środa, 13 marca 2013

Rozdział 23.

No i jestem z nowym rozdziałem . Mam nadzieję , że się wam spodoba. Jak powiedziałam , będzie WIELKI COME BACK MATTA !! Więc proszę bardzo !!

Rozdział dedykuję wszystkim co czytają :)


Zapraszam serdecznie :)


_____________________________________________


  • Gdzie mnie zabierasz ?? zachichotałam . Siedzieliśmy w samochodzie pożyczonym od mojego taty. Luke prowadził. Cały czas miał uśmiech na twarzy choć widziałam na jego twarzy cień zmartwienia.
  • Zobaczysz.
  • Czym się tak martwisz ?? spytałam.
  • Nie martwię się niczym.
  • Kłamczuch. Przecież widzę.
  • Dobra , masz mnie. Martwię się , ale nie musisz się przejmować.
  • Skoro tak mówisz.
Samochód się zatrzymał. Mój ukochany szybko wysiadł i pobiegł by mi otworzyć drzwi. Wysiadłam i przyjęłam jego dłoń.
  • Mówiłem ci jaka jesteś piękna dzisiaj ?? Przycisnął mnie do samochodu. Byliśmy bardzo blisko siebie.
  • Kilkaset razy.. chyba – zachichotałam.
Przycisnął swoje wargi do moich. Poczułam jego ręce na udach. Zaczął wkładać mi ręce pod sukienkę. Zachłysnęłam się powietrzem. Przerwałam pocałunek.
  • CO robisz ?? Przestań. Ludzie się patrzą. A poza tym to gdzie my jesteśmy ??
Spojrzałam w górę i zobaczyłam napis „ Restauracja La Amore”
  • Restauracja , przecież nie będziemy jeść.
Wzruszył ramionami. Odsunął się od mnie niechętnie i złapał za rękę ciągnąc mnie za sobą.

***

Weszliśmy do środka. Restauracja była bardzo ładnie urządzona. Dla bogaczy. Podeszliśmy do kontuaru , gdzie stał przystojny młody chłopak. Spojrzał na mnie i lekko się uśmiechął po czym zwrócił uwagę na Luke.
  • Rezerwacja na nazwisko Colllins.
  • Tak , Collins . Jest na liście. Prywatna sala. Zapraszam za mną.
Chłopak wyszedł za kontuaru. Szedł powoli przez restaurację , a my za nim. Wszystkie stoliki były zajęte i siedzieli przy nim ludzie bardzo wykwintnie ubrani.
Szliśmy dwie minutki po czym mężczyzna zatrzymał się przed jedynymi drzwiami , które znajdowały się w tym korytarzu. Otworzył je szeroko.
  • Zapraszam – powiedział – Kelner zaraz się zjawi.
Odszedł i zniknął za obrotowymi drzwiami , które jak było przez chwilę widać prowadziły do kuchni.
  • Piękne Panie , przodem.
  • Dziękuję – uśmiechnęłam się szeroko i weszłam.
Sala była średniej wielkości. Wyglądała jak z dawnych czasów , za czasów kiedy byli królowie , którzy mieli górę bogactwa. Na jednej ze ścian był kominek , gdzie palił się ogień , rozgrzewając całe pomieszczenie.
Pośrodku sali stał dwuosobowy stolik. Podeszłam do niego. Luke odsunął mi krzesełko bym mogła usiąść.
Usiadłam i spojrzałam na zastawę na stole. Była ze srebra z talerzami z porcelany w piękne wzory. Paliły się dwie świece , które nadawały charakter chwili. W tle grała wolna , grana na instrumentach muzyka.
Drzwi się otworzyły i do pokoju wszedł wysoki , po pięćdziesiątce kelner. Miał w ręku dwie karty.
Podszedł do nas i podał karty.
  • Proszę . Czy mógłbym zaproponować coś do picia ??
  • Tak – powiedziałam – Dwie wody.
  • Dobrze.
  • I jeszcze dwa kieliszki z winem – powiedział Luke.
  • Jakie wino ??
  • Wytrawne
  • Oczywiście – lekko się ukłonił i wyszedł.

