poniedziałek, 31 grudnia 2012

Rozdział 20.

No udało mi się napisać rozdział akurat na ostatni dzień roku 2012 . Kto by pomyślał. !! Tak naprawdę miałam zamiar następny rozdział po nowym roku , ale skoro już napisałam to postanowiłam opublikować.
No właśnie już by nie za wiele się rozpisywać.. Życzę wam pijanego sylwestra i szczęśliwego nowego roku 2013.
Dedykuje ten rozdział wszystkim , kto czyta moje opowiadanie...

Pozdrawiam serdecznie :)

Ps. Możecie się na mnie wkurzyć , że to napisałam , ale ten rozdział bardzo wszystko pokomplikuje. Musiałam go napisać.. choć nie za bardzo mi się on podoba.. : /


ZAPRASZAM NA RODZIAŁ 20 :) 

__________________________________________________


- Gotowa ?? spytał.
- Jak nigdy – wydusiłam . Zaśmiał się i pocałował w policzek. Złapał mnie za rękę , a w drugą wziął walizki i pociągnął mnie w stronę domu.
Gdy byliśmy w połowie chodnika prowadzącego do domu , drzwi z impetem się otworzyły. – Luke !! – krzyknęła kobieta , widać było , że była wampirem i podbiegła do nas. Przytuliła się do Luke. Mój ukochany był zmuszony puścić moją rękę.
Kobieta była wysoka , szczupła , miała długie czarne włosy. Dość młoda. Oczy miała koloru płynnego złota.
- Mia to znaczy mamo – powiedział Luke naprawiając swoją pomyłkę. Kobieta się zaśmiała. Pocałowała go w policzek i odsunęła się lekko od niego . Po chwili utkwiła wzrok we mnie i uśmiechnęła się.
- Dzień dobry . Jestem Renesmee Cullen. – wyciągnęłam do niej rękę. – Och – wydusiła – wiele o tobie słyszałam . Same dobre rzeczy. Gdy Luke jakiś czas temu tu był , albo do nas dzwonił to mówił tylko o tobie.
Spojrzałam na Luke i uśmiechnęłam się do niego. Nie patrzył na mnie tylko w chodnik.
- Nareszcie – usłyszeliśmy męski i damski głos. Zobaczyłam mężczyzna tak w wieku Calise. Miał brązowe , krótkie , postawiony włosy . Lekki zarost. Był wysoki i jak przystało na wampira w tym wieku był bardzo przystojny.
Tuż obok mężczyzny była niewiele niższa od niego blondynka. Miała długie włosy sięgające do ramion. Lekki makijaż . Była szczupła. Uśmiechała się szeroko.
- Tato – powiedział Luke i przytulił go tylko na chwilę. Uścisnął  mu dłoń po męsku. Po chwili blondynka wpadła mu w ramiona i przytuliła się . – Hej , Caroline.
- Stęskniłam się za tobą , stary. – zachichotał.
- Tato , Caroline. Poznajcie Renesmee Cullen. Jest moją dziewczyną.
- Miło mi cię poznać. Jestem Jared Collins. – podał mi dłoń , uścisnęłam ją. – A ja jestem Caroline – powiedziała blondyna i również jak swojego brata przytuliła się do mnie. Byłam zaskoczona jej gestem. – Będziemy przyjaciółkami. I cieszę się , że w końcu sobie kogoś znalazł , bo już myślałam , że będzie sam na zawsze.
- Zabawne – mruknął Luke , niezbyt zadowolony tym co powiedziała przed chwilą Caroline.
- Miło mi państwa poznać. Cieszę się , że tu jestem – powiedziałam.
- Wejdźmy do środka – powiedziała Mia. – Nie będziemy wiecznie stać na dworze.

***

- To gdzie mieszkasz Renesmee ?? spytał Jared.
- W Forks wraz z rodzicami , dwoma wujkami i ciotkami oraz dziadkami.
- Och , dużo was tam – powiedział – Cullen ? Hmm. Czy twoja rodzina to Carlise ?
- Tak , to mój dziadek.
- No. Co tam u niego ??
- Dobrze nic ciekawego. Jakoś żyjemy.
- Ty też jesteś pół wilkołakiem pół wampirem jak Luke ?? spytała Caroline.
- Caroline – zbeształa ją Mia.
- Tak . Nic się nie stało. Luke mnie zmienił.
- Naprawdę ?? Synu , nie zapomniałeś nam coś powiedzieć.
- Jak widać zapomniałem. – powiedział Luke ze skruchą.
- Ja od urodzenia byłam pół wampirem pół człowiekiem.
- Naprawdę ?? spytała Mia. – Jak to możliwe ??
- Tak. Moja mama urodziła mnie jak była jeszcze człowiekiem. Z czasem zachciałam być pełnym wampirem na co moja rodzina nie chciała się zgodzić , ale w końcu choć w nie miłych okolicznościach moja przemiana nadeszła , a później Luke mnie zmienił . I taka jestem do teraz.
- Hmm… Mia , kochanie , chętnie bym odwiedził Carlise . Co ty na to ?? O ile to nie problem – ostatnią część zdania powiedział do mnie.
- Świetny pomysł.
- To nie problem – powiedziałam z uśmiechem.
- Dobra – krzyknęła Caroline – Porywam , Renesmee , ze sobą.
- Gdzie ?? spytałam z Luke jednocześnie.
- Na miasto. Pochodzimy po sklepach i jeszcze poznasz moich przyjaciół.
- Mówisz o Damonie i reszcie .
Pokiwała głową. – Pójdę z wami. Choć nie chcę mi się łazić po sklepach.

***

Chodziliśmy po sklepach ok 2,5 godzin. Mistic Falls to bardzo miłe miasto. Jest stosunkowo nie duże , ale to też nie jakaś tam wieś.
- Zadzwonię do nich – powiedziała Caroline. Przystanęliśmy by poczekać na nią. Słyszałam je słowa , które mówiła do telefonu. – Halo.. Damon… Nic się nie stało… Mam niespodziankę – przerwa. – Nie powiem , bo to nie będzie niespodzianka… Tak.. Weź zadzwoń do Eleny , Jeremy , Bonnie , Taylera .. A Klaus ?? .. Jak chcesz.. Spotkamy się u was za 30 minut… Tak .. Do zobaczenia.. – rozłączyła się i schowała komórkę do torebki.
30 minut później.
Stęnęliśmy przy drzwiach wielkiej , starej willi z ciemnej  cegły. Na drzwiach była kołatka. Caroline uderzyła ją kilka razy.
„otwarte” usłyszeliśmy głos z środka i weszliśmy. Wnętrze było piękne. Poszliśmy za Caroline i weszliśmy do ogromnego salonu. Siedziało 5 chłopaków oraz 3 dziewczyny.
- Patrzcie kto przyjechał – wskazała na Luke – wraz z dziewczyną. – powiedziała wręcz pisnęła uradowana.
Pięciu facetów wstało i podeszło w naszą stronę. – Luke , stary , kope lat ( Aut. Nie  jestem pewna czy tak jest , ale tak mi najbardziej pasuje. )
Wśród nich było trzech brunetów i dwóch blondynów. – Przedstaw nam swoją piękną towarzyszkę – powiedział jeden z brunetów.
- To Renesmee Cullen. Ness , to Damon i Stefan Salvatore –  uścisnęłam rękę brunet , który przekonał Luke by mnie przedstawił oraz wysokiego , szczupłego blondyna , który miał włosy ułożone w charakterystycznym nieładzie.
- Miło was poznać.
- A reszta to Klaus – uścisnęłam dłoń drugiego blondyna. – To Jeremy , Tayler -  z każdym wykonałam to samo.  – A dziewczyny to sobie poradzisz.
- Dobra , pogadajcie sobie – powiedziałam I podeszłam do nich.
- Dziewczyny – zaczęła Caroline – To Renesmee dziewczyna Luke. Renesmee to Elena siostra Jeremy , to Rebekah siostra Klausa , oraz Bonnie. – uścisnęłam również z nimi dłonie na powitanie.
- Miło mi was poznać – powiedziałam.
- Ciebie również – powiedziała pogodnie Elena.
- Jesteś wampirem , prawda ? spytała Bonnie.
- Jest pół wampirem , pół wilkołakiem jak Luke.
- … I Klaus – dokończyła Rebekah.
- A jak wy ?? spytałam.
- Ja jestem wampirem – zaczęła Rebekah – Elena jest człowiekiem , Bonnie również. Stefan , Damon są wampirami , Jeremy jest człowiekiem , a Tayler wilkołakiem.
Siedziałyśmy I gadałyśmy jak najęte , chłopaki gadali między sobą. Nagle poczułam ręce na ramionach. – Musimy na chwilę wyskoczyć , zaraz wrócimy – powiedział Luke I pocałował w czoło po czym poszedł z resztą.
Odprowdziłam go wzrokiem. – Jesteś w nim po uszy zakochana , co ?? spytała Bonnie.
Pokiwałam głową , zawstydzona.
- Nie widzę świata poza nim – powiedziałam.
- Zazdroszczę wam – powiedziała Bonnie.
-Dobra porozmawiajmy o czymś innym. – powiedziała Rebekah.

