniećo tym wszystkim.
Ubrałam się w białą sukienkę naramiączka. Umalowałam się lekko. Rozpuściłam włosy.
Zeszłam na dół z lekkim uśmiechemna twarzy. Reszta mojej rodziny ( oprócz Carlise) rozmawiali o czymś w salonie.
Alice zerwała się z kanapy. –Ładnie wyglądasz – podeszła do mnie.
- Dzięki. Przejdę się do La Push , jeśli mogę –spojrzałam na rodziców za ramienia cioci.
- Jak chcesz to idź , tylko uważajna siebie
- Tak jest , kapitanie –zasalutowałam
Tata się skrzywił , a resztazachichotałam . – Trochę poczucia humoru – podeszłam do niego z tyłu i przytuliłam się do niego .
Pocałowałam go w policzek – Nieurabiaj mnie – mruknął , chyba nie miał humoru – Przepraszam , nie chciałam byto tak wyglądało – powiedziałam – Idę , wrócę wieczorem.
[Bella]
- Nie musiałeś być taki nie miły –warknęłam na męża.
- Nie byłem nie miły..
- Tak to wyglądało bracie.. –powiedział Jasper – Jesteś zdenerwowany .. Na co ??
- Jestem zirytowany , bo tak samojestem jej rodzicem i może mi ufać tak samo jak Bells , a powiedziała tylko jejo co chodzi … - warknął – A Bella nie chce nic powiedzieć – dokończył.
- Ja tu jestem , jakbyś zapomniał– warknęłam – Nie powiedziała ci , bo są rzeczy , których nie powinieneświedzieć. A poza tym nie widać ?? Nie wierzę , że nie zauważyliście.. – każdyspojrzał na mnie pytająco – Ona jest zakochana i musi wybrać pomiędzy dwomachłopakami.. to jest cała sprawa – kopnęłam stół i pobiegłam na górę.
[Nessie]
Szłam spacerkiem przez las.Usłyszałam łamanie się gałęzi. Odwróciłam się i zobaczyłam Matt. Powinnam siędomyśleć , że przyjedzie za mną.
- Co tutaj robisz ? zapytałam
- Przyjechałem cię odwiedzić.-podszedł do mnie. Staliśmy blisko siebie. – Chce byś wybrała mnie – mruknął izaczął zbliżać swoje usta do moich. – Nie rób tego – odwróciłam głowę w bok.Przyłożyłam dłoń do jego policzka. Patrzył mi w oczy.
Zabrałam dłoń. – Bądź moja nazawsze – przyciągnął mnie do siebie i całować po szyi.
Odepchnęłam go od siebie – Nibydlaczego ?? Mam ci wybaczyć po tym jak mnie zraniłeś ??
- Musiałem to zrobić.. Kazano mi..Nie pamiętasz naszej nocy razem. Było wspaniale.. I chce tego ponownie – znówzaczął całować mnie po szyi. – Proszę , przestań – powiedziałam.
Posłusznie mnie puścił.
- Proszę wybacz mi … wiem , żejest to dla ciebie trudne , ale jesteś dla mnie wszystkim.. tyle razemprzeszliśmy – powiedział ze szczerością w głosie.
Spojrzałam na niego znacząco.
- Muszę to przemyśleć.. spotkajmysię tu jutro wieczorem.
- Zgoda…
**
Stanęłam przed drzwiami domkuEmily. Słyszałam wszystkich w środku. Wzięłam głęboki wdech. Zapukałam.Poczekałam chwilę. Drzwi zostały otwarte przez Emily.
- Renesmee – krzyknęła i rzuciłami się na szyję . Objęłam ją.
- Cześć , Emily , miło cięwidzieć.
Chłopaki podeszli i również sięprzywitali. – Nareszcie , nie było cię bardzo długo. – powiedział Sam.
- Niedawno wróciłam z NowegoJorku.
- Byłaś w Nowym Jorku ?? chłopakizrobili wielkie oczy.
Zachichotałam – Tak , by odpocząć, ale zamiast tego mam większe problemy , ale to nie jest ważne… Mogę wejść ??
- Pewnie – Emily objęła mnieramieniem.
- Może zjesz jabłecznika ??
- Z wielką chęcią , ale odjakiegoś czasu już nie jem… to znaczy normalnego jedzenia..
- Czemu ?? spytał Jake , który po razpierwszy się odezwał.
- Nie wierzę , że nie wyczuliście– powiedziałam z niedowierzaniem – Ja jestem pełnym wampirem od ok. 2 miesięcy.
- CO ?? Jak to ?? Jak twoi rodzicena to pozwolili ??
- Długa historia , a poza tymumierałam .. zostałam zaatakowana i zgodzili się na to , chciałam tego..
- Nie wierzę ci… wyglądasz tak jakzawsze.
Uśmiechnęłam się lekko. Jakezłapał się za głowę i wyszedł trzaskając drzwiami.
- Mogłaś mu tego nie mówić.. –powiedział Sam
- Przepraszam
- Nic się nie stało
- Dobra , zmieńmy temat –powiedziała Emily – Opowiedz jak było w Nowym Jorku.
Opowiedziałam wszystko opróczkilku szczegółów. Mówiłam o zabytkach , fajnych miejscach i w ogóle…
Gdy skończyłam wstałam z kanapy ,na której siedziałam.
- Muszę lecieć…
***
Pobiegłam do miasta. Chodziłamulicami. Właśnie przechodziłam obok zakładu fryzjerskiego i zobaczyłam nazdjęciu fryzurę idealną* dla mnie.
Weszłam do środka. – Witam , wczym mogę pomóc ? – przywitała się kobieta.
- Chciałabym obciąć włosy tak samojak na zdjęciu w oknie i zafarbować je.
- Na jaki kolor ?
- Wiśniowy…
- A więc dobrze , proszę usiąść –wskazała na fotel.
Usiadłam i zamknęłam oczy ,czekając na efekt końcowy.
***
- Skończone – powiedziała kobieta.
Otworzyłam oczy. Pierwszespojrzenie było szokujące.
Wyglądałam super. Inaczej.
- Podoba się , Pani ??
- Oczywiście. Ile płacę??
- Dobrze , Pani w tym kolorze. 70$
Zapłaciłam i pożegnałam się zkobietą.
***
Otworzyłam drzwi i weszłam dodomu. Moja rodzina , oprócz mojej mamy siedziała na kanapie.
Każdy spojrzał na mnie i zrobiłwielkie oczy.
Zachichotałam – I jak wam siępodoba ??
- Jest super… , ale twoja matkanie będzie zadowolona – powiedział ojciec.
- Dlaczego będę niezadowolona ?? Bella schodziłaschodami.
Gdy mnie zobaczyła wstrzymałaoddech.
- Matko Boska , Renesmee , coś tyzrobiła ze swoimi pięknymi włosami ??
- Nie podoba ci się ??
- Ładnie ci tak , ale lubiłamtwoje długie włosy.
- Tak wiem , ale musiałam cośzmienić , nie gniewasz się , prawda ??
- Nie
Uśmiechnęła się serdecznie zmatczyną miłością w oczach.
- Nessie , chcesz mi powiedzieć cosię dzieje ?? powiedział ojciec – Twoja matka nie chce nic powiedzieć –Twierdzi , że jesteś zakochana , czy to prawda ?? Uniósł brwi w górę.
Reszta rodziny czekała w ciszy naodpowiedź oraz kontynuacje tej rozmowy.
- Tak , ale miłość to ciężki wybór– westchnęłam
- To znaczy ?
- To nic ważnego , idę na górę.
Popędziłam do schodów i już chwilę później byłam w swoim pokoju.
Podeszłam do okna. Za oknem byłojuż ciemno.
Nagle usłyszałam , że ktoś wpadado domu.
- Jak mogliście na to pozwolić ??usłyszałam głos Jake’a
Zbiegłam na dół. – O co ci chodziJake ?? spytała Bella
- O to , że ona jest wampirem –wskazał na mnie.
Każdy na mnie spojrzał. – To niebył nasz wybór – powiedział Carlise.
- Jake daj spokój – mruknęłam .Spojrzał na mnie wściekły . Walnął pięścią w ścianę.
Nagle ni stąd ni zowąd , zmienił sięprzewracając kilka mebli.
=========
* ( nowa fryzura Renesmee ) http://t2.gstatic.com/images?q=tbn:ANd9GcQrR0kMVawerb3LjxbMT3mgQ4bMxteGvamulKGYyKYp7gT4bXOWMFKJpI7BWQ
Rozdział.13
MUZYKA
Tydzień później.
Już minął tydzień odkąd przyjechałam do Nowego Yorku. Codziennie chodzę do klubu Luke’a potańczyć i pogadać z nim. Dobrze mi się znim rozmawia.
Siedziałam w swoim apartamencie i patrzyłam na NY. Widok był piękny.
Noc była jeszcze młoda. Wszystkie budynki rozświetlały różne bilbordy i reklamy.
W klubie Luke’a był ruch. Pełno ludzi stało w kolejce.
Poczułam pragnienie. Głód dał w końcu o sobie znać. Ubrałam się i już miałam wychodzić , ale zdałam sobie sprawę , że nie wiedziałam gdzie mogę iść na polowanie.
Wzięłam telefon i zaczęłam dzwonić.
Czekałam kilka sygnałów. Odebrał po trzech.
- Renesmee ?
- Tak . Cześć. Słuchaj. Mam pytanie gdzie mogę iść na polowanie oczywiście na zwierzęta.
- Wiesz też miałem zamiar iść na polowanie. Dobrze się składa. Będę po ciebie za 10 minut.
- OK. Na razie.
***
Tak jak obiecał zjawił się 10 minut później.Był ubrany w jeansy , białą podkoszulkę , która opinała jego mięśnie i na to skórzaną kurtkę.
Ja ubrałam się bardzo podobnie. Zamknęłam apartament kartą i poszłam z Luke’em.
- Daleko do lasu ?? spytałam
- Nie , ale lepiej podjechać samochodem by nie robić zamieszania
Wzruszyłam ramionami.
Gdy zeszliśmy na dół , przed drzwiami hotelu stało czarny lśniący mustang.
Do miejsca polowania jechaliśmy ok. 5 minut.
- Dobra , rozdzielmy się i spotkamy się tu za 30 minut – powiedziałam.
Pokiwał głową i pobiegł w swoją stronę , a ja w swoją.
30 minut minęło bardzo szybko ,ale przez ten czas zdążyłam się porządnie najeść.
Byłam pełna.
Stałam właśnie przy samochodzie Luke’a i czekałam na niego . Nadal nie wracał.
Spojrzałam na zegarek. Spóźniał się 10 minut . Trochę zaczęłam się martwić , ale po chwili moje obawy rozmyły się , bo zobaczyłam wyłaniającego się chłopaka z gęstwiny lasu.
Uśmiechnęłam się szeroko , a on go odwzajemnił.
- Chcesz jechać ze mną do klubu ??
- Nie , dziś sobie odpuszczę.
- Dobra , jak chcesz – mruknął –choć odwiozę cię
Odwiózł mnie pod same drzwihotelu. Zgasił silnik , ja siedziałam bez ruchu . Trochę jak idiotka , ale skarciłam się za to wewnętrznie.
Otrząsnęłam się i spojrzałam na niego.
- Chciałbyś wejść na chwilę ?
- Pewnie , z przyjemnością.
**
Weszliśmy do mieszkania. Zaczął się rozglądać. Podziwiał wnętrze.
- Nieźle – powiedział
- Dzięki. Rozgość się.
- Nie, dzięki , już muszę iść –powiedział
Podeszłam do niego blisko .Położyłam mu dłoń na ramieniu , ponieważ stał już do mnie tyłem.
Gdy poczuł mój dotyk odwrócił i utkwił swoje oczy w moich.
Patrzyliśmy na siebie. Po chwili nasze usta zbliżały się do siebie.
Gdy nasze wargi się dotknęły i zdążyły wykonać jeden pocałunek , drzwi otworzyły się z impetem. Odskoczyliśmy od siebie.
Do mieszkanie wparował Matt. Byłam w szoku.
- Nie dotykaj jej – powiedział
- Nie będziesz mi mówił co mam robić – odpowiedział Luke przeciwnikowi.
Patrzyłam na tą całą sytuację z otwartą buzią.
Otrząsnęłam się ponownie.
- Przestańcie – krzyknęłam –stanęłam między nimi i odwróciłam się do Matta przodem.
Patrzyli na mnie.
- Matt co ty tu robisz ??
- Pilnuję cię przed takimi jak on– warknął.
- Nie musisz mnie pilnować . Po co tu przyjechałeś ?? Nie wystarczy ci już jak mnie zraniłeś , co ??
Po prostu przyglądał się i nic nie odpowiedział.
- Co on ci zrobił ? spytał Luke
- To nie twoja sprawa – warknął –I trochę szacunku , bo jestem od ciebie starszy i moje nazwisko to Volturii , więc…
Luke skamieniał bezruchu.
- Matt !! Nie groź mu !!| Wynoś się słyszysz – krzyknęłam
- Nie pozwolę , żeby coś ci zrobił
- Jedyną osobą , która mnie krzywdzi jesteś ty więc wynocha
- Jeszcze wrócę , musimy pogadać –powiedział i wyszedł trzaskając z impetem drzwiami.
Podskoczyłam na ten dźwięk.
Spojrzałam na Luke’a stał i patrzył w przestrzeń.
- Przepraszam za niego
- Nic się nie stało
Złapałam za jego kurtkę i przyciągnęłam do siebie po czym wtuliłam się w niego.
Objęłam go w pasie. Wdychałam jego zapach.
On również mnie objął i przycisnął do siebie.
Staliśmy tam dobrych kilka minut.W końcu zdjął moje ręce ze swojego pasa i złapał za ramiona.
- Muszę już iść , trzymaj się .Mam nadzieje , że jutro będzie wieczorem w klubie.
- Nie wiem , może
- Będę czekał , do jutra.
- Do jutra – mruknęłam i zamknęłam z nim drzwi.
Gdy wyszedł zaczęłam się cała gotować od środka.
Po prostu nie mogłam wytrzymać.Nagle mój telefon zaczął dzwonić , nie chciało mi się odbierać , ale mimo wolnie podbiegłam do szafki i odebrałam.
- Czego ?? warknęłam
- Może grzeczniej – usłyszałam ojca po drugiej stronie.
- Oh, cześć tato , przepraszam .Myślałam , że to ktoś inny .
- Domyśliłem się – zaśmiał się .-Jak tam w Nowym Yorku , podoba ci się ??
- Tak , tu jest świetnie.
- Kiedy zamierzasz wrócić ??
- Nie wiem , jeszcze. Jak zmienię decyzję to i tak będziecie wiedzieć dzięki Alice
- TO prawda – usłyszałam ciotkę w tle oraz chichoty reszty.
- Muszę kończyć – powiedziałam –do zobaczenia
- Pa, córciu , kochamy cię
- Ja was też – rozłączyłam się i napisałam smsa do Matta.
„Przyjdź do mnie , jeśli masz czas. Musimy pogadać „
Nawet nie odpisał tylko usłyszałam pukanie do drzwi po 5 minutach.
Otworzyłam je , stał przed drzwiami . Wpuściłam go .
MUZYKA
- O czym chcesz pogadać ? spytał
Znów zaczęłam się gotować .Podeszłam do niego.
- Ty już wiesz – dźgałam go palcem w klatkę piersiową – Co to miało być , co ??
Patrzył beznamiętnie w moją stronę.
- Słuchaj , tak jak ci mówiłem ,kocham cię , choć pewnie mi nie wierzysz , ale zrobiłem to dlatego , bo nie mogę znieść myśli , że ktoś inny cię dotyka , rozumiesz
- Masz rację nie wierzę , ale ja nie przestałam cię kochać i nigdy nie przestanę. A tak poza tym to co było nie wróci.
- Ta…
- Tak w ogóle po co przyjechałeś do Nowego Yorku ??
- Tak , po prostu
Spojrzałam na niego znacząco.
Coś we mnie pękło. Nie mogłam dłużej tegu dłuść w sobie .
- Mogę cię o coś spytać ? zapytałam
- Słucham
- Tak było ci źle – nie zrozumiał– ze mną ?? dokończyłam
Zaskoczyłam go tym .
- Nie
- To dla czego mi to zrobiłeś –popłakałam się . Łzy leciały ciurkiem . Choć tak bardzo nie chciałam .Przytulił mnie do siebie. Wtuliłam się w niego.
Płakałam i nie mogłam przestać.
- To był najlepszy czas mojego życia , ale musiałem to zrobić . Ojciec mi kazał , powiedział , że jeśli nie zrobię co karze to zrobi ci krzywdę , a tego by nie zniósł . Nie musisz wybaczać, ale zaufaj mi.
- Nie powinieneś mnie o to prosić.
- Słuchaj , są rzeczy których nie rozumiesz i nigdy nie zrozumiesz
- To mi wytłumacz.
- Powiem ci jedynie , że chronię cię przed nim. On jest zły.
- Co zrobił ??
- Zabił mi matkę. Ma już wyrok śmierci wydany , ale ciągle nam ucieka . Nie zbliżaj się do niego.
- Nie zakażesz mi i przykro mi.
- Nie potrzebuję twojej litości – powiedział - Dlaczego robisz mi na złość??- zapytał.
- Nie robię. Próbuje się otrząsnąć. Bo złamałeś mi serce.
Nic nie powiedział. Po prostu patrzył.
- Naprawdę ??
- Tak . Strasznie boli . Tutaj –wskazałam na serce – Ale pewnie ty nic nie czujesz , bo tylko się ze mną bawiłeś
- Wcale tak nie było. – warknął –przecież ci powiedziałem , że to był mój najlepszy czas mojego życia. Czuję .Też mnie boli nasze rozstanie. Kocham cię i nigdy nie przestanę.
- Chciałabym ci wierzyć –powiedziałam ze łzami w oczach.
- Pocałuj mnie , a wtedy uwierzysz.
- Żartujesz sobie ze mnie ??
- Nie , słuchaj to mój dar mogę przesyłać uczucia osobie , którą dotykam. Wiem , że tego chcesz tak samo jak ja.
Patrzyliśmy na siebie. Podszedł do mnie bardzo blisko. Nasze usta dzieliły milimetry.
Spojrzałam mu w oczy. Nasze wargi się połączyły. Na początku niewinny pocałunek , który zmienił się w namiętny i pełny miłości.
Czułam jego miłość do mnie. Naprawdę był we mnie zakochany.
Odsunęliśmy się od siebie , ale tylko na kilka centymetrów. Stykaliśmy się czołami.
Znów zaczął mnie całować po policzku , linii szczęki i w szyję.
Potem znów przeniósł się na usta. Zdjęłam mu kurtkę i wsunęłam dłonie pod koszulkę.
Odsunął się lekko i spojrzał na mnie z lekkim bólem.
- Chcesz tego ?
- Tak – kontynuowaliśmy całowanie się.
***
Była 5 nad ranem. Leżeliśmy w łóżku przytuleni do siebie .
Nasze twarze było blisko siebie.
- Jesteś piękna – powiedział –Najlepsza noc mojego życia.
Bardziej się do niego przytuliłam.
- I nawzajem.
Pocałował mnie krótko w usta i wstał . Zaczął się ubierać.
- Gdzie idziesz ??
- Muszę już iść.
- Nie zostaniesz ze mną ??
- Chciałbym. Wiem , że to była nasza pierwsza i ostatnia noc- spojrzał ze smutkiem – a poza tym nie chce dawać ojcu kolejnego pretekstu . On nie pochwala tego zbytnio.
- Na pewno to była nasza pierwsza noc , ale nie ostatnia. Mam nadzieję. Co twój ojciec ma do mnie ??
- No wiesz. Już raz chciał cię zabić , ale nie wyszło i już po tym był wściekły , więc.. teraz czepia się byle czego by tylko odsunąć ci mnie od siebie.
Ubrał się i już szedł do drzwi .Szybko wstałam i ubrałam się szlafrok i podbiegłam do niego. Przygwoździłam go do ściany i zaczęłam całować.
Złapał mnie za biodra i wziął na ręce. Po czym odwrócił się i mnie przycisnął do ściany.
Nogami oplotłam jego biodra.
Chwilę później postawił mnie na podłodze i się odsunął.
