Witajcie , przepraszam , że tak długo czekaliście. !! Mam prośbę promujcie swoje blogi lub jakieś linki , które czytacie i są godne uwagi ... !!
POZDRAWIAM !!
___
Kilka dni później.
Siedziałam na kanapie w salonie ,
słuchając muzyki na słuchawkach. Słuchałam upojnych nut rockowych zespołów ,
które ubóstwiałam w pewien sposób.
Poczułam dłoń na ramieniu.
Zdjęłam słuchawki i spojrzałam w górę . Zobaczyłam Adama , Jeremy i Antonio. – No co tam ??
spytałam.
- Idziesz z nami na miasto ??
spytał Jeremy. – W zasadzie – zaczął jego brat – Musimy cię pilnować , a
chcieliśmy iść na miasto więc pomyśleliśmy , że pójdziesz z nami , a poza tym
twoja rodzina poradzi sobie bez nas.
- Pewnie – zgodziłam się – Tylko
pójdę się przebrać .. a mam nadzieję , że nie idziecie w tych szatach.
- Właśnie , zamierzaliśmy w nich
iść. Jakiś problem ?? spytał Adam
- Oj tak , dobra chodźcie trzeba
was jakoś normalnie ubrać. – powiedziałam i złapałam Adama za rękę i
pociągnęłam za sobą. Reszta poszła za nami – Alice , potrzebna mi jesteś ..
- O co chodzi ?? spytałam nagle
się pojawiając. – Oni chcą iść w tych szatach na miasto do ludzi. Musimy im
pożyczyć jakieś ciuchy chłopaków.
- Dobra , więc do dzieła.
- O nie , nie lubię takiego
czegoś – powiedział Antonio i Adam.
- Nie marudźcie. No który
pierwszy ?? zapytałam gdy staliśmy w jednej wielkiej garderobie.
- Mogę ja – mruknął przystojny
Adam.
- Wiesz , Ness , Adam wygląda na
to , że zmieści się w ciuchy Jaspera , a Antonio i Jeremy bardziej mi się
wydaje , że w ciuchy Edwarda więc zabiorę ich do garderoby Belli i Edwarda.
- Dobra.
***
Rozglądałam się wszystkich
wieszakach szukając ciuchów idealnych dla niego i by wyglądał jeszcze bardziej
przystojnie niż jest. Co jakiś czas spoglądałam na niego. On za to nie
spuszczał mnie z oka , jakby się bał , że gdzieś ucieknę. A poza tym jedynym
podstawowym powodem było to , że był we mnie zakochany. Gdy mi to powiedział ,
byłam w lekkim szoku i powiedział , żebym się tym nie martwiła , bo i tak nic z
tego nie będzie , ponieważ jest tu by mnie tylko pilnować . Skończyło się tak ,
że zawarliśmy układ by o tym zapomnieć , ale nie potrafiłam o tym zapomnieć. Co
to oznaczało ?? Zakochałam się w nim?? Tak szybko , to niemożliwe i nadal
kocham Matta , już sama nie wiem co mam dalej robić.
Po ciężkim szukaniu mu ubrań , wzięłam
Jeansy , biały T-shirt na to skórzaną kurtkę. Zdjęłam wszystko z
wieszaków i mu podałam – ubierz się w to. Tam jest łazienka.
Pokiwał głową i wziął ode mnie
ciuchy. Poszedł do łazienki.
Wyszedł do 5 minutach. Gdy go
zobaczyłam klasnęłam w dłonie – Boże , wyglądasz super – podeszłam do niego.
Stanęłam naprzeciw. Roztrzepałam mu włosy na głowie by były trochę potargane
przez co był jeszcze ładniejszy.
Moja dłoń zjechała na jego
policzek. Położył swoją dłoń na mojej. Staliśmy bez ruchu.
- Cały czas o tobie myślę –
powiedział – Nie mogę zapomnieć , choć
umawialiśmy się inaczej.
- Ja też - wyjąknęłam .
Przysunął się do mnie blisko.
Wiedziałam , że chcę mnie pocałować. Objął mnie ramionami. Zbliżał swoje
wargi do moich. Ja też bardzo chciałam go pocałować , ale nie mogłam .
Za wcześnie.
Gdy już miał złożyć mi pocałunek
to ja schowałam głowę w zgłębieniu jego szyi.
Wiedziałam , że jest zdziwiony. –
Przepraszam , nie mogę – szepnęłam. Spojrzałam na niego. Jego usta układały się
w prostą linie. – Za wcześnie .
