- Nareszcie się obudziłaś –
usłyszałam głos. Podniosłam się lekko do góry. Głowa mi pękała.
Zobaczyłam Luke. Nie byłam zdziwiona. – Co ja tu robię ??
- Leżysz – mruknął – To nie jest
śmieszne. Ja umarłam jak to możliwe , że żyje.
- Umarłaś , ale to nie była taka
do końca śmierć. Jak cię ugryzłem , przeszłaś przemianę. Jesteś teraz pół wampirem , pół wilkołakiem. Podczas
przemiany następuje stan pozornej śmierci , która trwa kilka dni. Twoja rodzina
myślała , że nie żyjesz więc cię pochowali. Tam są rzeczy które włożyli ci do
trumny – wskazał palcem – Jest tam wiele interesujących rzeczy.
- Co ?? Nie , dlaczego mi to
zrobiłeś ?? Co ja ci takiego zrobiłam ?
- To nic ważnego , a poza tym
potrzebuję kogoś do towarzystwa.
- Och , mam dla ciebie złą
wiadomość , nie zostaję tu. Wracam do domu – wybiegłam z pomieszczenia z
którego właśnie się znajdowałam. Biegłam lasem. Luke biegł za mną.
- Poczekaj – powiedział gdy
byliśmy prawie przy moim domu.
Stanęłam . – Co ??
- Na pewno , chcesz wrócić ?.
Spójrz na nich. – Zobaczyłam moją rodzinę . Byli strasznie smutni.
- Tak. – powiedziałam z mocą.
- Weź pod uwagę , że jesteś teraz
inna . Twoja natura stała się bardziej porywcza. Na początku nie będziesz
umiała tego opanować. Wiem po sobie.
- To co mam zrobić ?? –
odwróciłam się w jego stronę.
- Zostań na razie ze mną. Nauczę
cię wszystkiego kontrolować. Jak będziesz gotowa i nadal będziesz chciała
wrócić. Wrócisz . Zgoda ??
Wzięłam głęboki wdech – Zgoda.
***
Pół roku później.
Ja i Luke wyjechaliśmy do Kanady.
Postanowiliśmy wyjechać by w razie czego moja rodzina podczas polowania nie
natchnęła się na nas.
Luke trenował mnie codziennie.
Uczył kontroli , zmiany , pokazał mi nową perspektywę polowania.
Bardzo tęskniłam za rodziną i
Mattem. Miałam mój telefon przy sobie i ciągle korci mnie by do nich zadzwonić
i powiedzieć , że żyję . Mam się dobrze i żeby się nie martwili , bo wrócę do
domu.
Zmieniliśmy kilka wampirów ,
robiliśmy sobie taką małą armię dla obrony. Byłam temu przeciwna , ale Luke
powiedział , że to dla mojego bezpieczeństwa.
Właśnie próbowałam się zmienić.
Nie chciało mi wyjść – Luke , nie udaje mi się – mruknęłam.
- Dobra , inaczej. Pomyśl o czymś
dla ciebie miłym lub bardzo wkurzającym i po prostu się zmień.
Pomyślałam o mojej rodzinie i
Mattcie. Poczułam ciepło w ciele , po czym poczułam ból i chwilę później stałam
na czterech łapach.
- Udało ci się , dziewczyno.
Warknęłam i potrząsnęłam łbem.
Czułam się w ciele wilka bardzo dziwnie. Teraz wiedziałam jak się czuję Jake.
Tak dawno go nie widziałam.
Chwilę później zmieniłam się z
powrotem .
- Boże , to było , dziwne – tylko
tyle wymówiłam .
- Tak , wiem.
***
Siedzieliśmy w kuchni i piliśmy
krew ze szklanek.
- Mam do ciebie pytanie. –
zwróciłam się do niego.
- Zamieniam się w słuch.
- Dlaczego mnie zmieniłeś ??
spytałam.
Odwrócił zmieszany głowę w stronę
okna i wziął głęboki wdech. – Dlaczego o to ciągle pytasz ??
- Bo chcę wiedzieć , a ty nic nie
chcesz mi powiedzieć.
- To nie twoja sprawa.
- Moja i dobrze o tym wiesz.
Siedział cicho , nic się nie
odezwał. Nagle sobie przypomniałam coś
naprawdę ważnego. Przecież Jake się we mnie wpoił , ale dałam mu do zrozumienia
, że nic z tego nie będzie.