- Muszę iść. Uważaj na siebie i nie zbliżaj się do niego.
- Dobrze.
Tydzień później.
Już minął tydzień odkąd przyjechałam do Nowego Yorku. Codziennie chodzę do klubu Luke’a potańczyć i pogadać z nim. Dobrze mi się znim rozmawia.
Siedziałam w swoim apartamencie i patrzyłam na NY. Widok był piękny.
Noc była jeszcze młoda. Wszystkie budynki rozświetlały różne bilbordy i reklamy.
W klubie Luke’a był ruch. Pełno ludzi stało w kolejce.
Poczułam pragnienie. Głód dał w końcu o sobie znać. Ubrałam się i już miałam wychodzić , ale zdałam sobie sprawę , że nie wiedziałam gdzie mogę iść na polowanie.
Wzięłam telefon i zaczęłam dzwonić.
Czekałam kilka sygnałów. Odebrał po trzech.
- Renesmee ?
- Tak . Cześć. Słuchaj. Mam pytanie gdzie mogę iść na polowanie oczywiście na zwierzęta.
- Wiesz też miałem zamiar iść na polowanie. Dobrze się składa. Będę po ciebie za 10 minut.
- OK. Na razie.
***
Tak jak obiecał zjawił się 10 minut później.Był ubrany w jeansy , białą podkoszulkę , która opinała jego mięśnie i na to skórzaną kurtkę.
Ja ubrałam się bardzo podobnie. Zamknęłam apartament kartą i poszłam z Luke’em.
- Daleko do lasu ?? spytałam
- Nie , ale lepiej podjechać samochodem by nie robić zamieszania
Wzruszyłam ramionami.
Gdy zeszliśmy na dół , przed drzwiami hotelu stało czarny lśniący mustang.
Do miejsca polowania jechaliśmy ok. 5 minut.
- Dobra , rozdzielmy się i spotkamy się tu za 30 minut – powiedziałam.
Pokiwał głową i pobiegł w swoją stronę , a ja w swoją.
30 minut minęło bardzo szybko ,ale przez ten czas zdążyłam się porządnie najeść.
Byłam pełna.
Stałam właśnie przy samochodzie Luke’a i czekałam na niego . Nadal nie wracał.
Spojrzałam na zegarek. Spóźniał się 10 minut . Trochę zaczęłam się martwić , ale po chwili moje obawy rozmyły się , bo zobaczyłam wyłaniającego się chłopaka z gęstwiny lasu.
Uśmiechnęłam się szeroko , a on go odwzajemnił.
- Chcesz jechać ze mną do klubu ??
- Nie , dziś sobie odpuszczę.
- Dobra , jak chcesz – mruknął –choć odwiozę cię
Odwiózł mnie pod same drzwihotelu. Zgasił silnik , ja siedziałam bez ruchu . Trochę jak idiotka , ale skarciłam się za to wewnętrznie.
Otrząsnęłam się i spojrzałam na niego.
- Chciałbyś wejść na chwilę ?
- Pewnie , z przyjemnością.
**
Weszliśmy do mieszkania. Zaczął się rozglądać. Podziwiał wnętrze.
- Nieźle – powiedział
- Dzięki. Rozgość się.
- Nie, dzięki , już muszę iść –powiedział
Podeszłam do niego blisko .Położyłam mu dłoń na ramieniu , ponieważ stał już do mnie tyłem.
Gdy poczuł mój dotyk odwrócił i utkwił swoje oczy w moich.
Patrzyliśmy na siebie. Po chwili nasze usta zbliżały się do siebie.
Gdy nasze wargi się dotknęły i zdążyły wykonać jeden pocałunek , drzwi otworzyły się z impetem. Odskoczyliśmy od siebie.
Do mieszkanie wparował Matt. Byłam w szoku.
- Nie dotykaj jej – powiedział
- Nie będziesz mi mówił co mam robić – odpowiedział Luke przeciwnikowi.
Patrzyłam na tą całą sytuację z otwartą buzią.
Otrząsnęłam się ponownie.
- Przestańcie – krzyknęłam –stanęłam między nimi i odwróciłam się do Matta przodem.
Patrzyli na mnie.
- Matt co ty tu robisz ??
- Pilnuję cię przed takimi jak on– warknął.
- Nie musisz mnie pilnować . Po co tu przyjechałeś ?? Nie wystarczy ci już jak mnie zraniłeś , co ??
Po prostu przyglądał się i nic nie odpowiedział.
- Co on ci zrobił ? spytał Luke
- To nie twoja sprawa – warknął –I trochę szacunku , bo jestem od ciebie starszy i moje nazwisko to Volturii , więc…
Luke skamieniał bezruchu.
- Matt !! Nie groź mu !!| Wynoś się słyszysz – krzyknęłam
- Nie pozwolę , żeby coś ci zrobił
- Jedyną osobą , która mnie krzywdzi jesteś ty więc wynocha
- Jeszcze wrócę , musimy pogadać –powiedział i wyszedł trzaskając z impetem drzwiami.
Podskoczyłam na ten dźwięk.
Spojrzałam na Luke’a stał i patrzył w przestrzeń.
- Przepraszam za niego
- Nic się nie stało
Złapałam za jego kurtkę i przyciągnęłam do siebie po czym wtuliłam się w niego.
Objęłam go w pasie. Wdychałam jego zapach.
On również mnie objął i przycisnął do siebie.
Staliśmy tam dobrych kilka minut.W końcu zdjął moje ręce ze swojego pasa i złapał za ramiona.
- Muszę już iść , trzymaj się .Mam nadzieje , że jutro będzie wieczorem w klubie.
- Nie wiem , może
- Będę czekał , do jutra.
- Do jutra – mruknęłam i zamknęłam z nim drzwi.
Gdy wyszedł zaczęłam się cała gotować od środka.
Po prostu nie mogłam wytrzymać.Nagle mój telefon zaczął dzwonić , nie chciało mi się odbierać , ale mimo wolnie podbiegłam do szafki i odebrałam.
- Czego ?? warknęłam
- Może grzeczniej – usłyszałam ojca po drugiej stronie.
- Oh, cześć tato , przepraszam .Myślałam , że to ktoś inny .
- Domyśliłem się – zaśmiał się .-Jak tam w Nowym Yorku , podoba ci się ??
- Tak , tu jest świetnie.
- Kiedy zamierzasz wrócić ??
- Nie wiem , jeszcze. Jak zmienię decyzję to i tak będziecie wiedzieć dzięki Alice
- TO prawda – usłyszałam ciotkę w tle oraz chichoty reszty.
- Muszę kończyć – powiedziałam –do zobaczenia
- Pa, córciu , kochamy cię
- Ja was też – rozłączyłam się i napisałam smsa do Matta.
„Przyjdź do mnie , jeśli masz czas. Musimy pogadać „
Nawet nie odpisał tylko usłyszałam pukanie do drzwi po 5 minutach.
Otworzyłam je , stał przed drzwiami . Wpuściłam go .
MUZYKA
- O czym chcesz pogadać ? spytał
Znów zaczęłam się gotować .Podeszłam do niego.
- Ty już wiesz – dźgałam go palcem w klatkę piersiową – Co to miało być , co ??
Patrzył beznamiętnie w moją stronę.
- Słuchaj , tak jak ci mówiłem ,kocham cię , choć pewnie mi nie wierzysz , ale zrobiłem to dlatego , bo nie mogę znieść myśli , że ktoś inny cię dotyka , rozumiesz
- Masz rację nie wierzę , ale ja nie przestałam cię kochać i nigdy nie przestanę. A tak poza tym to co było nie wróci.
- Ta…
- Tak w ogóle po co przyjechałeś do Nowego Yorku ??
- Tak , po prostu
Spojrzałam na niego znacząco.
Coś we mnie pękło. Nie mogłam dłużej tegu dłuść w sobie .
- Mogę cię o coś spytać ? zapytałam
- Słucham
- Tak było ci źle – nie zrozumiał– ze mną ?? dokończyłam
Zaskoczyłam go tym .
- Nie
- To dla czego mi to zrobiłeś –popłakałam się . Łzy leciały ciurkiem . Choć tak bardzo nie chciałam .Przytulił mnie do siebie. Wtuliłam się w niego.
Płakałam i nie mogłam przestać.
- To był najlepszy czas mojego życia , ale musiałem to zrobić . Ojciec mi kazał , powiedział , że jeśli nie zrobię co karze to zrobi ci krzywdę , a tego by nie zniósł . Nie musisz wybaczać, ale zaufaj mi.
- Nie powinieneś mnie o to prosić.
- Słuchaj , są rzeczy których nie rozumiesz i nigdy nie zrozumiesz
- To mi wytłumacz.
- Powiem ci jedynie , że chronię cię przed nim. On jest zły.
- Co zrobił ??
- Zabił mi matkę. Ma już wyrok śmierci wydany , ale ciągle nam ucieka . Nie zbliżaj się do niego.
- Nie zakażesz mi i przykro mi.
- Nie potrzebuję twojej litości – powiedział - Dlaczego robisz mi na złość??- zapytał.
- Nie robię. Próbuje się otrząsnąć. Bo złamałeś mi serce.
Nic nie powiedział. Po prostu patrzył.
- Naprawdę ??
- Tak . Strasznie boli . Tutaj –wskazałam na serce – Ale pewnie ty nic nie czujesz , bo tylko się ze mną bawiłeś
- Wcale tak nie było. – warknął –przecież ci powiedziałem , że to był mój najlepszy czas mojego życia. Czuję .Też mnie boli nasze rozstanie. Kocham cię i nigdy nie przestanę.
- Chciałabym ci wierzyć –powiedziałam ze łzami w oczach.
- Pocałuj mnie , a wtedy uwierzysz.
- Żartujesz sobie ze mnie ??
- Nie , słuchaj to mój dar mogę przesyłać uczucia osobie , którą dotykam. Wiem , że tego chcesz tak samo jak ja.
Patrzyliśmy na siebie. Podszedł do mnie bardzo blisko. Nasze usta dzieliły milimetry.
Spojrzałam mu w oczy. Nasze wargi się połączyły. Na początku niewinny pocałunek , który zmienił się w namiętny i pełny miłości.
Czułam jego miłość do mnie. Naprawdę był we mnie zakochany.
Odsunęliśmy się od siebie , ale tylko na kilka centymetrów. Stykaliśmy się czołami.
Znów zaczął mnie całować po policzku , linii szczęki i w szyję.
Potem znów przeniósł się na usta. Zdjęłam mu kurtkę i wsunęłam dłonie pod koszulkę.
Odsunął się lekko i spojrzał na mnie z lekkim bólem.
- Chcesz tego ?
- Tak – kontynuowaliśmy całowanie się.
***
Była 5 nad ranem. Leżeliśmy w łóżku przytuleni do siebie .
Nasze twarze było blisko siebie.
- Jesteś piękna – powiedział –Najlepsza noc mojego życia.
Bardziej się do niego przytuliłam.
- I nawzajem.
Pocałował mnie krótko w usta i wstał . Zaczął się ubierać.
- Gdzie idziesz ??
- Muszę już iść.
- Nie zostaniesz ze mną ??
- Chciałbym. Wiem , że to była nasza pierwsza i ostatnia noc- spojrzał ze smutkiem – a poza tym nie chce dawać ojcu kolejnego pretekstu . On nie pochwala tego zbytnio.
- Na pewno to była nasza pierwsza noc , ale nie ostatnia. Mam nadzieję. Co twój ojciec ma do mnie ??
- No wiesz. Już raz chciał cię zabić , ale nie wyszło i już po tym był wściekły , więc.. teraz czepia się byle czego by tylko odsunąć ci mnie od siebie.
Ubrał się i już szedł do drzwi .Szybko wstałam i ubrałam się szlafrok i podbiegłam do niego. Przygwoździłam go do ściany i zaczęłam całować.
Złapał mnie za biodra i wziął na ręce. Po czym odwrócił się i mnie przycisnął do ściany.
Nogami oplotłam jego biodra.
Chwilę później postawił mnie na podłodze i się odsunął.
- Muszę iść. Uważaj na siebie i nie zbliżaj się do niego.
- Dobrze.
Rozdział.12
:::...MUZYKA...:::
Siedziałam na kanapie przed telewizorem grając z Emmettem na konsoli. Uparł się więc już zagrałam , żebynie marudził.
Tata z mamą siedzieli przy fortepianie. Mój ojciec chyba usłyszał moje myśli ,ponieważ się zaśmiał.Spojrzałam na niego z grymasem na twarzy.
Nareszcie po pół godziny grania przegrałam i wujek dał mi spokój.
Matt był u siebie. Postanowiłam ,że go odwiedzę . Zrobię mu niespodziankę.
Pobiegłam na jego domu i weszłam pocichutku.
Usłyszałam stłumione głosy z jego pokoju. Podeszłam na palcach i przystawiłam ucho . Usłyszałam rozmowę.
- Nie no stary . To jak załatwiłeś sprawę z Cullenówną jest godne podziwu – poznałam głoś Dimitriego Volturii. Niewiedziałam o co mu chodzi.
- Tak. Jest naiwna . Szybko mi zaufała.- powiedział Matt. Serce zaczęło mnie boleć.
- Co zamierzasz dalej ? usłyszałam głos Feliksa.
- Jeszcze trochę poudaję . Apóźniej dostarczę ją do Ojca. – odpowiedział im.
- Wiesz co sądzę o RenesmeeCullen…
- Oświeć mnie –odpowiedział.
- Sądzę , że ona strasznie podsłuchuję. – otworzył z impetem drzwi.
Stałam jak wryta. Nie wiedziałam co zrobić.
Nagle odwróciłam się i zaczęłam biec w stronę domu.
- Nessie – krzyknął Matt za mną.
Gonił mnie przez pół drogi. Wkońcu złapał mnie za rękę i odwrócił w swoją stronę.
- Zostaw mnie !!! warknęłam mu wtwarz.
- To nie jest to na co wygląda.
- Nic mnie to nie obchodzi. –teraz wszystko zrozumiałam – Moja zmiana w wampira i atak Lizzy był zaplanowany, prawda ??
Patrzył z bólem.
- Tak , był.
- Ja ci zaufałam. I jak powiedziałeś „Szybko mi zaufała”
- Skoro tak bardzo chciałeś mnie dostarczyć do twojego ojca , to było to zrobić tak bym się w tobie nie zakochała. To wszystko co było między nami to straszne kłamstwo !!
- Na początku tak było , ale później zakochałem się w tobie . Kocham cię.
- Nie wierzę ci.
Nie odezwał się nic.
- Powiem ci jedno. Jesteś tchórzem i kłamcą. Znikaj z mojego życia.
Nie ruszył się z miejsca.
- A więc dobrze . Ja zniknę.Poznanie ciebie to mój największy błąd w życiu.
- Dla mnie nie było to błędem –szepnął . Moje serce się ścisnęło z bólu.
- Mam nadzieję , że nigdy cię już nie spotkam.
Odwróciłam się i pobiegłam dodomu.
***
Do swojego pokoju wskoczyłam przezokno. Wyjęłam torbę z pod łóżka i zaczęłam się pakować.
Spakowana byłam po 15 minutach.
Zeszłam z torbami na dół. Jak rodzina zobaczyła mnie z torbami byli wielce zdziwieni.
- Gdzie się wybierasz ?? zapytał ojciec.
- Wyjeżdżam . Sama.
- Co ?? A co z Mattem ?? zapytała matka.
- Nienawidzę go z całego serca.
- Coś ci zrobił ??
- Nie będę nic mówiła na ten temat. Postanowiłam zadbać o siebie. Pojdę gdzieś i będę robić to co kocham.
- A co z nami ?? Przecież jesteśmy rodziną.
- Potrzebuję samotności. Nie martwcie się poradzę sobie.
- To duże niebezpieczeństwo… Gdzie zamierzasz jechać ?? zaczął Carlise.
- Może NY ( Nowy York ) lub LA (Los Angeles ).
- A tam co dalej ??
- Jeszcze nie wiem. Pozwólcie mi jechać albo ucieknę z domu.
- Dobrze , jedź – powiedział Ojciec.
- Edwardzie … - warknęła Matka.
- Dajmy jej jechać.
Pozwolili mi jechać. Uściskałam każdego po kolei i pojechałam na samolot.
Stałam w kolejce po bilet.Zdecydowałam , że pojadę do NY.
Po kilku minutach kupiłam bilet i czekałam na samolot. Usiadłam na ławce.
Poczułam ,że ktoś siada obok mnie.
- Dokąd jedziesz ? – zapytał znajomy głos z którym nie chciałam już mieć do czynienia.
- Nie powinno cię to obchodzić. A niech mnie zapomniałam ,że masz mnie dostarczyć do twojego ojczulka by zrobił ze mnie bóg wie co – powiedziałam z sarkazmem.
- Ja jadę do Włoch.
- Nawet nie jestem zdziwiona.
Nagle usłyszałam „Pasażerowie czekający na lot z Seattle do Nowy Yorku mają zgłosić się na odprawę.”
Zerwałam się z ławki i wzięłam torby.
- Czyli jedziesz do NY. Piękne miasto. Mam nadzieję ,że sobie ułożysz życie.
Spojrzałam na niego przelotnie.
- Nawzajem. Znajdź dziewczynę która będzie tolerowała twoje kłamstwa. Ja nie jestem jedną z nich.
Pochyliłam się nad nim i pocałowałam w usta ten ostatni raz.
- Szkoda ,że tak wszystko się skończyło – powiedziałam i odeszłam .
****
Odprawa odbyła się bez żadnych przeszkód i po paru minutach siedziałam w samolocie.
Kiedy w końcu wystartowaliśmy samolot leciał około 2 godzin.
Po wylądowaniu wysiadłam z samolotu i wzięłam bagaże.
Pierwsze co musiałam zrobić to znaleźć jakieś mieszkanie. Nagle usłyszałam mój telefon.
- Halo
- Cześć , Nessie.
- Hej , tato. Co tam ??
- Dobrze. A jak u ciebie ??
- Jakoś idzie. Dopiero wylądowałam.
- Wiem i dlatego dzwonię. Wyślę ci adres smsem , idź tam . Kupiliśmy ci tam mieszkanie.
Powiedz , że jesteś Vanessa Cullen to dadzą ci klucze.
- Vanessa ??
- Woleliśmy to niż Renesmee.
- Nooo , to fajnie. Jak wam sięnie podoba moje imię to było mi i dać na imię Vanessa.
- Podoba nam się twoje imię -powiedział bezradnie- Bella…
- Dziecko daj spokój – powiedziała matka
- Dobra…To czekam na smsa.
Rozłączyłam się. Po chwili dostałam adres.
„Fifth Avenue 5”
Spojrzałam na adres z szeroko otwartymi oczami. To była jedna najpopularniejszych ulic na świecie.
Normalnie życie jest piękne.Poszłam pod podany mi wcześniej adres.
Moje mieszkanie to był wielki luksusowy hotel.
Weszłam do środka i podeszłam do recepcji.
- W czym mogę pomóc ?? – zapytała kobieta za ladą.
- Nazywam się Vanessa Cullen . Mamtu zakupiony już pokój .
Kobieta zaczęła szukać informacji w komputerze.
- A tak. Vanessa Cullen. –przejechała kartą po czytniku po czy mi ją dała.
- Proszę to klucz. Życzę miłego pobytu.
- Dziękuję.
Szłam do pokoju. Rozglądałam się po pomieszczeniu. Było piękne i bardzo nowoczesne.
Okazało się , że mój pokój jest nawyższym piętrze.
Kiedy w końcu się do człapałam i weszłam do pokoju. Zobaczyłam , że mam stąd wspaniały widok na NY.
Zaparło i dech w piersiach. Ten widok był niedopisania.
Wzięłam telefon i odpisałam rodzinie.
„Mieszkanie jest super. Dzięki . Buziaki.Kocham was „Odpisałam ojcu.
„Nie ma za co” Napisał po kilku sekundach.
Wyszłam na mały balkonik i spojrzałam w dół. Stąd ludzie wyglądali jak mróweczki.
Już był wieczór. Spojrzałam w boki zobaczyłam ,że ulice dalej jest klub i sporo osób stoi w kolejce do niego.
Postanowiłam się super ubrać i iść się zabawić. Wybrałam ubrania w parę minut.