- Nic się nie stało – szepnął mi
do ucha.
- Idziecie ?? Krzyknął Jeremy z
dołu. – Chwilę tylko się przebiorę -
odkrzyknęłam , odsuwając się od Adama i pobiegłam do swojego pokoju.
***
Zeszłam na dół. Miałam na sobie
jeansy , adidasy , czarną podkoszulkę i na to bluzę. Umalowałam się lekko i
uczesałam włosy.
- Gotowi ?? spytałam.
Pokiwali głowami. Adam spojrzał
na mnie przelotnie i odwrócił wzrok.
- Uważajcie na nią – powiedział
mój tato , całując mnie w głowę.
- Tato.. – powiedział zażenowana,
- Na pewno – odezwał się z mocą
Antonio.
Uśmiechnęłam się lekko
mimowolnie.
***
Wróciliśmy po 4 godzinach. Bawiliśmy się
świetnie. Najpierw po prostu chodziliśmy po mieście , ale w końcu znaleźliśmy
fajną dyskotekę i poszliśmy potańczyć.
Weszłam do domu a za mną moi
strażnicy.
- Cześć – powiedziałam. Moja
rodzina pokiwała mi głową i wrócili do swoich zajęć. Spojrzałam przelotnie na
Adama. Obserwował mnie.
- Idę do siebie –
zakomunikowałam.
Weszłam do pokoju i zamknęłam
drzwi. Włączyłam komputer. Musiałam sprawdzić pocztę. Usłyszałam pikanie
komunikatora „skype”. Ktoś dzwonił. Otworzyłam okno. Wyświetlał się duży napis „matt”. Wzięłam
głęboki wdech i odebrałam. Pokazał się obraz a na nim Matt.
- Cześć – powiedział.
- Cześć – odpowiedziałam
mimowolnie.
- Co u ciebie słychać ?? spytał ,
uśmiechał się lekko. Ja nie zamierzałam się śmiać.
- Po co dzwonisz ???
odpowiedziałam pytaniem.
- Chciałem cię zobaczyć i
usłyszeć twój głos.
- Co u mnie słychać.. Mówisz.. !!
No wiesz nadal mam złamane serce , ale pewnie cię to nie obchodzi , więc powiem
, że jest wspaniale .. moje życie się układa , ale to jest kłamstwo. Chyba się
znasz na kłamstwach co , nie ??
Zmrużył oczy i pokręcił głową. –
Przestań.!! Dzwonię by ci powiedzieć , że nie ożeniłem się . Moja „narzeczona”
– pokazał cudzysłów – zerwała ze mną . Też nie chciała za mnie wyjść , ponieważ
kocha kogoś innego.
- Po co mi to mówisz ? spytałam
nie pokazując żadnych emocji.
- Myślałem , że chciałabyś
wiedzieć i myślałem , że się ucieszysz.
- Z czego mam się cieszyć –
warknęłam i łzy popłynęły mi z oczu. – Nie chcę się cieszyć , rozumiesz ..
nigdy nie będziemy już razem.
- Możemy i wiesz o tym – łzy nie
chciały przestać lecieć – nie płacz , proszę.
- Wiesz , rzecz w tym , że nawet
jeśli znowu ci wybaczę to skąd mogę mieć pewność , że mnie nie zranisz ponownie
- Nie zrobię tego już nigdy.
Jesteś zbyt ważna. Nie mogę cię stracić na zawsze.
- Nie okłamujesz mnie ??
- Nie , żadnych kłamstw . Już
nigdy. Mogę przyjechać ??
-
Jak chcesz ..
- Przyjadę.. umówmy się jutro o
13 w lesie.
- Dobrze , a więc do jutra.
Rozłączyłam się. Sprawdziłam
pocztę i wyłączyłam komputer.
***
Następnego Dnia
- Gdzie idziesz ? spytał mnie
Adam , podchodząc do mnie. Właśnie miałam wychodzić.
- Na polowanie – skłamałam.
- Mam obowiązek iść z tobą.
- Nie musisz. – powiedziałam lekko
przestraszona.
- Dobra , Renesmee , nie kłam.
Słyszałem twoją rozmową z.. no wiesz , to nie mój interes , ale co z nami.
- Nic nie ma między nami. –
warknęłam
Wyszłam z domu i szłam do lasu.
Szedł za mną. – Dobra , przejdźmy do konkretów. – podbiegł do mnie i złapał za
szyję. Przycisnął mnie do drzewa.