***

Chłopaki wrócili jakiś czas później. Nie dość , że poszli na piwo do knajpy to jeszcze pili whisky , które mieli schowane w domu Salvatore.
Pół godziny później zadzwonił Jared i poprosił byśmy już wrócili , bo jest późno. Na szczęście Luke nie pił i był trzeźwy.
Pożegnałam się ze wszystkimi i wróciliśmy do domu. – Co tak długo ?? pierwsze zdanie jakie usłyszeliśmy o Mia gdy przekroczyliśmy próg domu.
- Byliśmy u Salvatore – mruknął Luke.
 - Aha..
- Chodź ze mną pokaże ci coś – powiedział do mnie i pociągnął za sobą.

***

Szliśmy korytarzem i weszliśmy przez pierwsze drzwi , które były na końcu korytarza. Zobaczyłam pokój.
- To mój pokój. – powiedział.
- Jest super. – przyciągnął mnie do siebie i pocałował. Całowliśmy się chwilę . W przerwie między pocałunkami , powiedział – Chcę się z tobą kochać. Tutaj i teraz.
- Ale twoja rodzina.. – wydusiłam zaskoczona jego prośbą.
- Te ściany i drzwi są dźwiękoszczelne.
Wydałam z siebie jęk kapitulacji. Pocałował mnie namiętnie i zaczął rozbierać. Ja też nie byłam mu dłużna. Pchnęłam go na łóżko i usiadłam okrakiem. Całowaliśmy się dalej.
I tak spędziliśmy całą noc na przyjemności. 

****  
                  
Leżeliśmy razem przytuleni do siebie. Za oknem robiło się już jasno. Luke gładził mnie po plecach , a ja miałam głowę na jego piersi.
Podniosłam się i spojrzałam na niego. – Wiesz , nigdy mi się to nie znudzi. Nie musimy , spać , jeść, nie męczymy się. W ogóle nie musimy przestawać.
Zaśmiał się . Uwielbiałam ten dźwięk – Bardzo fajna perspektywa , ale do ludzi też trzeba wyjść.
- Jak zawsze masz rację – powiedziałam zadziornie i pocałowałam w usta.
- Przekomarzasz się ze mną – powiedział i podniósł się. Pisnęłam i przycisnął mnie swoim ciałem po czym zaczął całować
Oderwałam się od niego i wyszłam z jego uścisku. Spojrzał na mnie zdziwiony. Usiadłam na rogu łóżka – Gdzie idziesz ??
- Przecież powiedziałeś , że też trzeba wyjść do ludzi więc to robię.
- O , co to , to nie.. dam ci radę , nigdy mnie nie słuchaj. – zachichotałam , złapał mnie w pasie i pociągnął do siebie z powrotem na łóżko.
- Zapamiętam – powiedziałam.

***

Po dwóch godzinach wstaliśmy i ubraliśmy. Trzymając się za ręce zeszliśmy na dół. W salonie siedziała Caroline i czytała jakąś książkę. – Cześć , Car – powiedział Luke.
Spojrzała na nas i mruknęła – Cześć.
- Gdzie Mia i Jared ??
- Na polowaniu. – opowiadała niczym automat.
- Coś się stało ??
- Nie no coś ty – powiedziała sarkastycznie – Bo wiesz wczoraj wieczorem były u mnie Elena i Bonnie na piżama party i wiesz puściłyśmy muzykę , ale i tak słyszałyśmy tylko was za ściany.
- O kurwa – wydusił Luke – Nie wiedzieliśmy. Przepraszamy .
- Dobra , zapomnijmy. A tak w ogóle Renesmee , Dobry jest w łóżku ??
- Tak. Postarał się.
Uśmiechnęła się szeroko. – Pójdę poszukać Jareda – powiedział Luke i wyszedł pośpiesznie.
- Speszył się chłopak – mruknęła .
Zachichotałam.
- A właśnie bym zapomniała – powiedziała – Rebekah chciała się z tobą spotkać.
- Ze mną ?? Dopiero się poznałyśmy.
- Mnie nie pytaj .. Kazała mi tylko przekazać.
- Kiedy ??
- Za godzinę. Powiedziała , że chcę się z tobą spotkać w lesie i porozmawiać w cztery oczy.
Pokiwałam głową.

**** 


Godzinę później.


Szłam lasem , szukając zapachu Rebekah. Nie czułam jej – Rebekah – zawołałam.
- Tu jestem – wyszła za drzewa.
- O czym chciałaś ze mną porozmawiać ?? powiedziałam uprzejmie.
Podbiegła do mnie z prędkością wampira i stanęła naprzeciw mnie. Miała poważny wyraz twarzy. Laserowała mnie chwilę wzrokiem po czym powiedziała. – Zostaw Luke w spokoju. On jest mój i tylko mój , rozumiesz , suko.
- Nie będziesz tak do mnie mówiła – odpyskowałam jej . Uderzyła mnie w twarz i padłam na ziemię.
- Masz . – rzuciła we mnie płytą . – To nagranie z przed godziny. Spodoba ci się. – Uśmiechnęła się szyderczo. – Jeszcze raz zapamiętaj. On jest mój.
Zniknęła między drzewami. Zaczęłam płakać. Ksztusiłam się własnymi łzami. Nie mogłam przestać. Cały czas myślałam , o tym co właśnie Rebekah mi powiedziała
Po 30 minutach uspokoiłam się i wróciłam do domu Luke.
W mieszkaniu był tylko Jared. Gdy weszłam spojrzał na mnie zdziwiony. – Renesmee , mój syn cię wszędzie szuka.
- Nic mi nie jest.
Poszłam do jego pokoju i odpaliłam jego laptopa. Uruchomiłam płytę.
Na ekranie pojawiła się Rebekah i Luke. – Tęskniłam za tobą – powiedziała do niego.
- Też cię miło widzieć.
- Nie pamiętasz jak było nam dobrze , a teraz przyprowadziłeś tą , sukę , a ona wszystko komplikuje.
Złapał ją wściekły za nadgarstki – Nie waż się tak mówić o niej. – warknął.
- Och , daj spokój Luke. – przysunęła ciało do jego. Luke puścił jej ręce. Ona zaczęła mu wodzić nimi po ciele. Patrzył na nią ze świecącymi oczami. Po czym schylił się i nakrył jej usta swoimi.
Łzy mi poleciały z oczu. Wytarłam je dłonią.
Całowali się chwilę. – Wpoiłeś się w nią ?? spytała.
- NO coś ty.. Tylko ty się liczysz – zabolało mnie serce . Poczułam w sobie pustkę. W tej chwili tylko marzyłam by już nic nie czuć.
- Więc zostań ze mną – zamruczała niczym kocica.
- Zostanę – powiedział i znów zaczęli się całować. Ekran zrobił się czarny i pokazał się napis. „ On jest mój „
Filmik się skończył. Wyjęłam płytę z laptopa i wyłączyłam go. Podeszłam do ściany gdzie stała moja torba . Spakowałam rzeczy , które wyjęłam . Kosmetyczkę , buty. Napisałam list do Luke.
Zeszłam na dół. Szłam korytarzem . Jared gdzieś zniknął . Nikogo nie widziałam. Byłam prawie przy drzwiach i ni stąd ni zowąd pojawił się Jared.
- Och – krzyknęłam – Przestraszył mnie , Pan.
- Nie wyglądasz na kogoś , kogo łatwo przestraszyć. – opuściłam wzrok i wbiłam go w podłogę.
- Proszę powiedzieć , Luke , że go przepraszam , choć nie mam za co. Nie mogę już tak żyć.
Podeszłam do drzwi i je do połowy otworzyłam. Już chciałam wyjść. – Masz wybór. – przystanęłam.
- To nie takie proste. – powiedziałam . Spojrzałam na niego ze łzami w oczach.
- Najważniejsze decyzje nigdy nie są proste – Odwróciłam się w stronę drzwi po czym jeszcze raz na Jareda.
- Ona wygrała – wydusiłam i wyszłam zamykając za sobą drzwi.