Odświeżyłam się. Zrobiłam makijaż, rozczesałam włosy i byłam gotowa.
***
Stałam w kolejce do klubu. W końcu nadeszła moja kolej. Podeszłam do strażników.
- Dowód tożsamości – powiedział bez owijania w bawełnę.
Wyjęłam podrabiany dowód. Facet spojrzał na niego. Po czym mi go oddał.
- Zapraszam i miłej zabawy życzę.
Pokiwałam głową i weszłam dośrodka.
Klub był dość duży. Pełno ludzi tańczących i popijających alkohol.
Wszędzie świeciły neonowe światła.DJ dawał najlepszą muzykę jaką słyszałam .
Spojrzałam na główny parkiet i zobaczyłam , że uformowało się tam kółko z ludzi , a w tym kółku tańczy kilku tancerzy
Obok głównego parkietu stał DJ z konsolą. Podeszłam do niego.
- Hej . Możesz to puścić ??Pokazałam jeden z tytułów na jego liście.
- Pewnie.
MUZYKA zaczęła grać i podeszłam dokółka i przepchnęłam się przez ludzi.
Tancerze cieszyli się dużą uwagą , ale kiedy ja zaczęłam tańczyć każdy zwracał na mnie uwagę.
Tańczyłam i traciłam kontrolę.Taniec to mój żywioł od dawna to wiedziałam.
Piosenka się skończyła .Usłyszałam oklaski i gwizdanie. Ukłoniłam się do tłumu i poszłam po jakiegoś drinka.
- Co podać , ślicznotko ? zapytał Barman.
- Whisky
- Proszę bardzo. – Nalał mi do szklanki. – Niezły dałaś popis.
- Dzięki.
- Jak się nazywasz ? zapytał.
- Nie mam ochoty na szybki numerek więc daj sobie spokój – powiedziałam nonszalancko.
Prychnął i poszedł obsłużyć innych klientów.
Poczułam , że ktoś mnie puka w ramię. Gdy się odwróciłam zobaczyłam tancerzy i chłopaka równie przystojnego jak Matt. Tęskniłam za nim.
Był wysoki. Miał jasne , krótkie włosy , lekki zarost , ale dodawał mu uroku. Był wysoki i szczupły oraz bardzo blady. Wiedziałam , że jest wampirem.
Patrzyłam na niego jak głupia.
- Cześć. Jestem Luke. Niezły dałaś popis.
- Hej. Jestem Renesmee – podałam rękę na przywitanie. – Dzięki.
Napiłam się alkoholu ze szklanki.
- A więc , Renesmee, gdzie nauczyłaś się tak tańczyć..- zaczął
- Tańczę od małego. Zawsze uwielbiałam taniec.
- Luke , ona jest jedną z nas .Choć pokażemy jej nasz dom.- zagadną go jeden z tancerzy.
- O co wam chodziło ?? zapytałam
Luke śledził mnie wzrokiem dokładnie.
- Oh , niech będzie. Idźcie na górę powiedzieć reszcie.
Tancerze pobiegli na górę. –Możemy porozmawiać na osobności.
- Dopiero się poznaliśmy.
- Dobrze wiesz o czym chcę pogadać.
Poszliśmy w kąt. Gdzie nie było ludzi.
- Jesteś wampirzycą – powiedział
- Brawo , detektywie –powiedziałam z sarkazmem.
- Skąd jesteś ??
- Z Forks w stanie Waszyngton .
- Mieszkałem tam dawno temu.
Uśmiechnęłam się lekko.
- Jak masz na nazwisko ??zapytałam.
- Collins. A ty ??
- Cullen
- Słyszałem o was.
Parsknęłam śmiechem.
- Chyba każdy wampir na świecie o nas słyszał.
- Chyba. To ty jesteś tą pół wampirzycą , którzy chcieli zabić Volturii.
- Byłam . Mogli by mnie zabić chociaż bym tak nie cierpiała , ale to nie ważne – mruknęłam.- a poza tym trochę się za bardzo upiłam .
- Okej ?! Skoro tak uważasz.
- Miałeś mi coś pokazać.
- Dobra , chodźmy.
***
Szliśmy schodami na górę. Gdyweszłam zobaczyłam pomieszczenie coś typu starego magazynu.
Czegoś tu nie kumałam.
- To chciałeś mi pokazać ??
- No tak , to nasz dom
- Ten magazyn.
Zaśmiał się . Otworzył mi drzwi.
- Tu jest nasz dom.
Kiedy weszłam zobaczyłam Kuchnie.Normalnie urządzony dom , ale z akcentem magazynu na coś tam . Było fajnie.
Oprowadził mnie . Poznałam wielu tancerzy . Mieli sale do tańczenia, sypialnie.
Było super.
- To jest najlepsze.
Weszłam do środka. Była to wielka sala. Jedna ściana była zrobiona z boomboxów.
- Boomboxy. Ale super.
- Też je lubię. Sam zrobiłem te ścianę gdy tylko udało mi się zdobyć jakiś boombox. Masz jakiś ??
- Tak . To znaczy mój wujek ma, ale pożycza mi często zwłaszcza kiedy wchodzę do jego pokoju bez pukania.
- Nie rozumiem.
Opowiedziałam mu historię z Rose i Emmettem. Bardzo mi się dobrze z nim rozmawiało.
Był dobrą osobą na poprawę humoru.
Świetnie się bawiłam , ale nadal miałam złamane serce i to bardzo.
Gdy skończyłam zaczął się śmiać.
- Nie no nie wierzę – powiedział śmiejąc się.
W końcu po kilku minutach się opanował.
- Właśnie chciałem się ciebie zapytać czy nie chciałabyś tu zamieszkać.
Zaskoczył mnie.
- Mam mieszkanie przecznicę wcześniej.
- Podasz mi adres . Chętnie cię odwiedzę jeśli będziesz chciała.
- Pewnie.
Napisałam mu adres na kartce oraz numer telefonu.
Spojrzałam na zegarek na ścianie.
- Musze już iść.
- Przyjdziesz jutro wieczorem .
- Pewnie.
Uśmiechnęłam się.
- Do jutra . Pożegnałam się i poszłam.
Siedziałam na kanapie przed telewizorem grając z Emmettem na konsoli. Uparł się więc już zagrałam , żebynie marudził.
Tata z mamą siedzieli przy fortepianie. Mój ojciec chyba usłyszał moje myśli ,ponieważ się zaśmiał.Spojrzałam na niego z grymasem na twarzy.
Nareszcie po pół godziny grania przegrałam i wujek dał mi spokój.
Matt był u siebie. Postanowiłam ,że go odwiedzę . Zrobię mu niespodziankę.
Pobiegłam na jego domu i weszłam pocichutku.
Usłyszałam stłumione głosy z jego pokoju. Podeszłam na palcach i przystawiłam ucho . Usłyszałam rozmowę.
- Nie no stary . To jak załatwiłeś sprawę z Cullenówną jest godne podziwu – poznałam głoś Dimitriego Volturii. Niewiedziałam o co mu chodzi.
- Tak. Jest naiwna . Szybko mi zaufała.- powiedział Matt. Serce zaczęło mnie boleć.
- Co zamierzasz dalej ? usłyszałam głos Feliksa.
- Jeszcze trochę poudaję . Apóźniej dostarczę ją do Ojca. – odpowiedział im.
- Wiesz co sądzę o RenesmeeCullen…
- Oświeć mnie –odpowiedział.
- Sądzę , że ona strasznie podsłuchuję. – otworzył z impetem drzwi.
Stałam jak wryta. Nie wiedziałam co zrobić.
Nagle odwróciłam się i zaczęłam biec w stronę domu.
- Nessie – krzyknął Matt za mną.
Gonił mnie przez pół drogi. Wkońcu złapał mnie za rękę i odwrócił w swoją stronę.
- Zostaw mnie !!! warknęłam mu wtwarz.
- To nie jest to na co wygląda.
- Nic mnie to nie obchodzi. –teraz wszystko zrozumiałam – Moja zmiana w wampira i atak Lizzy był zaplanowany, prawda ??
Patrzył z bólem.
- Tak , był.
- Ja ci zaufałam. I jak powiedziałeś „Szybko mi zaufała”
- Skoro tak bardzo chciałeś mnie dostarczyć do twojego ojca , to było to zrobić tak bym się w tobie nie zakochała. To wszystko co było między nami to straszne kłamstwo !!
- Na początku tak było , ale później zakochałem się w tobie . Kocham cię.
- Nie wierzę ci.
Nie odezwał się nic.
- Powiem ci jedno. Jesteś tchórzem i kłamcą. Znikaj z mojego życia.
Nie ruszył się z miejsca.
- A więc dobrze . Ja zniknę.Poznanie ciebie to mój największy błąd w życiu.
- Dla mnie nie było to błędem –szepnął . Moje serce się ścisnęło z bólu.
- Mam nadzieję , że nigdy cię już nie spotkam.
Odwróciłam się i pobiegłam dodomu.
***
Do swojego pokoju wskoczyłam przezokno. Wyjęłam torbę z pod łóżka i zaczęłam się pakować.
Spakowana byłam po 15 minutach.
Zeszłam z torbami na dół. Jak rodzina zobaczyła mnie z torbami byli wielce zdziwieni.
- Gdzie się wybierasz ?? zapytał ojciec.
- Wyjeżdżam . Sama.
- Co ?? A co z Mattem ?? zapytała matka.
- Nienawidzę go z całego serca.
- Coś ci zrobił ??
- Nie będę nic mówiła na ten temat. Postanowiłam zadbać o siebie. Pojdę gdzieś i będę robić to co kocham.
- A co z nami ?? Przecież jesteśmy rodziną.
- Potrzebuję samotności. Nie martwcie się poradzę sobie.
- To duże niebezpieczeństwo… Gdzie zamierzasz jechać ?? zaczął Carlise.
- Może NY ( Nowy York ) lub LA (Los Angeles ).
- A tam co dalej ??
- Jeszcze nie wiem. Pozwólcie mi jechać albo ucieknę z domu.
- Dobrze , jedź – powiedział Ojciec.
- Edwardzie … - warknęła Matka.
- Dajmy jej jechać.
Pozwolili mi jechać. Uściskałam każdego po kolei i pojechałam na samolot.
Stałam w kolejce po bilet.Zdecydowałam , że pojadę do NY.
Po kilku minutach kupiłam bilet i czekałam na samolot. Usiadłam na ławce.
Poczułam ,że ktoś siada obok mnie.
- Dokąd jedziesz ? – zapytał znajomy głos z którym nie chciałam już mieć do czynienia.
- Nie powinno cię to obchodzić. A niech mnie zapomniałam ,że masz mnie dostarczyć do twojego ojczulka by zrobił ze mnie bóg wie co – powiedziałam z sarkazmem.
- Ja jadę do Włoch.
- Nawet nie jestem zdziwiona.
Nagle usłyszałam „Pasażerowie czekający na lot z Seattle do Nowy Yorku mają zgłosić się na odprawę.”
Zerwałam się z ławki i wzięłam torby.
- Czyli jedziesz do NY. Piękne miasto. Mam nadzieję ,że sobie ułożysz życie.
Spojrzałam na niego przelotnie.
- Nawzajem. Znajdź dziewczynę która będzie tolerowała twoje kłamstwa. Ja nie jestem jedną z nich.
Pochyliłam się nad nim i pocałowałam w usta ten ostatni raz.
- Szkoda ,że tak wszystko się skończyło – powiedziałam i odeszłam .
****
Odprawa odbyła się bez żadnych przeszkód i po paru minutach siedziałam w samolocie.
Kiedy w końcu wystartowaliśmy samolot leciał około 2 godzin.
Po wylądowaniu wysiadłam z samolotu i wzięłam bagaże.
Pierwsze co musiałam zrobić to znaleźć jakieś mieszkanie. Nagle usłyszałam mój telefon.
- Halo
- Cześć , Nessie.
- Hej , tato. Co tam ??
- Dobrze. A jak u ciebie ??
- Jakoś idzie. Dopiero wylądowałam.
- Wiem i dlatego dzwonię. Wyślę ci adres smsem , idź tam . Kupiliśmy ci tam mieszkanie.
Powiedz , że jesteś Vanessa Cullen to dadzą ci klucze.
- Vanessa ??
- Woleliśmy to niż Renesmee.
- Nooo , to fajnie. Jak wam sięnie podoba moje imię to było mi i dać na imię Vanessa.
- Podoba nam się twoje imię -powiedział bezradnie- Bella…
- Dziecko daj spokój – powiedziała matka
- Dobra…To czekam na smsa.
Rozłączyłam się. Po chwili dostałam adres.
„Fifth Avenue 5”
Spojrzałam na adres z szeroko otwartymi oczami. To była jedna najpopularniejszych ulic na świecie.
Normalnie życie jest piękne.Poszłam pod podany mi wcześniej adres.
Moje mieszkanie to był wielki luksusowy hotel.
Weszłam do środka i podeszłam do recepcji.
- W czym mogę pomóc ?? – zapytała kobieta za ladą.
- Nazywam się Vanessa Cullen . Mamtu zakupiony już pokój .
Kobieta zaczęła szukać informacji w komputerze.
- A tak. Vanessa Cullen. –przejechała kartą po czytniku po czy mi ją dała.
- Proszę to klucz. Życzę miłego pobytu.
- Dziękuję.
Szłam do pokoju. Rozglądałam się po pomieszczeniu. Było piękne i bardzo nowoczesne.
Okazało się , że mój pokój jest nawyższym piętrze.
Kiedy w końcu się do człapałam i weszłam do pokoju. Zobaczyłam , że mam stąd wspaniały widok na NY.
Zaparło i dech w piersiach. Ten widok był niedopisania.
Wzięłam telefon i odpisałam rodzinie.
„Mieszkanie jest super. Dzięki . Buziaki.Kocham was „Odpisałam ojcu.
„Nie ma za co” Napisał po kilku sekundach.
Wyszłam na mały balkonik i spojrzałam w dół. Stąd ludzie wyglądali jak mróweczki.
Już był wieczór. Spojrzałam w boki zobaczyłam ,że ulice dalej jest klub i sporo osób stoi w kolejce do niego.
Postanowiłam się super ubrać i iść się zabawić. Wybrałam ubrania w parę minut.
Odświeżyłam się. Zrobiłam makijaż, rozczesałam włosy i byłam gotowa.
***
Stałam w kolejce do klubu. W końcu nadeszła moja kolej. Podeszłam do strażników.
- Dowód tożsamości – powiedział bez owijania w bawełnę.
Wyjęłam podrabiany dowód. Facet spojrzał na niego. Po czym mi go oddał.
- Zapraszam i miłej zabawy życzę.
Pokiwałam głową i weszłam dośrodka.
Klub był dość duży. Pełno ludzi tańczących i popijających alkohol.
Wszędzie świeciły neonowe światła.DJ dawał najlepszą muzykę jaką słyszałam .
Spojrzałam na główny parkiet i zobaczyłam , że uformowało się tam kółko z ludzi , a w tym kółku tańczy kilku tancerzy
Obok głównego parkietu stał DJ z konsolą. Podeszłam do niego.
- Hej . Możesz to puścić ??Pokazałam jeden z tytułów na jego liście.
- Pewnie.
MUZYKA zaczęła grać i podeszłam dokółka i przepchnęłam się przez ludzi.
Tancerze cieszyli się dużą uwagą , ale kiedy ja zaczęłam tańczyć każdy zwracał na mnie uwagę.
Tańczyłam i traciłam kontrolę.Taniec to mój żywioł od dawna to wiedziałam.
Piosenka się skończyła .Usłyszałam oklaski i gwizdanie. Ukłoniłam się do tłumu i poszłam po jakiegoś drinka.
- Co podać , ślicznotko ? zapytał Barman.
- Whisky
- Proszę bardzo. – Nalał mi do szklanki. – Niezły dałaś popis.
- Dzięki.
- Jak się nazywasz ? zapytał.
- Nie mam ochoty na szybki numerek więc daj sobie spokój – powiedziałam nonszalancko.
Prychnął i poszedł obsłużyć innych klientów.
Poczułam , że ktoś mnie puka w ramię. Gdy się odwróciłam zobaczyłam tancerzy i chłopaka równie przystojnego jak Matt. Tęskniłam za nim.
Był wysoki. Miał jasne , krótkie włosy , lekki zarost , ale dodawał mu uroku. Był wysoki i szczupły oraz bardzo blady. Wiedziałam , że jest wampirem.
Patrzyłam na niego jak głupia.
- Cześć. Jestem Luke. Niezły dałaś popis.
- Hej. Jestem Renesmee – podałam rękę na przywitanie. – Dzięki.
Napiłam się alkoholu ze szklanki.
- A więc , Renesmee, gdzie nauczyłaś się tak tańczyć..- zaczął
- Tańczę od małego. Zawsze uwielbiałam taniec.
- Luke , ona jest jedną z nas .Choć pokażemy jej nasz dom.- zagadną go jeden z tancerzy.
- O co wam chodziło ?? zapytałam
Luke śledził mnie wzrokiem dokładnie.
- Oh , niech będzie. Idźcie na górę powiedzieć reszcie.
Tancerze pobiegli na górę. –Możemy porozmawiać na osobności.
- Dopiero się poznaliśmy.
- Dobrze wiesz o czym chcę pogadać.
Poszliśmy w kąt. Gdzie nie było ludzi.
- Jesteś wampirzycą – powiedział
- Brawo , detektywie –powiedziałam z sarkazmem.
- Skąd jesteś ??
- Z Forks w stanie Waszyngton .
- Mieszkałem tam dawno temu.
Uśmiechnęłam się lekko.
- Jak masz na nazwisko ??zapytałam.
- Collins. A ty ??
- Cullen
- Słyszałem o was.
Parsknęłam śmiechem.
- Chyba każdy wampir na świecie o nas słyszał.
- Chyba. To ty jesteś tą pół wampirzycą , którzy chcieli zabić Volturii.
- Byłam . Mogli by mnie zabić chociaż bym tak nie cierpiała , ale to nie ważne – mruknęłam.- a poza tym trochę się za bardzo upiłam .
- Okej ?! Skoro tak uważasz.
- Miałeś mi coś pokazać.
- Dobra , chodźmy.
***
Szliśmy schodami na górę. Gdyweszłam zobaczyłam pomieszczenie coś typu starego magazynu.
Czegoś tu nie kumałam.
- To chciałeś mi pokazać ??
- No tak , to nasz dom
- Ten magazyn.
Zaśmiał się . Otworzył mi drzwi.
- Tu jest nasz dom.
Kiedy weszłam zobaczyłam Kuchnie.Normalnie urządzony dom , ale z akcentem magazynu na coś tam . Było fajnie.
Oprowadził mnie . Poznałam wielu tancerzy . Mieli sale do tańczenia, sypialnie.
Było super.
- To jest najlepsze.
Weszłam do środka. Była to wielka sala. Jedna ściana była zrobiona z boomboxów.
- Boomboxy. Ale super.
- Też je lubię. Sam zrobiłem te ścianę gdy tylko udało mi się zdobyć jakiś boombox. Masz jakiś ??
- Tak . To znaczy mój wujek ma, ale pożycza mi często zwłaszcza kiedy wchodzę do jego pokoju bez pukania.
- Nie rozumiem.
Opowiedziałam mu historię z Rose i Emmettem. Bardzo mi się dobrze z nim rozmawiało.
Był dobrą osobą na poprawę humoru.
Świetnie się bawiłam , ale nadal miałam złamane serce i to bardzo.
Gdy skończyłam zaczął się śmiać.
- Nie no nie wierzę – powiedział śmiejąc się.
W końcu po kilku minutach się opanował.
- Właśnie chciałem się ciebie zapytać czy nie chciałabyś tu zamieszkać.
Zaskoczył mnie.
- Mam mieszkanie przecznicę wcześniej.
- Podasz mi adres . Chętnie cię odwiedzę jeśli będziesz chciała.
- Pewnie.
Napisałam mu adres na kartce oraz numer telefonu.
Spojrzałam na zegarek na ścianie.
- Musze już iść.
- Przyjdziesz jutro wieczorem .
- Pewnie.
Uśmiechnęłam się.
- Do jutra . Pożegnałam się i poszłam.
Rozdział.11
Siedziałam na łóżku opierając sięo pierś mojego chłopaka. Głaskał mnie po głowie i szeptał mi do ucha.