***

Kelner wrócił z naszym zamówieniem po 3 minutach. Rozmawiałam z Lukiem i trzymałam za rękę. Przyglądał mi się , uśmiechając się.
Nie byłam mu dłużna.
Wstał od stołu i stanął naprzeciw mnie. Coś było nie tak ??!!
  • Renesmee Carlie Cullen – zaczął. Oj coś jest nie tak. Nigdy się tak do mnie nie zwracał. Nie tak oficjalnie.
  • Obiecuję kochać cię zawsze , przez całą wieczność. Czy uczynisz mi ten zaszczyt i wyjdziesz za mnie ??
Doznałam ogromnego szoku. Byłam sparaliżowana. Nie mogłam się ruszyć , ani nic powiedzieć. Wzięłam głęboki wdech i się ogarnęłam.
Bardzo go kocham , ale sama nie wiem.
Czekał , aż odpowiem.
Wyjął pudełeczko i je otworzył okazując mi piękny pierścionek.
  • Muszę się zastanowić.
Mina mu zrzedła. Widziałam ból w jego oczach.
  • To oznacza że zrywasz ze mną ??
  • Sama nie wiem.
Schował pierścionek do kieszeni. Wstał i odwrócił się do mnie tyłem. Patrzył na palący się ogień w kominku.
  • Nie wiem co ja sobie myślałem.
  • Luke..
  • Nic nie mów. To chodzi o niego. Nadal go kochasz. To się nie zmieni.
  • Luke..
  • Wracam do domu , a raczej do twojego. Spakuję się i wyprowadzę. Nigdy mnie już nie zobaczysz. Wracasz ze mną czy na piechtę.
  • Z tobą.

***

Przez całą drogie siedzieliśmy w ciszy. Patrzyłam się to w okno z boku to w Luke. Był zraniony. Patrzył się uparcie przed siebie. Pod dom podjechaliśmy po 10 minutach.
Stanął pod domem.
Wysiadł i ja również.
  • Luke.. - powiedziałam błagalnie.
Zobaczyłam kątem oka moją rodzinę , Bonnie , Elenę oraz Caroline. Mieli smutne miny czyli już wiedzieli. Alice musiała mieć wizję.
  • Wiesz co jak teraz tak o tym pomyślę to żałuję , że cię w ogóle zmieniłem , poznałem , starałem się jak głupi. Tylko strata czasu. Mogłem cię zabić.
  • Wiem , że wcale tak nie myślisz.
  • Tak myślę , poza tym nie wiem co tu jeszcze robisz – powiedział sarkastycznie – Idź , biegnij do niego. Kilka dni temu widziałem go . Kręci się po tych lasach.
  • Dlaczego to robisz ??
  • Bo złamałaś mi serce , ot co.. wiesz , że jestem w ciebie wpojony a ty wybierasz.. JEGO – powiedział z pogardą.
  • A ty ile razy mnie zraniłeś.. ?? Nawet mnie torturowałeś. Nie pamiętasz. - wydarłam się.
  • Nie chciałem tego.
  • Ale to robiłeś – krzyknęłam – Nie musisz obwiniać siebie. A ni nikogo innego to wszystko to moja wina.
  • Mogę ci zadać pytanie – zapytał spokojnie.
  • Oczywiście
  • Gdyby chodziło tylko o niego lub o mnie i musiałabyś wybrać z którym z nas się pożegnasz , Kto by to był ??
Łzy i poleciały z oczu.
  • Kocham go , Luke
  • Pojawił się moim życiu , kiedy potrzebowałam kogoś obok , i od razu się w nim zakochałam . Nie zależnie od tego co czuję do ciebie , ja nigdy nie przestanę go kochać.
  • Dobra , kumam. Matt. Zawsze będzie Matt – powiedział z bólem.
  • Nie mogę myśleć o „ zawsze”. Mogę jedynie myśleć o „teraz”. - rozryczałam się - Zależy mi na tobie , Luke . Dlatego muszę ci pozwolić odejść. To znaczy.. Może , gdybym poznała cię jako pierwszego..
  • Może – powiedział pustym odgłosem , zamyślając się.
  • Będziemy przyjaciółmi.. Będziemy się spotykać co jakiś czas..
  • Być może..
  • Przykro mi..
  • Mnie też..
  • Będziesz nadal utrzymywał ze mną kontakt ??
  • Tak – odetchnęłam z ulgą.
  • Czyli to koniec..
  • Tak , ale było warto.
  • Było warto – powiedział.
Coś we mnie pękło i przytuliłam się do niego. Objął mnie. PO chwili odsunął mnie od siebie. Pocałował w czoło. Uśmiechnął się smutno. Na odchodne przejechał mi dłonią po policzku i starł łzy.
Ruszył do mojego domu z opuszczoną głową by się spakować.
Ja też powoli zaczęłam iść. Nogi mi się trzęsły. Cała się trzęsła.
Nagle przede mną pojawiła się Alice.
  • Przepraszam – Alice mnie uściskała.
  • Za co ??
  • Miałam wizję chwilę po tym jak wyszliście , powinnam była was zatrzymać.
  • Nie masz za co – wyszeptałam – I tak byśmy się rozstali. Od jakiegoś czasu o tym myślałam. Alice co jest ze mną nie tak .. Cokolwiek nie zrobię to kogoś ranię , was , Matta , Luke'a. Każdego nawet Jake'a.
  • Wszystko z tobą w porządku , Ness , nie wiesz jaką podjąć decyzję. Nikt nie ma ci to za złe. Wiesz po czym widać , że miłość jest silna , bo nie ważne ile razy się rozstaniecie i będzie daleko od siebie. To zawsze do siebie wrócicie nieważne jak bardzo druga osoba cie zraniła.
  • Dzięki Alice.
Odsunęłam się od Alice i zobaczyłam Luke , Caroline , Bonnie i Elenę wychodzących z domu.
Mieli spuszczone głowy.
Caroline na mnie spojrzała . Podbiegła do mnie i mocno przytuliła .
  • Nessie , będę za tobą strasznie tęsknić. - wyszlochała.
  • Car , ja za tobą też , ale nie martw się odwiedzę was , niedługo.
  • Może nawet w przyszłym tygodniu – powiedziała Alice
  • Co ?? spytaliśmy
  • Alice , bądź cicho. - warknął mój ojciec z domu.
  • Ty bądź cicho , Edziu. Ma prawo wiedzieć. - warknęła
  • Nie mów na mnie Edzio – reszta rodziny pojawiła się momentalnie.
  • O co chodzi ??
  • To miała być dla was niespodzianka – zaczęła moja matka – Już za długo jesteśmy tu i ludzie gadają. Pomyśleliśmy , żeby się przeprowadzić. Stwierdziliśmy , że Mistic Falls to najlepsze miejsce.
  • O matko – pisnęła Caroline. - To wspaniale. Będziemy mogły się widywać.
Luke postanowił nie komentować. Po prostu wsiadł do taksówki , która przyjechała chwilę temu.
Elena i Bonnie pożegnały się krótko i wsiadły również do taksówki.
  • Też się bardzo cieszę Caroline – uśmiechnęłam się – To do przyszłego tygodnia.
  • Tak – ponownie pisnęła i wsiadła do taksówki po czym samochód odjechał.