______

Na górze strony jest pasek ( z prawej strony napisu " Strona Główna ) jest spam gdzie możecie informować mnie o swoich nowościach. Bardzo proszę tam tylko informować. Tuż obok jest "polecane" Tam są wszystkie blogi jakie odwiedzam i informuję , jeśli ktoś by chciał być dodany do polecanych proszę tam napisać lub w spanie. 
Bardzo proszę , bo naprawdę robi mi sie bałagan :) 

Nessie (c)




czwartek, 27 grudnia 2012

Rozdział 19.


Stałam przed dwoma mężczyznami , których kocham jak nigdy , ale muszę wybrać któregoś z nich.. ale już nie muszę się więcej zastanawiać , bo już wybrałam … a raczej moje serce wybrało ..
Wzięłam głęboki wdech… - Chcecie bym dokonała wyboru.. ?! Stali w ciszy – Dokonałam wyboru i nim jesteś ty…Luke.
Luke się uśmiechnął. Cieszył  się jak głupi , za to Matt spuścił głowę by nie patrzeć jak jego konkurent się cieszy.
- Przepraszam cię Matt. Możemy zostać przyjaciółmi ?? wyciągnęłam rękę w jego stronę. Podniósł wzrok i patrzył przez kilka sekund po czym uścisnął mi dłoń – Zgoda. Przyjaciele.
Uśmiechnęłam się – Super – pocałowałam go w policzek. Nagle co mnie zdziwiło , przyciągnął do siebie i przytulił się do mnie . Odwzajemniłam uścisk.
Luke przyglądał się wszystkiemu , ale nic nie mówił.
Puścił mnie – Zabiorę swoje rzeczy i wyjeżdżam. – mruknął na odchodne – Odwiedzisz mnie ??
- Kiedy będziesz chciała.. – powiedział i zniknął w lesie.
- Nareszcie – powiedział Luke i złapał mnie , kręcąc się dookoła. Schowałam głowę w zgłębieniu między jego szyją , a barkiem. Pisnęłam .
Postawił mnie na ziemi. Pocałował mnie w usta. Jego wargi napierały na moje z pragnieniem , które było duszone przez długi czas.
Oderwałam się od niego i spojrzałam w oczy. Nasze czoła się stykały. – Kocham cię – powiedział.
- Ja ciebie też.

***

Leżałam na łóżku w moim pokoju wraz z „moim chłopakiem” :D . O Matko. Boska.  Cieszyłam się jak głupia. Myślę , że dobrze wybrałam.  Luke przytulał mnie do siebie. Leżałam głową na jego klatce piersiowej. Gładził mi ręką plecy . Co chwilę całował mnie w głową i mówił , że mnie kocha. Było super. Tak leżeć i delektować się tym.
A jeśli chodzi o moją rodzinę. Byli trochę nie przekonani do Luke po tym co mi zrobił , ale cieszyli się moim szczęściem. Byli zadowoleni z myśli , że w końcu nie będę chodzić niczym duch. Nawet pozwolili mu tu mieszkać na co skakałam z radości.
Nagle mi się coś przypomniało. Podniosłam się szybko i spojrzałam na niego . Zmarszczył czoło . – Co z resztą naszej niby armii ? spytałam
Widać było , że mu ulżyło. – Nic – wzruszył ramionami – Mogą robić co chcą.. Nie będę ich terroryzować tak jak robią to Volturii.
Wzdrygnęłam się i jęknęłam – Przepraszam – powiedział ze skruchą .
- Nic się nie stało .
Pocałowałam go w usta lekko. Oderwałam się od niego. Ponownie zmarszczył czoło. Chciał więcej.
Usiadłam na nim okrakiem i ponownie zaczęłam całować. Otoczył mnie ramionami. Odsunęłam się i uśmiechnęłam – Muszę się przyzwyczaić. A to trochę potrwa.
- Wiem. – powiedział.
- Mam do ciebie pytanie.
- Zamieniam się w słuch ..
- A co z clubem w NY ??
Widocznie mu użyło. Chyba się spodziewał jakiegoś trudnego pytania. – Sprzedałem go.
- Aha..
- Czemu pytasz ??
- Tak , po prostu.
- Wiesz nadal nie mogę w to uwierzyć..
- W co ?
- Że siedzisz tu ze mną. Że mnie wybrałaś . Po tym co ci robiłem. Torturowałem cię z moim bratem. Biłem. Szydziłem. Nie powinno mnie tu być.
- Wybaczyłam ci to. Musiałam. Nie zniosła bym myśli , że cię straciłam na zawsze.
- Ness – złapał moją twarz w dłonie. – Ja też , ale jest problem. Ty mi wybaczyłaś , tylko ja sobie nie wybaczyłem i nie wybaczę.
- Nie wiń się.. Wierzę w ciebie. Jest jeszcze coś co muszę wiedzieć.
- Tak ?
- A to nagranie. Pamiętasz ?? W którym mi mówisz , że mnie kochasz. To już wtedy coś do mnie czułeś.
- Ah.. – zaśmiał się – Nadal je masz ??
Pokiwałam głową i również się uśmiechnęłam . – Wtedy .. ?? Sam nie wiedziałem co czuję , ale nie byłaś mi obojętna.
- Ty też nie byłeś mi obojętny…
- Mam coś dla ciebie .. – złapał mnie w pasie i zdjął z siebie. Usiadłam po turecku na kołdrze. Luke wstał i podszedł do swojej kurtki , która wisiała na krzesełku.
- Wstań. Podejdź do lustra i zamknij oczy – poprosił. Zrobiłam to co mi kazał. Podeszłam do lustra i zamknęłam oczy.
Poczułam jak odgarnia mi włosy na jedną stronę. Po chwili poczułam coś zimnego na szyi. Otworzyłam oczy i zobaczyłam srebrny naszyjnik w kształcie serca. Był piękny.
- Jest piękny . Dziękuję – odwróciłam się do niego przodem i pocałowałam w usta lekko.
- Nie ma za co.
Postanowiłam także założyć naszyjnik od rodziców , który dostałam przed niby bitwą z Volturii kiedy byłam mała.
Podeszłam do szafki , w której był schowany. Wyjęłam go.
- Możesz mi go założyć ??
- Pewnie. Bardzo ładny . Skąd go masz ??
- Dostałam od rodziców kiedy byłam mała . – Otworzyłam go . Było tam zdjęcie rodziców i napis po francusku , który oznaczał „ Nad Życie”
- Kochaj cię bardzo.
- Ja ich też.
- Odwróć się to zapnę. – odwróciłam się i założył mi naszyjnik. Odgarnęłam włosy. Wszystko wyglądało idealnie.
- Dziękuję.