Czułam się po prostu wspaniale.Tego chciałam odkąd poznałam Matta.
- Dasz się gdzieś dzisiaj zabrać wieczorem ?
Zerknęłam na niego i uśmiechnęłam się szeroko.
- Zapraszasz mnie na randkę ?
- Tak. To jak ?
- No pewnie.
Zaczęliśmy się całować.Odsunęliśmy się od siebie po kilku minutach. Patrzyliśmy sobie w oczy.
- To 19 , przyjdę po ciebie.
- Ok.
Do pokoju wpadła Alice z Rose.
- Puka się – mruknęłam
- No to jak zaczynamy przygotowania.- zapytała Alice.
- Serio ?
- O co im chodzi ? Matt był zdezorientowany.
- Nie uwierzysz , ale one chcą pomóc mi przygotować się do randki wieczorem
Chłopak się zaśmiał.
- Dobra . Pójdę już. Zobaczymy się wieczorem.
Wstał. Nachylił się i pocałował w czoło.
- Pa.
Poszedł , wyskakując przez okno.
- Alice – warknęłam
- No co ? zapytała głupkowato.
- Jakbyś nie wiedziała. Po co tak wcześnie. Do spotkania zostało jeszcze 6 godzin.
- Żebyś się nie zdziwiła – powiedziała Rose.
Nie zamierzałam się z nimi więcej kłócić. Zaczęłyśmy przygotowania.
***
Przez 3 godziny wybierałyśmy strój. Potem zajęłyśmy się makijażem , a raczej dziewczyny się zajęły. Ja tylko siedziałam bezczynnie.
Po 2,5 godzinach siedzenia na krzesełku ubrałam się i byłam gotowa. Włosy zostawiłam rozpuszczone.
Nagle do pokoju weszła moja mama iEsme.
Patrzyły się na mnie z zachwytem.
- O mój boże . Pięknie wyglądasz .– powiedziały jednocześnie.
- Dziękuję – uśmiechnęłam się z rumieńcem.
Usłyszałyśmy puknie z dołu.
- Już czas – podskoczyła Alice.
- Ciociu , to ja idę na randkę , a nie ty.
Wybuchłyśmy śmiechem.
- Zaraz zejdzie – usłyszałam tatę z dołu.
- Pójdę już – powiedziałam
- Zaczekaj. Jak kocha to poczeka –powiedziała głośno Rose.
Popryskała mi jeszcze lakierem włosy i ułożyła w lekki nieład.
Wszystko było idealnie.
- Dziękuję , za wszystko.
Uścisnęłam ciocię. Wzięłam głęboki wdech i zeszłam na dół.
Dziewczyny szły za mną.
Weszłam do salonu. Faceci w salonie wytrzeszczyli oczy.
Parsknęłam śmiechem.
- Cześć – podeszłam do chłopaka i pocałowałam w policzek.
- Cześć.
- Chodźmy już.
Pokiwał głową.
Wyszliśmy . Na podjeździe zobaczyłam czarne BMW.
- Twoje ?
- Tak. – otworzył mi drzwiczki pasażera – Zapraszam.
Wsiadłam .
Matt usiadł za kierownicą i odpalił silnik. Odjechaliśmy.
- Gdzie jedziemy ?
- Zamówiłem osobną salę jednej z restauracji.
- Specjalnie dla nas ?
- Oczywiście.
W restauracji byliśmy po paru minutach. Staliśmy przy kontuarze trzymając się za ręce.
- Zamówienie na nazwisko Anderson.
Mężczyzna odszukał nazwisko.
- A tak ! Zapraszam.
Zaprowadził nas do sali.
- Proszę. – powiedział – za chwilę przyjdzie kelner .
Zamknął drzwi.
Pokój był dość duży. Z kominkiem w, którym palił się ogień. Po środku stał stolik dla dwóch osób.
- Jak ci się podoba ?
- Super.
- Cieszę się.
Usiedliśmy przy stoliku. Zaczęłam przeglądać kartę. Czułam na sobie wzrok chłopaka.
Podniosłam spojrzenie.
- Co ?
- Jesteś piękna .
- Dzięki.
Spojrzałam na kartę Matta.
- Tylko ja będę jeść ?
- Tak.
- och , daj spokój . Nie zatrujesz się.
- Nie , jestem fanem ludzkiego jedzenia
- I tak coś spróbujesz .
- A chcesz się przekonać , że nie.
- Jeżeli ładnie się uśmiechnę.Zgodzisz się ? Złapałam jego dłoń w ręce.
- Może..
Do Sali wszedł kelner , a był nim nie kto inny jak Max ( kolega z zajęć tanecznych )
Spojrzałam w jego stronę i uśmiechnęłam się.
- Max – wstałam uściskałam chłopaka.
- Renesmee , Matt . Jak ja dawno was nie widziałem – uścisnęli sobie dłonie.
- Noo , szmat czasu minął –powiedziałam – Pracujesz tu ?
- Jak widać . Dobra muszę zachowywać się jak na kelnera przystało. Płacą mi za to.
- Okey . To dwa razy cole i naleśniki z bitą śmietaną.
Zapisał i stuknął długopisem.
- Muszę iść. Miłej randki .
- Skąd wiedziałeś ? zapytał Matt
- Stary , to widać
Wyszedł i zostaliśmy sami.
- Dlaczego po dwa razy zamówiłaś wszystko ?
- Bo też trochę zjesz , a poza tym jestem strasznie głodna. Nic nie jadłam od rana.
Zamówienie dostaliśmy 15 minut później.
Zjadłam swoją porcję. Podsunęłam krzesło do Matta. Jego talerz był nietknięty.
Ukroiłam kawałek.
- Chociaż spróbuj .
Skrzywił się i pokręcił głową.
- A jak dam ci buzi.
- Pomyślę.
Nadstawił się do pocałunku.
- Nie tak szybko. Najpierw spróbuj.
Wziął w usta kawałek. Pogryzł i przełknął.
Ponownie się skrzywił.
- Nie takie złe . Teraz przyjemna część.
Pocałowałam go w policzek.
- Tylko w policzek ?
- Musisz jeszcze zjeść kawałek.
Zjadł tym razem z chęcią.
Nachylił się i pocałował w usta.
W tle grała wolna melodia.
- Zatańczymy ?
- Pewnie.
***
Matt odwiózł mnie do domu przed 23. Było po prostu świetnie. Najlepsza randka świata.
Nie mówiłam mu , ale jutro rano gdy od razu wstanę pójdę do niego.
Teraz leżę w łóżku i myślę co było.
Po chwili zmorzył mnie sen i usnęłam.
Biegłam lasem. Byłam podekscytowana. Chciałam się z nim zobaczyć. Nagle zobaczyłam kogoś z daleka .Była to blondynka. Podbiegłam bliżej i zobaczyłam , że to Lizzy .
Instynkt kazał mi uciekać jak najdalej , ale zignorowałam go.
- Witaj Renesmee.
- Cześć – mruknęłam.
- Pewnie biegniesz to Matta , co ?
Nie odpowiedziałam. Po prostu na nią patrzłam.
Zaśmiała się.
- Podobało ci się wczoraj na randce ?
- Co cię to obchodzi ?
- Bo to twoja ostatnia. –podbiegłam do mnie i wbiła mi coś w ramię. Chwilę później usłyszałam jej śmiech i przed oczami miałam ciemność.
***
Obudziłam się. Byłam w jakimś ciemnym miejscu. Byłam posiniaczona , we krwi oraz zadrapaniach. Musiała mnie nieźle poturbować. Nic nie pamiętam.
Poczułam wibracje z kieszeni.Dzwonił mój telefon.
Odebrałam ledwo żywa.
- Nessie ,gdzie się podziewasz ? wszędzie cię szukamy – powiedział pośpiesznie Matt
- Matt , Lizzy mnie porwała , niewiem gdzie jestem..
Nagle do pomieszczenia wpadła Lizzy.
- Kontaktujesz się , suko…
- Nessie – krzyczał Matt do telefonu.
Zabrała mi telefon.
- Witaj , kochanie. To wasza ostatnia rozmowa już niedługo będzie nieżywa..
Kopnęła mnie w żebra. Zawyłam zbólu.
- Zabiję cię , Lizzy – usłyszałam warknięcie Matt
- Twoje niedoczekanie – rzuciła telefonem o ścianę i się rozwalił.
- A teraz , słuchaj , jeśli spróbujesz się jeszcze skontaktować to obiecuję ,że zabiję cię…
- Czemu mnie trzymasz przy życiu ?
- Chce po torturować Matta – uśmiechnęła się
Uderzyła mnie z otwartej w twarz i ponownie zemdlałam .
[Matt]
- Wiesz , gdzie może być ? zapytał mnie jej ojciec.
- Nie , wiem , ale do dzwoniłem się do niej. Lizzy jedna ze strażniczek mojego ojca ją porwała. Nessie , nie wie gdzie jest.
- Boże , jak ja się martwię –załkała jej matka.
- Wszystko będzie dobrze –powiedział ojciec
Nagle przypomniałem sobie , żeLizzy ma mały domek . Niedaleko stąd.
Zerwałem się.
- Już wiem. Gdzie ją znaleźć.
Biegłem w stronę domku. Byłem tam po kilku minutach.
Cullenowie biegli za mną.
Wpadłem do środka.
[Nessie]
Biła , kopała wszędzie się dało.Byłam ledwo żywa. Najczęściej kopała mnie w brzuch , a wynikiem tego krztusiłam się i plułam własną krwią.
Nagle drzwi otworzyły się z impetem. Zobaczyłam Matta. Naskoczył na Lizzy i oderwał jej głowę.
Podbiegł do mnie. Obraz przed oczami miałam zamazany.
- Nessie , spójrz na mnie. –krzyczał.
- Co z nią ? usłyszałam pytanie ojca.
- Nie za dobrze .
- Nie zdążymy doprowadzić ją do domu żywą. – powiedział dziadek – Zmień ją
Mój tata się nie sprzeciwiał , co mnie zdziwiło.
Zaczęłam kasłać i krztusić krwią.
- Zrób to !!!
Poczułam wbijające się kły w moją szyję i wszystko było czarne.
***
Obudziłam się. Obraz przed oczami był lekko czerwony. Czułam się dziwnie.
Tak silna jak nigdy dotąd.Podniosłam się momentalnie. Powoli przypominałam sobie wszystko.
- Nessie , spokojnie – usłyszałam głos taty
W pokoju byli wszyscy. Każdy bacznie mi się przyglądał. Rejestrował każdy mój ruch.
To było dziwne. Nagle zrozumiałam. Nie byłam już pół wampirem , tylko wampirem jak reszta. Zawsze tego chciałam.
- Nie patrzcie się tak –powiedziałam.
- Jak się czujesz ? zapytał Matt
- Wszystko dobrze. Co ominęło ?
- Właściwie to nic , poza tym , że Matt zabił tą wampirzycę i zmienił cię – powiedział ojciec.
Spojrzałam w jego stronę. Był przygnębiony.
- Jesteś głodna ? zapytał Jasper.
- Nie za specjalnie. – każdy spojrzał po sobie zdziwiony.
Wzruszyłam ramionami.
- Ile spałam ?
- Tydzień
- Tydzień ??
- Tak – powiedział Carlise – już myśleliśmy , że przemiana nie powiodła się.
Pokiwałam głową.
- Cieszę się , że wszystko jest w porządku – powiedziała mama i przytuliła mnie mocno.
- Zabiorę cię na polowanie –mruknął Matt
- Ale mówiłam…
- Nalegam – powiedział z mocą.
- Niech będzie
***
Biegliśmy lasem . Byliśmy już po polowaniu. Cały czas mój chłopak dziwnie się zachowywał.
Nie wiedziałam o co chodzi. Zatrzymałam się raptownie i o mało na mnie nie wpadł.
- Co ci jest ? zapytałam
Spojrzał na mnie smutno.
- Pewnie teraz mnie nienawidzisz ,co ???
- Jak możesz tak mówić ?
- Przeze mnie jesteś wampirem.
Złapałam w dłonie jego twarz i zatrzymałam napoliczkach . Zmusiłam by na mnie spojrzał.
- Zawsze tego chciałam . Nie wiń się za coś , co nie jesteś winny. Rozumiesz ?
- Nie sądziłam , że będę musiała prosić. Pocałuj mnie.
Zrobił co chciałam . Całowaliśmy się namiętnie . Nie odsuwając się od siebie nawet na kilka minut.
W końcu on przerwał.
- Kocham cię – powiedziałam
- Ja ciebie też
Przytuliłam się do niego
Czułam się po prostu wspaniale.Tego chciałam odkąd poznałam Matta.
- Dasz się gdzieś dzisiaj zabrać wieczorem ?
Zerknęłam na niego i uśmiechnęłam się szeroko.
- Zapraszasz mnie na randkę ?
- Tak. To jak ?
- No pewnie.
Zaczęliśmy się całować.Odsunęliśmy się od siebie po kilku minutach. Patrzyliśmy sobie w oczy.
- To 19 , przyjdę po ciebie.
- Ok.
Do pokoju wpadła Alice z Rose.
- Puka się – mruknęłam
- No to jak zaczynamy przygotowania.- zapytała Alice.
- Serio ?
- O co im chodzi ? Matt był zdezorientowany.
- Nie uwierzysz , ale one chcą pomóc mi przygotować się do randki wieczorem
Chłopak się zaśmiał.
- Dobra . Pójdę już. Zobaczymy się wieczorem.
Wstał. Nachylił się i pocałował w czoło.
- Pa.
Poszedł , wyskakując przez okno.
- Alice – warknęłam
- No co ? zapytała głupkowato.
- Jakbyś nie wiedziała. Po co tak wcześnie. Do spotkania zostało jeszcze 6 godzin.
- Żebyś się nie zdziwiła – powiedziała Rose.
Nie zamierzałam się z nimi więcej kłócić. Zaczęłyśmy przygotowania.
***
Przez 3 godziny wybierałyśmy strój. Potem zajęłyśmy się makijażem , a raczej dziewczyny się zajęły. Ja tylko siedziałam bezczynnie.
Po 2,5 godzinach siedzenia na krzesełku ubrałam się i byłam gotowa. Włosy zostawiłam rozpuszczone.
Nagle do pokoju weszła moja mama iEsme.
Patrzyły się na mnie z zachwytem.
- O mój boże . Pięknie wyglądasz .– powiedziały jednocześnie.
- Dziękuję – uśmiechnęłam się z rumieńcem.
Usłyszałyśmy puknie z dołu.
- Już czas – podskoczyła Alice.
- Ciociu , to ja idę na randkę , a nie ty.
Wybuchłyśmy śmiechem.
- Zaraz zejdzie – usłyszałam tatę z dołu.
- Pójdę już – powiedziałam
- Zaczekaj. Jak kocha to poczeka –powiedziała głośno Rose.
Popryskała mi jeszcze lakierem włosy i ułożyła w lekki nieład.
Wszystko było idealnie.
- Dziękuję , za wszystko.
Uścisnęłam ciocię. Wzięłam głęboki wdech i zeszłam na dół.
Dziewczyny szły za mną.
Weszłam do salonu. Faceci w salonie wytrzeszczyli oczy.
Parsknęłam śmiechem.
- Cześć – podeszłam do chłopaka i pocałowałam w policzek.
- Cześć.
- Chodźmy już.
Pokiwał głową.
Wyszliśmy . Na podjeździe zobaczyłam czarne BMW.
- Twoje ?
- Tak. – otworzył mi drzwiczki pasażera – Zapraszam.
Wsiadłam .
Matt usiadł za kierownicą i odpalił silnik. Odjechaliśmy.
- Gdzie jedziemy ?
- Zamówiłem osobną salę jednej z restauracji.
- Specjalnie dla nas ?
- Oczywiście.
W restauracji byliśmy po paru minutach. Staliśmy przy kontuarze trzymając się za ręce.
- Zamówienie na nazwisko Anderson.
Mężczyzna odszukał nazwisko.
- A tak ! Zapraszam.
Zaprowadził nas do sali.
- Proszę. – powiedział – za chwilę przyjdzie kelner .
Zamknął drzwi.
Pokój był dość duży. Z kominkiem w, którym palił się ogień. Po środku stał stolik dla dwóch osób.
- Jak ci się podoba ?
- Super.
- Cieszę się.
Usiedliśmy przy stoliku. Zaczęłam przeglądać kartę. Czułam na sobie wzrok chłopaka.
Podniosłam spojrzenie.
- Co ?
- Jesteś piękna .
- Dzięki.
Spojrzałam na kartę Matta.
- Tylko ja będę jeść ?
- Tak.
- och , daj spokój . Nie zatrujesz się.
- Nie , jestem fanem ludzkiego jedzenia
- I tak coś spróbujesz .
- A chcesz się przekonać , że nie.
- Jeżeli ładnie się uśmiechnę.Zgodzisz się ? Złapałam jego dłoń w ręce.
- Może..
Do Sali wszedł kelner , a był nim nie kto inny jak Max ( kolega z zajęć tanecznych )
Spojrzałam w jego stronę i uśmiechnęłam się.
- Max – wstałam uściskałam chłopaka.
- Renesmee , Matt . Jak ja dawno was nie widziałem – uścisnęli sobie dłonie.
- Noo , szmat czasu minął –powiedziałam – Pracujesz tu ?
- Jak widać . Dobra muszę zachowywać się jak na kelnera przystało. Płacą mi za to.
- Okey . To dwa razy cole i naleśniki z bitą śmietaną.
Zapisał i stuknął długopisem.
- Muszę iść. Miłej randki .
- Skąd wiedziałeś ? zapytał Matt
- Stary , to widać
Wyszedł i zostaliśmy sami.
- Dlaczego po dwa razy zamówiłaś wszystko ?
- Bo też trochę zjesz , a poza tym jestem strasznie głodna. Nic nie jadłam od rana.
Zamówienie dostaliśmy 15 minut później.
Zjadłam swoją porcję. Podsunęłam krzesło do Matta. Jego talerz był nietknięty.
Ukroiłam kawałek.
- Chociaż spróbuj .
Skrzywił się i pokręcił głową.
- A jak dam ci buzi.
- Pomyślę.
Nadstawił się do pocałunku.
- Nie tak szybko. Najpierw spróbuj.
Wziął w usta kawałek. Pogryzł i przełknął.
Ponownie się skrzywił.
- Nie takie złe . Teraz przyjemna część.
Pocałowałam go w policzek.
- Tylko w policzek ?
- Musisz jeszcze zjeść kawałek.
Zjadł tym razem z chęcią.
Nachylił się i pocałował w usta.
W tle grała wolna melodia.
- Zatańczymy ?
- Pewnie.
***
Matt odwiózł mnie do domu przed 23. Było po prostu świetnie. Najlepsza randka świata.
Nie mówiłam mu , ale jutro rano gdy od razu wstanę pójdę do niego.
Teraz leżę w łóżku i myślę co było.
Po chwili zmorzył mnie sen i usnęłam.
Biegłam lasem. Byłam podekscytowana. Chciałam się z nim zobaczyć. Nagle zobaczyłam kogoś z daleka .Była to blondynka. Podbiegłam bliżej i zobaczyłam , że to Lizzy .
Instynkt kazał mi uciekać jak najdalej , ale zignorowałam go.
- Witaj Renesmee.
- Cześć – mruknęłam.
- Pewnie biegniesz to Matta , co ?
Nie odpowiedziałam. Po prostu na nią patrzłam.
Zaśmiała się.
- Podobało ci się wczoraj na randce ?
- Co cię to obchodzi ?
- Bo to twoja ostatnia. –podbiegłam do mnie i wbiła mi coś w ramię. Chwilę później usłyszałam jej śmiech i przed oczami miałam ciemność.
***
Obudziłam się. Byłam w jakimś ciemnym miejscu. Byłam posiniaczona , we krwi oraz zadrapaniach. Musiała mnie nieźle poturbować. Nic nie pamiętam.
Poczułam wibracje z kieszeni.Dzwonił mój telefon.
Odebrałam ledwo żywa.
- Nessie ,gdzie się podziewasz ? wszędzie cię szukamy – powiedział pośpiesznie Matt
- Matt , Lizzy mnie porwała , niewiem gdzie jestem..