***
Minęło kilka dni odkąd to się stało. Zerwałam z Luke. Zerwałam przy zaręczynach.
W zasadzie od tamtego czasu siedzę w jednakowej pozycji na swoim łóżku i patrzę w przestrzeń.
Jakoś to znoszę , ale szczerze powiedziawszy to bardziej mnie to bolało kiedy zrywałam z Matt.
Nie wiem dlaczego.
Usłyszałam dźwięk przychodzącego smsa. Sięgnęłam po telefon.
Spotkamy się w lesie , za 10 minut ?? Matt „
Dobrze”
Zebrałam się. Ubrałam jeansy , adidasy i szarą bluzę. Włosy związałam w kitkę
Byłam gotowa. Wyskoczyłam przez okno i pośpieszyłam do lasu. Szukałam jego zapachu.
Znalazłam jego zapach na szlaku prowadzącego w stronę niewielkiego jeziorka.
Zobaczyłam go stojącego tyłem do mnie. Patrzył w niebo.
  • Matt ??
Odwrócił się w moim kierunku i lekko uśmiechnął na mój widok.
Odwzajemniłam go ale smutno.
Podeszłam bliżej . Staliśmy od siebie w odległości około metra.
Miał ręce w kieszeni. Chyba czekał , aż zacznę rozmowę.
  • O czym chciałeś pogadać ?
  • Widziałem waszą kłótnię kilka dni temu. Słyszałem co wtedy powiedziałaś. To prawda ??
  • Tak , to prawda – westchnęłam ciężko.
  • Czyli co dalej ??
  • Jak co dalej ?? Nie rozumiem.
  • No wiesz. Myślałem , że.. moglibyśmy do siebie wrócić. Wiesz , że cię kocham.
  • Matt , sądzę , że to za wcześnie...
Warknął głośno . Chyba stracił cierpliwość.
  • Nie mogę bez ciebie żyć... Umieram.. bez ciebie. Jesteś miłością mojego życia.
Łza mi poleciała z oka.
  • Co na to twój ojciec ??
  • Mam go gdzieś. Jest dla już nikim.
  • Jak to ??
  • Jak chcesz to zobacz za pomocą swojego daru. Pokaże ci to. Spróbuję. - wyciągnął dłoń w moim kierunku. Złapałam ją oburącz.