***

Zeszliśmy do salonu . – O patrzcie .. !! Kto w końcu zaszczycił nas swoją obecnością – powiedział sarkastycznie Emmett.
- Miło cię widzieć , wujku.
Reszta zachichotała . – Och jaki piękny naszyjnik.. – powiedziała ciocia Alice i podeszła bliżej by się przyjrzeć. – Dostałam od Luke.
- Masz gust. – powiedziała z bananem na twarzy. – O masz jeszcze ten medalion od Belli i Edwarda.
Spojrzałam na rodziców , którzy przyglądali się tej całej rozmowie. – Ah , tak. Postanowiłam go założyć. Dawno nie miałam go na sobie.
Uśmiechnęłam się do nich. Odwzajemnili uśmiech .
- A właśnie bym zapomniała – wykrzyknęła Alice i pobiegła szybko na górę. Wróciła po 2 sekundach. – Proszę – podała mi pudełko owinięte białym papierem prezentowym z czerwoną kokardą.
- Z jakiej to okazji ?
- Twoje urodziny , głuptasie – powiedziała.
- Co ?? Urodziny ?? To dziś 10 września ?? Kompletnie zapomniałam.
- Właśnie widzimy. – powiedziała moja matka. Spojrzałam na wszystkich , każdy trzymał jakieś pudełko w rękach.
- Wiedziałeś , prawda ?? spytałam Luke. Pokiwał głową.
- No otwieraj. – ponagliła Al.
Usiadłam na kanapie i zaczęłam rozrywać papier prezentowy. Otworzyłam wieko pudełka. Zobaczyłam małego , brązowego Labradora Retrivera. Miał na szyi różową kokardkę.
- O matko – wyjęłam szczeniaka. – Piękny. Jest. – przytuliłam psiaka do siebie.
- Dzięki. Jest super. Dzięki
- Masz po nim sprzątać. – ostrzegł mnie ojciec . – Dobrze.
- Jak ją nazwiesz ?? spytała Rose.
- Lily. To piękne imię i pasuje.
Pokiwali głowami. Emm postawił mi na stole niewielkie pudełko. Szczeniaka wzięłam pod pachę i zaczęłam otwierać prezent od niego. Zobaczyłam gry na PlayStation. Głównie bijatyki , itp.
- To chyba raczej dla ciebie prezent niż dla mnie – powiedziałam z sarkazmem.
- Widzę , że ci się podoba. – powiedział Emm z bananem na twarzy. Parsknęłam śmiechem.
Rose podała mi malutkie pudełeczko do ręki. Otworzyłam je i zobaczyłam kolczyki z diamentami.
- Piękne . Dzięki Rose.
Przyszła kolej na Carlise i Esme. Podali mi również też niewielkie pudełko , które zmieściło mi się w dłoni. Lily zaczęła się wiercić więc postawiłam ją na podłogę.
Otworzyłam pudełko i zobaczyłam klucze. – Do czego one są ?? spytałam.
- Do twojego nowego motoru.
Otworzyłam szeroko oczy. – Serio ?? Jezu , dzięki. – Wstałam i uściskałam ich.
- A teraz coś od nas – powiedzieli rodzice , którzy podeszli bliżej. – Proszę. – podali mi pudełko . Otworzyłam je i zobaczyłam IPoda. – Dzięki – powiedziałam z uśmiechem.
Wszyscy parsknęli śmiechem. – Boże , wiecie , to bardzo miłe. Dziękuję .
Ponownie parsknęli – Właśnie ja mam coś jeszcze – powiedział skrępowany lekko Luke . Spojrzałam na niego z lekkim oszołomieniem.
- Proszę to prezent dla ciebie , a raczej dla nas. – Odpakowałam kopertę , którą mi podał. W kopercie były dwa bilety lotnicze. – Bilety lotnicze ?
- Do  Mistic Falls w Wyoming  . Pomyślałem , że możemy pojechać razem , o ile państwo się zgodzicie – powiedział , a ostatnią cześć zdania skierował do moich rodziców.
Rodzice wymienili spojrzenia – Zgodzimy się o ile obiecasz , że będziesz na nią uważać.
- Obiecuję – powiedział z mocą mój chłopak i uścisną rękę z moim ojcem. – Na kiedy są te bilety ?? W jakim celu ??
- Chciałbym aby Ness poznała moich przybranych rodziców. A raczej ludzi , których uważam za rodzinę. Wylot jest za tydzień.
Tata się uśmiechnął promiennie.

***

Siedzieliśmy w samolocie do Mistic Falls. Mieliśmy lecieć kilka godzin. Lecieliśmy pierwszą klasą. Nie byłam przekonana co do tej pierwszej klasy i chciałam zamienić bilet , ale Luke się uparł nie dało się z nim zawrzeć żadnego kompromisu.
W samolocie było kilka stewardess w tym dwie kobiety i jeden facet. Widziałam , że co jakiś czas się na mnie gapił. Był przystojny nawet jak na człowieka. – Zobacz ! szturchnęłam Luke i pokazałam na faceta.
- Co ?? spytał troszeczkę zdezorientowany. Był zatopiony w myślach. – Ten facet non stop się na mnie gapi. Zaraz przyjdzie do mnie zagadać.
Zaśmiał się – Mam nadzieję , że będziesz miała gdzieś jego zaloty.
- No.. raczej. Mam jednego mężczyznę , którego zaloty nie mam gdzieś – uśmiechnęłam się do niego.
- Mogę pani zaproponować szampana lub białe wino ?? spytał facet ,pochylając się nade mną.
- Nie , dziękuję – powiedziałam grzecznie.
- Przepraszam – zaczął Luke. – Mogę mieć do Pana prośbę – powiedział Luke.
- Oczywiście , sir.
- Nie gap się i nie podrywaj mojej dziewczyny – warknął.
Facet był w szoku tak jak ja. – Przepraszam , ale to nie było moim zamiarem. Jeszcze raz przepraszam jeśli Państwu to przeszkadza.
Opuścił głowę ze skruchą i odszedł. Podniosłam się do góry . Miałam twarz naprzeciw Luke – Co to miło być , do cholery ??
- No co ? Jesteś moja.
Pacnęłam go w ramię. – Za co ?
Nie odpowiedziałam , tylko przyciągnęłam go do siebie i wpiłam się w jego usta.

***

Wysiedliśmy z taksówki pod wielkim domem w Mistic Falls. Stałam się i patrzyłam na dom chłonąc widoki wzrokiem dookoła.
Luke wraz z kierowcą wyjął nasze torby. Po chwili poczułam jak jego ręce oplatają mnie w pasie i kładzie mi głowę na ramieniu wtulając się we mnie.
- Gotowa – mruknął
- Jak nigdy – powiedziałam niezbyt entuzjastycznie …

niedziela, 18 listopada 2012

rozdział.18


- Nareszcie się obudziłaś – usłyszałam głos. Podniosłam się lekko do góry. Głowa mi pękała.
Zobaczyłam Luke.  Nie byłam zdziwiona. – Co ja tu robię ??
- Leżysz – mruknął – To nie jest śmieszne. Ja umarłam jak to możliwe , że żyje.
- Umarłaś , ale to nie była taka do końca śmierć. Jak cię ugryzłem , przeszłaś przemianę. Jesteś teraz  pół wampirem , pół wilkołakiem. Podczas przemiany następuje stan pozornej śmierci , która trwa kilka dni. Twoja rodzina myślała , że nie żyjesz więc cię pochowali. Tam są rzeczy które włożyli ci do trumny – wskazał palcem – Jest tam wiele interesujących rzeczy.
- Co ?? Nie , dlaczego mi to zrobiłeś ?? Co ja ci takiego zrobiłam ?
- To nic ważnego , a poza tym potrzebuję kogoś do towarzystwa.
- Och , mam dla ciebie złą wiadomość , nie zostaję tu. Wracam do domu – wybiegłam z pomieszczenia z którego właśnie się znajdowałam. Biegłam lasem. Luke biegł za mną.
- Poczekaj – powiedział gdy byliśmy prawie przy moim domu.
Stanęłam . – Co ??
- Na pewno , chcesz wrócić ?. Spójrz na nich. – Zobaczyłam moją rodzinę . Byli strasznie smutni.
- Tak. – powiedziałam z mocą.
- Weź pod uwagę , że jesteś teraz inna . Twoja natura stała się bardziej porywcza. Na początku nie będziesz umiała tego opanować. Wiem po sobie.
- To co mam zrobić ?? – odwróciłam się w jego stronę.
- Zostań na razie ze mną. Nauczę cię wszystkiego kontrolować. Jak będziesz gotowa i nadal będziesz chciała wrócić. Wrócisz . Zgoda ??
Wzięłam głęboki wdech – Zgoda.

***

Pół roku później.

Ja i Luke wyjechaliśmy do Kanady. Postanowiliśmy wyjechać by w razie czego moja rodzina podczas polowania nie natchnęła się na nas.
Luke trenował mnie codziennie. Uczył kontroli , zmiany , pokazał mi nową perspektywę polowania.
Bardzo tęskniłam za rodziną i Mattem. Miałam mój telefon przy sobie i ciągle korci mnie by do nich zadzwonić i powiedzieć , że żyję . Mam się dobrze i żeby się nie martwili , bo wrócę do domu.
Zmieniliśmy kilka wampirów , robiliśmy sobie taką małą armię dla obrony. Byłam temu przeciwna , ale Luke powiedział , że to dla mojego bezpieczeństwa.
Właśnie próbowałam się zmienić. Nie chciało mi wyjść – Luke , nie udaje mi się – mruknęłam.
- Dobra , inaczej. Pomyśl o czymś dla ciebie miłym lub bardzo wkurzającym i po prostu się zmień.
Pomyślałam o mojej rodzinie i Mattcie. Poczułam ciepło w ciele , po czym poczułam ból i chwilę później stałam na czterech łapach.
- Udało ci się , dziewczyno.
Warknęłam i potrząsnęłam łbem. Czułam się w ciele wilka bardzo dziwnie. Teraz wiedziałam jak się czuję Jake. Tak dawno go nie widziałam.
Chwilę później zmieniłam się z powrotem .
- Boże , to było , dziwne – tylko tyle wymówiłam .
- Tak , wiem.