Nagle do pomieszczenia wpadła Lizzy.
- Kontaktujesz się , suko…
- Nessie – krzyczał Matt do telefonu.
Zabrała mi telefon.
- Witaj , kochanie. To wasza ostatnia rozmowa już niedługo będzie nieżywa..
Kopnęła mnie w żebra. Zawyłam zbólu.
- Zabiję cię , Lizzy – usłyszałam warknięcie Matt
- Twoje niedoczekanie – rzuciła telefonem o ścianę i się rozwalił.
- A teraz , słuchaj , jeśli spróbujesz się jeszcze skontaktować to obiecuję ,że zabiję cię…
- Czemu mnie trzymasz przy życiu ?
- Chce po torturować Matta – uśmiechnęła się
Uderzyła mnie z otwartej w twarz i ponownie zemdlałam .
[Matt]
- Wiesz , gdzie może być ? zapytał mnie jej ojciec.
- Nie , wiem , ale do dzwoniłem się do niej. Lizzy jedna ze strażniczek mojego ojca ją porwała. Nessie , nie wie gdzie jest.
- Boże , jak ja się martwię –załkała jej matka.
- Wszystko będzie dobrze –powiedział ojciec
Nagle przypomniałem sobie , żeLizzy ma mały domek . Niedaleko stąd.
Zerwałem się.
- Już wiem. Gdzie ją znaleźć.
Biegłem w stronę domku. Byłem tam po kilku minutach.
Cullenowie biegli za mną.
Wpadłem do środka.
[Nessie]
Biła , kopała wszędzie się dało.Byłam ledwo żywa. Najczęściej kopała mnie w brzuch , a wynikiem tego krztusiłam się i plułam własną krwią.
Nagle drzwi otworzyły się z impetem. Zobaczyłam Matta. Naskoczył na Lizzy i oderwał jej głowę.
Podbiegł do mnie. Obraz przed oczami miałam zamazany.
- Nessie , spójrz na mnie. –krzyczał.
- Co z nią ? usłyszałam pytanie ojca.
- Nie za dobrze .
- Nie zdążymy doprowadzić ją do domu żywą. – powiedział dziadek – Zmień ją
Mój tata się nie sprzeciwiał , co mnie zdziwiło.
Zaczęłam kasłać i krztusić krwią.
- Zrób to !!!
Poczułam wbijające się kły w moją szyję i wszystko było czarne.
***
Obudziłam się. Obraz przed oczami był lekko czerwony. Czułam się dziwnie.
Tak silna jak nigdy dotąd.Podniosłam się momentalnie. Powoli przypominałam sobie wszystko.
- Nessie , spokojnie – usłyszałam głos taty
W pokoju byli wszyscy. Każdy bacznie mi się przyglądał. Rejestrował każdy mój ruch.
To było dziwne. Nagle zrozumiałam. Nie byłam już pół wampirem , tylko wampirem jak reszta. Zawsze tego chciałam.
- Nie patrzcie się tak –powiedziałam.
- Jak się czujesz ? zapytał Matt
- Wszystko dobrze. Co ominęło ?
- Właściwie to nic , poza tym , że Matt zabił tą wampirzycę i zmienił cię – powiedział ojciec.
Spojrzałam w jego stronę. Był przygnębiony.
- Jesteś głodna ? zapytał Jasper.
- Nie za specjalnie. – każdy spojrzał po sobie zdziwiony.
Wzruszyłam ramionami.
- Ile spałam ?
- Tydzień
- Tydzień ??
- Tak – powiedział Carlise – już myśleliśmy , że przemiana nie powiodła się.
Pokiwałam głową.
- Cieszę się , że wszystko jest w porządku – powiedziała mama i przytuliła mnie mocno.
- Zabiorę cię na polowanie –mruknął Matt
- Ale mówiłam…
- Nalegam – powiedział z mocą.
- Niech będzie
***
Biegliśmy lasem . Byliśmy już po polowaniu. Cały czas mój chłopak dziwnie się zachowywał.
Nie wiedziałam o co chodzi. Zatrzymałam się raptownie i o mało na mnie nie wpadł.
- Co ci jest ? zapytałam
Spojrzał na mnie smutno.
- Pewnie teraz mnie nienawidzisz ,co ???
- Jak możesz tak mówić ?
- Przeze mnie jesteś wampirem.
Złapałam w dłonie jego twarz i zatrzymałam napoliczkach . Zmusiłam by na mnie spojrzał.
- Zawsze tego chciałam . Nie wiń się za coś , co nie jesteś winny. Rozumiesz ?
- Nie sądziłam , że będę musiała prosić. Pocałuj mnie.
Zrobił co chciałam . Całowaliśmy się namiętnie . Nie odsuwając się od siebie nawet na kilka minut.
W końcu on przerwał.
- Kocham cię – powiedziałam
- Ja ciebie też
Przytuliłam się do niego
Rozdział.10
Ubrałam się w rzeczy do tańca i postanowiłam trochę poćwiczyć , bo dość dawno się za to nie zabierałam .
Musiałam jeszcze iść do pokoju Emmetta i Roslie pożyczyć od niego boomboxa.
Wypadłam z pokoju i podbiegłam doich drzwi.
Otworzyłam bez pukania.
- Emmett.. urwałam . Wujek stanął jak wryty , bo właśnie miał zdejmować stanik Rose.
Odsunęli się od siebie zmieszani.Rose się ubrała .
- Co chcesz mała ? trochę warknął.
- Pożyczyć od ciebie boomboxa
Podbiegł do szafy i wyjął sprzęt.Podał mi go .
- Masz.
- Dzięki i Przepraszam . Następnym razem będę pukać.
- Mam nadzieję – westchnął.
Zamknęłam drzwi i zeszłam na dół do salonu gdzie była reszta.
Gdy tylko weszłam do pomieszczenia to wybuchli nie pohamowanym śmiechem.
- Haha. Bardzo śmieszne. –warknęłam
- Przepraszamy – powiedział mój tata nadal się śmiejąc .
Prawie przestali się śmiać , ale zaraz po chwili znów wybuchli śmiechem.
- Dobra , nie gadam z wami. Wychodzę.
- Gdzie idziesz ?
- Potrenować do lasu. Mam telefon.
Wybiegłam z domu i biegłam lasem.Po paru kilometrach biegu znalazłam polanę.
Była bardzo duża. Słońce oświetlało cały teren . Idealnie.
Postawiłam boomboxa ( jest bez przewodowy ) . Podłączyłam z tyłu moje mp4 i puściłam muzykę.
Zaczęłam tańczyć w rytm muzyki. Muzyka przejęła nade mną kontrolę. Czułam się lekko . Bez żadnych problemów ,zmartwień tylko ja , muzyka i taniec.
Piosenka skończyła się , a ja wróciłam do rzeczywistości. Usłyszałam klaskanie .
Odwróciłam się speszona.
Zobaczyłam Matt we własnej osobie.
- Robi wrażenie- powiedział.
- Dzięki. Co tu robisz ?
- Właśnie biegłem do ciebie by ztobą porozmawiać.
- W jakiej sprawie ? zapytałam choć wiedziałam o co chodzi.
- Dobrze wiesz w jakiej . –Podszedł do mnie bardzo blisko. Dzieliły nas centymetry.
- Twój tata był u mnie –kontynuował.
- Mój tata..?
- Tak , odbyliśmy bardzo interesującą rozmowę.
- Trudno mi w to uwierzyć.
- Uwierz – szepnął mi do ucha.Poczułam jak dreszcze przechodzą po całym moim ciele.
- O czym rozmawialiście ?
- Nie będę ci omawiał każdych szczegółów , ale powiem ci tyle , że zgodził się byśmy byli razem tak jak tego oboje chcemy.
- Naprawdę ? Spojrzałam mu w oczy.
- Tak , co ty na to ? zapytał z cieniem uśmiechu na twarzy.
- Czy ty właśnie mnie pytasz czy zostanę twoją dziewczyną ? zarzuciłam mu ręce na szyję.
- Tak , a zgadzasz się ?
- Tak. Pocałowałam go w usta i wtuliłam się.
- Tyle na to czekałem – wziął mniena ręce i kręcił w kółko.
Piszczałam . Śmiałam się . Pochwili kręciło mi się w głowie.
- Kręci mi się w głowie.
Postawił mnie na ziemi , ale od razu mnie załapał , bo się zachwiałam i prawie upadłam.
- Normalny jesteś ? Nie rób tego więcej – walnęłam go w ramię.
Zaśmiał się i wziął mnie w ramiona.
- Za to mnie kochasz – powiedziałi pocałował w czoło.
- Dobra , niech ci będzie.
- Mówiłem ci , że pięknie wyglądasz ?
- Nie , ale dziękuję za komplement.
- Co dziś robiłaś ?
- Naprawdę chcesz wiedzieć ?
- Pewnie.
Usiedliśmy na ziemi i przytuleni do siebie siedzieliśmy. Zaczęłam opowiadać sytuację z rana , która zaszła za nim wyszłam.
Gdy skończyłam wybuchł śmiechem.
- No , nie ty też się śmiejesz .Mruknęłam
- Przepraszam, ale to śmieszne.
- To nie jest śmieszne tylko głupie . Nie jestem w stanie opisać to jak się czułam gdy zobaczyłam pół nagą Rose i Emmetta.
Znów wybuchł śmiechem . Ja również do niego dołączyłam.
Siedzieliśmy tak cały dzień rozmawiając o głupotach. Dzień dobiegł końca i rodzice już się dopominali.
- Muszę wracać do domu –powiedziałam z rezygnacją.
- Szkoda.
- Zobaczymy się jutro…albo mam pomysł choć do mnie…
- A twoja rodzina..?
- Nie obchodzi mnie to czy im się to podoba czy nie . Idziesz ze mną.
- Dobrze.
***
Pobiegliśmy do mnie do domu. Wręku trzymałam boomboxa.
Weszłam do domu.
- Gdzieś ty się podziewała ? zapytali rodzice. Gdy zobaczyli Matta to uśmiechnęli się.
- Dzień dobry – przywitał się grzecznie mój chłopak.
- Witamy – odpowiedzieli wszyscy.
- Masz – podałam wujkowi sprzęt.
- Choć Matt – odciągnęłam go od rodziców i ciągnąć na górę
Weszliśmy do mojego pokoju i zamknęłam drzwi na klucz.
Miałam przeczucie , że Em zamierza zrobić coś głupiego więc postanowiłam nie ryzykować.
- Poczekaj , pójdę się przebrać.
- Ok.
Poszłam do łazienki . Umyłam się i przebrałam w moją piżamę. Rozczesałam włosy i umyłam zęby i takie tam..
Wyszłam 15 minut później.
Pokój był pusty . Zostawił mnie. Nagle poczułam czyjeś ręce.
- Mam cię – złapał mnie w pasie i zaczął gilgotać.
-Przestań . Zaśmiałam się –Zmęczona jestem…
- W takim razie.. – zaczął .Przeniósł mnie na łóżko i przykrył kołdrą.
- Zostań ze mną
- Pewnie.
Położył się obok. Położyłam mu głowę na piersi i zasnęłam .
***
Obudziłam się rano w swoim pokoju tam gdzie zasnęłam. Przypomniałam sobie wydarzenia z mienionego dnia. Podniosłam się i rozejrzałam po pokoju.
Byłam sama. Czyli Matt poszedł do domu. Szkoda.
Wstałam , ubrałam się i postanowiłam iść na polowanie.
Zeszłam na dół do salonu gdzie zastałam mojego chłopaka. Siedział na kanapie z resztą facetów i oglądali jakiś mecz w telewizji.
Byli tak zajęci meczem , że mnie nie zauważyli. Nigdzie nie było mamy , Rose , Alice i Esme. Pewnie gdzieś pojechały.
Poszłam do kuchni i zrobiłam sobie płatki . Zjadłam popiłam sokiem , ale nadal byłam głodna. To nie był zwykły głód , był on związany z krwią. Musiałam iść na polowanie.
Wyszłam tylnimi drzwiami i pobiegłam w las.
***
Wróciłam do domu po 2 godzinach.Gdy tylko weszła przez drzwi wejściowe od razu dopadł się do mnie Matt , który nadal siedział u mnie.
- Gdzieś się podziewała ?
- Na polowaniu.
- Czemu nie powiedziałaś , że wychodzisz ?
- Po co ? Byłeś bardziej zajęty meczem więc nie przeszkadzałam.
- Martwiłem się.
- Przepraszam , ale obiecałeś , żeze mną zostaniesz.
- Tak , ale spałaś a twoja rodzina nie dawała mi spokoju .Wybaczysz mi ?
- Tak – zaczęliśmy się całować.Namiętnie.
Oderwaliśmy się od siebie po paru minutach.
- kocham cię
- Ja ciebie też.
Spojrzałam na jego oczy . Były już prawie czarne jak węgiel. Przejechałam rękoma po jego twarzy. Zatrzymałam je na policzkach. Patrzyliśmy sobie w oczy.
- Idź na polowanie . Jesteś głodny.
- Nie chce zostawiać cię samej.
- Poradzę sobie . Mam w domu 8 wampirów , które mnie chronią . Idź . Wstąp jeszcze do siebie. Odśwież się idaj Lexi znać gdzie byłeś , bo pewnie się martwi jak to ona.
- Dobrze. Niedługo wrócę.
- Na razie.
- Pa.
Musiałam jeszcze iść do pokoju Emmetta i Roslie pożyczyć od niego boomboxa.
Wypadłam z pokoju i podbiegłam doich drzwi.
Otworzyłam bez pukania.
- Emmett.. urwałam . Wujek stanął jak wryty , bo właśnie miał zdejmować stanik Rose.
Odsunęli się od siebie zmieszani.Rose się ubrała .
- Co chcesz mała ? trochę warknął.
- Pożyczyć od ciebie boomboxa
Podbiegł do szafy i wyjął sprzęt.Podał mi go .
- Masz.
- Dzięki i Przepraszam . Następnym razem będę pukać.
- Mam nadzieję – westchnął.
Zamknęłam drzwi i zeszłam na dół do salonu gdzie była reszta.
Gdy tylko weszłam do pomieszczenia to wybuchli nie pohamowanym śmiechem.
- Haha. Bardzo śmieszne. –warknęłam
- Przepraszamy – powiedział mój tata nadal się śmiejąc .
Prawie przestali się śmiać , ale zaraz po chwili znów wybuchli śmiechem.
- Dobra , nie gadam z wami. Wychodzę.
- Gdzie idziesz ?
- Potrenować do lasu. Mam telefon.
Wybiegłam z domu i biegłam lasem.Po paru kilometrach biegu znalazłam polanę.
Była bardzo duża. Słońce oświetlało cały teren . Idealnie.
Postawiłam boomboxa ( jest bez przewodowy ) . Podłączyłam z tyłu moje mp4 i puściłam muzykę.
Zaczęłam tańczyć w rytm muzyki. Muzyka przejęła nade mną kontrolę. Czułam się lekko . Bez żadnych problemów ,zmartwień tylko ja , muzyka i taniec.
Piosenka skończyła się , a ja wróciłam do rzeczywistości. Usłyszałam klaskanie .
Odwróciłam się speszona.
Zobaczyłam Matt we własnej osobie.
- Robi wrażenie- powiedział.
- Dzięki. Co tu robisz ?
- Właśnie biegłem do ciebie by ztobą porozmawiać.
- W jakiej sprawie ? zapytałam choć wiedziałam o co chodzi.
- Dobrze wiesz w jakiej . –Podszedł do mnie bardzo blisko. Dzieliły nas centymetry.
- Twój tata był u mnie –kontynuował.
- Mój tata..?
- Tak , odbyliśmy bardzo interesującą rozmowę.
- Trudno mi w to uwierzyć.
- Uwierz – szepnął mi do ucha.Poczułam jak dreszcze przechodzą po całym moim ciele.
- O czym rozmawialiście ?
- Nie będę ci omawiał każdych szczegółów , ale powiem ci tyle , że zgodził się byśmy byli razem tak jak tego oboje chcemy.
- Naprawdę ? Spojrzałam mu w oczy.
- Tak , co ty na to ? zapytał z cieniem uśmiechu na twarzy.
- Czy ty właśnie mnie pytasz czy zostanę twoją dziewczyną ? zarzuciłam mu ręce na szyję.
- Tak , a zgadzasz się ?
- Tak. Pocałowałam go w usta i wtuliłam się.
- Tyle na to czekałem – wziął mniena ręce i kręcił w kółko.
Piszczałam . Śmiałam się . Pochwili kręciło mi się w głowie.
- Kręci mi się w głowie.
Postawił mnie na ziemi , ale od razu mnie załapał , bo się zachwiałam i prawie upadłam.
- Normalny jesteś ? Nie rób tego więcej – walnęłam go w ramię.
Zaśmiał się i wziął mnie w ramiona.
- Za to mnie kochasz – powiedziałi pocałował w czoło.
- Dobra , niech ci będzie.
- Mówiłem ci , że pięknie wyglądasz ?
- Nie , ale dziękuję za komplement.
- Co dziś robiłaś ?
- Naprawdę chcesz wiedzieć ?
- Pewnie.
Usiedliśmy na ziemi i przytuleni do siebie siedzieliśmy. Zaczęłam opowiadać sytuację z rana , która zaszła za nim wyszłam.
Gdy skończyłam wybuchł śmiechem.
- No , nie ty też się śmiejesz .Mruknęłam
- Przepraszam, ale to śmieszne.
- To nie jest śmieszne tylko głupie . Nie jestem w stanie opisać to jak się czułam gdy zobaczyłam pół nagą Rose i Emmetta.
Znów wybuchł śmiechem . Ja również do niego dołączyłam.
Siedzieliśmy tak cały dzień rozmawiając o głupotach. Dzień dobiegł końca i rodzice już się dopominali.
- Muszę wracać do domu –powiedziałam z rezygnacją.
- Szkoda.
- Zobaczymy się jutro…albo mam pomysł choć do mnie…
- A twoja rodzina..?
- Nie obchodzi mnie to czy im się to podoba czy nie . Idziesz ze mną.
- Dobrze.
***
Pobiegliśmy do mnie do domu. Wręku trzymałam boomboxa.
Weszłam do domu.
- Gdzieś ty się podziewała ? zapytali rodzice. Gdy zobaczyli Matta to uśmiechnęli się.
- Dzień dobry – przywitał się grzecznie mój chłopak.
- Witamy – odpowiedzieli wszyscy.
- Masz – podałam wujkowi sprzęt.
- Choć Matt – odciągnęłam go od rodziców i ciągnąć na górę
Weszliśmy do mojego pokoju i zamknęłam drzwi na klucz.
Miałam przeczucie , że Em zamierza zrobić coś głupiego więc postanowiłam nie ryzykować.
- Poczekaj , pójdę się przebrać.
- Ok.
Poszłam do łazienki . Umyłam się i przebrałam w moją piżamę. Rozczesałam włosy i umyłam zęby i takie tam..
Wyszłam 15 minut później.
Pokój był pusty . Zostawił mnie. Nagle poczułam czyjeś ręce.
- Mam cię – złapał mnie w pasie i zaczął gilgotać.
-Przestań . Zaśmiałam się –Zmęczona jestem…
- W takim razie.. – zaczął .Przeniósł mnie na łóżko i przykrył kołdrą.
- Zostań ze mną
- Pewnie.
Położył się obok. Położyłam mu głowę na piersi i zasnęłam .
***
Obudziłam się rano w swoim pokoju tam gdzie zasnęłam. Przypomniałam sobie wydarzenia z mienionego dnia. Podniosłam się i rozejrzałam po pokoju.
Byłam sama. Czyli Matt poszedł do domu. Szkoda.
Wstałam , ubrałam się i postanowiłam iść na polowanie.
Zeszłam na dół do salonu gdzie zastałam mojego chłopaka. Siedział na kanapie z resztą facetów i oglądali jakiś mecz w telewizji.
Byli tak zajęci meczem , że mnie nie zauważyli. Nigdzie nie było mamy , Rose , Alice i Esme. Pewnie gdzieś pojechały.
Poszłam do kuchni i zrobiłam sobie płatki . Zjadłam popiłam sokiem , ale nadal byłam głodna. To nie był zwykły głód , był on związany z krwią. Musiałam iść na polowanie.