Przed oczami zobaczyłam wnętrze Volttery.

[ Rozmowa Aro z Mattem ]

  • Gdzie się wybierasz , synu ?? spytał Aro , widząc jak jego syn zmierza w stronę drzwi wyjściowych..
  • Jadę do Forks.
  • Po co ??
Matt nie odpowiedział. Totalnie go zignorował.
  • Jedziesz do niej.? - warknął – Do tej Cullenówny. Są przez nią tylko kłopoty. To dziwak.
  • Nie waż się tak na nią mówić – Matt się wydarł.
Nagle w sali pojawił się Marek , Kajusz i reszta straży.
  • Jadę i nie zatrzymasz mnie – ruszył znowu w stronę drzwi.
  • Mathew Volturii , jeżeli wyjdziesz za te drzwi możesz nigdy nie wracać.
  • I dobrze. Jesteś dla mnie nikim . Kazałeś mi krzywdzić dziewczynę , którą kocham nad życie.
    To nasze spotkanie i dla mnie jesteś martwy. Nie chcę cię znać.
  • Synu ?? był zaskoczony i widać było ból w jego oczach.
  • Nie wiem dlaczego cię słuchałem. Może dlatego , że jesteś moim ojcem , ale kiedyś byłeś inny . Zanim mama zginęła. Interesowałeś się mną , ale odkąd mamy nie ma to jestem twoim chłopcem na posyłki. Mam tego dość.
Matt wybiegł w wampirzym tempie. Zamykając bardzo mocno drzwi.

[ Koniec ]

Puściłam jego dłoń. Spojrzałam zdumiona na niego.
  • Wyrzekłeś się wszystkiego dla mnie ??
  • Dla ciebie zrobię wszystko. Kocham cię.
  • Ja ciebie też. Na zawsze.
Podbiegł do mnie i wpił się w moje usta. Całował mnie z czułością i głodem. Objęłam go pasie i przysunęłam się bliżej.
Oderwałam się od niego .
  • Czyli jak masz teraz na nazwisko ?? spytałam
  • Od teraz i na zawsze . Jestem Matt Anderson. I jestem z dziewczyną , którą kocham. Renesmee Carlie Cullen.
Wziął mnie na ręce i kręcił się dookoła. Pisnęłam ze śmiechem.
Postawił mnie na ziemi.
Zmarszczyłam brwi.
  • Co jest ??
  • Boję się reakcji mojej rodziny , a zwłaszcza taty. Będzie na ciebie wściekły.
  • Muszę z nim pogadać.
  • Zadzwonię po nich . Gdyby coś mieliby ci zrobić będziesz miał gdzie uciec.
Parsknął śmiechem.
  • Nie jestem strachliwy.
  • Mam nadzieję.
Wyjęłam komórkę i zadzwoniłam po rodziców.

***

Moi rodzice stali naprzeciw nas i patrzyli w ciszy słuchając co mówię. Trzymaliśmy się z Mattem za rękę.
  • Być może to potępiacie. Nie winię was za to. Ale wiecie jak duże żywię do niego uczucia. Zwłaszcza ty tato. Kocham go. A on mnie. Poświęcił wszystko dla mnie. Nawet życie w Volterze i bycia szanowanym przez wszystkie wampiry z całego świata. Mam nadzieję , że to uszanujecie.
    Pozwolicie nam być razem oraz by mieszkał razem z nami , bo teraz nie ma gdzie się podziać.
Nadal stali w ciszy po czym ruszyli stanęli 30 centymetrów od nas.
Mój tata wyciągnął prawą dłoń w jego kierunku.
  • Witaj w rodzinie. - powiedział.
Zaśmiałam się głośno.
  • Dziękuje – uściskałam rodziców. - Jesteście najlepszymi rodzicami na świecie.
  • Dobrze , młoda damo , już tak nie słodź. Zostawimy was samych. Nie wróćcie za późno.
Zniknęli między drzewami.
- Czyli to oficjalne. - pocałowałam go mocno.