***

Siedzieliśmy w kuchni i piliśmy krew ze szklanek.
- Mam do ciebie pytanie. – zwróciłam się do niego.
- Zamieniam się w słuch.
- Dlaczego mnie zmieniłeś ?? spytałam.
Odwrócił zmieszany głowę w stronę okna i wziął głęboki wdech. – Dlaczego o to ciągle pytasz ??
- Bo chcę wiedzieć , a ty nic nie chcesz mi powiedzieć.
- To nie twoja sprawa.
- Moja i dobrze o tym wiesz.
Siedział cicho , nic się nie odezwał.  Nagle sobie przypomniałam coś naprawdę ważnego. Przecież Jake się we mnie wpoił , ale dałam mu do zrozumienia , że nic z tego nie będzie.
To o wpojenie chodziło.
- Ja już wiem , o co chodzi …
Spojrzał na mnie zdziwiony – To chodzi o wpojenie , prawda ?? Wpoiłeś się we mnie. I wtedy kiedy byłeś pod postacią Adama , powiedziałeś mi , że mnie kochasz. To dlatego mnie zmieniłeś.
- Ness..
- Mów.. !! To prawda ?
- Tak. – wzięłam głęboki wdech. – Chcę byś wybrała mnie zamiast jego.
- Dlaczego mi nie powiedziałeś ??
- A zmieniło by to coś , zostałabyś ze mną.  Kiedy cię ugryzłem ,wiedziałem , że przeżyjesz przemianę i zostaniesz ze mną.
- Nic do ciebie nie czuję , to znaczy kiedyś tak było , ale już nie jest.
- Kłamiesz.. wiedzę to. – warknął – Jak chcesz , odejdź , ale pożałujesz tego.
- Czemu ??
- Teraz mówisz , że go kochasz.  Jak pojedziesz do domu i wpoisz się w niego to znaczy , że twoja miłość jest prawdziwa , a jeśli nie to oszukujesz sama siebie. Jedź jak chcesz , nie zatrzymam cię.
- Dasz mi odejść ?
- Tak , bo kocham cię, Kocham cię od zawsze odkąd się poznaliśmy w clubie.  A jest takie przysłowie „  Jeśli kochasz , daj odejść.”
- A co myślisz , że robię ?
- Nie wiem. Chcę byś została.
Wstałam z krzesełka. Krążyłam po kuchni. Śledził mnie wzrokiem po czym wstał  z krzesełka.
Stanęłam naprzeciw niego. – Powiem ci coś..
Czekał w ciszy.  – Zmieniłeś się bardzo. Nie jesteś tym chłopakiem , którego poznałam w klubie.
- To dobrze czy źle ??
- Dobrze , tak sądzę.
- Chcę cię pocałować. – mruknął.
- To zrób to.
- A odwzajemnisz go ??
- Sprawdź
Zbliżył się i dotknął wargami moje usta. Pocałował mnie nieśmiało. Odwzajemniłam go. Całowaliśmy się chwilę.
- Luke – do kuchni weszła trójka strażników. Odskoczyliśmy od siebie – Och , przeszkodziliśmy ??
- Nie – odpowiedziałam i odwróciłam się w stronę zlewu. Przegryzłam wargę.
- O co chodzi ?? warknął.
- Kazaliście nam obserwować Cullenów. Mają problem z nowonarodzonym , którzy pojawili się na ich terenie.
- Zamierzają walczyć ?? spojrzał na mnie.
- Tak , przygotowują się do bitwy. Walka odbędzie się za 3 dni.
- Musimy jechać – zaczęłam – Luke musimy jechać.
- Pojedziemy , nie martw się – powiedział. – Przekażcie wszystkim , jutro wieczorem wyjeżdżamy. Macie być przygotowani. Potrenujcie. – pokiwali głowami – Tak , jest.
Wyszli. – Dziękuję , Luke – przytuliłam się do niego.  – Nie powinnaś jechać
Odsunęłam się od niego. – Dlaczego ??
- Bo wiem jak to się skończy – mruknął. Ruszył w stronę wyjścia. – Zaczekaj – zwrócił na mnie nawet najmniejszej uwagi.

****

3 dni później.

Staliśmy z naszą „armią „ , która miała ok.30 pół wampirów , pół wilkołaków. Patrzyliśmy jak moja rodzina , Matt i wilkołaki z La Push przygotowywali się do bitwy.
- Nowonarodzeni się zbliżają – powiedział cicho Luke.
- Tak , wiem.
Moja rodzina ustawiła się już w pozycji bojowej.
- Kiedy reagujemy ??
- Gdy zaczął walczyć.
Pokiwałam głową. – Pamiętacie – zwrócił się do reszty – Część się zmienia – pokiwali ze zrozumieniem.
Nowonarodzeni wyszli z krzaków. – Zaczyna się – mruknęłam.
- Czego tu chcecie ?? zapytał ich Carlise.
- A jak sądzisz ? – odpowiedział ich przywódca.
- To nasze terytorium.
- Już za chwilę nie będzie – odpowiedział.
-- Teraz wchodzimy do akcji – powiedział Luke – Słuchajcie rozkazów Renesmee.
- Do a.. – nie dokończył.
- Chwileczkę – zawołałam wychodząc z krzaków – My też mamy coś do powiedzenia. – za mną wyszła armia.
- Ness – powiedzieli – Cześć wam .
- Kim jesteście ?? zapytał nas przywódca nowonarodzonych.
- Waszym przekleństwem i karą za to , że grozicie mojej rodzinie. Do ataku – krzyknęłam.
Wszyscy ruszyliśmy na siebie. Walczyliśmy zacięcie.

***

Było już po bitwie. Wygraliśmy. Nowonarodzeni zabici. Kilka z armii zginęło. Przechodziłam obok palących się ciał.
- Renesmee – usłyszałam głos matki. Odwróciłam się i po chwili wpadła mi w ramiona – Moje dziecko- płakała ze szczęścia.
-Mamo – tata podszedł do nas i przytulił do siebie.
Każdy z mojej rodziny przytulił do siebie. Nawet wataha. Jake i reszta.
Zobaczyłam Matta. Podszedł do mnie i przytulił się również – Ty żyjesz – powiedział i zakręcił nas dookoła. Śmiał się – Żyjesz.
Przytulałam się do niego. Nic nie stało. Nie wpoiłam sobie jego , ale może to potrwa zanim się to stanie. Wydziałam za ramienia Matta , Luke , który obserwował mnie dokładnie. Wiedział , że jest coś nie tak. Zacisnęłam oczy by łzy mi nie poleciały.
Matt mnie postawił.
Przybrałam obojętny wyraz twarzy. Luke postanowił zareagować. – Renesmee , chodź idziemy . – powiedział.
Moja rodzina , Matt , wataha spojrzała na niego groźnie. – Już idę.
- Co ?? spytali wszyscy.
- Odchodzisz ?? spytał Matt.
- Tak , nie zostaję.
- Dopiero cię odzyskaliśmy . Zostań. – powiedziała moja mama.
- Nie , przykro mi , nie jest już taka jak kiedyś.
- Zostań , chociaż na trochę – powiedziała Alice
Spojrzałam na Luke. Wzruszył ramionami. – Nie , to nie jest najlepszy pomysł. Nie musicie się martwić. Radzę sobie .
Spojrzeli na mnie znacząco. – Dlaczego się nie odezwałaś , przez te pół roku ?? spytał Carlise.
- Nie byłam gotowa na to. – uśmiechnęłam się lekko mimowolnie. – Musimy iść . Niedługo wrócę , ale muszę załatwić kilka spraw.

***

Pakowałam swoje rzeczy. – Czyli wracasz , do domu ?? usłyszałam głos i podskoczyłam ze strachu.
Odwróciłam się w jego stronę -  Tak , nie mogę żyć z daleka o rodziny.
- Wiedziałem , że tak się to skończy. No , cóż nie mogłem na nic innego liczyć.
- Luke..
- Dobra , ok , to koniec. Masz – podał mi papierowy kwiatek. – Dziękuję , jest piękny .
- Rozłóż go.
Rozłożyłam go i odczytałam – „ Uganiasz się za czymś i nie widzisz , że masz to pod nosem „ – spojrzałam na niego znacząco. Uśmiechnął się lekko.
- Czyli , teraz , mogę powiedzieć „ Do widzenia”
Odwrócił się i chciał wyjść – Zaczekaj. – spojrzał jeszcze w moją stronę. Podeszłam do niego i przytuliłam się. – Będę za tobą tęsknić.
- Ja za tobą też – pocałował mnie w czoło po czym odsunął mnie od siebie – Do zobaczenia – krzyknęłam gdy wychodził.

[Luke]                 

Wszedłem do  Sali treningowej. Była pusta. Zamknąłem za sobą drzwi. Oddychałem ciężko , powstrzymując się by się nie zmienić i nie pozabijać wszystko co stanie mi na drodze.
Straciłem ją. Wiedziałem , że gdy tam pojedzie już nie wróci , a jak wróci to nie zostanie długo.
No cóż czego mogłem się spodziewać , wyrządziłem jej tyle krzywdy.