To o wpojenie chodziło.
- Ja już wiem , o co chodzi …
Spojrzał na mnie zdziwiony – To
chodzi o wpojenie , prawda ?? Wpoiłeś się we mnie. I wtedy kiedy byłeś pod
postacią Adama , powiedziałeś mi , że mnie kochasz. To dlatego mnie zmieniłeś.
- Ness..
- Mów.. !! To prawda ?
- Tak. – wzięłam głęboki wdech. –
Chcę byś wybrała mnie zamiast jego.
- Dlaczego mi nie powiedziałeś ??
- A zmieniło by to coś ,
zostałabyś ze mną. Kiedy cię ugryzłem
,wiedziałem , że przeżyjesz przemianę i zostaniesz ze mną.
- Nic do ciebie nie czuję , to
znaczy kiedyś tak było , ale już nie jest.
- Kłamiesz.. wiedzę to. – warknął
– Jak chcesz , odejdź , ale pożałujesz tego.
- Czemu ??
- Teraz mówisz , że go
kochasz. Jak pojedziesz do domu i wpoisz
się w niego to znaczy , że twoja miłość jest prawdziwa , a jeśli nie to oszukujesz
sama siebie. Jedź jak chcesz , nie zatrzymam cię.
- Dasz mi odejść ?
- Tak , bo kocham cię, Kocham cię
od zawsze odkąd się poznaliśmy w clubie.
A jest takie przysłowie „ Jeśli
kochasz , daj odejść.”
- A co myślisz , że robię ?
- Nie wiem. Chcę byś została.
Wstałam z krzesełka. Krążyłam po
kuchni. Śledził mnie wzrokiem po czym wstał
z krzesełka.
Stanęłam naprzeciw niego. –
Powiem ci coś..
Czekał w ciszy. – Zmieniłeś się bardzo. Nie jesteś tym
chłopakiem , którego poznałam w klubie.
- To dobrze czy źle ??
- Dobrze , tak sądzę.
- Chcę cię pocałować. – mruknął.
- To zrób to.
- A odwzajemnisz go ??
- Sprawdź
Zbliżył się i dotknął wargami
moje usta. Pocałował mnie nieśmiało. Odwzajemniłam go. Całowaliśmy się chwilę.
- Luke – do kuchni weszła trójka
strażników. Odskoczyliśmy od siebie – Och , przeszkodziliśmy ??
- Nie – odpowiedziałam i
odwróciłam się w stronę zlewu. Przegryzłam wargę.
- O co chodzi ?? warknął.
- Kazaliście nam obserwować
Cullenów. Mają problem z nowonarodzonym , którzy pojawili się na ich terenie.
- Zamierzają walczyć ?? spojrzał
na mnie.
- Tak , przygotowują się do
bitwy. Walka odbędzie się za 3 dni.
- Musimy jechać – zaczęłam – Luke
musimy jechać.
- Pojedziemy , nie martw się –
powiedział. – Przekażcie wszystkim , jutro wieczorem wyjeżdżamy. Macie być
przygotowani. Potrenujcie. – pokiwali głowami – Tak , jest.
Wyszli. – Dziękuję , Luke –
przytuliłam się do niego. – Nie powinnaś
jechać
Odsunęłam się od niego. –
Dlaczego ??
- Bo wiem jak to się skończy –
mruknął. Ruszył w stronę wyjścia. – Zaczekaj – zwrócił na mnie nawet
najmniejszej uwagi.
****
3 dni później.
Staliśmy z naszą „armią „ , która
miała ok.30 pół wampirów , pół wilkołaków. Patrzyliśmy jak moja rodzina , Matt
i wilkołaki z La Push przygotowywali się do bitwy.
- Nowonarodzeni się zbliżają –
powiedział cicho Luke.
- Tak , wiem.
Moja rodzina ustawiła się już w
pozycji bojowej.
- Kiedy reagujemy ??
- Gdy zaczął walczyć.
Pokiwałam głową. – Pamiętacie –
zwrócił się do reszty – Część się zmienia – pokiwali ze zrozumieniem.
Nowonarodzeni wyszli z krzaków. –
Zaczyna się – mruknęłam.
- Czego tu chcecie ?? zapytał ich
Carlise.