Wyszłam tylnimi drzwiami i pobiegłam w las.
***
Wróciłam do domu po 2 godzinach.Gdy tylko weszła przez drzwi wejściowe od razu dopadł się do mnie Matt , który nadal siedział u mnie.
- Gdzieś się podziewała ?
- Na polowaniu.
- Czemu nie powiedziałaś , że wychodzisz ?
- Po co ? Byłeś bardziej zajęty meczem więc nie przeszkadzałam.
- Martwiłem się.
- Przepraszam , ale obiecałeś , żeze mną zostaniesz.
- Tak , ale spałaś a twoja rodzina nie dawała mi spokoju .Wybaczysz mi ?
- Tak – zaczęliśmy się całować.Namiętnie.
Oderwaliśmy się od siebie po paru minutach.
- kocham cię
- Ja ciebie też.
Spojrzałam na jego oczy . Były już prawie czarne jak węgiel. Przejechałam rękoma po jego twarzy. Zatrzymałam je na policzkach. Patrzyliśmy sobie w oczy.
- Idź na polowanie . Jesteś głodny.
- Nie chce zostawiać cię samej.
- Poradzę sobie . Mam w domu 8 wampirów , które mnie chronią . Idź . Wstąp jeszcze do siebie. Odśwież się idaj Lexi znać gdzie byłeś , bo pewnie się martwi jak to ona.
- Dobrze. Niedługo wrócę.
- Na razie.
- Pa.
Rozdział.9
Obudziłam się rano z strasznym bólem głowy. Był nie do zniesienia. Postanowiłam wyjść z pokoju , ale nie odzywać się do taty.
Zeszłam do salonu. Byli tam moi rodzice oraz Alice i Jasper.
- Alice , jest Carlise ?
- U siebie .
- Co się dzieje , Nessie ? zapytał tata.
Odwróciłam się bez słowa i poszłam do gabinetu Carlise’a.
Po chwili byłam przed gabinetem dziadka. Zapukałam i weszłam.
W gabinecie był Carlise i Esme.
- Cześć , macie coś na ból głowy ?
- Tak , a co się dzieje ? zapytała Babcia.
- Po prostu obudziłam się rano ze strasznym bólem głowy. Rozsadza mi głowę . Skrzywiłam się .
Dziadek wyjął jakieś białe tabletki.
- Masz Aspirynę . Powinno pomóc .Jak nie przejdzie to powiedz.
- Dobrze.
Połknęłam tabletkę i poszłam do siebie.
Potrzebuję z kimś porozmawiać.
Weszłam do pokoju i wzięłam telefon . Wybrałam numer do Jake’a.
Usłyszałam kilka sygnałów i włączyła się sekretarka.
- Cześć , tu Jake . Nie mogę odebrać. Nagraj się . Oddzwonię. – usłyszałam znajomy głosy .
Po chwili usłyszałam sygnał.
- Cześć , tu Nessie. Dlaczego siędo mnie nie odzywasz ? Przyjedziesz do mnie ? Potrzebuję przyjaciela.
Wyłączyłam się i odłożyłam telefon.
Nie wiedziałam co dalej robić.Musiałam coś zrobić dla zabicia czasu.
Zeszłam na dół , do salonu. Nie chciałam sama siedzieć.
Gdy weszłam znów zobaczyłamrodziców , Alice i Jaspera.
- Co robicie ? zapytałam
- Oglądamy . Nic nie mamy do roboty – westchnął Jasper.
- Tak samo jak ja.
- Nessie , porozmawiajmy… zaczął tata.
- Nie , nie będę z tobą rozmawiać. Nie wyraziłam się wczoraj jasno ?
- Tak , wyraziłaś się , ale ja wiem ,że tak nie myślisz
- Co ? Bo zajrzałeś do mojej głowy
- Nie tym tonem…
- Zabronisz mi . Tak samo jak tego co ma dla mnie sens.
Zmroziło go.
- Tak – zaczął iść w moim kierunku.
Nagle poczułam straszny gniew.Nagle wszystko działo się tak szybko.
Tata oderwał się od ziemi i walnął z impetem w ścianę robiąc wielkie wgniecenie.
Patrzyłam z szeroko otwartymi oczami . Reszta rodziny zrobiła to samo.
Bella zerwała się z kanapy i podbiegła do taty.
- Nic ci nie jest ??
- Nie – mruknął
- Jak to zrobiłaś ? zapytała mnie mama
- Ja nie wiem…Przepraszam –wybiegłam z domu.
***
Wróciłam do domu po 3 godzinach. Było mi głupio tak wracać po tym co zrobiłam.
Weszłam do domu . Cała rodzina miała jakąś naradę . Pewnie w mojej sprawie.
- Jesteś nareszcie – mama mnie uściskała.
W moich oczach zebrały się łzy. Podbiegłam i przytuliłam ojca.
- Przepraszam , nie chciałam ,tato.
- Nic się nie stało – pocałował mnie w głowę.
- Nie o tym mówię… mówię o tym co wczoraj powiedziałam…
- Nic się nie stało –powtórzył.
- Czyli odkryliśmy dar Renesmee –powiedział Carlise.
- Na to wygląda – powiedział mój tato – Nessie , spróbuj to zrobić , jeszcze raz.
- Co ? Po co ?
- Chce zobaczyć to na własne oczy– powiedział z mocą dziadek.
- Ale , nie umiem zrobić tego na zawołanie
- Spróbuj
- Nie , zrobię. Zanim to się stało poczułam , że w całym moim ciele buzuje adrenalina. Muszę być ostro wkurzona ,robić coś głupiego – każdy spojrzał na Bellę , na co ona odwróciła wzrok – lub być wystraszona.
- Dawaj Emmett – powiedzieli.
Wujek uśmiechnął się szeroko i zaczął trzeć ręce.
- Grubo wyglądasz w Jeansach –powiedział.
Mój gniew zaczął narastać.
- Najgorzej grasz na konsoli –dodał
Czułam , że zaraz wybuchnę .Nienawidziłam takich określeń w stosunku do mnie.
- Emmett !! wrzasnęłam i tupnęłam nogą. Po czym Emmett dostał wazonem w głowę i wylądował z i mpetem na ścianie.
- To zadziałało , dobra robota –powiedziała Esme – Jasper – powiedziała ponownie.
Nagle poczułam błogi spokoju .Było mi o wiele lepiej.
Wzięłam głęboki wdech i spojrzałam na resztę rodziny.
Każdy patrzył się na z trudem wstającego Emmetta i śmiali się z niego.
- Dzięki za wsparcie – mruknął
Jeszcze bardziej zaczęli chichotać.
- Dobra , koniec – powiedziała babcia. – a skoro , nessie , zrobiłaś to . To posprzątaj.
- Ale..
Wujek Em wybuchł śmiechem
- Nie ma ale…- dokończyła mama.
- Idziemy na polowanie–zaproponowała Alice.
- Czemu nie – powiedzieli wszyscy zgodnie.
- Ja zostanę i posprzątam –westchnęłam.
Pokiwali głowami i wyszli.
Emmett wyszedł ostatni , ale gdytylko wychodził odwrócił się w moją stronę i pokazał język.
Zignorowałam to.
Posprzątałam wszystko w pół godziny. Nie było tak źle . Wujek dużo nie rozwalił ściany więc nie musiałam bardzo się wysilać.
Po zrobieniu tego wszystkiego poszłam do swojego pokoju.
Weszłam do pokoju zobaczyłam Matta stojącego przy moim łóżku i patrzył na zdjęcie moich rodziców.
- Co tu robisz ? zapytałam
Odwrócił się w moją stronę trochę speszony.
- Też miło cię widzieć.
- po co przyszedłeś ?
- Odwiedzić . Jako przyjaciel chyba mogę.
- Tak , chyba…A tak naprawdę jakijest cel twojej wizyty.
- Chcę pogadać z twoją rodziną. Przekonać ją do mnie.
- Nie , to nie najlepszy pomysł…Tata się wścieknie jak cię zobaczy.
- Och , daj spokój.. będzie trzeba kiedyś z nimi pogadać.
- Ale , jeszcze nie teraz… dlaczego akurat teraz ? Przecież na razie nic między nami nie będzie .
- Przestań tak mówić !! Mam tego dość !! Ciągle przed oczami widzę twoją piękną twarz.
Tęsknię z twoimi pocałunkami.Jesteś sensem mojego życia…
Podszedł do mnie bardzo blisko.Dzieli nas zaledwie kilka centymetrów.
Złapał moją twarz w dłonie .Chciał mnie pocałować.
Gdy już prawie miał mnie pocałować usłyszałam dzwoniący telefon.
Wyrwałam się i odebrałam. Spojrzałam na wyświetlacz . Jake.
- Jake .
- Cześć , Nessie. Dzwoniłaś do mnie. Martwię się o ciebie.
- Nie musisz. A przyjedziesz ?
- Nie , na razie nie mogę , alejak tylko będę mógł to przyjadę.
- Dobrze. Daj mi znać. Muszę kończyć. Pa
- Cześć.
Odłożyłam telefon i odwróciłam sięw stronę Matta.
Stał i patrzył się w przestrzeń.
- Czyli nie zamierzasz mnie narazie pocałować , co ? ?
Nie odpowiedziałam .
- Wiesz , słuchaj , jak będziesz chciała , ze mną szczerze porozmawiać to daj znać. Ja już pójdę.
- Matt..
Już go nie było. Poczułam w oczach łzy . Nie zamierzałam płakać. Nie warto.
Teraz musiałam wszystko sobie dokładnie przemyśleć i podjąć decyzję co dalej.
~Edward~
Wróciliśmy z polowania do domu.Gdy weszliśmy do salonu wszystko było idealnie posprzątane. Renesmee się postarała – pomyślałem i uśmiechnąłem się do siebie.
Nagle usłyszałem myśli mojej córki.
„ Nie wiem co mam robić „ myślała„ Chcę być z Mattem i kocham go , ale pewnie tata będzie wściekły jeżeli będę próbowała spotkać się z nim potajemnie. Nie ma po co coś zaczynać. Nie mogłam znieść jego słów „ Jesteś sensem mojego życia „ to było straszne.
Ktoś zaczął mną potrząsać .
- Edward – powiedziała Bella – Cosię stało?
- Nie – westchnąłem – Muszę iść coś załatwić – mruknąłem
- Niedługo wrócę – pocałowałem moją żonę w czoło i pobiegłem do domu tego chłopaka.
***
Poszedłem do drzwi i zapukałem.Czekałem chwilę i w drzwiach pojawił się ten chłopak we własnej osobie.
- Dzień dobry , panu , w czym mogę pomóc ? – przywitał się grzecznie.
- Chciałbym porozmawiać z tobą o mojej córce . Mogę wejść ?
- Tak , proszę.
Wszedłem do wielkiego domu. Był równie wielki co nasz i podobnie urządzony.
- Więc chciał , Pan , porozmawiać ze mną o Nessie – westchnął.
- Tak .
- Więc słucham.
- podsłuchałem myśli , nessie , i usłyszałem o waszej rozmowie. Po jej myślach widzę , że jest pomiędzy wami coś dużo większego .
- Tak , ale to nie ma znaczenia…
- Czemu ?
- Po pierwsze nie pozwolił mi pan spotkać się z nią… i po drugie ona mi na razie nie ufa po tym jak zostawiłem ją na 3 miesiące.
- Nie , ona cię kocha i chcę być ztobą . Słyszałem to .
- Czegoś tu nie rozumiem ?
- Niby czego ? spytałem
- Najpierw , Pan , nie pozwala jej dochodzić do mnie nawet na krok , a teraz tak nagle stara się byśmy byli razem.
- Słuchaj , wiem , jak to jest stracić kogoś i wiem jakie to uczucie kiedyś kogoś kochasz , a nie możesz z nim być . Rozumiesz .
- Tak . Ale dlaczego nie chciał ,Pan , bym się z nią spotkał ?
- Ponieważ boję się o nią…
- Z powodu , mojej rodziny .
- Po części tak
- Nie powinien mnie pan oceniać z powodu tego jaka jest moja rodzina , to nie fair , bo rodziny się nie wybiera.
- Tak , wiem , przepraszam.
- Nic się nie stało – westchnął.
- Kochasz ją ?
-Tak
- Więc nie widzę przeszkód. Idź porozmawiaj z nią wszystko jej powiedz . Niech będzie szczęśliwa z tobą , bo nato zasługuję.
Do pokoju weszła Lexi.
- Matt…nie dokończyła – Dzień dobry , Panie Cullen – powiedziała pośpiesznie.
- Witam – odpowiedziałem
- Jak tam , Nessie ? Nie odzywała się ostatnio.
- Na razie tak sobie , ale mam nadzieje , że niedługo będzie szczęśliwa – spojrzałem przelotnie na jej brata.
- Rozmawialiście o Nessie i o tym , że powinni być razem .
Pokiwaliśmy głowami.
- NO , nareszcie , Mówię to Mattowi od dawna , ale mnie nie słucha.
- Teraz chyba do niego dotarło –powiedziałem – Pójdę już . Do wiedzenia.
- Do wiedzenia – odpowiedzieli mi i wróciłem do domu.
Zeszłam do salonu. Byli tam moi rodzice oraz Alice i Jasper.
- Alice , jest Carlise ?
- U siebie .
- Co się dzieje , Nessie ? zapytał tata.
Odwróciłam się bez słowa i poszłam do gabinetu Carlise’a.
Po chwili byłam przed gabinetem dziadka. Zapukałam i weszłam.
W gabinecie był Carlise i Esme.
- Cześć , macie coś na ból głowy ?
- Tak , a co się dzieje ? zapytała Babcia.
- Po prostu obudziłam się rano ze strasznym bólem głowy. Rozsadza mi głowę . Skrzywiłam się .
Dziadek wyjął jakieś białe tabletki.
- Masz Aspirynę . Powinno pomóc .Jak nie przejdzie to powiedz.
- Dobrze.
Połknęłam tabletkę i poszłam do siebie.
Potrzebuję z kimś porozmawiać.
Weszłam do pokoju i wzięłam telefon . Wybrałam numer do Jake’a.
Usłyszałam kilka sygnałów i włączyła się sekretarka.
- Cześć , tu Jake . Nie mogę odebrać. Nagraj się . Oddzwonię. – usłyszałam znajomy głosy .
Po chwili usłyszałam sygnał.
- Cześć , tu Nessie. Dlaczego siędo mnie nie odzywasz ? Przyjedziesz do mnie ? Potrzebuję przyjaciela.
Wyłączyłam się i odłożyłam telefon.
Nie wiedziałam co dalej robić.Musiałam coś zrobić dla zabicia czasu.
Zeszłam na dół , do salonu. Nie chciałam sama siedzieć.
Gdy weszłam znów zobaczyłamrodziców , Alice i Jaspera.
- Co robicie ? zapytałam
- Oglądamy . Nic nie mamy do roboty – westchnął Jasper.
- Tak samo jak ja.
- Nessie , porozmawiajmy… zaczął tata.
- Nie , nie będę z tobą rozmawiać. Nie wyraziłam się wczoraj jasno ?
- Tak , wyraziłaś się , ale ja wiem ,że tak nie myślisz
- Co ? Bo zajrzałeś do mojej głowy
- Nie tym tonem…
- Zabronisz mi . Tak samo jak tego co ma dla mnie sens.
Zmroziło go.
- Tak – zaczął iść w moim kierunku.
Nagle poczułam straszny gniew.Nagle wszystko działo się tak szybko.
Tata oderwał się od ziemi i walnął z impetem w ścianę robiąc wielkie wgniecenie.
Patrzyłam z szeroko otwartymi oczami . Reszta rodziny zrobiła to samo.
Bella zerwała się z kanapy i podbiegła do taty.
- Nic ci nie jest ??
- Nie – mruknął
- Jak to zrobiłaś ? zapytała mnie mama
- Ja nie wiem…Przepraszam –wybiegłam z domu.
***
Wróciłam do domu po 3 godzinach. Było mi głupio tak wracać po tym co zrobiłam.
Weszłam do domu . Cała rodzina miała jakąś naradę . Pewnie w mojej sprawie.
- Jesteś nareszcie – mama mnie uściskała.
W moich oczach zebrały się łzy. Podbiegłam i przytuliłam ojca.
- Przepraszam , nie chciałam ,tato.
- Nic się nie stało – pocałował mnie w głowę.
- Nie o tym mówię… mówię o tym co wczoraj powiedziałam…
- Nic się nie stało –powtórzył.
- Czyli odkryliśmy dar Renesmee –powiedział Carlise.
- Na to wygląda – powiedział mój tato – Nessie , spróbuj to zrobić , jeszcze raz.
- Co ? Po co ?
- Chce zobaczyć to na własne oczy– powiedział z mocą dziadek.
- Ale , nie umiem zrobić tego na zawołanie
- Spróbuj
- Nie , zrobię. Zanim to się stało poczułam , że w całym moim ciele buzuje adrenalina. Muszę być ostro wkurzona ,robić coś głupiego – każdy spojrzał na Bellę , na co ona odwróciła wzrok – lub być wystraszona.
- Dawaj Emmett – powiedzieli.
Wujek uśmiechnął się szeroko i zaczął trzeć ręce.
- Grubo wyglądasz w Jeansach –powiedział.
Mój gniew zaczął narastać.
- Najgorzej grasz na konsoli –dodał
Czułam , że zaraz wybuchnę .Nienawidziłam takich określeń w stosunku do mnie.
- Emmett !! wrzasnęłam i tupnęłam nogą. Po czym Emmett dostał wazonem w głowę i wylądował z i mpetem na ścianie.
- To zadziałało , dobra robota –powiedziała Esme – Jasper – powiedziała ponownie.
Nagle poczułam błogi spokoju .Było mi o wiele lepiej.
Wzięłam głęboki wdech i spojrzałam na resztę rodziny.
Każdy patrzył się na z trudem wstającego Emmetta i śmiali się z niego.
- Dzięki za wsparcie – mruknął
Jeszcze bardziej zaczęli chichotać.
- Dobra , koniec – powiedziała babcia. – a skoro , nessie , zrobiłaś to . To posprzątaj.
- Ale..
Wujek Em wybuchł śmiechem
- Nie ma ale…- dokończyła mama.
- Idziemy na polowanie–zaproponowała Alice.
- Czemu nie – powiedzieli wszyscy zgodnie.
- Ja zostanę i posprzątam –westchnęłam.
Pokiwali głowami i wyszli.
Emmett wyszedł ostatni , ale gdytylko wychodził odwrócił się w moją stronę i pokazał język.
Zignorowałam to.
Posprzątałam wszystko w pół godziny. Nie było tak źle . Wujek dużo nie rozwalił ściany więc nie musiałam bardzo się wysilać.
Po zrobieniu tego wszystkiego poszłam do swojego pokoju.
Weszłam do pokoju zobaczyłam Matta stojącego przy moim łóżku i patrzył na zdjęcie moich rodziców.
- Co tu robisz ? zapytałam
Odwrócił się w moją stronę trochę speszony.
- Też miło cię widzieć.
- po co przyszedłeś ?
- Odwiedzić . Jako przyjaciel chyba mogę.
- Tak , chyba…A tak naprawdę jakijest cel twojej wizyty.
- Chcę pogadać z twoją rodziną. Przekonać ją do mnie.
- Nie , to nie najlepszy pomysł…Tata się wścieknie jak cię zobaczy.
- Och , daj spokój.. będzie trzeba kiedyś z nimi pogadać.
- Ale , jeszcze nie teraz… dlaczego akurat teraz ? Przecież na razie nic między nami nie będzie .
- Przestań tak mówić !! Mam tego dość !! Ciągle przed oczami widzę twoją piękną twarz.
Tęsknię z twoimi pocałunkami.Jesteś sensem mojego życia…
Podszedł do mnie bardzo blisko.Dzieli nas zaledwie kilka centymetrów.
Złapał moją twarz w dłonie .Chciał mnie pocałować.
Gdy już prawie miał mnie pocałować usłyszałam dzwoniący telefon.
Wyrwałam się i odebrałam. Spojrzałam na wyświetlacz . Jake.
- Jake .
- Cześć , Nessie. Dzwoniłaś do mnie. Martwię się o ciebie.
- Nie musisz. A przyjedziesz ?
- Nie , na razie nie mogę , alejak tylko będę mógł to przyjadę.