Dusił mnie. Uśmiechnął się
szyderczo. – Jesteś głupia , dziewczyno i bardzo naiwna. Przyjrzyj mi się
dokładnie , nie przypominam ci kogoś . Mam dość udawania kogoś kim nie jestem. – nadal się uśmiechał.
Nic nie powiedziałam , bo tak
naprawdę nie wiedziałam o co mu chodzi
– A no tak może pokarze się z tej
strony. – nagle wokół niego rozświeciło się światło. Było bardzo jasne i nic
nie widziałam. Kiedy światło ustąpiło , zobaczyłam Luke. – Luke , puść mnie. Ty
żyjesz , jak to możliwe – ledwo wymówiłam.
- No wiesz twój kochaś , mnie nie
zabił tylko zwiałem i nawet nie wiesz jaką miałem satysfakcję kiedy patrzyłem
jak z tobą zrywał. Twoja mina była po prostu zabójcza – zarechotał.
- Puść mnie ty idioto
- Nie – uśmiechnął się
tajemniczo. – Najpierw odda mi to co moje , a ty jesteś mi potrzebna.
- Znowu , nafaszerujesz mnie
werbeną.
- Nie , kochanie , zostawię cię
całą i zdrową.
- Nie , mów na mnie , kochanie –
warknęłam
Puścił mnie i upadłam na ziemię.
– Wybacz muszę cię trochę obezwładnić – wlał mi coś do ust i zaczęłam się robić
lekko senna i nic nie czułam , żadnych mięśni.
***
- Obudziłaś się nareszcie –
powiedział Luke.
Podniosłam głowę i spojrzałam na
niego. Byłam przywiązana do krzesła. Chciałam się wyrwać , ale liny nie
pozawalały.
- Spadaj
- No dobra , teraz zadzwonię do
niego i powiesz to ci każę inaczej cię stąd nie wypuszczę w jednym kawałku.
Nie chciałam tego robić , ale
wolałam być żywa , żyć.
***
Włączył połączenie i czekałam
kilka sygnałów. Usłyszałam jego głos.
- Halo
- Cześć , Matt.
- Ness , mieliśmy się spotkać.
- To teraz nie ważne słuchaj.
Zostałam porwana przez Luke , on wrócił – spojrzałam na oprawcę uśmiechał się –
Powiedział , że wypuści mnie jeśli mu oddasz to co mu zabrałeś. Proszę oddaj
to.
- Zrobił ci coś ?
- Nie , słuchaj , nie wiem jak to
się skończy , ale chcę byś wiedział , że nigdy nie przestałam cię kochać.
- Dobra , dość – warknął oprawca
i zabrał telefon – Słyszałeś , dziewczynę , masz godzinę inaczej ona zginie.
Rozłączył się.
****
30 minut później usłyszałam
walnie. – Och , nasz kochaś
Po chwili Matt stał przed nami z
groźną miną… Trzymał w dłoni srebrny medalion z diamentem.
- Mam to czego chcesz – warknął
na oprawcę.
- Oddaj mi to i ona jest wolna.
Wolisz mieć medalion czy ją.
Nastąpiła cisza , martwa cisza.
Po chwili rzucił mu medalion . Złapał go i obejrzał. – Hmm – mruknął i schował
do kieszeni medalion. – A wiesz kim ja jestem naprawdę ?? spytał go.
- Czymś więcej niż wampirem , na
pewno – odpowiedział.
- Masz rację..
- Wypuść ją – warknął Matt.
- Wiesz co.. – zamyślił się i
podszedł do mnie. – Jeśli ja jej nie mogę mieć ty też jej nie będziesz mieć –
warknął i ugryzł w szyję. Poczułam straszny ból. Zaczęły mnie boleć wszystkie
mięśnie. Krzyknęłam z bólu i zaczęłam się wić na krzesełku.
- Coś ty zrobił ??
- Jestem pół wampirem , pół
wilkołakiem , moje ugryzienie powoduje śmierć wampira lub przemianę w takiego
jak ja. No cóż jeśli jest silna to za tydzień będzie taka jak ja , a jeżeli nie
za tydzień będzie już w ziemi.
- Ty potworze , zabiję cię –
warknął Matt i zaatakował go. Oprawca go odepchnął na ścianę. Uderzył w nią z
impetem.
Poczułam coraz większy ból.
Krzyczałam coraz głośniej. Oprawca podczas gdy Volturii wstawał z ziemi , oprawca
uciekł.
Rozejrzał się i podbiegł do mnie
– Renesmee słyszysz mnie.?