- A jak sądzisz ? – odpowiedział
ich przywódca.
- To nasze terytorium.
- Już za chwilę nie będzie –
odpowiedział.
-- Teraz wchodzimy do akcji –
powiedział Luke – Słuchajcie rozkazów Renesmee.
- Do a.. – nie dokończył.
- Chwileczkę – zawołałam
wychodząc z krzaków – My też mamy coś do powiedzenia. – za mną wyszła armia.
- Ness – powiedzieli – Cześć wam
.
- Kim jesteście ?? zapytał nas
przywódca nowonarodzonych.
- Waszym przekleństwem i karą za
to , że grozicie mojej rodzinie. Do ataku – krzyknęłam.
Wszyscy ruszyliśmy na siebie.
Walczyliśmy zacięcie.
***
Było już po bitwie. Wygraliśmy.
Nowonarodzeni zabici. Kilka z armii zginęło. Przechodziłam obok palących się
ciał.
- Renesmee – usłyszałam głos
matki. Odwróciłam się i po chwili wpadła mi w ramiona – Moje dziecko- płakała
ze szczęścia.
-Mamo – tata podszedł do nas i
przytulił do siebie.
Każdy z mojej rodziny przytulił
do siebie. Nawet wataha. Jake i reszta.
Zobaczyłam Matta. Podszedł do
mnie i przytulił się również – Ty żyjesz – powiedział i zakręcił nas dookoła.
Śmiał się – Żyjesz.
Przytulałam się do niego. Nic nie
stało. Nie wpoiłam sobie jego , ale może to potrwa zanim się to stanie.
Wydziałam za ramienia Matta , Luke , który obserwował mnie dokładnie. Wiedział
, że jest coś nie tak. Zacisnęłam oczy by łzy mi nie poleciały.
Matt mnie postawił.
Przybrałam obojętny wyraz twarzy.
Luke postanowił zareagować. – Renesmee , chodź idziemy . – powiedział.
Moja rodzina , Matt , wataha
spojrzała na niego groźnie. – Już idę.
- Co ?? spytali wszyscy.
- Odchodzisz ?? spytał Matt.
- Tak , nie zostaję.
- Dopiero cię odzyskaliśmy .
Zostań. – powiedziała moja mama.
- Nie , przykro mi , nie jest już
taka jak kiedyś.
- Zostań , chociaż na trochę –
powiedziała Alice
Spojrzałam na Luke. Wzruszył
ramionami. – Nie , to nie jest najlepszy pomysł. Nie musicie się martwić. Radzę
sobie .
Spojrzeli na mnie znacząco. –
Dlaczego się nie odezwałaś , przez te pół roku ?? spytał Carlise.
- Nie byłam gotowa na to. –
uśmiechnęłam się lekko mimowolnie. – Musimy iść . Niedługo wrócę , ale muszę
załatwić kilka spraw.
***
Pakowałam swoje rzeczy. – Czyli
wracasz , do domu ?? usłyszałam głos i podskoczyłam ze strachu.
Odwróciłam się w jego stronę - Tak , nie mogę żyć z daleka o rodziny.
- Wiedziałem , że tak się to
skończy. No , cóż nie mogłem na nic innego liczyć.
- Luke..
- Dobra , ok , to koniec. Masz –
podał mi papierowy kwiatek. – Dziękuję , jest piękny .
- Rozłóż go.
Rozłożyłam go i odczytałam – „
Uganiasz się za czymś i nie widzisz , że masz to pod nosem „ – spojrzałam na
niego znacząco. Uśmiechnął się lekko.
- Czyli , teraz , mogę powiedzieć
„ Do widzenia”
Odwrócił się i chciał wyjść –
Zaczekaj. – spojrzał jeszcze w moją stronę. Podeszłam do niego i przytuliłam
się. – Będę za tobą tęsknić.
- Ja za tobą też – pocałował mnie
w czoło po czym odsunął mnie od siebie – Do zobaczenia – krzyknęłam gdy
wychodził.
[Luke]
Wszedłem do Sali treningowej. Była pusta. Zamknąłem za
sobą drzwi. Oddychałem ciężko , powstrzymując się by się nie zmienić i nie
pozabijać wszystko co stanie mi na drodze.
Straciłem ją.
Wiedziałem , że gdy tam pojedzie już nie wróci , a jak wróci to nie zostanie
długo.