[Nessie]

Stałam przed drzwiami domu. Zapukałam  .Żadnej reakcji , więc nacisnęłam klamkę. Drzwi były otwarte. Weszłam do środka. Dom był pusty. Pewnie poszli na polowanie lub pojechali do miasta.
Postawiłam moje torby. Rozejrzałam się dookoła.  Nic się nie zmieniło.
Usłyszałam kroki. Schowałam się za ścianą. Moja rodzina weszła do środka, ze smutnymi minami. Każdy się snuł. Matt też był z nimi.  Wychodzi na to ,że z nimi mieszka. Nagle się wyprostował i wziął głęboki wdech. – Czujecie ?? powiedział. – Ktoś tu jest
Moja rodzina zrobiła to co on. – Kto tu jest ? krzyknął mój ojciec.
- To jest coś dziwnego , pierwszy raz czuję taki zapach – powiedział Carlise.
- Mam nadzieję , że przyjmiecie z powrotem , największego dziwaka w rodzinie – powiedziałam i wyszłam za ściany.
Ich twarze pojaśniały – Renesmee – powiedzieli.
- Cześć wam !!
- Moje dziecko – powiedziała Bella i podbiegła do mnie – Mamo ! – przytuliła mnie do siebie. – Tato ! – też się przytulił.
Przywitałam się ze wszystkimi oprócz Matta . Przyglądał się wszystkiemu z dystansem. Nawet mnie nie przytulił – Nie przywitasz się ze mną ?? spytałam go.
Potrząsnął głową , po czym wybiegł z domu – Matt !! krzyknęłam za nim.
Już chciałam za nim biec , ale zatrzymała mnie mama – Daj mu wszystko przemyśleć. Wróci. – spojrzała przy tym na Alice , na co ona pokiwała głową.
Zamrugałam by odgonić łzy. – Renesmee  - zaczął dziadek – Nie wiem jak to po.. – nie dokończył.
- Chcesz wiedzieć o mnie , jak to jest i dlaczego , co ??
- Tak , ale nie chcę naciskać – powiedział lekko zawstydzony
- Co tu dużo mówić , to jest na tej samej zasadzie co w watasze Jake’a , tyle tylko , że ja jestem wampirem.
- A istniej wpojenie ??  spytała moja matka , na co mój tata spojrzał na nią zdziwiony.
- Niestety , tak.               
- Dlaczego mówisz „niestety” ?? zapytała Rose.
- Niestety , mówię dlatego , że nie ważne jaką podejmę decyzję kogoś ranię. – zamyśliłam się – Dobra , koniec smutnych spraw , może pójdziecie ze mną na polowanie , zapoluję , bo jestem głodna.
- Pewnie. – powiedział Carlise –Pokażesz przeminę ??
- Wiedziałam , że coś jest na rzeczy – mruknęłam – Dobra.

****

Zapolowałam i byłam najedzona. Staliśmy na polanie .  – Pokażesz , bo mój mąż zaraz nie wytrzyma – powiedziała rozbawiona Esme.
Pokiwałam głową. Pobiegłam w wampirzym tempie na drugi koniec polany. Wzięłam głęboki wdech , po czym ponownie zaczęłam biec. Podskoczyłam w górę , robiąc fikołek i wylądowałam na czterech łapach.
Podeszłam do mojej rodziny powoli , patrzyli z rezerwą. Nagle poczułam mojego ukochanego. Był niedaleko.
Spojrzałam znacząco na tatę „ Mogę iść , proszę „ pomyślałam.
Pokiwał głową – Dobra , chodźcie , ona chcę zostać sama. – powiedział do wszystkich. Pobiegli do domu.
Szłam powoli i cicho za zapachem Matta. Po kilku metrach , które przeszłam zobaczyłam go siedzącego na pni drzewa i bawił się kamieniem.
Podeszłam do niego blisko. Trąciłam jego ramię nosem. Podskoczył i spojrzał w moją stronę.
- Ness ??
Potrząsnęłam głową… - Możesz się zmienić ?
Skupiłam się i po chwili byłam sobą. – Cześć , przepraszam , że cię przestraszyłam.
- Nic się nie stało. –usiadłam obok niego. – Dlaczego się z mną nie przywitałeś , myślałam , że będziesz się cieszyć , że wróciłam.
- Przepraszam , zachowałem się jak dupek, po prostu to wszystko mnie przytłoczyło. Jeszcze kilka dni temu myślałem , że nie żyjesz , a teraz siedzisz obok mnie i rozmawiamy .
- To chyba dobrze , co nie ??
- Nawet nie wiesz jak się cieszę , że żyjesz. Gdy umarłaś             , mój świat się skończył. Też chciałem umrzeć , ale twoja rodzina mnie powstrzymała , na szczęście.
- Och , Matt – przyłożyłam dłonie do jego twarzy i przybliżyłam się by stykać się czołami. Patrzyliśmy sobie w oczy.
Podsunęłam się bliżej i przytuliłam się – Wierz mi , nie chciałam umierać , nigdy.
- Powinniśmy wracać – zmienił temat. Wstał , a ja za nim. – A co z nami ?? spytałam
Spojrzał na mnie po czym odwrócił wzrok i spojrzał na ścianę drzew. – Nie wiem.
- Co to ma znaczyć ??
- To zależy od ciebie.

***

Mijały dni. Robiłam to co zawsze. Spędzałam czas z rodziną. Robiliśmy wiele rzeczy razem . A jeśli chodzi o Matta i mnie. No cóż, sama nie wiem. Nie odzywa się do mnie. Unika w wzroku. Nie wiem , co mam myśleć i co zrobić  z tym dalej.
Drzwi wejściowe otworzyły się i wszedł do dom Matt. Spojrzałam na niego , a on rzucił i krótkie spojrzenie  kierując się w stronę schodów na górę.
- Co się z wami dzieje ?? spytała mnie i Matta moja matka.
- O co ci chodzi , mamo ??
- Odkąd wróciłaś nawet nie zamieniliście słowa , myślałam , że.. nie ważne z resztą.
- Bello – zaczął Matt – Nie będę nic robił , bo i tak to nic nie zmieni. Nawet jak bardzo bym się starał to nie zmieni faktu , że ona kocha też kogoś innego.
Otworzyłam buzię z wrażenia po czym potarłam dłońmi twarz by ukryć ból malujący się na mojej twarzy. – To prawda ?? spytała mnie.
Odwróciłam od niej wzrok. Nie miałam odwagi spojrzeć jej w oczy. Poczułam łzy po czym zamrugałam oczami by je odgonić. – Idę się przejść !! wstałam i pędem wyszłam z domu nie oglądając się  za siebie.
****
Biegłam przez las , łzy leciały mi nie miłosiernie z oczu. Byłam zła na siebie , że zakochałam się i w Matt i Luke.
Zatrzymałam się by wziąć głęboki wdech. Łzy leciały nadal . Całą twarz miałam mokrą i nie mogłam , nie potrafiłam tego teraz zatrzymać , ponieważ teraz mają upust wszystkie moje emocje. Nagle usłyszałam odgłos pękającej gałęzi. Odwróciłam się w tamtym kierunku. Zobaczyłam Luke.
- Luke..
- Ness… co się stało ?? momentalnie pojawił się naprzeciw mnie. Przytulił mnie do siebie. Płakałam mu w ramię. Nie mogłam nic z siebie wydusić , bo podduszałam się własnym łzami.
- Puść ją – usłyszeliśmy gniewny głos Matt. Stał z miną wściekłego samca Alfa. Luke się trochę ode mnie odsunął.
Matt stanął między mną ,a Luke. – Sądzisz , że będzie twoja .. – warknął – Ona jest moja.
- Ona zdecyduje – odwarknął przeciwnik i złapał go za kołnierz podnosząc w górę – STOP !! PRZESTAŃCIE !! PROSZĘ !!! – krzyknęłam.
Uspokoili się. Byłam jedyną osobą , którą posłuchają . – Nie wierzę , że to się dzieję -  wydusiłam.
Pokręciłam głową – Ness , musisz wybrać , któregoś z nas. – powiedział Luke
- Nie mogę.. Nie potrafię.. Nie wiem

sobota, 27 października 2012

Rozdział 17.


Witajcie , przepraszam , że tak długo czekaliście. !! Mam prośbę promujcie swoje blogi lub jakieś linki , które czytacie i są godne uwagi ... !!
POZDRAWIAM !!
___

Kilka dni później.