- Dobrze. Daj mi znać. Muszę kończyć. Pa
- Cześć.
Odłożyłam telefon i odwróciłam sięw stronę Matta.
Stał i patrzył się w przestrzeń.
- Czyli nie zamierzasz mnie narazie pocałować , co ? ?
Nie odpowiedziałam .
- Wiesz , słuchaj , jak będziesz chciała , ze mną szczerze porozmawiać to daj znać. Ja już pójdę.
- Matt..
Już go nie było. Poczułam w oczach łzy . Nie zamierzałam płakać. Nie warto.
Teraz musiałam wszystko sobie dokładnie przemyśleć i podjąć decyzję co dalej.
~Edward~
Wróciliśmy z polowania do domu.Gdy weszliśmy do salonu wszystko było idealnie posprzątane. Renesmee się postarała – pomyślałem i uśmiechnąłem się do siebie.
Nagle usłyszałem myśli mojej córki.
„ Nie wiem co mam robić „ myślała„ Chcę być z Mattem i kocham go , ale pewnie tata będzie wściekły jeżeli będę próbowała spotkać się z nim potajemnie. Nie ma po co coś zaczynać. Nie mogłam znieść jego słów „ Jesteś sensem mojego życia „ to było straszne.
Ktoś zaczął mną potrząsać .
- Edward – powiedziała Bella – Cosię stało?
- Nie – westchnąłem – Muszę iść coś załatwić – mruknąłem
- Niedługo wrócę – pocałowałem moją żonę w czoło i pobiegłem do domu tego chłopaka.
***
Poszedłem do drzwi i zapukałem.Czekałem chwilę i w drzwiach pojawił się ten chłopak we własnej osobie.
- Dzień dobry , panu , w czym mogę pomóc ? – przywitał się grzecznie.
- Chciałbym porozmawiać z tobą o mojej córce . Mogę wejść ?
- Tak , proszę.
Wszedłem do wielkiego domu. Był równie wielki co nasz i podobnie urządzony.
- Więc chciał , Pan , porozmawiać ze mną o Nessie – westchnął.
- Tak .
- Więc słucham.
- podsłuchałem myśli , nessie , i usłyszałem o waszej rozmowie. Po jej myślach widzę , że jest pomiędzy wami coś dużo większego .
- Tak , ale to nie ma znaczenia…
- Czemu ?
- Po pierwsze nie pozwolił mi pan spotkać się z nią… i po drugie ona mi na razie nie ufa po tym jak zostawiłem ją na 3 miesiące.
- Nie , ona cię kocha i chcę być ztobą . Słyszałem to .
- Czegoś tu nie rozumiem ?
- Niby czego ? spytałem
- Najpierw , Pan , nie pozwala jej dochodzić do mnie nawet na krok , a teraz tak nagle stara się byśmy byli razem.
- Słuchaj , wiem , jak to jest stracić kogoś i wiem jakie to uczucie kiedyś kogoś kochasz , a nie możesz z nim być . Rozumiesz .
- Tak . Ale dlaczego nie chciał ,Pan , bym się z nią spotkał ?
- Ponieważ boję się o nią…
- Z powodu , mojej rodziny .
- Po części tak
- Nie powinien mnie pan oceniać z powodu tego jaka jest moja rodzina , to nie fair , bo rodziny się nie wybiera.
- Tak , wiem , przepraszam.
- Nic się nie stało – westchnął.
- Kochasz ją ?
-Tak
- Więc nie widzę przeszkód. Idź porozmawiaj z nią wszystko jej powiedz . Niech będzie szczęśliwa z tobą , bo nato zasługuję.
Do pokoju weszła Lexi.
- Matt…nie dokończyła – Dzień dobry , Panie Cullen – powiedziała pośpiesznie.
- Witam – odpowiedziałem
- Jak tam , Nessie ? Nie odzywała się ostatnio.
- Na razie tak sobie , ale mam nadzieje , że niedługo będzie szczęśliwa – spojrzałem przelotnie na jej brata.
- Rozmawialiście o Nessie i o tym , że powinni być razem .
Pokiwaliśmy głowami.
- NO , nareszcie , Mówię to Mattowi od dawna , ale mnie nie słucha.
- Teraz chyba do niego dotarło –powiedziałem – Pójdę już . Do wiedzenia.
- Do wiedzenia – odpowiedzieli mi i wróciłem do domu.
Rozdział.8.
Siedziałam już w swoim pokoju. W naszym domu. Wróciliśmy wczoraj.
Leżałam na łóżku i czytałam książkę. Co chwilę przeszkadzał mi mój telefon.
Non stop dzwonił mój telefon. To Matt dzwonił , a ja nie zamierzam odebrać.
Spojrzałam na wyświetlacz telefonu.100 połączeń nie odebranych.
Nagle telefon znów zaczął dzwonić.Straciłam cierpliwość.
Odebrałam .
- Przestań do mnie dzwonić –warknęłam
- Nessie , to nie tak jak myślisz…- zaczął
- Nie wiesz co myślę…i nigdy więcej się nie dowiesz…
- Daj mi wytłumaczyć…
- Po co ??
- Bo muszę to wyjaśnić… bo mi na tobie zależy , rozumiesz
Z moich oczu poleciały łzy
- Nie mów tak proszę –powiedziałam i zakończyłam połączenie.
Parę sekund później przyszedł sms.
„Jeśli będziesz chciała wysłuchać moich wyjaśnień , to jutro spotkajmy się w lesie o 15.”
Matt
„nie zamierzam , przychodzić więcsię nie fatyguj „ odpisałam
Dostałam następnego smsa po dwóch sekundach.
„szkoda , ale i tak będę czekał „
„To sobie czekaj „ odpisałam ponownie.
Strasznie bolało mnie serce.Chciałam też takiej miłości jaką darzyli się moi rodzice.
Patrzyłam na nich i zazdrościłam.
Chcę być z Mattem , ale co ja mogę zrobić. On ma tą całą Lizzy. Wredną sukę.
Poczułam wielki gniew.
„ dobra , spotkajmy się , alejeszcze dzisiaj to cię wysłucham „
„ Czekaj na mnie o 17 w lesie „
„ To jesteśmy umówieni „
~**~
Ubrałam się w czarny dres i spojrzałam na zegarek . Była godzina do 16.50.
Zeszłam dół.
- Wychodzę – zakomunikowałam
-Gdyby co mam telefon –powiedziałam i wyszłam.
Biegłam lasem i znalazłam polanę i usiadałam na kamieniu.
Zobaczyłam Matt idącego w moją stronę.
Patrzył na mnie jak na obrazek.Poczułam nieprzyjemny ból w żołądku.
- Jesteś
- Tak , jestem . Przejdźmy do rzeczy , bo nie mam dużo czasu. – mruknęłam
- Chciałem ci powiedzieć , że to nie jest to co myślisz …
- Nie wiesz co myślę.
- To mi powiedz
- Po co chciałeś mi wszystko wytłumaczyć? Nie mogłeś zostać w Wolterze z tą swoją Lizzy ?
- Bo mi na tobie zależy , a poza tym Lizzy nie jest moją dziewczyną. – warknął.
- Wywnioskowałam inaczej
- Słuchaj , chce być z tobą rozumiesz
Złapał mnie za ramiona
- Puść mnie , proszę –powiedziałam ledwo.
- Wiem , że tego chcesz . Jakbyś nie chciała to byś tu nie przyszła.
- Puść mnie – krzyknęłam i wyrwałam się .
- Co się tu dzieje ? usłyszałam tatę.
- Tato – podbiegłam i wtuliłam się. Przytulił mnie do siebie.
- Coś ci zrobił ?
- Nie – odpowiedziałam. – tylko rozmawialiśmy i za bardzo go poniosło.
- Niech , mi pan wybaczy –powiedział Matt – Nie miałem zamiaru zrobić krzywdy , Renesmee.
- Tak , wiem – spojrzał na mnie.
- Zostawię was.- powiedział mój tato i zaczął się wycofywać.
Zostaliśmy sami.
- Powiesz chcesz być ze mną ? zapytał
- Tak , chce , ale jeszcze nie teraz. Pamiętasz naszą rozmowę przed budynkiem szkoły tańca.
Powiedziałeś , że ci nie zależy chociaż twoje serce mówiło inaczej
- Tak , ale teraz wiem co czuję dociebie.
- Tak , wiem , ale teraz nie jestem na to gotowa.
- Dobrze , szanuję to . Gdybyś chciała się spotkać dzwoń.
- Dobrze , pójdę już.
- Poczekaj…
Podszedł i pocałował mnie w czoło.
- Do zobaczenia.
- Do zobaczenia – uścisnęłam jego rękę i pobiegłam do domu.
***
Siedziałam w pokoju przeglądając stare albumy z naszymi zdjęciami.
Na prawie wszystkich byłam ja .Robiła je Alice kiedy byłam mała.
Znalazłam zdjęcie mamy i taty. Bella ubrana była w niebieską sukienkę i miała gips na nodze.
Była wtedy człowiekiem. Było widać po kolorze skóry.
Tata za to był ubrany w czarny garnitur.
Stali w jakimś wejściu nad ,którym był napis „ Bal Absolwentów „
Postanowiłam wyjąć to zdjęcie zalbumu i włożyć w ramkę.
Z ramką nie miałam problemu.Znalazłam ją w jednej z szuflad i włożyłam do niej zdjęcie.
Postawiłam je na szafce obok łóżka.
Nagle usłyszałam pukanie.
- Proszę – powiedziałam
W drzwiach stał Edward.
Od razu spojrzał na zdjęcie i uśmiechnął się lekko.
- Cześć
- Cześć , tato . Co cię sprowadza?
- Chciałem cię zapytać o tą sytuację w lesie między tobą , a tym chłopakiem
- Co chcesz wiedzieć ??
- Czujesz coś do tego chłopaka ?
- To skomplikowane…
- Wcale nie , po prostu powiedz
- Tak , ale to nie ma znaczenia…
- Dlaczego ?
- Po pierwsze jest synem Aro –tatę zmroziło – zostawił mnie na trzy miesiące , w ogóle się nie odzywał , a poza tym ma tam w Wolterze jakąś dziewczynę.
- Ale on cię kocha .
- Tak , wiem
- Tak jak mówiłam to nie ma znaczenia…
- Masz racje to nie ma znaczenia.
- Co chcesz przez to powiedzieć ,tato ??
- Tylko to , że masz się trzymać od niego z daleka.
- Co ?? Nie możesz mi tego zakazać.
- No to patrz. Więcej się z nim nie spotkasz .Zrozumiano.
- Ale , tato…
- To moje ostatnie słowo..
Wyszedł i trzasnął drzwiami.
- Nienawidzę cię – krzyknęłam
Postanowiłam zamknąć się w pokoju.
Odsunęłam łóżko do ściany i przysunęłam do drzwi by nikt nie wszedł.
Później po prostu siedziałam nałóżko patrząc się w przestrzeń.
Nie wiedziałam co mam zrobić.Kocham moją rodzinę i nie chcę ich rozczarowywać , ale kocham też Matta.Potrzebowałam czasu. I to powiedziałam Andersonowi.
Nie zamierzałam podejmować żadnejdecyzji , ponieważ Alice to zaraz zobaczy i powie reszcie.
Nikt z rodziny nie był po mojej stronie. Zrobiło się strasznie przykro. Nikt nawet nie pofatygował by przyjść porozmawiać. Pewnie tata powiedział im ,żeby nie przychodzili.
Z moich oczu poleciały łzy.Popłakałam się.
Mój telefon zaczął dzwonić.Odebrałam jeszcze płacząc.
- Halo ?
- Nessie
- Hej , Matt – powiedziałam bardziej wyraźniej.
- Płaczesz przeze mnie ?
- Nie , to moja rodzina. To w pewnym sensie dotyczy ciebie , ale nie przejmujsię.
- Powiedz co się stało
- Pokłóciłam się z tatą . Zakazał mi się z tobą widywać. A ja chciałabym się z tobą spotkać chociaż jako przyjaciele.
- Przyjaciele , no tak…
- Matt , na razie nie oczekuj ode mnie więcej . Przepraszam .
- To zakazał nam się widywać ?Dlaczego ?
- Powiedziałam mu , że jesteś synem Aro. Nie gniewasz się ?
- Nie , nic się nie stało , ale co teraz będzie z nami ??
- Nie wiem , jak na razie jestem rozdarta. Nie wiem czego chcę.
- Może przyjdę i porozmawiam ztwoją rodziną.
- Nie , proszę . Nie chcemy mieć problemów od strony twojego ojca . Już wystarczające ich było.
- Nic , tacie nie powiem.
- Możesz spróbować , ale raczejwątpię , że cię posłuchają. Zadzwonię do ciebie za parę dni i się umówimy .Wtedy przyjdziesz , dobrze ?
- Dobrze , to zobaczenia . Niemogę się doczekać.
- Do zobaczenia.
Połączenie zastało zakończone.
Spojrzałam na zdjęcie rodziców.Przejechałam palcem po ramce.
Nagle poczułam się strasznie zmęczona. Przebrałam się i postawiłam łóżko na miejscu .
Zgasiłam światło i położyłam sięspać.
Leżałam na łóżku i czytałam książkę. Co chwilę przeszkadzał mi mój telefon.
Non stop dzwonił mój telefon. To Matt dzwonił , a ja nie zamierzam odebrać.
Spojrzałam na wyświetlacz telefonu.100 połączeń nie odebranych.
Nagle telefon znów zaczął dzwonić.Straciłam cierpliwość.
Odebrałam .
- Przestań do mnie dzwonić –warknęłam
- Nessie , to nie tak jak myślisz…- zaczął
- Nie wiesz co myślę…i nigdy więcej się nie dowiesz…
- Daj mi wytłumaczyć…
- Po co ??
- Bo muszę to wyjaśnić… bo mi na tobie zależy , rozumiesz
Z moich oczu poleciały łzy
- Nie mów tak proszę –powiedziałam i zakończyłam połączenie.
Parę sekund później przyszedł sms.
„Jeśli będziesz chciała wysłuchać moich wyjaśnień , to jutro spotkajmy się w lesie o 15.”
Matt
„nie zamierzam , przychodzić więcsię nie fatyguj „ odpisałam
Dostałam następnego smsa po dwóch sekundach.
„szkoda , ale i tak będę czekał „
„To sobie czekaj „ odpisałam ponownie.
Strasznie bolało mnie serce.Chciałam też takiej miłości jaką darzyli się moi rodzice.
Patrzyłam na nich i zazdrościłam.
Chcę być z Mattem , ale co ja mogę zrobić. On ma tą całą Lizzy. Wredną sukę.
Poczułam wielki gniew.
„ dobra , spotkajmy się , alejeszcze dzisiaj to cię wysłucham „
„ Czekaj na mnie o 17 w lesie „
„ To jesteśmy umówieni „
~**~
Ubrałam się w czarny dres i spojrzałam na zegarek . Była godzina do 16.50.
Zeszłam dół.
- Wychodzę – zakomunikowałam
-Gdyby co mam telefon –powiedziałam i wyszłam.
Biegłam lasem i znalazłam polanę i usiadałam na kamieniu.
Zobaczyłam Matt idącego w moją stronę.
Patrzył na mnie jak na obrazek.Poczułam nieprzyjemny ból w żołądku.
- Jesteś
- Tak , jestem . Przejdźmy do rzeczy , bo nie mam dużo czasu. – mruknęłam
- Chciałem ci powiedzieć , że to nie jest to co myślisz …
- Nie wiesz co myślę.
- To mi powiedz
- Po co chciałeś mi wszystko wytłumaczyć? Nie mogłeś zostać w Wolterze z tą swoją Lizzy ?
- Bo mi na tobie zależy , a poza tym Lizzy nie jest moją dziewczyną. – warknął.
- Wywnioskowałam inaczej
- Słuchaj , chce być z tobą rozumiesz
Złapał mnie za ramiona
- Puść mnie , proszę –powiedziałam ledwo.
- Wiem , że tego chcesz . Jakbyś nie chciała to byś tu nie przyszła.
- Puść mnie – krzyknęłam i wyrwałam się .
- Co się tu dzieje ? usłyszałam tatę.
- Tato – podbiegłam i wtuliłam się. Przytulił mnie do siebie.
- Coś ci zrobił ?
- Nie – odpowiedziałam. – tylko rozmawialiśmy i za bardzo go poniosło.
- Niech , mi pan wybaczy –powiedział Matt – Nie miałem zamiaru zrobić krzywdy , Renesmee.
- Tak , wiem – spojrzał na mnie.
- Zostawię was.- powiedział mój tato i zaczął się wycofywać.
Zostaliśmy sami.
- Powiesz chcesz być ze mną ? zapytał
- Tak , chce , ale jeszcze nie teraz. Pamiętasz naszą rozmowę przed budynkiem szkoły tańca.
Powiedziałeś , że ci nie zależy chociaż twoje serce mówiło inaczej
- Tak , ale teraz wiem co czuję dociebie.
- Tak , wiem , ale teraz nie jestem na to gotowa.
- Dobrze , szanuję to . Gdybyś chciała się spotkać dzwoń.
- Dobrze , pójdę już.
- Poczekaj…
Podszedł i pocałował mnie w czoło.
- Do zobaczenia.
- Do zobaczenia – uścisnęłam jego rękę i pobiegłam do domu.
***
Siedziałam w pokoju przeglądając stare albumy z naszymi zdjęciami.
Na prawie wszystkich byłam ja .Robiła je Alice kiedy byłam mała.
Znalazłam zdjęcie mamy i taty. Bella ubrana była w niebieską sukienkę i miała gips na nodze.
Była wtedy człowiekiem. Było widać po kolorze skóry.
Tata za to był ubrany w czarny garnitur.
Stali w jakimś wejściu nad ,którym był napis „ Bal Absolwentów „
Postanowiłam wyjąć to zdjęcie zalbumu i włożyć w ramkę.
Z ramką nie miałam problemu.Znalazłam ją w jednej z szuflad i włożyłam do niej zdjęcie.
Postawiłam je na szafce obok łóżka.
Nagle usłyszałam pukanie.
- Proszę – powiedziałam
W drzwiach stał Edward.
Od razu spojrzał na zdjęcie i uśmiechnął się lekko.
- Cześć
- Cześć , tato . Co cię sprowadza?
- Chciałem cię zapytać o tą sytuację w lesie między tobą , a tym chłopakiem
- Co chcesz wiedzieć ??
- Czujesz coś do tego chłopaka ?
- To skomplikowane…
- Wcale nie , po prostu powiedz
- Tak , ale to nie ma znaczenia…
- Dlaczego ?
- Po pierwsze jest synem Aro –tatę zmroziło – zostawił mnie na trzy miesiące , w ogóle się nie odzywał , a poza tym ma tam w Wolterze jakąś dziewczynę.
- Ale on cię kocha .
- Tak , wiem
- Tak jak mówiłam to nie ma znaczenia…
- Masz racje to nie ma znaczenia.
- Co chcesz przez to powiedzieć ,tato ??
- Tylko to , że masz się trzymać od niego z daleka.
- Co ?? Nie możesz mi tego zakazać.
- No to patrz. Więcej się z nim nie spotkasz .Zrozumiano.
- Ale , tato…
- To moje ostatnie słowo..
Wyszedł i trzasnął drzwiami.
- Nienawidzę cię – krzyknęłam
Postanowiłam zamknąć się w pokoju.
Odsunęłam łóżko do ściany i przysunęłam do drzwi by nikt nie wszedł.
Później po prostu siedziałam nałóżko patrząc się w przestrzeń.
Nie wiedziałam co mam zrobić.Kocham moją rodzinę i nie chcę ich rozczarowywać , ale kocham też Matta.Potrzebowałam czasu. I to powiedziałam Andersonowi.
Nie zamierzałam podejmować żadnejdecyzji , ponieważ Alice to zaraz zobaczy i powie reszcie.
Nikt z rodziny nie był po mojej stronie. Zrobiło się strasznie przykro. Nikt nawet nie pofatygował by przyjść porozmawiać. Pewnie tata powiedział im ,żeby nie przychodzili.
Z moich oczu poleciały łzy.Popłakałam się.
Mój telefon zaczął dzwonić.Odebrałam jeszcze płacząc.
- Halo ?