No cóż czego
mogłem się spodziewać , wyrządziłem jej tyle krzywdy.
[Nessie]
Stałam przed
drzwiami domu. Zapukałam .Żadnej reakcji
, więc nacisnęłam klamkę. Drzwi były otwarte. Weszłam do środka. Dom był pusty.
Pewnie poszli na polowanie lub pojechali do miasta.
Postawiłam moje
torby. Rozejrzałam się dookoła. Nic się
nie zmieniło.
Usłyszałam
kroki. Schowałam się za ścianą. Moja rodzina weszła do środka, ze smutnymi
minami. Każdy się snuł. Matt też był z nimi.
Wychodzi na to ,że z nimi mieszka. Nagle się wyprostował i wziął głęboki
wdech. – Czujecie ?? powiedział. – Ktoś tu jest
Moja rodzina
zrobiła to co on. – Kto tu jest ? krzyknął mój ojciec.
- To jest coś
dziwnego , pierwszy raz czuję taki zapach – powiedział Carlise.
- Mam nadzieję ,
że przyjmiecie z powrotem , największego dziwaka w rodzinie – powiedziałam i
wyszłam za ściany.
Ich twarze
pojaśniały – Renesmee – powiedzieli.
- Cześć wam !!
- Moje dziecko –
powiedziała Bella i podbiegła do mnie – Mamo ! – przytuliła mnie do siebie. –
Tato ! – też się przytulił.
Przywitałam się
ze wszystkimi oprócz Matta . Przyglądał się wszystkiemu z dystansem. Nawet mnie
nie przytulił – Nie przywitasz się ze mną ?? spytałam go.
Potrząsnął głową
, po czym wybiegł z domu – Matt !! krzyknęłam za nim.
Już chciałam za
nim biec , ale zatrzymała mnie mama – Daj mu wszystko przemyśleć. Wróci. –
spojrzała przy tym na Alice , na co ona pokiwała głową.
Zamrugałam by
odgonić łzy. – Renesmee - zaczął dziadek
– Nie wiem jak to po.. – nie dokończył.
- Chcesz
wiedzieć o mnie , jak to jest i dlaczego , co ??
- Tak , ale nie
chcę naciskać – powiedział lekko zawstydzony
- Co tu dużo
mówić , to jest na tej samej zasadzie co w watasze Jake’a , tyle tylko , że ja
jestem wampirem.
- A istniej
wpojenie ?? spytała moja matka , na co
mój tata spojrzał na nią zdziwiony.
- Niestety ,
tak.
- Dlaczego
mówisz „niestety” ?? zapytała Rose.
- Niestety ,
mówię dlatego , że nie ważne jaką podejmę decyzję kogoś ranię. – zamyśliłam się
– Dobra , koniec smutnych spraw , może pójdziecie ze mną na polowanie ,
zapoluję , bo jestem głodna.
- Pewnie. –
powiedział Carlise –Pokażesz przeminę ??
- Wiedziałam ,
że coś jest na rzeczy – mruknęłam – Dobra.
****
Zapolowałam i
byłam najedzona. Staliśmy na polanie . –
Pokażesz , bo mój mąż zaraz nie wytrzyma – powiedziała rozbawiona Esme.
Pokiwałam głową.
Pobiegłam w wampirzym tempie na drugi koniec polany. Wzięłam głęboki wdech , po
czym ponownie zaczęłam biec. Podskoczyłam w górę , robiąc fikołek i wylądowałam
na czterech łapach.
Podeszłam do
mojej rodziny powoli , patrzyli z rezerwą. Nagle poczułam mojego ukochanego.
Był niedaleko.
Spojrzałam
znacząco na tatę „ Mogę iść , proszę „ pomyślałam.
Pokiwał głową –
Dobra , chodźcie , ona chcę zostać sama. – powiedział do wszystkich. Pobiegli
do domu.
Szłam powoli i
cicho za zapachem Matta. Po kilku metrach , które przeszłam zobaczyłam go
siedzącego na pni drzewa i bawił się kamieniem.
Podeszłam do
niego blisko. Trąciłam jego ramię nosem. Podskoczył i spojrzał w moją stronę.
- Ness ??
Potrząsnęłam
głową… - Możesz się zmienić ?
Skupiłam się i
po chwili byłam sobą. – Cześć , przepraszam , że cię przestraszyłam.