Siedziałam na kanapie w salonie , słuchając muzyki na słuchawkach. Słuchałam upojnych nut rockowych zespołów , które ubóstwiałam w pewien sposób.
Poczułam dłoń na ramieniu. Zdjęłam słuchawki i spojrzałam w górę . Zobaczyłam  Adama , Jeremy i Antonio. – No co tam ?? spytałam.
- Idziesz z nami na miasto ?? spytał Jeremy. – W zasadzie – zaczął jego brat – Musimy cię pilnować , a chcieliśmy iść na miasto więc pomyśleliśmy , że pójdziesz z nami , a poza tym twoja rodzina poradzi sobie bez nas.
- Pewnie – zgodziłam się – Tylko pójdę się przebrać .. a mam nadzieję , że nie idziecie w tych szatach.
- Właśnie , zamierzaliśmy w nich iść. Jakiś problem ?? spytał Adam
- Oj tak , dobra chodźcie trzeba was jakoś normalnie ubrać. – powiedziałam i złapałam Adama za rękę i pociągnęłam za sobą. Reszta poszła za nami – Alice , potrzebna mi jesteś ..
- O co chodzi ?? spytałam nagle się pojawiając. – Oni chcą iść w tych szatach na miasto do ludzi. Musimy im pożyczyć jakieś ciuchy chłopaków.
- Dobra , więc do dzieła.
- O nie , nie lubię takiego czegoś – powiedział Antonio i Adam.
- Nie marudźcie. No który pierwszy ?? zapytałam gdy staliśmy w jednej wielkiej garderobie.
- Mogę ja – mruknął przystojny Adam.
- Wiesz , Ness , Adam wygląda na to , że zmieści się w ciuchy Jaspera , a Antonio i Jeremy bardziej mi się wydaje , że w ciuchy Edwarda więc zabiorę ich do garderoby Belli i Edwarda.
- Dobra.

***

Rozglądałam się wszystkich wieszakach szukając ciuchów idealnych dla niego i by wyglądał jeszcze bardziej przystojnie niż jest. Co jakiś czas spoglądałam na niego. On za to nie spuszczał mnie z oka , jakby się bał , że gdzieś ucieknę. A poza tym jedynym podstawowym powodem było to , że był we mnie zakochany. Gdy mi to powiedział , byłam w lekkim szoku i powiedział , żebym się tym nie martwiła , bo i tak nic z tego nie będzie , ponieważ jest tu by mnie tylko pilnować . Skończyło się tak , że zawarliśmy układ by o tym zapomnieć , ale nie potrafiłam o tym zapomnieć. Co to oznaczało ?? Zakochałam się w nim?? Tak szybko , to niemożliwe i nadal kocham Matta , już sama nie wiem co mam dalej robić.
Po ciężkim szukaniu mu ubrań  , wzięłam  Jeansy , biały T-shirt na to skórzaną kurtkę. Zdjęłam wszystko z wieszaków i mu podałam – ubierz się w to. Tam jest łazienka.
Pokiwał głową i wziął ode mnie ciuchy. Poszedł do łazienki.
Wyszedł do 5 minutach. Gdy go zobaczyłam klasnęłam w dłonie – Boże , wyglądasz super – podeszłam do niego. Stanęłam naprzeciw. Roztrzepałam mu włosy na głowie by były trochę potargane przez co był jeszcze ładniejszy.
Moja dłoń zjechała na jego policzek. Położył swoją dłoń na mojej. Staliśmy bez ruchu.
- Cały czas o tobie myślę – powiedział – Nie mogę zapomnieć  , choć umawialiśmy się inaczej.
- Ja też  - wyjąknęłam .
Przysunął się do mnie blisko. Wiedziałam , że chcę mnie pocałować. Objął mnie ramionami. Zbliżał  swoje  wargi do moich. Ja też bardzo chciałam go pocałować , ale nie mogłam . Za wcześnie.
Gdy już miał złożyć mi pocałunek to ja schowałam głowę w zgłębieniu jego szyi.
Wiedziałam , że jest zdziwiony. – Przepraszam , nie mogę – szepnęłam. Spojrzałam na niego. Jego usta układały się w prostą linie. – Za wcześnie .
- Nic się nie stało – szepnął mi do ucha.
- Idziecie ?? Krzyknął Jeremy z dołu. – Chwilę tylko się przebiorę  - odkrzyknęłam , odsuwając się od Adama i pobiegłam do swojego pokoju.

***

Zeszłam na dół. Miałam na sobie jeansy , adidasy , czarną podkoszulkę i na to bluzę. Umalowałam się lekko i uczesałam włosy.
- Gotowi ?? spytałam.
Pokiwali głowami. Adam spojrzał na mnie przelotnie i odwrócił wzrok.
- Uważajcie na nią – powiedział mój tato , całując mnie w głowę.
- Tato.. – powiedział zażenowana,
- Na pewno – odezwał się z mocą Antonio.
Uśmiechnęłam się lekko mimowolnie.

***

 Wróciliśmy po 4 godzinach. Bawiliśmy się świetnie. Najpierw po prostu chodziliśmy po mieście , ale w końcu znaleźliśmy fajną dyskotekę i poszliśmy potańczyć.
Weszłam do domu a za mną moi strażnicy.
- Cześć – powiedziałam. Moja rodzina pokiwała mi głową i wrócili do swoich zajęć. Spojrzałam przelotnie na Adama. Obserwował mnie.
- Idę do siebie – zakomunikowałam.
Weszłam do pokoju i zamknęłam drzwi. Włączyłam komputer. Musiałam sprawdzić pocztę. Usłyszałam pikanie komunikatora „skype”. Ktoś dzwonił. Otworzyłam okno.  Wyświetlał się duży napis „matt”. Wzięłam głęboki wdech i odebrałam. Pokazał się obraz a na nim Matt.
- Cześć – powiedział.
- Cześć – odpowiedziałam mimowolnie.
- Co u ciebie słychać ?? spytał , uśmiechał się lekko. Ja nie zamierzałam się śmiać.
- Po co dzwonisz ??? odpowiedziałam pytaniem.
- Chciałem cię zobaczyć i usłyszeć twój głos.
- Co u mnie słychać.. Mówisz.. !! No wiesz nadal mam złamane serce , ale pewnie cię to nie obchodzi , więc powiem , że jest wspaniale .. moje życie się układa , ale to jest kłamstwo. Chyba się znasz na kłamstwach co , nie ??
Zmrużył oczy i pokręcił głową. – Przestań.!! Dzwonię by ci powiedzieć , że nie ożeniłem się . Moja „narzeczona” – pokazał cudzysłów – zerwała ze mną . Też nie chciała za mnie wyjść , ponieważ kocha kogoś innego.
- Po co mi to mówisz ? spytałam nie pokazując żadnych emocji.
- Myślałem , że chciałabyś wiedzieć  i myślałem , że się ucieszysz.
- Z czego mam się cieszyć – warknęłam i łzy popłynęły mi z oczu. – Nie chcę się cieszyć , rozumiesz .. nigdy nie będziemy już razem.
- Możemy i wiesz o tym – łzy nie chciały przestać lecieć – nie płacz , proszę.
- Wiesz , rzecz w tym , że nawet jeśli znowu ci wybaczę to skąd mogę mieć pewność , że mnie nie zranisz ponownie
- Nie zrobię tego już nigdy. Jesteś zbyt ważna. Nie mogę cię stracić na zawsze.
- Nie okłamujesz mnie ??
- Nie , żadnych kłamstw . Już nigdy. Mogę przyjechać ??
-  Jak chcesz ..
- Przyjadę.. umówmy się jutro o 13 w lesie.
- Dobrze , a więc do jutra.
Rozłączyłam się. Sprawdziłam pocztę i wyłączyłam komputer.