- Nessie
- Hej , Matt – powiedziałam bardziej wyraźniej.
- Płaczesz przeze mnie ?
- Nie , to moja rodzina. To w pewnym sensie dotyczy ciebie , ale nie przejmujsię.
- Powiedz co się stało
- Pokłóciłam się z tatą . Zakazał mi się z tobą widywać. A ja chciałabym się z tobą spotkać chociaż jako przyjaciele.
- Przyjaciele , no tak…
- Matt , na razie nie oczekuj ode mnie więcej . Przepraszam .
- To zakazał nam się widywać ?Dlaczego ?
- Powiedziałam mu , że jesteś synem Aro. Nie gniewasz się ?
- Nie , nic się nie stało , ale co teraz będzie z nami ??
- Nie wiem , jak na razie jestem rozdarta. Nie wiem czego chcę.
- Może przyjdę i porozmawiam ztwoją rodziną.
- Nie , proszę . Nie chcemy mieć problemów od strony twojego ojca . Już wystarczające ich było.
- Nic , tacie nie powiem.
- Możesz spróbować , ale raczejwątpię , że cię posłuchają. Zadzwonię do ciebie za parę dni i się umówimy .Wtedy przyjdziesz , dobrze ?
- Dobrze , to zobaczenia . Niemogę się doczekać.
- Do zobaczenia.
Połączenie zastało zakończone.
Spojrzałam na zdjęcie rodziców.Przejechałam palcem po ramce.
Nagle poczułam się strasznie zmęczona. Przebrałam się i postawiłam łóżko na miejscu .
Zgasiłam światło i położyłam sięspać.
Rozdział.7
3 miesiące później
Siedziałam w swoim pokoju. Nadalnie mogłam się pozbierać po tym , że Matt wyjechał .
Na samą myśli bolało mnie serce.
Poza tym straciłam kontakt z Lexii resztą osób z lekcji tańca.
Tęskniłam z NIM. To wszystko byłotrudne.
Rodzina próbowała mnie pocieszać.
Na początku byłam Matta ipowiedziałam mu to wprost , ale teraz czuję się wręcz przeciwnie.
- Alice , Roslie , możecie przyjść– powiedziałam ledwie słyszalnie , ale wiedziałam , że mnie usłyszały.
Drzwi się otworzyły po parusekundach.
- Co się stało , Nessie?
- Nie , tylko pomyślałam , żemogłybyśmy iść na zakupy . Potrzebuję zmianę otoczenia.
- Pewnie – podskoczyły ucieszone.-Czekamy na dole – powiedziała Rose.
Pokiwałam głową.
Doprowadziłam się do porządku izeszłam na dół .
Dziewczyny były gotowe.
Nagle usłyszeliśmy dzwonek dodrzwi.
- Otworze – powiedziała Rose.
Gdy Roslie otworzyła drzwi nawerandzie nikogo nie było tylko leżała koperta.
Otworzyła ją i czytała chwilę poczym zmarszczyła brwi.
- Co jest Rose ? – zapytał Emmett.
- Volturii zapraszają nas na bal.
Wszystkich zmroziło. Ja poczułamból w sercu. Z trudem walczyłam ze sobą.
- Jedziemy ? – zapytał Edwarddziadka.
- Chyba nie mamy wyjścia. Kiedyjest ten bal.
- Za 4 dni – odpowiedziałaautomatycznie Rose.
- Nie podoba mi się to za bardzo –zaczęła Al – ale to będzie okazja do zakupów.
Chłopaki westchnęli.
- Wszyscy jedziemy na te zakupy –powiedziała Esme – Ubierać się .
Wszyscy się przygotowali ipojechaliśmy do najbliższego centrum handlowego.
***
Chodziliśmy po sklepach od dobrejgodziny.
- Tutaj się rozdzielimy – zacząłCarlise – My pójdziemy po garnitury , a wy dziewczyny idźcie po sukienki .Spotkamy się tutaj za dwie godziny.
Pokiwałyśmy głowami i poszłyśmy wswoim kierunku.
Alice prowadziła nas donajlepszego sklepu.
Gdy tylko go znaleźliśmy Alice ,Roslie , Esme , Bella wybierały sobie i mnie sukienki.
Po pół godzinach przymierzaniasukienek trafiłam w końcu na tą idealną.
Przeglądałam się w lustrze jeszczezanim pokazałam się reszcie.
- Alice , ta jest najlep..- wyszłanikogo z mojej rodziny nie widziałam.
Obejrzałam się jeszcze raz.
Patrząc się w swoje odbiciezobaczyłam za sobą Matta .
Krzyknęłam z przerażenia , ale gdy tylko się odwróciłamnikogo za mną nie było.
- Coś się stało ?? – usłyszałamDziewczyny
Ponownie krzyknęłam .
- Nic się nie stało . No i jak ??
- Idealnie. Bierzemy ją i te –pokazała Alice na sukienki , które miała w ręku.
Przebrałam się. Zapłaciłyśmy iwróciłyśmy z chłopakami do domu.
***
Cały czas myślałam o tej sytuacjize sklepu. Nie byłam pewna czy to przywidzenia czy ON naprawdę tam był.
Postanowiłam do niego zadzwonić.
Wybrałam numer i czekałam .Odebrał po drugim sygnale.
- Halo ?
- Cześć , to ja.
- Nessie ?
- Tak , zdziwiony jesteś??
- Trochę
- Dobra , nie będę owijać wbawełnę. Śledziłeś mnie , dzisiaj ?
Zaśmiał się.
- No coś ty . Od trzech miesięcyjestem w Wolterze. Nie pamiętasz co ci powiedziałem. Nigdy już się niezobaczymy.
- No tak , a co z balem ??
- Nie rozumiem o co ci chodzi ?
- Chyba się zobaczymy podczasniego .
- Chyba.
Rozłączył się.
- Halo ?? – zapytałam – Jesteś tam??
Cisza .
Po prostu mnie zignorował.
Z moich oczu poleciały łzy. Ból wklatce był strasznie uciążliwy.
Skuliłam się.
~~**~~
Cała moja rodzina i jasiedzieliśmy w taksówce w drodze do zamku Volturi.
Bałam strasznie tego spotkania.
Samochód się zatrzymał.
Zaczęliśmy powoli wysiadać. Każdyz nas był już ubrany w swoje stroje balowe.
Podeszliśmy pod wielkie drzwi iweszliśmy przez nie.
Przy wrotach czekała na nas Jane .
Gdy ją zobaczyłam schowałam się zarodzicami.
Zauważyła to i uśmiechnęłaszeroko.
Mój tata warknął na nią , a onaodwróciła się bez słowa i pokazała dłonią by iść za nią.
Po paru minutach spaceru schodamii korytarzem doszliśmy do Sali.
Drzwi do Sali były ozdobioneczarnym balonami.
Jane odeszła od nas i zeszła nadół.
Weszłam z rodziną. Rozejrzałam sięszukając kogoś znajomego.
Moją uwagę przykuły dwieblondynki.
Od razu wiedziałam kto to.
Podeszłam do nich.
- Kate , Tanya
Odwróciły się .
- Nessie , witaj.
Uścisnęliśmy się.
- Gdzie twoja rodzina ?? – zapytałaKate.
- Gdzieś tu powinni być.
- O widzę ich – powiedziałaTanya.- poradzisz sobie.
Pokiwałam głową.
Znów zauważyłam znajome twarze.
Oni też mnie zauważyli.
- Nessie – powiedziała uradowanaCarmen trzymając Eleazara za rękę.
Uściskaliśmy się .
- Jak się masz ??
- Jakoś idzie. Jeżeli szukacieresztę . To są tam.
- Dzięki.
Poszli do reszty rodziny. Ja za topodeszłam do ławki przeciskając się przez tłum wampirów.
Usiadłam na ławce.
Szukałam wzrokiem jednej osoby ,ale niestety nie widziałam GO.
Westchnęłam. Na co ja liczyłam.
Teraz żałowałam , że przyjechałam.
Poczułam łzy w oczach.
- Zatańczysz ze mną ??
Spojrzałam w górę i zobaczyłam go.
Był ubrany w garnitur.
- Z przyjemnością.
Wziął mnie za rękę i poprowadziłna parkiet.
Tańczyliśmy w rytm wolnej piosenkiunoszącej się w Sali.
Położyłam głowę na jego ramieniu.
- Przepraszam
Podniosłam wzrok na jego twarz.
- Za co ?
- Za wszystko.
- Chcę ci tylko powiedzieć…
- Nie tutaj chodźmy gdzieś indziej– powiedziałam przerywając.
- Dobrze.
Wyszliśmy z Sali. Szłam z nimjakimś korytarzem.
Otworzył jedne z wielu drzwi.
Pokazał ręką bym weszła.
Weszłam bez słowa i odwróciłam siędo niego.
- To co chciałeś powiedzieć??
- Tylko , że mi przykro.
Podeszłam bliżej. Położył mi swojądłoń na policzku. Patrzyliśmy sobie w oczy.
- Tęskniłam za tobą – powiedziałama z moich oczu poleciały łzy.
- Ja też.
Nie mogłam się powstrzymać.Pocałowałam go w usta.
Przysunął się jeszcze bliżej.Nasze ciała stykały się.
Całowaliśmy się. W końcu zadyszaniodsunęliśmy się od siebie.
Przyłożył czoło do mojego ,patrząc mi w oczy.
- Słuchaj – zaczęłam – To comówiłam , że się ciebie boję i żebyś zostawił mnie w spokoju nie było prawdą. Kocham cię. Wróć ze mną ,proszę.
- Sam nie wiem..
- Proszę , proszę. Kocham cię .Mam to jeszcze powtórzyć.
- Nessie , też cię kocham
- To wróć ze mną. Przez te trzymiesiące czułam się jakbym nie miała powietrza. Byłam na granicachwytrzymałości.
- Wiem
- Jak to wiesz ??
- Parę razy byłem w pobliżu iobserwowałem cię. W sklepie również.
- Dlaczego kłamałeś gdy dzwoniłam.
- Sam Nie wiem. Tak po prostu
- Wrócisz ze mną ?
- Nie mogę. Przykro mi.
Spojrzałam na niego. Czułam ,że wmoich oczach zbierają się łzy. Serce strasznie mnie bolało.
Odsunęłam się od niego.
Nagle do pokoju weszła jakaśblondynka.
- Matt , tu jesteś kochanie,szukałam cię po całym zamku. – dziewczyna podeszła do Matt i pocałowała go wpoliczek.
Chłopak w ogóle nie zwrócił uwagęna dziewczynę.
Blondynka za to chyba wyczuła , że coś jest nie tak , bozmarszczyła czoło.
- Co tu się dzieję ?
- Nic , po prostu rozmawialiśmy –powiedziałam
- Nazywam się Lizzy ,-przedstawiła się
- Renesmee Cullen – odpowiedziałamgrzecznie – wybaczcie muszę już iść.
Matt patrzył się nieprzytomnymwzrokiem.
Wyszłam z pokoju i pobiegłam nagłówną salę.
Siedziałam w swoim pokoju. Nadalnie mogłam się pozbierać po tym , że Matt wyjechał .
Na samą myśli bolało mnie serce.
Poza tym straciłam kontakt z Lexii resztą osób z lekcji tańca.
Tęskniłam z NIM. To wszystko byłotrudne.
Rodzina próbowała mnie pocieszać.
Na początku byłam Matta ipowiedziałam mu to wprost , ale teraz czuję się wręcz przeciwnie.
- Alice , Roslie , możecie przyjść– powiedziałam ledwie słyszalnie , ale wiedziałam , że mnie usłyszały.
Drzwi się otworzyły po parusekundach.
- Co się stało , Nessie?
- Nie , tylko pomyślałam , żemogłybyśmy iść na zakupy . Potrzebuję zmianę otoczenia.
- Pewnie – podskoczyły ucieszone.-Czekamy na dole – powiedziała Rose.
Pokiwałam głową.
Doprowadziłam się do porządku izeszłam na dół .
Dziewczyny były gotowe.
Nagle usłyszeliśmy dzwonek dodrzwi.
- Otworze – powiedziała Rose.
Gdy Roslie otworzyła drzwi nawerandzie nikogo nie było tylko leżała koperta.
Otworzyła ją i czytała chwilę poczym zmarszczyła brwi.
- Co jest Rose ? – zapytał Emmett.
- Volturii zapraszają nas na bal.
Wszystkich zmroziło. Ja poczułamból w sercu. Z trudem walczyłam ze sobą.
- Jedziemy ? – zapytał Edwarddziadka.
- Chyba nie mamy wyjścia. Kiedyjest ten bal.
- Za 4 dni – odpowiedziałaautomatycznie Rose.
- Nie podoba mi się to za bardzo –zaczęła Al – ale to będzie okazja do zakupów.
Chłopaki westchnęli.
- Wszyscy jedziemy na te zakupy –powiedziała Esme – Ubierać się .
Wszyscy się przygotowali ipojechaliśmy do najbliższego centrum handlowego.
***
Chodziliśmy po sklepach od dobrejgodziny.
- Tutaj się rozdzielimy – zacząłCarlise – My pójdziemy po garnitury , a wy dziewczyny idźcie po sukienki .Spotkamy się tutaj za dwie godziny.
Pokiwałyśmy głowami i poszłyśmy wswoim kierunku.
Alice prowadziła nas donajlepszego sklepu.
Gdy tylko go znaleźliśmy Alice ,Roslie , Esme , Bella wybierały sobie i mnie sukienki.
Po pół godzinach przymierzaniasukienek trafiłam w końcu na tą idealną.
Przeglądałam się w lustrze jeszczezanim pokazałam się reszcie.
- Alice , ta jest najlep..- wyszłanikogo z mojej rodziny nie widziałam.
Obejrzałam się jeszcze raz.
Patrząc się w swoje odbiciezobaczyłam za sobą Matta .
Krzyknęłam z przerażenia , ale gdy tylko się odwróciłamnikogo za mną nie było.
- Coś się stało ?? – usłyszałamDziewczyny
Ponownie krzyknęłam .
- Nic się nie stało . No i jak ??
- Idealnie. Bierzemy ją i te –pokazała Alice na sukienki , które miała w ręku.
Przebrałam się. Zapłaciłyśmy iwróciłyśmy z chłopakami do domu.
***
Cały czas myślałam o tej sytuacjize sklepu. Nie byłam pewna czy to przywidzenia czy ON naprawdę tam był.
Postanowiłam do niego zadzwonić.
Wybrałam numer i czekałam .Odebrał po drugim sygnale.
- Halo ?
- Cześć , to ja.
- Nessie ?
- Tak , zdziwiony jesteś??
- Trochę
- Dobra , nie będę owijać wbawełnę. Śledziłeś mnie , dzisiaj ?
Zaśmiał się.
- No coś ty . Od trzech miesięcyjestem w Wolterze. Nie pamiętasz co ci powiedziałem. Nigdy już się niezobaczymy.
- No tak , a co z balem ??
- Nie rozumiem o co ci chodzi ?
- Chyba się zobaczymy podczasniego .
- Chyba.
Rozłączył się.
- Halo ?? – zapytałam – Jesteś tam??
Cisza .
Po prostu mnie zignorował.
Z moich oczu poleciały łzy. Ból wklatce był strasznie uciążliwy.
Skuliłam się.
~~**~~
Cała moja rodzina i jasiedzieliśmy w taksówce w drodze do zamku Volturi.
Bałam strasznie tego spotkania.
Samochód się zatrzymał.
Zaczęliśmy powoli wysiadać. Każdyz nas był już ubrany w swoje stroje balowe.
Podeszliśmy pod wielkie drzwi iweszliśmy przez nie.
Przy wrotach czekała na nas Jane .
Gdy ją zobaczyłam schowałam się zarodzicami.
Zauważyła to i uśmiechnęłaszeroko.
Mój tata warknął na nią , a onaodwróciła się bez słowa i pokazała dłonią by iść za nią.
Po paru minutach spaceru schodamii korytarzem doszliśmy do Sali.
Drzwi do Sali były ozdobioneczarnym balonami.
Jane odeszła od nas i zeszła nadół.
Weszłam z rodziną. Rozejrzałam sięszukając kogoś znajomego.
Moją uwagę przykuły dwieblondynki.
Od razu wiedziałam kto to.
Podeszłam do nich.
- Kate , Tanya
Odwróciły się .
- Nessie , witaj.
Uścisnęliśmy się.
- Gdzie twoja rodzina ?? – zapytałaKate.
- Gdzieś tu powinni być.
- O widzę ich – powiedziałaTanya.- poradzisz sobie.
Pokiwałam głową.
Znów zauważyłam znajome twarze.
Oni też mnie zauważyli.
- Nessie – powiedziała uradowanaCarmen trzymając Eleazara za rękę.
Uściskaliśmy się .
- Jak się masz ??
- Jakoś idzie. Jeżeli szukacieresztę . To są tam.
- Dzięki.
Poszli do reszty rodziny. Ja za topodeszłam do ławki przeciskając się przez tłum wampirów.
Usiadłam na ławce.
Szukałam wzrokiem jednej osoby ,ale niestety nie widziałam GO.
Westchnęłam. Na co ja liczyłam.
Teraz żałowałam , że przyjechałam.
Poczułam łzy w oczach.
- Zatańczysz ze mną ??
Spojrzałam w górę i zobaczyłam go.
Był ubrany w garnitur.
- Z przyjemnością.
Wziął mnie za rękę i poprowadziłna parkiet.
Tańczyliśmy w rytm wolnej piosenkiunoszącej się w Sali.
Położyłam głowę na jego ramieniu.
- Przepraszam
Podniosłam wzrok na jego twarz.
- Za co ?
- Za wszystko.
- Chcę ci tylko powiedzieć…
- Nie tutaj chodźmy gdzieś indziej– powiedziałam przerywając.
- Dobrze.
Wyszliśmy z Sali. Szłam z nimjakimś korytarzem.
Otworzył jedne z wielu drzwi.
Pokazał ręką bym weszła.
Weszłam bez słowa i odwróciłam siędo niego.
- To co chciałeś powiedzieć??
- Tylko , że mi przykro.
Podeszłam bliżej. Położył mi swojądłoń na policzku. Patrzyliśmy sobie w oczy.
- Tęskniłam za tobą – powiedziałama z moich oczu poleciały łzy.
- Ja też.
Nie mogłam się powstrzymać.Pocałowałam go w usta.
Przysunął się jeszcze bliżej.Nasze ciała stykały się.
Całowaliśmy się. W końcu zadyszaniodsunęliśmy się od siebie.
Przyłożył czoło do mojego ,patrząc mi w oczy.
- Słuchaj – zaczęłam – To comówiłam , że się ciebie boję i żebyś zostawił mnie w spokoju nie było prawdą. Kocham cię. Wróć ze mną ,proszę.
- Sam nie wiem..
- Proszę , proszę. Kocham cię .Mam to jeszcze powtórzyć.
- Nessie , też cię kocham
- To wróć ze mną. Przez te trzymiesiące czułam się jakbym nie miała powietrza. Byłam na granicachwytrzymałości.
- Wiem
- Jak to wiesz ??
- Parę razy byłem w pobliżu iobserwowałem cię. W sklepie również.
- Dlaczego kłamałeś gdy dzwoniłam.
- Sam Nie wiem. Tak po prostu
- Wrócisz ze mną ?
- Nie mogę. Przykro mi.
Spojrzałam na niego. Czułam ,że wmoich oczach zbierają się łzy. Serce strasznie mnie bolało.
Odsunęłam się od niego.
Nagle do pokoju weszła jakaśblondynka.
- Matt , tu jesteś kochanie,szukałam cię po całym zamku. – dziewczyna podeszła do Matt i pocałowała go wpoliczek.
Chłopak w ogóle nie zwrócił uwagęna dziewczynę.
Blondynka za to chyba wyczuła , że coś jest nie tak , bozmarszczyła czoło.
- Co tu się dzieję ?
- Nic , po prostu rozmawialiśmy –powiedziałam
- Nazywam się Lizzy ,-przedstawiła się
- Renesmee Cullen – odpowiedziałamgrzecznie – wybaczcie muszę już iść.
Matt patrzył się nieprzytomnymwzrokiem.
Wyszłam z pokoju i pobiegłam nagłówną salę.
Subskrybuj:
Posty (Atom)