- Nic się nie
stało. –usiadłam obok niego. – Dlaczego się z mną nie przywitałeś , myślałam ,
że będziesz się cieszyć , że wróciłam.
- Przepraszam ,
zachowałem się jak dupek, po prostu to wszystko mnie przytłoczyło. Jeszcze
kilka dni temu myślałem , że nie żyjesz , a teraz siedzisz obok mnie i
rozmawiamy .
- To chyba
dobrze , co nie ??
- Nawet nie
wiesz jak się cieszę , że żyjesz. Gdy umarłaś
, mój świat się skończył. Też chciałem umrzeć , ale twoja rodzina mnie powstrzymała
, na szczęście.
- Och , Matt – przyłożyłam
dłonie do jego twarzy i przybliżyłam się by stykać się czołami. Patrzyliśmy
sobie w oczy.
Podsunęłam się
bliżej i przytuliłam się – Wierz mi , nie chciałam umierać , nigdy.
- Powinniśmy
wracać – zmienił temat. Wstał , a ja za nim. – A co z nami ?? spytałam
Spojrzał na mnie
po czym odwrócił wzrok i spojrzał na ścianę drzew. – Nie wiem.
- Co to ma
znaczyć ??
- To zależy od
ciebie.
***
Mijały dni.
Robiłam to co zawsze. Spędzałam czas z rodziną. Robiliśmy wiele rzeczy razem .
A jeśli chodzi o Matta i mnie. No cóż, sama nie wiem. Nie odzywa się do mnie.
Unika w wzroku. Nie wiem , co mam myśleć i co zrobić z tym dalej.
Drzwi wejściowe
otworzyły się i wszedł do dom Matt. Spojrzałam na niego , a on rzucił i krótkie
spojrzenie kierując się w stronę schodów
na górę.
- Co się z wami
dzieje ?? spytała mnie i Matta moja matka.
- O co ci chodzi
, mamo ??
- Odkąd wróciłaś
nawet nie zamieniliście słowa , myślałam , że.. nie ważne z resztą.
- Bello – zaczął
Matt – Nie będę nic robił , bo i tak to nic nie zmieni. Nawet jak bardzo bym
się starał to nie zmieni faktu , że ona kocha też kogoś innego.
Otworzyłam buzię
z wrażenia po czym potarłam dłońmi twarz by ukryć ból malujący się na mojej
twarzy. – To prawda ?? spytała mnie.
Odwróciłam od
niej wzrok. Nie miałam odwagi spojrzeć jej w oczy. Poczułam łzy po czym
zamrugałam oczami by je odgonić. – Idę się przejść !! wstałam i pędem wyszłam z
domu nie oglądając się za siebie.
****
Biegłam przez
las , łzy leciały mi nie miłosiernie z oczu. Byłam zła na siebie , że
zakochałam się i w Matt i Luke.
Zatrzymałam się
by wziąć głęboki wdech. Łzy leciały nadal . Całą twarz miałam mokrą i nie
mogłam , nie potrafiłam tego teraz zatrzymać , ponieważ teraz mają upust wszystkie
moje emocje. Nagle usłyszałam odgłos pękającej gałęzi. Odwróciłam się w tamtym
kierunku. Zobaczyłam Luke.
- Luke..
- Ness… co się
stało ?? momentalnie pojawił się naprzeciw mnie. Przytulił mnie do siebie.
Płakałam mu w ramię. Nie mogłam nic z siebie wydusić , bo podduszałam się
własnym łzami.
- Puść ją –
usłyszeliśmy gniewny głos Matt. Stał z miną wściekłego samca Alfa. Luke się
trochę ode mnie odsunął.
Matt stanął
między mną ,a Luke. – Sądzisz , że będzie twoja .. – warknął – Ona jest moja.
- Ona zdecyduje
– odwarknął przeciwnik i złapał go za kołnierz podnosząc w górę – STOP !!
PRZESTAŃCIE !! PROSZĘ !!! – krzyknęłam.
Uspokoili się.
Byłam jedyną osobą , którą posłuchają . – Nie wierzę , że to się dzieję - wydusiłam.
Pokręciłam głową
– Ness , musisz wybrać , któregoś z nas. – powiedział Luke
- Nie mogę.. Nie
potrafię.. Nie wiem