- Matt , nie czuję się za dobrze.
– Zamknęłam oczy.
[Matt]
Siedziałem na kanapie w salonie
Cullenów. Jej rodzina też siedziała wraz ze mną. Gdy tylko przyprowadziłem Ness
i wytłumaczyłem sytłację , próbowali jej pomóc , ale Carlise nie wiedział co
zrobić , ponieważ spotkał się z tym pierwszy raz.
Usłyszeliśmy jej krzyki z góry –
Mamo !! Jej matka trzęsła się , płacząc. Mąż ją obejmował.
- Tato !! Moje kości , AAAA !!! –
wszyscy się zerwaliśmy. Pobiegliśmy na górę Wpadliśmy do pokoju. Ness wiła się
na łóżku , a każda jej kończyna była wygięta pod bardzo dziwnym i nienaturalnym kątem. Carlise stał
sparaliżowany.
Po chwili usłyszeliśmy straszne
chrupanie i kończyny wróciły do normy. Zerwała się z łóżka i spojrzała na
nas. Jej oczy świeciły się na czerwono ,
żądzą. Warknęła głośno niczym zwierzę.
Po chwili potrząsnęła głową i
upadła na ziemię . Wymiotowała krwią.
Carlise wrócił do siebie ,
podbiegł i zaczął tamować krew .
***
Tydzień później
Renesmee była w strasznym stanie.
Już nie miała siły krzyczeć czy się ruszać. Od czasu do czasu wymiotowała
krwią. Mamrotała tylko coś do siebie i jak stwierdziliśmy miała zwidy.
Siedziałem przy jej łóżku nie
spuszczając ją z oczu. Trzymałam ją za rękę , która nieodwazjemniała mojego
uścisku.
- Matt – powiedziała bardzo
cichutko. – Potrzebuję krwi . Ludzkiej krwi , tak to przeżyję to wszystko.
Czuję , że prawie przeszłam przemianę.
Zamknęła oczy i stała się
nieruchoma – Renesmee – potrząsnąłem nią. – Przynieście krwi z lodówki – krzyknąłem – Ona umiera. – pojawili
się momentalnie
Jej matka trzymała woreczek.
Wziąłem go od niej i zacząłem wlewać do ust. – Pij , Ness
Krew wylewała się z jej ust na
pościel. – Renesmee , pij to – krzyknąłem z bezradności. Nie mogłem jej
stracić. – Pomóżcie mi
Podbiegli i podnieśli ją. Krew
nadal nie chciała płynąc jej do gardła. – Przestań – powiedział jej dziadek. –
Nie , muszę jej pomóc jeżeli wy tego nie robicie – warknąłem.
- Ona nie żyję , nie widzisz –
jej rodzice stali cicho . Nie odezwali się nic. PO chwili usłyszeliśmy płacz
jej matki. Przytulała się do męża. Edward przez chwilę próbował hamować łzy ,
ale i on też płakał. – To tak nie
powinno być. – powiedziała Bella.
- Nie , to nie prawda. –
odrzuciłem woreczek. Zacząłem nią potrząsać – Ness, obudź się proszę. Nie
zostawiaj mnie.
Padłem na kolana i złapałem się za głowę.
- NIE – krzyknąłem głośno.
Niechciane łzy poleciały po moich policzkach.
- Musimy ją pochować jak
najszybciej – powiedziała jej matka ocierając łzy z twarzy. – Chodź ze , Mathew
( Matt ).
- Nie , chcę z nią zostać – powiedziałem
- Emm , Jazz – zwróciła się do
nich. Podeszli i wzięli za ręce po czym wynieśli mnie z pokoju. Nie opierałem
się , bo nie miałem siły. Nie miałem już po co żyć. Z jej śmierć oznaczała i
moją śmierć.
***
Dzień później.
Staliśmy nad wykopanym dołem w
którym była już trumna z Renesmee w środku. Każdy włożył do trumny coś co
zawsze chciał jej dać. Ja włożyłem zdjęcie , które jej dałem oraz włożyłem
pudełeczko z pierścionkiem , który zamierzałem jej dać kiedy będę się jej
oświadczał.
Niestety to nigdy nie nastąpi.
- Niech spoczywa w pokoju –
powiedział oficjalnie Carlise. Pomodliliśmy się na koniec i zaczęliśmy
zasypywać trumnę.
[Ness]
Obudziłam się jakbym dostała batem.
Leżałam na jakimś łóżku. Podniosłam się.
- Nareszcie się obudziłaś –
usłyszałam głos.