***

Następnego Dnia

- Gdzie idziesz ? spytał mnie Adam , podchodząc do mnie. Właśnie miałam wychodzić.
- Na polowanie – skłamałam.
- Mam obowiązek iść z tobą.
- Nie musisz. – powiedziałam lekko przestraszona.
- Dobra , Renesmee , nie kłam. Słyszałem twoją rozmową z.. no wiesz , to nie mój interes , ale co z nami.
- Nic nie ma między nami. – warknęłam
Wyszłam z domu i szłam do lasu. Szedł za mną. – Dobra , przejdźmy do konkretów. – podbiegł do mnie i złapał za szyję. Przycisnął mnie do drzewa.
Dusił mnie. Uśmiechnął się szyderczo. – Jesteś głupia , dziewczyno i bardzo naiwna. Przyjrzyj mi się dokładnie , nie przypominam ci kogoś . Mam dość udawania kogoś kim nie jestem. – nadal się uśmiechał.
Nic nie powiedziałam , bo tak naprawdę nie wiedziałam o co mu chodzi
– A no tak może pokarze się z tej strony. – nagle wokół niego rozświeciło się światło. Było bardzo jasne i nic nie widziałam. Kiedy światło ustąpiło , zobaczyłam Luke. – Luke , puść mnie. Ty żyjesz , jak to możliwe – ledwo wymówiłam.
- No wiesz twój kochaś , mnie nie zabił tylko zwiałem i nawet nie wiesz jaką miałem satysfakcję kiedy patrzyłem jak z tobą zrywał. Twoja mina była po prostu zabójcza – zarechotał.
- Puść mnie ty idioto
- Nie – uśmiechnął się tajemniczo. – Najpierw odda mi to co moje , a ty jesteś mi potrzebna.
- Znowu , nafaszerujesz mnie werbeną.
- Nie , kochanie , zostawię cię całą i zdrową.
- Nie , mów na mnie , kochanie – warknęłam
Puścił mnie i upadłam na ziemię. – Wybacz muszę cię trochę obezwładnić – wlał mi coś do ust i zaczęłam się robić lekko senna i nic nie czułam , żadnych mięśni.

***

- Obudziłaś się nareszcie – powiedział Luke.
Podniosłam głowę i spojrzałam na niego. Byłam przywiązana do krzesła. Chciałam się wyrwać , ale liny nie pozawalały.
- Spadaj
- No dobra , teraz zadzwonię do niego i powiesz to ci każę inaczej cię stąd nie wypuszczę w jednym kawałku.
Nie chciałam tego robić , ale wolałam być żywa , żyć.

***

Włączył połączenie i czekałam kilka sygnałów. Usłyszałam jego głos.
- Halo
- Cześć , Matt.
- Ness , mieliśmy się spotkać.
- To teraz nie ważne słuchaj. Zostałam porwana przez Luke , on wrócił – spojrzałam na oprawcę uśmiechał się – Powiedział , że wypuści mnie jeśli mu oddasz to co mu zabrałeś. Proszę oddaj to.
- Zrobił ci coś ?
- Nie , słuchaj , nie wiem jak to się skończy , ale chcę byś wiedział , że nigdy nie przestałam cię kochać.
- Dobra , dość – warknął oprawca i zabrał telefon – Słyszałeś , dziewczynę , masz godzinę inaczej ona zginie.
Rozłączył się.

**** 

30 minut później usłyszałam walnie. – Och , nasz kochaś
Po chwili Matt stał przed nami z groźną miną… Trzymał w dłoni srebrny medalion z diamentem.
- Mam to czego chcesz – warknął na oprawcę.
- Oddaj mi to i ona jest wolna. Wolisz mieć medalion czy ją.
Nastąpiła cisza , martwa cisza. Po chwili rzucił mu medalion . Złapał go i obejrzał. – Hmm – mruknął i schował do kieszeni medalion. – A wiesz kim ja jestem naprawdę ?? spytał go.
- Czymś więcej niż wampirem , na pewno – odpowiedział.
- Masz rację..
- Wypuść ją – warknął Matt.
- Wiesz co.. – zamyślił się i podszedł do mnie. – Jeśli ja jej nie mogę mieć ty też jej nie będziesz mieć – warknął i ugryzł w szyję. Poczułam straszny ból. Zaczęły mnie boleć wszystkie mięśnie. Krzyknęłam z bólu i zaczęłam się wić na krzesełku.
- Coś ty zrobił ??
- Jestem pół wampirem , pół wilkołakiem , moje ugryzienie powoduje śmierć wampira lub przemianę w takiego jak ja. No cóż jeśli jest silna to za tydzień będzie taka jak ja , a jeżeli nie za tydzień będzie już w ziemi.
- Ty potworze , zabiję cię – warknął Matt i zaatakował go. Oprawca go odepchnął na ścianę. Uderzył w nią z impetem.
Poczułam coraz większy ból. Krzyczałam coraz głośniej. Oprawca podczas gdy Volturii wstawał z ziemi , oprawca uciekł.
Rozejrzał się i podbiegł do mnie – Renesmee słyszysz mnie.?
- Matt , nie czuję się za dobrze. – Zamknęłam oczy.

[Matt]

Siedziałem na kanapie w salonie Cullenów. Jej rodzina też siedziała wraz ze mną. Gdy tylko przyprowadziłem Ness i wytłumaczyłem sytłację , próbowali jej pomóc , ale Carlise nie wiedział co zrobić , ponieważ spotkał się z tym pierwszy raz.
Usłyszeliśmy jej krzyki z góry – Mamo !! Jej matka trzęsła się , płacząc. Mąż ją obejmował.
- Tato !! Moje kości , AAAA !!! – wszyscy się zerwaliśmy. Pobiegliśmy na górę Wpadliśmy do pokoju. Ness wiła się na łóżku , a każda jej kończyna była wygięta pod bardzo  dziwnym i nienaturalnym kątem. Carlise stał sparaliżowany.
Po chwili usłyszeliśmy straszne chrupanie i kończyny wróciły do normy. Zerwała się z łóżka i spojrzała na nas.  Jej oczy świeciły się na czerwono , żądzą. Warknęła głośno niczym zwierzę.
Po chwili potrząsnęła głową i upadła na ziemię . Wymiotowała krwią.
Carlise wrócił do siebie , podbiegł i zaczął tamować krew .


***

Tydzień później

Renesmee była w strasznym stanie. Już nie miała siły krzyczeć czy się ruszać. Od czasu do czasu wymiotowała krwią. Mamrotała tylko coś do siebie i jak stwierdziliśmy miała zwidy.
Siedziałem przy jej łóżku nie spuszczając ją z oczu. Trzymałam ją za rękę , która nieodwazjemniała mojego uścisku.
- Matt – powiedziała bardzo cichutko. – Potrzebuję krwi . Ludzkiej krwi , tak to przeżyję to wszystko. Czuję , że prawie przeszłam przemianę.
Zamknęła oczy i stała się nieruchoma – Renesmee – potrząsnąłem nią. – Przynieście krwi z  lodówki – krzyknąłem – Ona umiera. – pojawili się momentalnie
Jej matka trzymała woreczek. Wziąłem go od niej i zacząłem wlewać do ust. – Pij , Ness
Krew wylewała się z jej ust na pościel. – Renesmee , pij to – krzyknąłem z bezradności. Nie mogłem jej stracić. – Pomóżcie mi
Podbiegli i podnieśli ją. Krew nadal nie chciała płynąc jej do gardła. – Przestań – powiedział jej dziadek. – Nie , muszę jej pomóc jeżeli wy tego nie robicie – warknąłem.
- Ona nie żyję , nie widzisz – jej rodzice stali cicho . Nie odezwali się nic. PO chwili usłyszeliśmy płacz jej matki. Przytulała się do męża. Edward przez chwilę próbował hamować łzy , ale  i on też płakał. – To tak nie powinno być. – powiedziała Bella.
- Nie , to nie prawda. – odrzuciłem woreczek. Zacząłem nią potrząsać – Ness, obudź się proszę. Nie zostawiaj mnie.
 Padłem na kolana i złapałem się za głowę.
- NIE – krzyknąłem głośno. Niechciane łzy poleciały po moich policzkach.
- Musimy ją pochować jak najszybciej – powiedziała jej matka ocierając łzy z twarzy. – Chodź ze , Mathew ( Matt ).
- Nie , chcę  z nią zostać – powiedziałem
- Emm , Jazz – zwróciła się do nich. Podeszli i wzięli za ręce po czym wynieśli mnie z pokoju. Nie opierałem się , bo nie miałem siły. Nie miałem już po co żyć. Z jej śmierć oznaczała i moją śmierć.

***

Dzień później.

Staliśmy nad wykopanym dołem w którym była już trumna z Renesmee w środku. Każdy włożył do trumny coś co zawsze chciał jej dać. Ja włożyłem zdjęcie , które jej dałem oraz włożyłem pudełeczko z pierścionkiem , który zamierzałem jej dać kiedy będę się jej oświadczał.
Niestety to nigdy nie nastąpi.
- Niech spoczywa w pokoju – powiedział oficjalnie Carlise. Pomodliliśmy się na koniec i zaczęliśmy zasypywać trumnę.

[Ness]

Obudziłam się jakbym dostała batem. Leżałam na jakimś łóżku. Podniosłam się.
- Nareszcie się obudziłaś – usłyszałam głos.